W Jego ranach

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

VIII. JEZUS PRZED WYSOKĄ RADĄ

 

Ci zaś, którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. (...) Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęli dwaj i zeznali: On powiedział: Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować. Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie? Lecz Jezus milczał. A najwyższy kapłan rzekł do Niego: Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży? Jezus mu odpowiedział: Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich. Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje? Oni odpowiedzieli: Winien jest śmierci. Wówczas zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili: Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Cię uderzył? (...) A gdy nastał ranek, wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić (Mt 26, 57–68; 27, 1).

Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę. Rzekli: Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam! On im odrzekł: Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi. Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej. Zawołali wszyscy: Więc Ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim. A oni zawołali: Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego (Łk 22, 66–71).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Zatrzymajmy się na jednym obrazie — przedstawmy sobie Jezusa poniżanego wobec Wysokiej Rady. Zauważmy bicie Go pięściami, policzkowanie Go, plucie na Niego. Dostrzeżmy też, iż Jezus znosi wszystkie te obelgi i niesprawiedliwości z wewnętrznym pokojem.

Prośba o owoc kontemplacji: Prośmy o to, o co wypada prosić w czasie (rozważania) męki, a mianowicie o boleść wespół z Chrystusem pełnym boleści, o udrękę serca z Chrystusem udręczonym, o łzy i mękę wewnętrzną z powodu tak wielkiej męki, którą Chrystus wycierpiał za mnie (ĆD, 203). Prośmy także, abyśmy naśladując postawę Jezusa, przyjmowali z pokorą niesprawiedliwe sądy i opinie, z którymi możemy się spotkać w naszym życiu.

1. Nocne przesłuchanie

Aresztowanego Jezusa straż świątynna, po przesłuchaniu u Annasza, powiodła do Kajfasza, wokół którego zebrała się cała starszyzna żydowska. Chrystus staje wobec tych, którym wielokrotnie mówił biada, których nazywał grobami pobielanymi: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa (Mt 23, 27).

W czasie przesłuchania Wysoka Rada stawiając zarzuty Jezusowi powoływała się na świadków. Ewangeliści nazywają jednak tych świadków fałszywymi. Wszyscy oni plątali się w zeznaniach, ponieważ były one fabrykowane, bez większej troski o jakąkolwiek dokładność i precyzję. Oskarżenia te polegały głównie na przytaczaniu zniekształconych wypowiedzi Jezusa, których nie usiłowano bynajmniej wyjaśniać. Świadectwa przeczyły sobie nawzajem. I choć podstawieni świadkowie kompromitowali cały proces, to jednak nie przejmowano się zbytnio tym faktem. Ci sami faryzeusze, którzy znani byli z legalnej dokładności i jurydycznej przesady, w przypadku Jezusa nie robili sobie najmniejszych wyrzutów z powodu łamania prawa wobec Jego Osoby. Sprawa Jezusa wydawała się im tak oczywista i przewaga nad bezbronnym człowiekiem tak wielka, iż nikt specjalnie nie starał się stwarzać pozorów rzeczywistego procesu sądowego. Proces ten był jawnym bezprawiem.

Aby zakończyć ten kompromitujący chaos przesłuchania postawiono w końcu dwóch świadków. Mieli oni ratować tę parodię sądu. Obaj zgodnie zeznali, że Jezus powiedział, iż może zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować. Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie? Lecz Jezus milczał. Ale także i te świadectwa były fałszywe, ponieważ opierały się na zniekształconym rozumieniu nauki Jezusa. Jezus nie zagrażał świątyni zbudowanej z kamienia rękami ludzkimi. Świątynię tę kochał i podziwiał, jak każdy pobożny Żyd. Jezus mówił o świątyni swojego ciała zapowiadając swoją śmierć i zmartwychwstanie.

I chociaż arcykapłan wezwał Jezusa, aby udzielił zdecydowanej odpowiedzi na ten konkretny zarzut, to jednak Jezus milczał. Ci ludzie nie przesłuchiwali Go, aby odkryć prawdę. Oni nie szukali prawdy. Zaślepieni nienawiścią i lękiem o siebie byli niezdolni do szukania prawdy. Człowiek ogarnięty namiętnością nie jest zdolny usłyszeć i zrozumieć bliźniego, który mówi prawdę. Na wszystko bowiem patrzy poprzez pryzmat swojej namiętności. Aby przerwać kłopotliwe milczenie, arcykapłan zapytał Jezusa: Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży? I chociaż arcykapłan był człowiekiem ogarniętym lękiem i nienawiścią, wezwał imienia Bożego. Teraz Jezus nie mógł dłużej milczeć. Musiał dać świadectwo prawdzie. Właśnie po to przyszedł na świat. Nie dbał o to, iż świadectwo nie będzie przyjęte, ale zostanie obrócone przeciwko Niemu. Po tym uroczystym wezwaniu arcykapłana Jezus jasno i zdecydowanie odpowiedział: Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich.

Dawanie świadectwa prawdzie nie może być uzależnione od korzystnych okoliczności zewnętrznych czy też od nastrojów wewnętrznych. Kiedy przywódcy narodu wybranego, wzywając na świadka samego Boga Jahwe, zadają Jezusowi pytanie o Jego pochodzenie i Jego misję, Jezus musi przemówić. Jako odpowiedzialni za naród mieli prawo wiedzieć, kim jest Ten, który podaje się za Mesjasza i jaka jest Jego misja, nawet jeżeli nie uznają Jego posłania, ale potępią Go w imieniu całego narodu i skażą na śmierć. Prawda pozostaje prawdą niezależnie od tego, czy jest akceptowana czy też odrzucana przez ludzi. Jezus daje świadectwo Prawdzie za cenę swojego życia. Odtąd za przykładem Jezusa wielu Jego uczniów będzie więzionych, upokarzanych, wyśmiewanych, torturowanych, skazywanych na śmierć tylko dlatego, że wobec niesprawiedliwych sądów i władców przyznawać się będą odważnie, iż są uczniami Jezusa.

Na tę pełną majestatu odpowiedź Jezusa: Tak, Ja Nim jestem, arcykapłan rozdarł szaty. Trzask rozdzieranego materiału zmieszał się ze słowami: Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje? Oni odpowiedzieli: Winien jest śmierci. Wybuchł okrzyk histerycznego oburzenia.

Po zakończeniu nocnej narady Jezus został przekazany straży świątynnej. Nastąpiła wówczas wstrząsająca scena. Zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili: Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Cię uderzył? H. Daniel–Rops tak komentuje tę scenę: Już nikt nie krył się ze swoją nienawiścią i nie hamował jej w żaden sposób. Nie trzeba było zachęcać tych ludzi o psychice lokajskiej, by nadużywali władzy nad człowiekiem zdanym na ich łaskę. Zresztą któż im polecił, by Jezusa szanowali? Nienawiść wybuchła w sposób najbardziej dziki, ale może i najprawdziwszy. U dostojników Świątyni była jeszcze zawoalowana pozorami praworządności; tu wśród tego wyjącego motłochu, zrzuciła zupełnie maskę. Tak więc dosłownie wypełnione zostało proroctwo Izajasza o cierpiącym Słudze Jahwe oraz proroctwo Psalmu 22, którym modlił się sam Jezus na krzyżu: Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę (Iz 50, 6). Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje (Ps 22, 7–9).

Do narodu wybranego przyszedł wreszcie długo oczekiwany Mesjasz, którego od dawna zapowiadali prorocy. Przyszedł Ten, za którym tęskniły całe pokolenia. Przyszedł i uroczyście oświadczył: Ja nim jestem. I właśnie w momencie uroczystego objawienia się prawowitym przedstawicielom narodu wybranego, doznał od nich najgłębszego poniżenia, pogardy i odrzucenia. Człowiek splunął Bogu–Człowiekowi w twarz. Gdyby oblicze Jezusa miało w tym momencie majestatyczny blask, jaki Mu przypisujemy, to ci nieprawi ludzie trzymaliby się z daleka. Ale Jezus upodobnił się do szarego człowieka. Upodobnił się do ludzi zmęczonych, przepracowanych, pokrzywdzonych, sponiewieranych, poniżanych, prześladowanych za prawdę, za wiarę. Nie ma ludzkiego udręczenia, którego nie można by odkryć w udręczeniu i sponiewieraniu Syna Bożego.

Kontemplując odwagę Jezusa w Jego dawaniu świadectwa prawdzie pytajmy siebie, jaka jest prawda o nas samych; czy intymna więź z Osobą Jezusa jest dla nas najwyższą wartością, która decyduje o naszym sposobie myślenia, odczuwania, o dokonywanych wyborach, podejmowanych decyzjach? Czy nasza przynależność do Jezusa określa naszą tożsamość i naszą misję życiową? Czy bylibyśmy zdolni oddać życie dla Jezusa, także w śmierci męczeńskiej? To pytanie może nam wydać się niepotrzebne i nierealne w naszej sytuacji. A jednak pytanie to może być ważne. Za nim kryje się bowiem pytanie o naszą odwagę dawania świadectwa Jezusowi. Nie szukajmy odpowiedzi na zadane pytania w naszych myślach, ale odwołajmy się do naszego codziennego życia, szczególnie zaś do naszej miłości bliźniego. Nie bylibyśmy w stanie oddać życia dla Chrystusa, gdybyśmy nie oddawali życia dla naszych bliźnich. Co chcielibyśmy powiedzieć Jezusowi poniżanemu i upokarzanemu o naszym świadectwie dawanym Jemu? Za co chcielibyśmy Mu podziękować? Za co chcielibyśmy Go przeprosić?

2. Poranne przesłuchanie i wyrok Wysokiej Rady

Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę.

Przed podbiciem Palestyny przez Rzymian Sanhedryn posiadał realną władzę: wybierał króla, w czasie jego nieobecności sprawował rządy. Pod okupacją rzymską miał już tylko prawo sądzenia w sprawach religijnych (J.–P. Roux). Po przesłuchaniu u najwyższego kapłana Kajfasza, jeszcze w nocy kapłani i uczeni biegali po całym mieście, aby w trybie natychmiastowym w bardzo wczesnych godzinach rannych zwołać Wysoką Radę. Ciągle ten sam pośpiech; on to wprawia cały ten dzień w jakiś gorączkowy rytm, w pośpiech zbrodni. Skoro tylko mrok okryje wzgórza (otaczające Jerozolimę) rozpocznie się oficjalna Pascha: żaden z tych pobożnych Żydów nie mógł o tym zapomnieć (H. Daniel–Rops). Członkowie Sanhedrynu zdawali sobie sprawę, że mają bardzo mało czasu. Należało się bardzo spieszyć.

Postawienie Jezusa przed Wysoką Radą miało charakter przesłuchania, a nie formalnego sądu. Przeciwnicy Jezusa zdecydowali już dawno o Jego śmierci. Obecnie, przed wydaniem Go w ręce rzymskiego prokuratora, pragną jedynie formalnego potwierdzenia dla podjętej wcześniej decyzji. A gdy nastał ranek (...) powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić.

Przesłuchanie przed Wysoką Radą było podobne do wcześniejszego przesłuchania przed najwyższym kapłanem Kajfaszem. Teraz zaniechano już tylko oskarżenia o wzbudzanie rozruchów, bo bardzo mało było dowodów na to, by Jezus chciał burzyć Świątynię (H. Daniel–Rops). Tym kolejnym przesłuchaniem chciano jedynie sprowokować Jezusa do wyznania, że jest Synem Bożym, gdyż ono mogło stanowić podstawę do oskarżenia o bluźnierstwo. Stąd też Wysoka Rada aż dwa razy zadaje Jezusowi pytanie o Jego tożsamość: Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam! Po pozytywnej odpowiedzi Jezusa pytają raz jeszcze: Więc Ty jesteś Synem Bożym?

Podobnie jak w przesłuchaniu nocnym u Kajfasza, tak i teraz ludzie ci nie byli uczciwi wobec Jezusa. Nie szukali prawdy. Nie nurtowało ich pytanie, kim jest naprawdę ten Człowiek. Szukali jedynie pretekstu, aby jak najszybciej mogli Go oskarżyć, potępić i skazać na śmierć w majestacie swojego prawa. Chcieli zyskać na czasie. Zdawali sobie sprawę, iż wymuszenie na Piłacie skazania tego Człowieka na śmierć nie będzie proste. Jezus otwarcie demaskuje ich zakłamanie: Jeżeli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie odpowiedzi. Tragizm sytuacji polega na tym, iż sąd Wysokiej Rady, przed którym staje Wcielony Syn Boży, występuje w imieniu Jahwe, Jedynego Boga.

Kontemplując Syna Bożego stającego przed ludzkim sądem, chciejmy sobie uświadomić, iż w ten sposób Jezus bierze na siebie grzechy niesłusznego sądzenia i potępiania, wszystkie niesprawiedliwie wydane wyroki. Sądzenie i potępianie drugiego człowieka jest wielkim grzechem, wchodzi bowiem w kompetencje samego Boga. Jezus powie wyraźnie: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt 7, 1). Ostatecznie tylko do Boga należy wydawanie decyzji o tym, kim jest naprawdę człowiek i na co naprawdę zasługuje swoim życiem i postępowaniem. Tylko sam Bóg ma bezpośredni dostęp do ludzkiego serca i On jeden wie, co naprawdę kryje się w człowieku. Niesprawiedliwe sądzenie Jezusa niech będzie dla nas wezwaniem do szukania prawdy w naszych sądach i ocenach ludzi. Prośmy także, abyśmy naśladując postawę Jezusa, przyjmowali z pokorą niesprawiedliwe sądy i opinie, z którymi możemy się spotkać w naszym życiu.

3. Mesjasz, Syn Człowieczy, Syn Boży

Jezus dając świadectwo o sobie i swojej misji, używa trzech tytułów: Mesjasz, Syn Człowieczy, Syn Boży. W tych trzech imionach Jezusa widzimy stopniowe odsłanianie Jego prawdy o sobie. Tytuł Mesjasza był dla Żydów współczesnych Jezusowi bardzo dwuznaczny, ponieważ sugerował wizję przywódcy politycznego, który wyzwoli naród wybrany spod panowania rzymskiego oraz odbuduje polityczne królestwo Izraela. Aby tytuł Mesjasza był dobrze zrozumiany, Jezus nazywa siebie także Synem Człowieczym. Jezus odwołuje się tutaj przede wszystkim do proroctwa Daniela: A oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody (Dn 7, 13–14). Tytuł Syn Człowieczy posiada atrybuty, którymi przewyższa Mesjasza, zwanego inaczej synem Dawida: pochodzi bowiem ze świata Boskiego, transcendentnego (X. L. Dufour). Trzeci wreszcie tytuł: Syn Boży kładzie kres wszelkim wątpliwościom, kim jest Jezus. Podanie się za Syna Bożego oznacza więc szczyt Objawienia.

Wiara w Jezusa jako Syna Bożego jest punktem wyjścia do rozważania tajemnic Paschalnych Chrystusa. Męka i śmierć Jezusa mają nieskończoną Boską moc zbawczą tylko dzięki Jego Bóstwu. Św. Ignacy w Ćwiczeniach duchownych zachęca, aby rozważać, jak Bóstwo ukrywa się w czasie męki Jezusa (ĆD, 196). To właśnie Bóstwo Jezusa sprawia, iż wydarzenia, które w kategoriach ludzkich byłyby tylko upokorzeniem, klęską i śmiercią, stają się ostatecznie źródłem zwycięstwa, wywyższenia i życia. Mówi o tym Izajasz: Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. (...) W nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz za to, że Siebie na śmierć ofiarował (Iz 53, 11–12). Takie właśnie zwycięskie zakończenie historii swojego życia zapowiada Jezus ludziom, którzy skazują Go na śmierć krzyżową: Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej.

Wyraźmy wiarę, iż Jezus, który stoi przed niesprawiedliwym ludzkim sądem, jest prawdziwie Synem Bożym, Panem nieba i ziemi, a panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie (Dn 7, 14).

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
VII. POJMANIE JEZUSA IX. ZAPARCIE SIĘ PIOTRA
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz