Ostatnio przeżywam kryzys swojej wiary. Wszystko wali mi się na głowę a na dodatek mam problem z samogwałtem. Czy jest to grzech ciężki?
Grzechem ciężkim jest świadome i dobrowolne przekroczenie prawa Bożego w rzeczy ważnej. Jasno widać z tej definicji, że aby zaistniał grzech ciężki muszą być spełnione trzy przesłanki: wykroczenie przeciw Bożemu prawu musi dotyczyć ważnej sfery i zarazem to wykroczenie musi być zarówno w pełni świadome jak i w pełni dobrowolne.
W przypadku samogwałtu mamy do czynienia z ważną sferą – taką jest sfera płciowości człowieka, wszystkie wykroczenia w tej sferze są przekroczeniami prawa Bożego w rzeczy ważnej. Ta przesłanka jest więc spełniona. Kolejne przesłanki są natomiast sprawą indywidualną. O nieświadomości moglibyśmy mówić wtedy, gdyby ktoś nie wiedział, że dane zachowanie jest sprzeczne z Bożym prawem a także wtedy, gdyby miało ono miejsce w stanie wyłączającym świadomość – człowiek nie w pełni przytomny, odurzony jakimiś środkami itp. (oczywiście jeśli sam się w taki stan wprawił, to w tym momencie popełnił grzech, ale przecież nie zawsze brak przytomności jest skutkiem działania danego człowieka). Dobrowolne popełnienie danego czynu ma miejsce wtedy, gdy ktoś popełnia go w sposób całkowicie wolny, w pełni kontrolując swe zachowanie. Nie będzie dobrowolności, gdy zostanie przez kogoś zmuszony. Najczęstszym jednak przypadkiem braku dobrowolności w odniesieniu do samogwałtu będzie uzależnienie od nałogu. Samogwałt może stać się nałogiem, nad którym ktoś nie jest w stanie zapanować. Z nałogiem oczywiście trzeba walczyć, jednak konkretne akty samogwałtu, gdy ktoś nie kontrolował w pełni samego siebie (czynił to wbrew woli) nie są grzechem ciężkim.
Zdarza się też, że organizm mężczyzny reaguje samoczynnie, bez żadnego jego zamiaru – następuje wytrysk nasienia na skutek jakiegoś bodźca, choć mężczyzna w ogóle tego nie zamierzał. Nie ma tutaj grzechu. Nie jest to też w ogóle samogwałt – piszę jednak o tym, bo niekiedy ktoś myśli, że taka sytuacja jest samogwałtem.
Tu jednak trzeba dopowiedzieć bardzo ważną rzecz. Bodziec wywołujący taką właśnie reakcję organizmu może być bardzo różny – jest to kwestia indywidualna. Jeśli jednak ktoś ten bodziec świadomie sprowokował, to w tym miejscu popełnił grzech. Jeśli np. ktoś naoglądał się zdjęć pornograficznych, to nie może usprawiedliwiać się przed samym sobą, że nie chciał spowodować wytrysku nasienia. Wytrysk jest w tym momencie skutkiem grzechu, jakim było oglądanie pornografii.
Krzysztof Jankowiak
Największym trudem człowieka jest pokonanie własnego „ja”. Bardzo często spotykamy się ze stwierdzeniem, że onanizm nie jest niczym szkodliwym dla człowieka. Są nawet tacy autorzy, którzy wręcz proponują młodym ludziom „uwolnić się” od napięcia seksualnego poprzez seksualne samozadowolenie. Niewielu z nich jednak interesuje się tym, co się dzieje we wnętrzu tego, który podnieca się sam ze sobą.
Nasze ciało zbudowane jest tak, że natura domaga się uzupełnienia: mężczyzna poszukuje kobiety, kobieta poszukuje mężczyzny. Nasza płciowość nastawiona jest na płeć przeciwną. to właśnie druga płeć sprawia, że czujemy wzajemnie rezonans naszych wnętrz. I to jest właśnie piękne, gdyż nastawieni jesteśmy na drugą osobę. Chcemy drugiej osobie oddać to, co jest przedziwną tajemnicą odkrytą przez nas w bardzo młodym wieku. Św. Paweł w jednym ze swych listów napisał „nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę”.
Jesteśmy ludźmi, a więc istotami duchowo-cielesnymi, abyśmy umieli panować nad swoimi popędami. A to jest możliwe! Pomyśl, czy nie warto mieć stałego spowiednika, który będzie potrafił pomóc Ci w pokonaniu tego grzechu. Dlaczego onanizm jest grzechem? Ponieważ jest czynem wypływającym z egoizmu, który jest przeciwstawnym wobec miłości, którą Bóg zaszczepił w Twoim sercu.
Ktoś kiedyś powiedział, że: wiara to 24 godziny pytań na dobę i jedna minuta pewności. Ty straciłeś nadzieję, że ta minuta istnieje, ale Jezus – jeżeli Go o to poprosisz – przywróci Tobie tę pewność. Z Chrystusowym pozdrowieniem
ks. Piotr Suchy
Szczęść Boże!
Mam 20 lat, obecnie kończę V klasę szkoły średniej. Piszę ponieważ zainteresował mnie artykuł na temat: „ czy masturbacja to grzech „. Ja cały czas walczę z tym grzechem i wiem, że jest on bardzo trudny do zwalczenia ( do wyzwolenia się z niego ). Wiele przez ten ponad rok odkąd jestem uzależnionym przeszedłem. Teraz bardzo często kiedy upadnę zastanawiam się dlaczego właśnie ja?. I ciągle szukam odpowiedzi. Pogodziłem się z tym, ale jest mi bardzo źle kiedy upadnę ponieważ często czuję, że zdradziłem Boga który w sakramencie pojednania zaufał mi. Wiem jak bardzo trudno wyzwolić się z tego grzechu kiedy się zacznie w chodzić głębiej w ten grzech. Sam nie jestem w stanie się pod dźwignąć z tego bagna. Zauważyłem jak szatan działa: najpierw przychodzi z ciekawością, później kiedy wie, że zaczynam o tym myśleć przychodzi z nieczystymi myślami i pragnieniami najróżniejszymi a potem to najgorsze czyn nieczysty. Człowieku który jesteś ciekawy czy samozaspokojenie da ci przyjemność.? Da (może) ale pozorną, krótkotrwałą a później... wstyd, ból i ta świadomość, że zdradziłeś Boga, że nie możesz go przyjąć do swego serca. Często kiedy upadam żałuję i mówię po co to zrobiłem... odpowiedź ciekawość a potem reszta!. Po upadku czas na spowiedź w tedy boję się mówić tę całą prawdę, ale ufając, że to Jezus jest w konfesjonale mówię. Często szukam w sobie aktu żalu i nie zawsze mogę go znaleźć...? dlatego mam pytanie jak go znaleźć. Proszę także o wskazówki jak pracować nad wyzwoleniem z grzechu, jak pokonywać kuszenia szatana?. Na koniec młody człowieku mówię ci słowa pełne prawdy które rzeczywiście są samą prawdą jak nie wierzysz to głęboko się zastanów „ Błogosławieni którzy nie zaczęli...” życzę powodzenia. Z Bogiem.
Dziękuję za Twój list, w którym nakreśliłeś bardzo piękny duchowy autoportret. Twoje zmaganie się, walka z grzechem jest świadectwem duchowej głębi, którą może nie potrafisz się ucieszyć z powodu upadków, ale to właśnie w niej możesz odnaleźć ratunek. Źródło grzechu tkwi w człowieku. To co jest na zewnątrz jest tylko pokusą, którą można zniszczyć najlepiej przez zignorowanie, bo walka wprost z pokusą czyni ją mocniejszą, zignorowanie jest wytrąceniem oręża z ręki przeciwnika. Gdy jednak szatan znajdzie w człowieku jakieś niezagospodarowane miejsce, zaraz je zabiera dla siebie – staje się cząstką naszego życia! Od tej chwili walka z szatanem (walka z grzechem), będzie bolesna – jak wycinanie wrzodu, który zrośnięty jest ze zdrowymi komórkami.
Grzech masturbacji jest jak nowotwór, który często zaczyna się od chęci zaspokojenia prostej ciekawości, ale tak samo jak w przypadku biblijnej Ewy z raju – „spróbowanie” nie daje żadnej odpowiedzi, a tylko rozdziera serce. człowiek odkrywa, że zniszczył coś w sobie, już nie jest taki jak przed..., zaczyna się oskarżać, poniżać, gardzić sobą... Ta postawa wobec siebie rodzi blokadę przed drugim człowiekiem. Przyjaźnie stają się coraz bardziej oziębłe, bo świadomość własnej nieczystości nie pozwala zbliżyć się do drugiego. W konsekwencji grzech masturbacji prowadzi do wyizolowania, do coraz większej samotności, w której człowiek już nie ma żadnych szans obronić się przed atakami złego. Co zrobić w takiej sytuacji? Człowiek powalony i zdeptany przez swojego przeciwnika nie znajdzie w sobie tyle siły, by od niego się uwolnić. Może jednak poprosić sojusznika, który jest potężniejszy od jego wroga. Psalmista modli się: „Wystąp, Panie, przeciw tym, co walczą ze mną, uderz na moich napastników! pochwyć tarczę i puklerz i powstań mi na pomoc. Rzuć włócznią i toporem na moich prześladowców; powiedz mej duszy: Jam twoim zbawieniem” (Ps 35, 1-3). Szukanie Sprzymierzeńca rozpoczyna się wówczas, gdy człowiek pokornie uzna swoją bezradność, jak celnik z przypowieści Pana Jezusa, który przygnieciony swoimi grzechami potrafił tylko powtarzać :”Boże, miej litość dla mnie grzesznika!” i ta modlitwa stała się dla niego ratunkiem! Najlepszy Sprzymierzeniec – Jezus jest bliżej Ciebie niż myślisz. Twoje pokorne ledwie słyszalne westchnienie stawia Cię w Jego potężnej obecności.
Dlaczego zatem walka z grzechem jest tak trudna? Bo nie wystarczy zobaczyć Ratownika koło siebie, by być bezpiecznym. Trzeba podjąć z Nim współpracę. A to nie takie proste. Postaraj się dobrze odczytać, to co chcę Ci powiedzieć. Od grzechu masturbacji nie uwolnisz się jednym gestem, jakbyś wyrwał bolący ząb (chyba że Jezus udzieli Ci cudownego daru natychmiastowej przemiany serca – to się zdarza!). Pan Bóg wie, że w walce człowiek się uszlachetnia i ożywia swoją więź z Bogiem, dlatego raczej uzbrój się w cierpliwość. Staraj się każdy dzień ofiarować Bogu i ten akt ofiarowania jak najczęściej staraj się potwierdzać i świadomie przeżywać. To zaangażowanie w kształtowanie każdej godziny swojego życia, by Bóg był w niej uwielbiony będzie utrzymywało Ciebie w Jego obecności. W tym ofiarowaniu się Bogu pamiętaj żeby być sobą – nie jesteś mnichem, który odszedł ze świata, by ukryć się w Bogu. Jesteś młodym człowiekiem i w tej młodości: w radości, w twórczości, w przyjaźni żyj dla Boga. Staraj się nie zmarnować żadnej chwili – przypomnę: w czas niezagospodarowany wkracza zły duch! Dobry, twórczy plan dnia, zaangażowanie w służbę innym ludziom, systematyczna i pokorna modlitwa i częsty sakrament pojednania i Eucharystii budują przyjaźń człowieka z Bogiem, która opiera się już nie tylko na jakimś wrażeniu, odczuciu, ale na codziennym trudzie wspólnego budowania, walki, przeżywania porażek (kolejnych upadków) i zwycięstw (łaski sakramentalnej i przemiany serca).
Walka, którą dziś toczysz (modlę się o to, żeby z sukcesem) już niedługo stanie się kolejnym Twoim skarbem wzbogacającym Twoje życie duchowe. Żeby tego skarbu nie zagubić, już teraz proszę, byś pamiętał, że z tym problemem boryka się wielu młodych ludzi. Twoje doświadczenia walki mogą być światłem nadziei dla innych. Miej ufność w Panu, On nie zraża się naszymi upadkami i brakiem wytrwałości. Jemu zależy na Twojej wolności. Zatem, gdy poprosisz o pomoc, Pan sam będzie walczył w Twoim imieniu – do końca, aż wróg zostanie całkowicie pokonany. Na koniec jeszcze fragment Psalmu, który prowadzi mnie już od wielu lat: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał” (Ps 37,5). Z modlitwą
ks. Tadeusz Kwitowski
Czytając listy, natknąłem się na sprawę grzechu ciężkiego i lekkiego. Grzech ciężki to grzech popełniony w pełni dobrowolnie i świadomie oraz w rzeczy ważnej. Chodzi mi o kwestię, która z pewnością dotyczy dużej ilości ludzi, a głównie mężczyzn: o onanizm. Czy masturbacja jest grzechem ciężkim? Czy spowiadając się w jeden dzień, a popełniając grzech onanizmu w dzień następny moja droga do sakramentu Komunii świętej zamyka się?
Pytanie jest bardzo konkretne, ale odpowiedź taka być nie może. Generalnie, masturbacja jest grzechem ciężkim ze względu na swój obiektywny charakter tj. w działaniu tym nie ma obdarowania drugiej osoby (współmałżonki) swoim ciałem (co wyrazić ma jedność psycho-duchową) oraz nie ma przekazania nasienia (co z kolei wyraża otwartość na przekaz życia). Jest jedynie samozadowolenie. Jednym słowem: egoizm. Mówiąc konkretnie: jeśli osoba popełnia ten grzech nawet w dniu, w którym wcześniej była do spowiedzi, grzech ten niweczy miłość i łaskę, którą dał Duch Święty w sakramencie. Konsekwentnie, osoba nie powinna przystępować po takim grzechu do Komunii św. Jednakże, „niedojrzałość wieku młodzieńczego (...) lub brak równowagi psychicznej, czy też nabyte przyzwyczajenia mogą zaważyć na sposobie działania człowieka, zmniejszając dowolność czynów i sprawiając, iż podmiotowo nie zawsze zaciąga się ciężką winę”(Ks. S. Witek. Duszpasterstwo w konfesjonale. Poznań 1988 s. 161). Można domniemywać, że osoba, która popełnia grzech masturbacji bardzo szybko po spowiedzi św., jest uwikłana w ten grzech nałogowo. Należy zatem indywidualnie wybadać i rozstrzygać czy osoba ma poważnie zmniejszoną wolność działania, czy też nie. Inaczej mówiąc, czy osoba chce się przeciwstawić okolicznościom tego grzechu (np. unika rozbudzania zmysłów przez dotyk, nie szuka nowych wrażeń wzrokowych przez nieskromne spojrzenia czy wręcz pornografię). Trzeba też wziąć pod uwagę, czy osoba ta pozytywnie pracuje nad sobą, czyli na różne sposoby stara się tworzyć dobro i pomagać innym, a przede wszystkim modli się i Zbawicielowi powierza całego siebie. Jeśli jest szczere unikanie wspomnianych okoliczności, jest ofiarowywanie się Chrystusowi, a mimo to osoba ulega nałogowi i dochodzi do aktu masturbacji osoba może nie popełnić grzechu ciężkiego. W takim przypadku przed Komunią św. wystarczy akt żalu doskonałego. To wszystko należy jednak bardzo rozważnie omówić ze spowiednikiem. Dlatego warto mieć stałego kierownika duchowego, który nas zna i z perspektywy naszych zmagań o własną świętość potrafi nam w tym pomóc.
ks. Mirosław Czapla
Szczęść Boże. Jestem w wieku dojrzewania, a jak wiadomo są związane z tym pewne potrzeby. Już od dawna nurtuje mnie pytanie: czy masturbacja, jako normalna czynność życiowa człowieka, jest grzechem? Nie chodzi mi o pożądanie innej kobiety. Jest to moim poważnym problemem, gdyż staram się przestrzegać się nauk Chrystusa, przykazań i często masturbacja zmusza mnie do pójścia do spowiedzi, gdyż innych grzechów nie mam. Czy onanizm to to samo co „współżycie”? Chyba jednak nie. Proszę o szybką odpowiedź.
Z całą pewnością nie można nazwać masturbacji „normalną czynnością życiową”. Dlatego, że jest dokładnie inaczej. Pan Bóg, który kocha człowieka, stwarzając go dał mu to, co optymalnie najlepsze dla jego natury, żeby mógł odpowiednio się rozwijać, a przede wszystkim łatwiej osiągnąć zbawienie. I właśnie cała tajemnica mieści się w naturze człowieka, której wyraźnie Nasz Ojciec Niebieski powiedział „bądźcie płodni i rozmnażajcie się” – chodzi o akt seksualny podjemowany w określonym celu, mało tego – przez określone osoby. Czyli akt ten nie jest nastawiony tylko na przyjemność. Masturbacja jest zaprzeczeniem tego i bywa bardzo często przedstawiana w we współczesnych mediach jako „nic złego” lub „coś normalnego”. Tak nie jest. Wielu ludzi daje się na to łapać. Z drugiej strony ci, którzy głoszą takie poglądy czynią się mądrzejsi od Pana Boga, który zna człowieka „od podszewki”. Proponuje sięgnąć po pozycje Kingi Rożkowskiej-Wiśniewskiej lub o. Józefa Augustyna czy Braun Gaukowskiej. Pozdrawiam!
ks. Marek Wiśniewski