W kościołach można znaleźć tekst Nowenny do św. Judy Tadeusza. „Instrukcja” poucza, że aby intencja, w której się modlimy, została wysłuchana, najpóźniej w dziewiątym dniu. Nowennę należy nie tylko odprawiać, ale i przepisać, a następnie codziennie rozkładać tekst w dziewięciu kościołach lub też każdego dnia w jednym z dziewięciu kościołów...
Chciałabym dowiedzieć się, czy to sposób modlitwy dopuszczany przez Kościół?
Tego typu nowenny spotykane są w kościołach od niepamiętnych (dla mnie przynajmniej) czasów. I powiem od razu na początku, że nie mają one wiele wspólnego z chrześcijaństwem. Prędzej z magią. Zresztą, gdyby tak wziąć to na zdrowy rozum, to powinni na świecie być sami szczęśliwi ludzie. No bo przecież jak zostanę wysłuchany w jednej sprawie, co stoi na przeszkodzie żebym nie zaczął załatwiać w ten sposób wszystkiego. No i gdybym został wysłuchany, to przecież chciałbym się podzielić – przynajmniej z przyjaciółmi tym fenomenalnym odkryciem.
Treść tej nowenny jest dość infantylna, gdyż Pana Boga sprowadza do rangi kogoś, jakiegoś automatu, który po wrzuceniu pieniążka robi to, do czego jest zaprogramowany. A co z prośbami, które byłyby niezgodne z wolą Bożą? Co w ogóle z wolą Bożą? W tym momencie przestaje się ona absolutnie liczyć. Czasem (ooo, nie tylko czasem...) gdy spotykam tego typu nowenny w kościele przestaje się dziwić tym, którzy śmieją się z chrześcijaństwa, widząc w nim właśnie taki dziwny zlepek przesądów, magicznych wierzeń itp.
Jest rzeczą znamienną, że pierwsi chrześcijanie nie znali żadnych nowenn. I stan taki trwał przez wiele wieków. Przynajmniej przez osiem. To oczywiście nie jest żadnym argumentem. Ja nie mam nic przeciwko nowennom. Ale to akurat nie jest żadna nowenna, gdyż zawiera błędy dogmatyczne (patrz: wola Boża).
Człowiek wierzący ma oczywiście potrzebę (również obowiązek czasem) usilnie prosić Pana Boga o coś. To prawda. Ewangelie nie pozostawiają tutaj najmniejszych wątpliwości. Ale musi jednocześnie mieć wkalkulowane owo Chrystusowe „...wszakże nie jako ja chcę, ale jako Ty...” z Ogrodu Oliwnego. My czasami mówiąc w modlitwie Ojcze nasz słowa Bądź wola Twoja myślimy bardziej bądź wola moja. I tak już jest.
Chrześcijaństwo uczy nas otwierania się na wolę Pana Boga. Bo moja wizja szczęścia, jaką ja noszę w swoim sercu nie zawsze zgadza się z tym planem, jaki Pan Bóg ma wobec nas. To co dziś wydaję mi się szczególnym pechem, nieszczęściem może za niedługo okazać się błogosławieństwem. Takie nowenny zaciemniają prawdziwy obraz chrześcijaństwa. Modlitwa nie jest robieniem z Bogiem jakiegoś intratnego biznesiku. Dlatego ja takie nowenny wyrzucam jak najszybciej do kosza na śmieci.
Ks. Jarosław Ropel