Widzieliśmy Pana

ROZWAŻANIA REKOLEKCYJNE

XXII. METODY MODLITWY

 

1. Potrzeba i sens metod modlitwy

Metody modlitwy są pewnymi narzędziami, pomocami na usługach zasadniczego celu życia duchowego, jakim jest trwanie w głębokiej, intymnej jedności z Bogiem. Są więc wartością względną wobec zasadniczego celu. Trzeba też powiedzieć z całym naciskiem, że zawsze najlepszą metodą modlitwy dla konkretnego człowieka będzie ta, która najlepiej służy mu w nawiązaniu więzi z Bogiem.

Metody i sposoby modlitwy winny być traktowane jak proste narzędzia, którymi posługujemy się w naszych codziennych zajęciach i pracach. Bez tych narzędzi nie moglibyśmy wykonać wielu najprostszych nawet czynności. Wykonując prace nie koncentrujemy się jednak na narzędziach, którymi się posługujemy, ale na samej wykonywanej czynności. To ona, nie narzędzie, pochłania naszą uwagę.

Posługujemy się też określonymi narzędziami do wykonania ściśle określonej czynności. Narzędzia zmieniamy i udoskonalamy w zależności od potrzeb i postępu w danej dziedzinie pracy. Stare, nieużyteczne narzędzia usuwa się na bok, by zrobiły miejsce nowym. Człowiek przewidujący rzadko jednak niszczy stare narzędzia. W razie awarii nowoczesnych urządzeń sięgamy nieraz po stare, już sprawdzone. W momentach kryzysowych są one często bardzo pomocne. Zawsze jednak najważniejszy jest sam cel i zadanie, które chcemy wykonać.

2. Metody modlitwy na poszczególnych etapach życia duchowego

Zjednoczenie z Bogiem w życiu człowieka nie dokonuje się dzięki jednemu aktowi woli, ale jest pewną drogą, pielgrzymką. Zjednoczenie z Bogiem posiada swoją dynamikę, swoje stopnie, etapy. W teologii życia wewnętrznego wyróżnia się zasadniczo trzy etapy: oczyszczenie, oświecenie i zjednoczenie.

Etapy te nie są w jakiś schematyczny i sztywny sposób oddzielone od siebie, ale zachodzą na siebie. W pewnym sensie znajdujemy się jednocześnie na wszystkich tych etapach. Przez całe życie będzie dokonywało się nasze oczyszczenie (uzdrowienie wewnętrzne), oświecanie naszego życia Słowem Bożym, całe też nasze życie będzie nieustannym dążeniem do zjednoczenia z Bogiem. Pomimo tego zastrzeżenia wyróżniamy te trzy etapy na drodze życia duchowego, ponieważ na poszczególnych etapach akcenty życia duchowego rozkładają się trochę inaczej. Między tymi etapami istnieje pewna zależność chronologiczna. Niemożliwe jest oświecenie ludzkiego życia Słowem Bożym i pełne zjednoczenie z Bogiem bez uprzedniego przyznania się do własnego grzechu i podjęcia walki z nim.

a) Oczyszczenie

Na etapie oczyszczenia człowiek odkrywa z jednej strony własną skończoność, kruchość istnienia, swoją słabość i grzeszność, z drugiej zaś doświadcza nieskończonego miłosierdzia i mocy Boga. Świadomy siebie i świadomy obecności Boga w swoim życiu podejmuje odpowiedzialność za nie w takim stopniu, w jakim jest to tylko możliwe.

Na tym etapie życia duchowego podstawowymi metodami modlitwy, z których możemy korzystać i które przynoszą największe owoce, są: metoda modlitwy ustnej i medytacja. Metoda modlitwy ustnej pomaga nam w nawiązaniu pierwszego fundamentalnego kontaktu z Bogiem. Na drodze oczyszczenia ważną metodą modlitwy jest także modlitwa medytacyjna. Polega ona na wejściu w Słowo Boże wzywające nas do nawrócenia i wejściu we własną historię życia. Tylko poprzez głębokie wejście w siebie możemy poznać własną grzeszność, wszystkie postawy rodzące w nas grzech, nieuporządkowanie. Poznanie siebie, a w nim poznanie swojego grzechu, wymaga od nas głębokiej refleksji, wejścia w siebie, we własne przyzwyczajenia, nawyki, wejścia także w to, co dla nas jest bezpośrednio nieuchwytne: w naszą podświadomość. Wiele naszych złych pragnień, realizowanych czy nieustannie tylko dławionych, wypływa z podświadomych motywacji, podświadomych postaw, przyzwyczajeń.

Dla dobrego poznania swoich grzechów nie wystarczy odwołać się do cudzych sformułowań. Tutaj potrzeba wniknięcia we własną historię życia, która jest jedyna, niepowtarzalna, unikalna. Taki właśnie niepowtarzalny, jedyny, unikalny jest także nasz grzech. I chociaż dynamika kuszenia i grzechu jest podobna u wszystkich, to jednak decyzje zapadające w sercu oraz okoliczności, w których one zapadają, są zawsze jedyne i niepowtarzalne.

Ten wgląd w siebie ma nam dać nie tylko poznanie siebie, naszego nieładu, tego, co tkwi głęboko w nas: miłości do grzechu, ale także poznanie tego, co jest zagrzebane gdzieś głębiej: pragnienie Bożego przebaczenia, przebaczenia bezwarunkowego, absolutnego; przebaczenia nieodwołalnego. W tym pragnieniu już działa Bóg. Samo pragnienie Bożego miłosierdzia pokazuje nam już bardzo wyraźnie kierunek wyjścia z naszej sytuacji grzechu i nieładu moralnego. Ćwiczenia duchowne pierwszego tygodnia oraz proponowana w nim metoda medytacji, sytuuje się na etapie duchowego oczyszczenia.

b) Oświecenie

Oczyszczenie w życiu wewnętrznym nie stanowi celu samego w sobie, ale etap w naszej drodze do Boga. Bardzo ubogie byłoby życie duchowe człowieka, gdyby jedynym jego celem było być w porządku wobec Boga: być czystym. Mamy stać się czyści, aby Bogu zrobić miejsce. Stąd drugim etapem życia wewnętrznego jest oświecenie. Zauważmy, że to nie my sami oświecamy siebie, ale pozwalamy się oświecić.

Światłem człowieka jest Chrystus. Oświeca nas życie Chrystusa i Jego Dobra Nowina: tajemnica Wcielenia, życia ukrytego, życia publicznego; Jego nauka, wreszcie Jego śmierć i Zmartwychwstanie. Najpoważniejsze decyzje i wybory życiowe chrześcijanin podejmuje właśnie na tym drugim etapie życia duchowego. Zasadniczą metodą modlitwy na tym etapie jest kontemplacja ewangeliczna, której uczymy się począwszy od drugiego tygodnia Ćwiczeń duchownych. Każde słowo Jezusa, każdy Jego czyn, cała Jego Osoba są przekazem Boga. W Jezusie Bóg daje nam poznanie siebie. Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca — powie sam Jezus (J 14, 9).

3) Zjednoczenie

Poznanie Chrystusa prowadzi do jedności z Nim, a w Chrystusie z Ojcem. W tym najgłębszym zjednoczeniu coraz mniej potrzebne są słowa, obrazy, metafory. Wystarcza trwanie w obecności Boga. Jedno słowo, zdanie, myśl, odczucie może stać się natchnieniem i inspiracją do trwania w modlitewnej obecności Boga.

Modlitwę, dla której jedno słowo, zdanie, natchnienie wystarcza do trwania w głębokiej i intensywnej obecności Boga, moglibyśmy nazwać modlitwą uproszczoną. Ta uproszczona modlitwa staje się jednocześnie modlitwą wszystkich rzeczy. Modlitwa uproszczona, modlitwa wszystkich rzeczy, jest zapoczątkowaniem, przedsmakiem trwania w obecności Boga w życiu wiecznym, oglądaniem Boga twarzą w twarz.

Posługiwanie się słowami, obrazami, porównaniami pomaga człowiekowi w życiu modlitwy, ponieważ przybliża rzeczywistość tajemnicy Boga. Ale to, co na początku nam przybliża i pomaga, z czasem może nam przeszkadzać, a nawet Go zasłaniać. Słowa, obrazy, metafory są bowiem zawsze tylko zniekształconym odbiciem realnej rzeczywistości Boga, której w żaden sposób nie da się wyrazić do końca odwołując się jedynie do ludzkich środków komunikacji. Jedynym uprzywilejowanym słowem w modlitwie uproszczonej jest słowo Jezus. W tym jednym słowie zawiera się dla nas wszystko: zarówno cała rzeczywistość naszego człowieczeństwa, jak również cała rzeczywistość Boska. Kto zna Jezusa, zna także i Ojca (por. J 14, 9).

Trzeci i czwarty tydzień Ćwiczeń duchowych oraz proponowana w nich szkoła kontemplacji męki i Zmartwychwstania Jezusa usytuowane są na etapie zjednoczenia.

3. Potrzeba rozeznania duchowego w życiu modlitwy

Metody modlitwy, z których korzystamy w życiu duchowym, zależą od naszych pragnień i potrzeb, od naszego wyciszenia wewnętrznego, od długości czasu poświęconego modlitwie. Na przykład trudno wejść w głęboką modlitwę medytacyjną, jeżeli mamy do dyspozycji tylko chwilę czasu.

Zanim porzucimy jedną metodę modlitwy (jakakolwiek by ona nie była) dla innej, konieczne jest głębokie rozeznanie. Nie możemy pozbawiać się jednej, czy może nawet jedynej metody dialogowania z Bogiem, jeżeli nie zdobyliśmy nowej, sprawdzonej. Inaczej narażalibyśmy się na pewną pustkę wewnętrzną i zagubienie duchowe. Moglibyśmy wówczas stać się łatwym łupem działania złego ducha.

W rozeznawaniu dotyczącym stosowania metod modlitwy jest bardzo pożyteczne — a niekiedy wprost konieczne — kierownictwo duchowe. Może nas ono ustrzec przed subiektywizmem, który nierzadko powoduje, iż kierujemy się nieuporządkowaniem emocjonalnym. Woluntaryzm, chęć samodoskonalenia się, odczucie pewnego znużenia nie mogą być zasadniczymi motywami zmiany stosowanych przez nas metod modlitwy.

Nie zawsze jednak mamy możność korzystania z kierownictwa duchowego w rozwoju naszej modlitwy. W razie jego braku może nie jest aż tak ważną rzeczą zadawać sobie pytanie, na jakim etapie modlitwy się znajdujemy. Przechodzenie z jednego etapu na drugi, od jednej metody do następnej, może być w nas mało świadome. Przejście to dokonuje się u wielu ludzi prostej, ale głębokiej wiary w sposób spontaniczny i jakby bezrefleksyjny. Ludziom tym brakuje może nieraz pojęć do nazwania tego, co przeżywają, lecz to bynajmniej nie umniejsza głębi ich doświadczenia modlitwy. Ważny bowiem jest nie opis doświadczenia, ale ono samo.

4. Zaproszenie Pana Boga

Uczynienie kolejnego kroku na drodze modlitwy przez zmianę metody modlitwy nie zależy tylko od człowieka. Jest to także owoc łaski, zaproszenie Pana Boga. Człowiek rozwijając w sobie ducha modlitwy czuje się w pewnym momencie jakby wewnętrznie przynaglony do szukania nowej, często może trudniejszej, ale bardziej dostosowanej do jego potrzeb i pragnień metody modlitwy.

Nie byłoby rzeczą dobrą, gdybyśmy sami, kierowani wewnętrznym niepokojem czy jakimiś ambicjami duchowymi przynaglali siebie samych do stosowania takich metod modlitwy, których wewnętrznie nie pragniemy i które przerastają nasze aktualne potrzeby i pragnienia duchowe. To nie my wyznaczamy sobie czas, w którym winniśmy zrobić kolejny krok na drodze modlitwy.

Jeżeli zbyt łatwo, bez rozeznania i głębszych racji obiektywnych, zrezygnowalibyśmy np. z modlitwy ustnej, próbując praktykować od razu doskonałą modlitwę kontemplacyjną, w której nie byłoby już słów niosących treści, to istniałoby niebezpieczeństwo, że nasza modlitwa mogłaby się stać trwaniem w pustce, jakimś może wpatrywaniem się w siebie samych.

Do modlitwy kontemplacyjnej, w której nie potrzeba już słów, ale wystarcza samo miłosne trwanie w obecności Boga, człowiek nie dochodzi sam. Zostaje do niej doprowadzony przez samego Boga zwykle po okresie długotrwałego wysiłku i trudu modlitwy. Trwanie w obecności Boga bez treści, bez słów, jest rzeczywiście szczytem modlitwy chrześcijańskiej, ale tylko wtedy, kiedy jest to trwanie pełne obecności Boga, kiedy z tym trwaniem łączy się intymna więź miłości, w której wszystkie słowa zostały już powiedziane i dlatego żadne z nich nie jest potrzebne. Ten szczyt modlitewnego trwania przed Bogiem zawiera w sobie wszystkie możliwe modlitwy ustne.

5. Potrzeba pełniejszego zaangażowania duchowego

Jak z jednej strony niebezpieczne jest nie przemyślane dokonywanie zmian w posługiwaniu się sprawdzonymi metodami, tak z drugiej strony przeszkodą w rozwoju modlitwy może być także kurczowe trzymanie się jednej sprawdzonej modlitwy. Kiedy jedną metodą modlitwy posługujemy się przez dłuższy czas, to wówczas na samą myśl o pozostawieniu tej metody może rodzić się jakiś wewnętrzny niepokój czy nawet poczucie winy z powodu chęci porzucenia tego, czym posługiwaliśmy się przez tyle lat. I tak możemy być rozdzierani pomiędzy przywiązaniem do jednej sprawdzonej metody modlitwy i lękiem pozostawienia jej, a z drugiej strony jakimś wewnętrznym przynagleniem, które każe nam szukać metody bardziej dostosowanej do naszych potrzeb i pragnień duchowych. W takiej sytuacji dobrze jest zwrócić się o pomoc do osoby doświadczonej w sprawach modlitwy.

Rozwój modlitwy domaga się od nas odwagi pozostawienia (niekoniecznie na stałe) metody, która nie może nam zaofiarować już nic nowego. Z odwagą zostawienia pewnej metody, łączy się konieczność odwagi podjęcia nowego wysiłku, nowego ryzyka.

Zmiana metody modlitwy polega nie tylko na zmianie pewnej techniki, ale przede wszystkim na zmianie naszego zaangażowania. Doskonalsze, pełniejsze metody modlitwy, to takie, które pełniej angażują całe nasze życie w dialog z Bogiem. Stąd też metoda modlitwy nie może być nigdy jakąś techniką wymyśloną przy zielonym stoliku, ale musi wypływać z życia i do życia prowadzić. Nowa, pełniejsza, głębsza metoda modlitwy jest nowym wezwaniem do pełniejszego oddania się Jezusowi nie tylko na modlitwie, ale poprzez modlitwę w konkretnym życiu. Nowe metody modlitwy wymagają większej hojności i ofiarności wobec Boga.

Jeżeli nieraz tak kurczowo trzymamy się pewnych metod, schematów, przyzwyczajeń, to także dlatego, iż boimy się nie tylko zostawić coś, co znamy, ale także boimy się trudu i bólu szukania, boimy się nowego wysiłku, większej ofiary, większego ryzyka. Za tym lękiem podjęcia wysiłku, ofiary, kryje się coś więcej: lęk przed umieraniem dla siebie, aby oddać się Chrystusowi. Jezus mówi nam: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Nie możemy wzrastać w modlitwie, nie możemy stawiać kolejnych kroków, nie zgadzając się na coraz głębsze zaangażowanie, oddanie, coraz pełniejsze umieranie sobie. Jeżeli zmiana metody modlitwy byłaby motywowana przede wszystkim ułatwieniem sobie życia, to z pewnością nie przyczyniłaby się ona do naszego wzrostu.

6. Jeżeli się nie staniecie jak dzieci

Posługiwanie się metodami modlitwy, zmienianie tych metod, dostosowywanie ich do swojej sytuacji egzystencjalnej, do wzrostu duchowego moglibyśmy porównać do sposobu zabawy u dzieci. W poszczególnych okresach wieku dziecięcego zabawa posługuje się różnymi metodami. Inaczej bawią się dzieci roczne, inaczej przedszkolaki, inaczej dzieci w wieku szkolnym. Zabawa młodzieży czy ludzi dorosłych posiada już zupełnie inny charakter.

W zmienianiu zabaw dzieci nie odwołują się do teorii, do podręczników szkolnych, ale do własnego odczucia oraz do przykładu starszych kolegów. Najważniejsza jednak jest tutaj dziecięca intuicja.

Każdy wiek ma swoje określone zabawy, z których się stopniowo wyrasta. Gdyby piętnastoletni chłopiec bawił się misiami, jak przedszkolak, byłby narażony na wyśmianie przez kolegów. Jeżeli jednak dziecko jest opóźnione w rozwoju umysłowym i uczuciowym, to wówczas będzie także opóźnione w sposobach korzystania z różnego rodzaju zabaw.

Niepokój mogą budzić dzieci, które nie potrzebują zabawy, dzieci, które całymi godzinami siedzą apatyczne, smutne. Takie dzieci są z pewnością chore.

Nienaturalna wydaje się także jakaś gwałtowna zmiana metod zabawy. Pamiętam historię, jaką opowiadał mi pewien młody człowiek. Do 16 roku życia bawił się modelarstwem. Biegał po całym mieście po składnicach harcerskich, skupował modele, sklejał, pielęgnował. Jego pokój był pełen modeli. Była to swoista ucieczka w świat zabawy. Zewnętrznie bardzo ułożony, posłuszny, bezkonfliktowy, ale jednocześnie zamknięty i zajęty swoim światem. Pewnego dnia ogarnęła go jakaś niezwykła złość na siebie i na tę swoją zabawę, tak że w kilka minut zniszczył cały dorobek paru lat. Było to przełomowe wydarzenie w jego życiu. Ta zmiana sposobu zabawy dokonała się w sposób wyjątkowy. Normalnie dziecko jakby traci zainteresowanie dla jednej zabawy i zaczyna go pociągać coś nowego. Motywację do zmiany charakteru zabawy znajduje w nowych pragnieniach. Zwykle dużą rolę odgrywają tutaj nieco starsi rówieśnicy, którym pragnie dorównać. Dziecko pragnie doróść i znaleźć się na nowym poziomie. Nowy rodzaj zabawy jest dla niego potwierdzeniem osobowego rozwoju.

Zmiana metod w modlitwie może dokonywać się jednak spontanicznie tylko wtedy, kiedy człowiek głęboko angażuje się w modlitwę, kiedy modlitwa stanowi dla niego element życia równie ważny, jak zabawa w życiu dziecka. Zmieniamy metody przez to, że pozwalamy się pociągać, pozwalamy rosnąć w nas pragnieniom duchowym. W miarę wzrostu w nas ducha modlitwy, spontanicznie wyrastamy z pewnych metod i potrzebujemy nowych.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
XXI. POTRZEBA MODLITWY XXIII. MODLITWA USTNA
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz