W Jego ranach

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

XV. JEZUS NA KRZYŻU

 

obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 25–27).

Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król Żydowski. Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież — sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha. Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy. Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei, przypatrywały się temu (Łk 23, 35–49).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa na krzyżu oraz stojącą pod krzyżem Jego Matkę oraz umiłowanego ucznia. Wsłuchajmy się z uwagą w dwa krótkie zdania Jezusa wypowiedziane pośród ogromnego cierpienia: Oto Matka twoja... Oto syn Twój.

W drugim obrazie chciejmy przedstawić sobie sam moment śmierci Jezusa: zaćmienie słońca, panujące ciemności. Wsłuchajmy się także w słowa Chrystusa wypowiedziane donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha.

Prośba o owoc kontemplacji: Prośmy najpierw, abyśmy odkryli Maryię jako naszą Matkę, którą Jezus ofiarował nam w najboleśniejszym momencie swojego życia — na krzyżu. Prośmy także, abyśmy z wielką wdzięcznością przyjęli Jezusową śmierć na krzyżu, jako najwyższy znak miłości Ojca niebieskiego do każdego z nas.

1. Oto Matka twoja

Cierpienie przyjmowane z poddaniem się Bogu czyni człowieka bardziej otwartym, delikatnym i wrażliwym na ludzkie cierpienie. Tej delikatności i wrażliwości Jezusa doświadczają najpierw ci, których najbardziej kochał: Jego Matka Maryia oraz umiłowany uczeń Jan. Jezus dostrzega i odczuwa ich wielki ból i opuszczenie, jest świadom, iż brakować im będzie Jego ludzkiej miłości. I choć doznają głębokiego wewnętrznego pocieszenia po Jego Zmartwychwstaniu, to jednak po Jego ziemskiej nieobecności pozostanie — szczególnie dla Matki — głęboka ludzka rana.

Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Trzeba nam w tym pięknym geście Jezusa zobaczyć najpierw bardzo ludzki odruch: ludzką miłość syna do matki i ludzką przyjaźń z Janem. Ten piękny ludzki gest jest jednocześnie tak niezwykły, iż przebija przez niego nieskończona boska miłość Syna Człowieczego. I jak przez całą mękę Bóstwo Jezusa ukrywało się za zasłoną Jego człowieczeństwa, tak teraz tuż przed śmiercią w człowieczeństwie Jezusa objawia się Jego boska miłość.

Od zarania chrześcijaństwa Ojcowie Kościoła widzieli w osobie Jana Apostoła każdego ucznia Jezusa. Stąd też ten fragment Ewangelii Janowej określany bywa testamentem Jezusa na krzyżu. Jezus oddaje tym, których odkupił swoją krwią, to, co ma najcenniejszego na ziemi: swoją Matkę.

W obecnej kontemplacji wsłuchajmy się z wielką uwagą i adoracją w słowa Jezusa wypowiedziane do Jego Matki i do Jego przyjaciela Jana. Chciejmy wyobrazić sobie, że stoimy na miejscu Jana Apostoła, a Jezus mówi do Matki w naszej obecności: Oto syn Twój, a następnie mówi do nas w Jej obecności: Oto Matka twoja. Prośmy, abyśmy w tych słowach mogli odkryć boską i ludzką miłość Jezusa do Maryi oraz do nas, do mnie osobiście.

Powierzenie Maryi nas jako Jej synów oraz powierzenie nam Maryi, jako naszej Matki, dotyka najgłębszej naszej potrzeby — potrzeby miłości. Jako istoty ludzkie zawsze najpierw potrzebujemy miłości matki. Zanim dziecko odkryje miłość ojca, musi najpierw nasycić się miłością matki. Z czasem dziecko odrywa się od matki, aby przejść do ojca i odkryć jego miłość. Człowiek odkrywa ojca jakby na drugim etapie. Pierwszy najgłębszy kontakt miłości budowany jest właśnie z matką. Macierzyńska miłość Matki Jezusa może nam pomóc odkryć braterską i przyjacielską miłość Jej Syna oraz ojcowską miłość naszego Ojca w niebie. Przez miłość Maryi możemy dochodzić do miłości Jezusa, poprzez miłość Jezusa do miłości Boga Ojca. Proste, pokorne, a jednocześnie głębokie i dyskretne nabożeństwo do Matki Najświętszej jest ważnym kryterium głębi naszej wiary.

Zauważmy, iż Jezus ofiaruje swoją Matkę umiłowanemu uczniowi na Golgocie. Eucharystia, która uobecnia śmierć Jezusa, staje się w ten sposób szczególnym miejscem powierzenia nam Maryi za Matkę i naszego powierzenia się Jej. Jeżeli przyjmiemy Maryię pełnym sercem, Ona nauczy nas stania pod krzyżem, Ona nauczy nas uczestnictwa w Eucharystii. Widzimy tutaj ścisły związek naszego przeżywania Eucharystii z głęboką pobożnością maryjną. Nasza pobożność maryjna bywa nieraz przegadana, utopiona w słowach. Prośmy, abyśmy z wiarą przyjęli Maryię jako naszą Matkę, abyśmy często uciekali się do Niej z wielkim zaufaniem. Prośmy także, abyśmy dali się Jej prowadzić do Jezusa, na Eucharystię, pod Jego krzyż.

Jeżeli zaś odkrywamy w nas choćby najmniejsze lęki przed przyjmowaniem i dawaniem miłości, jeżeli czujemy się mało kochani, czy wręcz niekochani przez ludzi i przez Boga, Maryia jako pierwsza pomoże nam pokonać nasze obawy i zaprowadzi nas do Jezusa jako naszego Brata i przyjaciela oraz do Boga jako naszego Ojca. Z pomocą pobożności maryjnej możemy roztopić w nas brak wrażliwości, wewnętrzne urazy czy wręcz pewną twardość emocjonalną.

2. Kuszenie Jezusa na krzyżu

W Jezusie ukrzyżowanym spełniają się słowa proroctwa Symeona: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2, 34). Pierwszymi ludźmi, dla których Jezus jest znakiem sprzeciwu, są faryzeusze, żołnierze rzymscy oraz jeden z łotrów ukrzyżowanych razem z Nim. Członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawił, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: Jeżeli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Ubliżał Jezusowi także jeden z wiszących z nim złoczyńców mówiąc: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas.

Słowa faryzeuszów oraz żołnierzy przypominają kuszenie Jezusa na pustyni: Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem (...), rzuć się w dół (Łk 4, 3. 9.) Na krzyżu Jezus doświadcza ostatniej próby kuszenia. Jak podczas kuszenia na pustyni i w Ogrójcu, również na krzyżu Jezus zdecydowanie odrzuca pokusę. Chrystus nie zstępuje z krzyża, ale umiera na nim. Pozwala szatanowi uderzyć w siebie z całą mocą, by w ten sposób ostatecznie zniszczyć jego władzę nad człowiekiem. Panowanie złego ducha w chwili śmierci Chrystusa dochodzi do szczytu, ale szczyt tryumfu złego ducha okazuje się jednocześnie jego upadkiem i ostateczną klęską.

W obecnej kontemplacji oddajmy chwałę Jezusowi ukrzyżowanemu za Jego wierność Ojcu do końca (J 13, 1). Dzięki tej wierności Jezus nas zbawił. Wyraźmy naszą wiarę w Jego zwycięstwo nad grzechem, szatanem i śmiercią, dokonane przez całkowite zaufanie Ojcu. Prośmy, abyśmy w momentach wielkich i decydujących pokus nie ulegali lękowi o siebie i nie szukali ocalenia na własną rękę, własnymi środkami, ale byśmy wzorem Jezusa szukali pełniejszego zaufania Bogu.

3. Sąd Boga nad światem

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Trzygodzinne ciemności podczas męki i śmierci krzyżowej Jezusa, to symboliczne wypełnienie się słów wypowiedzianych w Ogrójcu do tych, którzy Go aresztowali: To jest wasza godzina i panowanie ciemności (Łk 22, 53). Ciemności te są znakiem sądu Boga nad światem, jaki dokonuje się poprzez mękę i śmierć Wcielonego Syna Bożego. O sądzie nad światem mówił Jezus zapowiadając godzinę Syna Człowieczego: Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12, 31–32). Na sześć wieków przed przyjściem Chrystusa Sofoniasz prorokował, iż wielki dzień Jahwe, (...) będzie dniem ciemności i mroku, dniem chmury i burzy (Sof 1, 14–15).

Kontemplując Jezusa wiszącego na krzyżu w ciemnościach południa wzbudźmy wiarę w Jego sędziowską władzę nad światem, która nie polega jednak na ślepym stosowaniu prawa. Jezus na krzyżu otrzymuje sędziowską władzę nad ludzkością, aby usprawiedliwić wieluorędować za przestępcami (por. Iz 53, 11–12), aby pociągnąć wszystkich do swojego boskiego serca. Miarą sprawiedliwości i władzy sędziowskiej Syna Bożego jest Jego nieskończone miłosierdzie wobec każdego grzesznika, który się nawraca. Powracający grzesznicy nie budzą w niebie gniewu, ale wielką radość. Jeden z nich jest źródłem większej radości niż wielka liczba tych, którzy nawrócenia nie potrzebują (por. Łk 15, 1nn).

Prośmy gorąco, aby sędziowska władza Jezusa nie budziła w nas paraliżującego lęku, ale wielkie zaufanie, zwłaszcza w chwilach słabości i grzechu. I chociaż nikt z nas nie może na przyszłość zabezpieczyć się przed grzechem, to jednak zawsze możemy wołać z Dobrym Łotrem: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.

4. Ekonomia Bożego zbawienia

Przywódcy ludu działając w zaślepieniu nie wiedzieli, że ich bezprawne działanie zbiega się z tajemniczym wypełnieniem Pisma, które uważali za swoje. Mieszkańcy Jerozolimy i ich zwierzchnicy nie uznali Go i potępiając Go wypełnili głosy Proroków, odczytywane co szabat (Dz 13, 27).

Z największej ludzkiej nieprawości Bóg umie wyciągnąć dobro. Nieskończona troska Boga o człowieka sprawia, że grzech, który niesie ze sobą cierpienie i śmierć, staje się dla Niego okazją, aby obdarzyć człowieka życiem i szczęściem. W orędziu paschalnym Wigilii Wielkanocy grzech Adama, źródło ludzkiego nieszczęścia, zostaje nazwany szczęśliwą winą, ponieważ zgładził ją tak wielki Odkupiciel. Także nasz grzech może również stać się dla nas miejscem łaski, jeżeli odwracając się od niego, potrafimy jednocześnie zrozumieć nieskończone miłosierdzie Boga oraz potrzebę zaufania Mu w naszej słabości.

W tym kontekście możemy także widzieć jasno bezsensowność sądzenia i potępiania naszych bliźnich. Nasze osądy zawsze będą mijać się z osądami Boga, ponieważ tylko Bóg może winę człowieka uczynić winą szczęśliwą, dzięki której pozna on Jego nieskończone miłosierdzie. Jak miłosierdzie człowieka wobec człowieka czerpie z jedynego miłosierdzia Boga, tak również wzajemne patrzenie ludzi na siebie winno być zakorzenione w tym samym źródle: w miłosierdziu Boga. W obecnej kontemplacji prośmy o wewnętrzny zachwyt wiary nad niezwykłą ekonomią Bożego zbawienia, dzięki której wszystko — także grzech — może obrócić się na dobro człowieka. Stało się to możliwe dzięki Jezusowi ukrzyżowanemu, na którego spadła chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie (Iz 53, 5).

5. Złożyć głowę na krzyżu Jezusa

Szyderstwa nieprzyjaciół Jezusa zdają się zadawać pytanie: czy Ukrzyżowany między dwoma łotrami jest rzeczywiście Synem Bożym? Czy ta okrutna śmierć niewolnika na drzewie hańby nie zakwestionowała w jakiś radykalny sposób Piotrowego wyznania: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16, 16)?

Odpowiedź na to pytanie daje nam Dobry Łotr wiszący po prawej stronie Jezusa. On jako pierwszy odkrywa i jednocześnie objawia tajemnicę ukrzyżowanego Mesjasza: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Uznaje w Jezusie Syna Bożego i Zbawcę pomimo Jego poniżenia, zhańbienia, okrutnej męki i śmierci. On też jako pierwszy doznaje owoców odkrytej przez siebie tajemnicy: Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju. Dobry Łotr, który cierpi nieludzko za swe zbrodnie i który jest świadom swojej bliskiej śmierci, zaufał bez reszty Jezusowi cierpiącemu niewinnie razem z Nim i dla Niego. Modlitwa Dobrego Łotra jest pierwszą adoracją Jezusa ukrzyżowanego.

Kilka lat temu w Taizé w czasie piątkowej liturgii byłem świadkiem niezwykłej adoracji krzyża. Do dużej, kilkumetrowej ikony krzyża, namalowanej w bizantyjskim stylu na desce, położonej na niewielkim podwyższeniu, podchodzili ze wszystkich stron młodzi ludzie i opierali na niej swoje głowy. Pozostawali w tym geście przez dłuższą chwilę. Adoracja ta odbywała się w głębokiej ciszy. Obserwowałem głębokie wzruszenie wielu młodych wykonujących ten szczególny gest. Była to piękna adoracja Jezusa ukrzyżowanego — znak składania ludzkich nadziei w Jezusowym krzyżu.

W głębokiej adoracji złóżmy i my nasze głowy na krzyżu Jezusa uznając w Nim naszego Pana i Boga. Prośmy, aby znak krzyża był dla nas znakiem mocy i nadziei szczególnie w okresach rozprężenia, chłodu, oschłości, w okresach, w których Bóg, życie wieczne, (...) prawość, czystość, sprawiedliwość i wierność odsuwa się jakby od człowieka, staje się mgliste, wydaje się czymś w rodzaju luksusu, na który można sobie pozwolić tylko w jakichś pogodniejszych czasach. W takich momentach wielkiego kuszenia nie mówmy nigdy: Nie mogę. Mówmy do Boga: Ty możesz. Nie mówmy: Bez tego (z czego mam właśnie zrezygnować) nie mogę żyć, lecz powtarzajmy wciąż uparcie, cierpliwie i głośno: Tylko bez Ciebie, Boże, nie mógłbym istnieć (K. Rahner).

Tak właśnie Jezus modlił się na krzyżu: wciąż uparcie, cierpliwie i głośno i dzięki tej modlitwie, w godzinie największej ciemności i kuszenia, pozostał wierny swojemu Ojcu do końca. Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Łk 22, 40) — była to nie tylko rada Jezusa dla swoich uczniów, ale głęboka prawda, którą wypełniał przez całe życie, aż po ostatnie tchnienie.

Na zakończenie całej kontemplacji jeszcze raz powróćmy do Maryi, Matki Jezusa stojącej pod krzyżem. Powierzmy jej cały owoc naszej modlitwy. Prośmy Ją, aby nauczyła nas stać pod krzyżem swojego Syna, aby nauczyła nas mężnego przyjmowania najtrudniejszych doświadczeń naszego życia. Całą kontemplację możemy zakończyć piękną modlitwą św. Bernarda, który zachęca nas do szukania Jej pomocy i wstawiennictwa w chwilach naszych życiowych krzyży:

Pomnij o Najświętsza Panno Maryio, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twojej pomocy przyzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością ożywiony do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik staję. O Matko Słowa, racz nie gardzić prośbami moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
XIV. UKRZYŻOWANIE JEZUSA XVI. ŚMIERĆ JEZUSA
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz