Katolicka Nauka Społeczna

23. Piłat, Barabasz i wiatraki

 

Pośród zmartwień Poncjusza Piłata, piątego prokuratora Judei, sprawa żydowskich zelotów należała do poważnych. Poncjusz Piłat, jak każdy okupant, bał się terroryzmu i chciał się mu przeciwstawić. A jednak, kiedy w czasie pamiętnych świąt Paschy postawiono przed nim terrorystę Barabasza oraz zupełnie niewinnego Jezusa z Nazaretu, Piłat terrorystę wypuścił na wolność. Skąd ta niekonsekwencja? Święty Jan Ewangelista daje nam do zrozumienia, że Piłat jeszcze bardziej bał się swoich własnych przełożonych bardziej niż terrorystów. Piłat chciał uwolnić Jezusa, przekonywał tłumy, że Jezus jest niewinny, że jest zwyczajnym człowiekiem, ale kiedy tylko usłyszał od Żydów, że cała sprawa może zaszkodzić jemu samemu, zmienił zdanie. "Mam ukrzyżować waszego króla?" pytał Piłat. "Jeśli go uwolnisz, będziesz nielojalny wobec cezara". "My poza cezarem nie mamy króla" usłyszał w odpowiedzi (coś co zresztą tylko w połowie było prawdą). Piłat chciał dobrze, ale o uszczerbek na własnej karierze bał się bardziej niż o uszczerbek na sumieniu. Taka postawa, o czym Piłat nie wiedział, ale my wiemy, była równoznaczna z podpisaniem wyroku na Pana Boga.

Piłatowe lęki nawiedzają ludzi aż po dzień dzisiejszy. Nie brak nam Piłatów, nie brak też ludzi spod znaku Barabasza. Dzisiejsi Barabaszowie są cichymi bolszewikami. Chcą wszystko zmienić. Chcą zlikwidować nędzę i nieuczciwość, przywrócić porządek i nakarmić głodnych. W gruncie rzeczy chcą dobrze. Ich przeciwieństwem są dzisiejsi Piłatowie. Oni też chcą dobrze, nie chcą jednak niczego zmieniać. Piłatowie uznają złych i dobrych przyzwyczajeń, a przed potężniejszymi od siebie wręcz klękają. Barabaszowie i Piłatowie, wbrew pozorom, mają ze sobą wiele wspólnego. Jedni i drudzy żyją w świecie nierealnym. Barabaszów unosi w powietrzu idea wiecznego postępu i przemiany. Piłatowie leżą płasko na dnie przyciśnięci kamieniem niemożności. Żyją w świecie "nierealnym" nie dlatego, że "bajkowym" nie, jedni i drudzy zmagają się naprawdę, aż do krwi. Ich świat jest nierealny, bo tylko na wpół prawdziwy. Prowadzą wojny. Odnoszą porażki i zwycięstwa. Tymczasem gdzieś pod stopami ginie człowiek i ginie Bóg.

W latach osiemdziesiątych Stolica Apostolska wydała szereg dokumentów potępiających, mówiąc przenośnie, słabości Piłata i Barabasza. W roku 1984 (6 sierpnia) Kongregacja Doktryny Wiary opublikowała Instrukcję Libertatis nuntius o niektórych aspektach tzw. "teologii wyzwolenia" (AAS 76 [1984]). W tym samym roku (2 grudnia 1984) ojciec święty Jan Paweł II ogłosił Adhortację apostolską o pokucie i pojednaniu Reconciliatio et Penitentia (AAS 77 [1985]). Dwa lata później (22 marca 1986) Kongregacja Doktryny Wiary wydała Instrukcję Libertas Conscientia o chrześcijańskiej wolności i wyzwoleniu (AAS 79 [1987]). I wreszcie w roku 1987 (30 grudnia) Jan Paweł II ogłosił nową encyklikę społeczną zatytułowaną Sollicitudo rei socialis.

Obie Instrukcje Kongregacji Doktryny Wiary przestrzegają przed sprowadzaniem Ewangelii do idei rewolucji społecznej. Instrukcje nie potępiają wprost tak zwanej "teologii wyzwolenia", rozwijanej po ostatnim soborze zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, pokazują jednak jasno niebezpieczeństwa jakie rodzi nazbyt materialistyczny ogląd życia społecznego, także tego dotkniętego skrajną nędzą. Przede wszystki odrzucają jakąkolwiek przemoc jako środek na zaradzenie złu. Prawdziwe wyzwolenie człowieka dokonuje się w jego wnętrzu. To jakby etap pierwszy, podstawowy i każdego dnia najważniejszy. Każdy, kto od Chrystusa-Wyzwoliciela przyjmuje wyzwolenie, ma obowiązek pomagać innym, pomagać przede wszystkim najbardziej potrzebującym, ma obowiązek pod grzechem pomagać tym, których życie i godność zagrożone są najbardziej.

Z kolei oba dokumenty Ojca świętego więcej uwagi poświęcają tak zwanym "strukturom grzechu", to znaczy rozmaitym rozwiązaniom prawnym i instytucjonalnym, które wyrządzają krzywdę całym społecznościom, które rodzą dalszą niesprawiedliwość, sprzyjają przestępczości i korupcji, a które są skutkiem, często dalekim skutkiem grzesznych poczynań jakiegoś Piłata bądź grupy Piłatów. Grzech rodzi grzech, ale przecież jeszcze większym grzechem byłoby myśleć, że grzechu nie można pokonać i że niczego nie da się zmienić. Niesprawiedliwość przenikająca instytucje społeczne, prawa, obyczaje czy urzędy nie może nikogo usprawiedliwiać a już na pewno nikogo, kto otrzymał wolność od Tego, któremu cześć oddają wszystkie moce. Wolność Chrystusa pisze Jana Paweł II pozwala nam stać się sługami wszystkich, a tym samym proces rozwoju i wyzwolenia nabiera konkretnych kształtów w solidarności, czyli miłości służbie na rzecz bliźniego, zwłaszcza najbardziej ubogich.

Nauczanie Kościoła o strukturach grzechu i o chrześcijańskim wyzwoleniu moglibyśmy łatwo zamienić na komentarz do dziennika telewizyjnego. Moglibyśmy w nieskończoność wyszukiwać Piłatów i Barabaszów wśród wielkich tego świata, ale postępując tak rozminęlibyśmy się z Ewangelią. Wymachujący mieczem Barabasz i umywający ręce Piłat mieszkają w każdym z nas. To tu, w sobie, musimy ich stale pokonywać. Prawdę powiedziawszy, możemy ich pokonać do końca tylko tutaj. Tylko tu możemy ocalić Chrystusa. Jest więcej niż pewne, że na każdym z naszych zwycięstw zyskają wszyscy. Owszem, gdzie indziej Barabasza i Piłata może być nawet więcej, owszem, trzeba być ostrożnym, ale walka z całym światem jest jałowa. Na sądzie nikt nas nie będzie pytał o zdobyte wiatraki. Zapytają nas o mąkę z naszego własnego młyna, o kubek wody podany spragnionemu, o podzielony chleb. Każdy zda sprawę ze swoich talentów.

 

 


poprzedni odcinek następny odcinek

początek strony
© 1995 Krzysztof Mądel SJ
© 1996-1997 Mateusz