Chcę zrozumieć. Mój Bóg powiedział „nie zabijaj”. Jednocześnie w walce o to co mam teraz zginęło wielu ludzi – oddali życie, ale jednocześnie odbierali komuś życie – zabijali. Jak to się ma jedno do drugiego? Jestem wdzięczny tym ludziom, którzy wywalczyli wolność dla Polski i Polaków w pierwszej wojnie i drugiej, w powstaniach, w państwie podziemnym i w czasach nam bliższych i dalszych. Mam do nich ogromny szacunek, za to że byli gotowi poświęcić siebie, swoje życie rodzinne i WSZYSTKO co mieli aby walczyć o wolność. Mówi się o nich, że gotowi byli poświęcić oddać swoje życie. Bardzo rzadko mówi się o tym, że odbierali życie innym ludziom. To jest moim problemem. Czy ja byłbym gotów odebrać komuś życie? Zabić?
Znam tłumaczenia, że tamci to wrogowie, okrutni ludzie, którzy przyszli krzywdzić, palić, zabijać.... i dlatego musieliśmy się bronić. Ale jednocześnie wiem, że mój Bóg – Jezus z Nazaretu – cierpiał, zginął. I wiem (wciąż słyszę), że powinienem Go naśladować. Nie wiem co bym zrobił w sytuacji wojny: czy bym się najpierw bronił, a później poszedł naprzód, czy też zniósłbym to jak mój Bóg – wciąż pomagając innym? Na takie pytania nie potrafię odważnie i poważnie odpowiedzieć...
Na samym początku trzeba poczynić dwa podstawowe rozróżnienia. Otóż Chrystus nie poniósł męki i śmierci, dlatego że Jego etyka nie pozwalała mu się bronić wobec oskarżycieli. Jego misja od samego początku była jasna – odkupić człowieka. Zapowiedź tych wydarzeń znajdujemy na wielu miejscach Starego Testamentu (por. Iz 50,6; Ps 22,19), a i sam Chrystus niejednokrotnie zapowiada, że będzie wydany, umęczony, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie (por. Mt 17, 22. 20,18; Mk 9,31; Łk 18,32-33). Stąd też uzasadnianie przykazanie „Nie zabijaj” tego typu argumentacja jest chybione.
Druga sprawa równie istotna. Należy z cała mocą podkreślić, że życie ludzkie jest wartością, lecz nie jest wartością absolutną. Istnieją bowiem sytuacje, w których to życie może zostać poświęcone w imię wyższych wartości i ideałów. ideałów drugiej zas strony życie drugiego człowieka, nie może w żaden sposób być chronione w imię utraty własnego zycia. Każdy bowiem ma prawo, by cieszyć się darem życia. Stąd tez czyniąc zagrożenie dla życia drugiej osoby, możemy się spodziewać, iż skorzysta ona z prawa jego ochrony, nawet kosztem zabicia napastnika. Spróbujmy pokrótce to wszystko usystematyzować na sposób akademickiego wykładu.
1. Problematyka wojny w Biblii i tradycji chrześcijańskiej
Stary Testament nie potępia wojny ani służby żołnierskiej. Izrael prowadząc działania wojenne ma świadomość, że staje do walki w sprawach Jahwe. Wielcy wodzowie, którzy prowadzili Naród Wybrany na wojnę (Jozue, Saul, Dawid) są wychwalani przez Boga. Wielu przywódców wojennych cieszy się opinią świętości.
W Ewangeliach choć Chrystus bezpośrednio nie wyraża się ani negatywnie ani pozytywnie o wojnie, pośrednio można wnioskować, że Jego pragnieniem jest pokój na ziemi. „Błogosławieni czyniący pokój...” (Mt 5,9) oraz „Jeśli kto cię uderzy w jeden policzek...” (Mt 5,38-41). Z powyższych tekstów można wnioskować, że Chrystus otwiera pewien proces do wprowadzenia pokoju.
Paweł, choć w swoich listach bardzo często odwołuje się do porównań z użyciem terminów żołnierskich i wojskowych, jednak nie przychyla się do aprobaty wojny.
W tradycji chrześcijańskiej nikt nie potępia służby wojskowej. Tradycja stawia nawet Sebastiana, który był żołnierzem w rzymskich legionach za wzór świętości. Ojcowie Kościoła nie negują służby wojskowej i obrony państwa. Klemens Aleksandryjski zachęca do posłuchu i wierności dowódcom wojskowym. Orygenes, choć jest niechętny wojnie stwierdza, że obrona własnego kraju jest czymś słusznym i koniecznym.
2. Teoria wojny sprawiedliwej
Naukę na temat wojny rozwinął św. Augustyn, który twierdził, że wojna sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. Chrystus bowiem nie potępiał wojny jako takiej, jednak nie pozwalał, by jej nadużywano. Na synodzie w Eina w 1027 r. wprowadzono zasadę pokoju Bożego, która przewidywała dla chrześcijan określone dni rozejmu. W sumie zasada ta obejmowała 230 dni w ciągu roku.
Ostatecznie naukę o wojnie sprecyzował św. Tomasz z Akwinu, który uważał pokój za wielkie dobro społeczne. Jednakże dopuszczał wojnę jako dochodzenie sprawiedliwości. Wojna obronna jest dopuszczalna pod następującymi warunkami:
– szkoda wyrządzona przez przeciwnika jest długotrwała, poważna i niezaprzeczalna,
– nie ma innych skutecznych i realnych środków do jej usunięcia,
– istnieją uzasadnione możliwości powodzenia,
– użycie broni nie pociągnie za sobą jeszcze poważniejszego zła.
Do wypowiedzenia wojny uprawniona jest kompetentna władza. Wojna nie może być wypowiedziana z zawiści czy chęci podboju.
3. Rewizja doktryny o wojnie sprawiedliwej
Gdy technika wojenna poszła do przodu, okazało się, iż jakiekolwiek działania wojenne mogą przyczynić się do ogromnych zniszczeń (broń masowego rażenia). Dlatego właśnie już Sobór Watykański II z naciskiem podkreślał, by świat dążył do pokoju (por. KDK 77-90). Jednakże Sobór nie zabrania wojny sprawiedliwej, gdyby tego wymagała konieczność. Kościół wypowiada się, że wszelka agresja zbrojna jest moralnie niedopuszczalna i godna potępienia.
4. Konieczność budowania pokoju i wychowania do pokoju
Zbrojenia pociągają za sobą ogromne finanse, które najbardziej uderzają w ubogich. Największa plaga ludzkości – „wyścig zbrojeń” – skupia na sobie uwagę całego świata, a przez to są zaniedbywane inne dziedziny życia. Kościół nieustannie podkreśla, by skierować wysiłki ku wychowaniu młodego pokolenia do służby dla pokoju.
* * *
Każdy człowiek ma prawo do obrony, nawet z użyciem siły, która spowoduje śmierć napastnika. W takiej sytuacji należy przyjąć fakt, że napastnik w pewnym sensie, sam się sam sprawcą własnej śmierci, podejmując ryzyko napaści. Stąd nie można potępić tych, którzy bronią swego prawa do życia, narażając życie napastników.
Jerzy Szyran OFMConv