W Jego ranach

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

V. UMYCIE NÓG APOSTOŁOM

 

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Jezus mu odpowiedział: Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział. Rzekł do Niego Piotr: Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną. Rzekł do Niego Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę! Powiedział do niego Jezus: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści. A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem (J 13, 1–15).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawimy sobie Jezusa, który wstaje od wieczerzy, zdejmuje wierzchnią szatę, bierze prześcieradło, przepasuje się nim. Następnie nalewa wody do miednicy. Podchodzi do uczniów i zaczyna im umywać nogi. Wsłuchajmy się też w słowa Jezusa: Jeżeli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną.

Prośba o owoc kontemplacji: Będziemy prosić, abyśmy w geście umycia nóg przez Jezusa odkryli tajemnicę pokory Boga wobec człowieka oraz tajemnicę delikatności i kruchości Jego Boskiej miłości wobec każdego z nas. Prośmy o pokorne uznanie, iż także nasze doświadczenie miłości jest kruche, ponieważ buduje na naszej kruchej wolności. Módlmy się, abyśmy coraz odważniej otwierali się na miłość, byśmy umieli o nią prosić: prosić o przyjęcie miłości i o ofiarowanie jej nam.

1. Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?

W obecnej kontemplacji powrócimy do jednego szczegółu Ostatniej Wieczerzy, który stosunkowo szeroko opisuje św. Jan Ewangelista: do umycia nóg uczniom przez Jezusa. Umywanie nóg było prostą czynnością wykonywaną nieraz wielokrotnie w ciągu dnia. W umyciu nóg w czasie Ostatniej Wieczerzy nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że gestu tego dokonał właśnie Jezus. Umywanie nóg było bowiem niską posługą, którą zwyczajnie wykonywali tylko niewolnicy (por. 1 Sam 25, 41). Na pewno nigdy nie wykonywał jej w rodzinie ojciec rodziny, a we wspólnocie mistrz wspólnoty.

Tym niezwykłym gestem Chrystus objawia uczniom tę samą tajemnicę Boskiej miłości, którą wyrazi podczas tej samej Wieczerzy poprzez ustanowienie Eucharystii. Egzegeci podkreślają, że umycie nóg Apostołom zastępuje u św. Jana opis ustanowienia Eucharystii, którego brakuje w jego Ewangelii. Zarówno poprzez umycie nóg, jak i poprzez Eucharystię Jezus pragnie zapewnić umiłowanych uczniów o swojej nieskończonej miłości: miłości aż do końca. Tą miłością darzy każdego z nich, niezależnie od tego, kim jest w danej chwili. Jezus nie patrzy teraz na swoich uczniów przez pryzmat ich opornych serc, przez pryzmat ich niewierności, która niedługo jeszcze raz objawi się z całą mocą.

Jezus dobrze wie, że w czasie zagubienia się uczniów w dniu Jego męki, doświadczenie Jego miłości będzie dla nich oparciem. Jego miłość będzie ich nadzieją. Jezus wie również, iż światło Jego miłości rozproszy ciemności złączone z Jego cierpieniem, poniżeniem, z Jego okrutną śmiercią na krzyżu. To właśnie doświadczenie miłości Jezusa uchroni uczniów przed ostatecznym zwątpieniem i rozpaczą.

Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. Godzina przejścia staje się godziną największego i najbardziej wyraźnego świadectwa o miłości Boga do człowieka. W chwili poprzedzającej przejście Jezus nie chciał używać samych słów. Do słów Mistrza Jego uczniowie już się trochę przyzwyczaili. Jezus chciał użyć mocnego i bardzo wyrazistego znaku; znaku, który wzbudzając zdziwienie i zaskoczenie, zostanie zapamiętany przez uczniów na zawsze.

Jezus wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. W obecnej modlitwie przypatrujmy się ze zdziwieniem każdemu gestowi Jezusa: patrzmy, jak Jezus wstaje od stołu, zdejmuje wierzchnią szatę, przepasuje się szerokim płótnem, nalewa wody do miednicy, bierze ją i podchodzi do każdego z uczniów i umywa mu nogi.

Zauważmy proste i naturalne zachowanie się Jezusa oraz zdziwienie i zaskoczenie uczniów. Każdy z nich zadaje sobie pytanie, co On robi? Piotr daje wyraz swojemu zaskoczeniu i zdziwieniu: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? (...) Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Zdziwienie Piotra i innych Apostołów pięknie opisuje Cyryllonas, syryjski pisarz z V w.: Pan ochoczo umywał uczniom nogi i z radosnym obliczem im służył. Ujął ich stopy, a nie spłonęły, umywał je i nie zajęły się płomieniem, oczyścił ich ze śladów wysiłku i zmęczenia i umocnił na drogę. Przystąpił do Szymona, ten zaniepokojony powstał i począł błagać: Aniołowie w niebie okrywają swe nogi z bojaźnią, że mogą spłonąć, a Ty, Panie przyszedłeś objąć nogi Szymona i służyć mu. (...) Ty, Panie, chcesz mi umyć nogi? Któż może spokojnie tego słuchać? Ty, Panie, chcesz mi umyć nogi: Jak to przyjmie ziemia? Wieść o Twoim czynie zadziwi wszak wszystkich. Ta wiadomość z ziemi nasyci duchy niebieskie.

Tym niezwykłym gestem Jezus pragnie jeszcze raz powiedzieć uczniom to, co już im wielokrotnie mówił słowami: Kocham każdego z was, kocham miłością pełną, absolutną. Oddaję się z miłości każdemu z was. Uniżam się jak niewolnik, aby wam służyć. Wyniszczam własne życie, abyście wy mogli żyć. Klękam przed wami w pokorze, aby was prosić o przyjęcie mojej miłości. Ty Piotrze, Janie, Judaszu, Mateuszu, jesteś teraz panem mojej miłości i możesz zrobić z nią, co zechcesz. Proszę cię jednak, abyś ją przyjął. Proszę cię, ale nie zmuszam cię do tego. Prawdziwa miłość bowiem jest zawsze pokorna. Ona nigdy nie używa przemocy i gwałtu. Ona nigdy nie zniewala. Prawdziwa miłość zawsze daje wolność.

To właśnie miłość Jezusa, który klęczy u stóp Apostołów, objawia nam delikatność i kruchość miłości, każdej miłości. Także miłości Boga. Miłość jest delikatna i krucha, ponieważ można ją zlekceważyć, odrzucić. Także tę największą — miłość Boga, odwołując się do swojej wolności człowiek może zlekceważyć i odrzucić. Odrzucając ją, głęboko ją ranimy. Każda miłość podlega zranieniu. Również miłość Boga do człowieka podlega zranieniu.

Piotr nie chce, aby Jezus umył mu nogi, ponieważ nie umie i nie chce zgodzić się na kruchość i delikatność miłości Boga do człowieka. Nie umie przyjąć prawdy, iż jego Mistrz pozwoli się raczej ukrzyżować, niż złamie ludzką wolność. Piotr nie chce przyjąć bezradności Boga wobec złego użycia wolności przez człowieka.

Prośmy w obecnej kontemplacji o odczucie tajemnicy delikatności i kruchości każdej miłości. Prośmy, abyśmy umieli nieustannie rozeznawać zmienność naszych uczuć, pragnień i nastrojów wewnętrznych, które mogą stać się przyczyną zlekceważenia objawiającej się w naszym życiu miłości: miłości Boga i ludzkiej miłości. Prośmy także o pokorne uznanie, iż nasze doświadczenie miłości budowane jest na wolności. Nikt nie może nam narzucić miłości, nawet sam Bóg. Ale my również nie możemy żądać miłości od nikogo. Możemy się jedynie na nią otwierać, możemy jedynie o nią prosić. Módlmy się, abyśmy umieli otwierać się na miłość, abyśmy umieli o nią prosić: prosić o przyjęcie miłości i o ofiarowanie nam jej. Daj mi jedynie miłość Twą i łaskę, albowiem to mi wystarcza (ĆD, 234).

W obecnej kontemplacji zwróćmy szczególną uwagę, że Jezus umywa nogi także Judaszowi. Judasz nie bronił się jednak przed tym niezwykłym gestem. Uniżenie się Mistrza przed nim było dla niego jeszcze jednym dowodem Jego bezradności. Judasz utwierdził się, iż nie może naśladować Kogoś tak naiwnego. Judasz reprezentuje postawę siły, życiowego sprytu, cwaniactwa, które każe mu na wszystkim zarabiać. Uczeń ten — korzystając ze swej wolności — zranił Jezusa w Jego miłości. Odrzucona miłość zawsze cierpi. Także odrzucona miłość Boga cierpi.

Cyryllonas tak komentuje umycie nóg Judasza przez Jezusa: Jezus zbliżył się z miłością, tak samo do wszystkich. Przystąpił też do Judasza i umył mu nogi. Jękła ziemia, choć jest bez ust. Podniosły głos na ten widok kamienie w murach. Spuściłem głowę, usłyszałem głos płaczu. Przerażająca mowa wyszła z ust owieczek: co bardziej podziwiać i na kogo patrzeć. Podwójne zdziwienie w nas się rodzi. Czy o tym myśleć, który siedząc, knuje zabójstwo i zdradę, czy o tym, który pełen miłosierdzia myje nogi zbrodniarza. Dziwili się bardzo, gdy ręka Pańska tknęła zdrajcy. Nie wyjawił Mistrz jego złości, lecz odniósł się do niego jak do innych.

W obecnej kontemplacji przyglądajmy się, w jaki sposób Jezus umywa nogi innym Apostołom. Zauważmy w sposób szczególny, jak Jezus umywa nogi Judaszowi. Jest to bowiem dla nas niezwykły znak miłości, miłości aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Umycie nóg Judaszowi przez Jezusa wciela w życie przykazanie miłości nieprzyjaciół.

2. Jeżeli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną

Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział — mówi Jezus do Piotra. Chciejmy uznać z pokorą, że również i my nie rozumiemy do końca ofiarowanej nam przez Jezusa miłości, że często nie widzimy i nie rozumiemy tego, co On robi z nami i dla nas. Przyczyną braku dostrzegania i rozumienia miłości jest, podobnie jak w przypadku Piotra, fałszywy obraz Boga. Nierzadko upieramy się jak Piotr: Nie, nigdy mi nie będziesz umywał nóg.

Ale co naprawdę skrywa się za sprzeciwem Piotra? Całą swoją postawę Piotr mógłby wyrazić w słowach: Nie potrzebuję, Panie, Twojego uniżenia, nie potrzebuję Twojej posługi. Ja sam dam sobie radę. Trzeba mi może jedynie trochę więcej popracować nad sobą. Trochę więcej się wysilić, itp. Ale Jezus wyjaśnia Piotrowi: Jeżeli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną. Nie, Piotrze, nie dasz sobie rady. Twoje przekonanie o własnych możliwościach jest fałszywe. Jeżeli nie pozwolisz, abym ci usłużył, jeżeli nie pozwolisz, abym umarł za ciebie, nie wytrwasz w mojej miłości, nie będziesz miał udziału ze Mną. Jeżeli się to nie stanie, zwróć Mi powierzone przeze Mnie klucze. Jeśli się to nie stanie, odjęta ci będzie władza. Jeśli się to nie stanie, nie możesz być moim uczniem. Jeśli się to nie stanie, nie będziesz mógł kosztować mego ciała (Cyryllonas).

Piotr pozwolił umyć sobie nogi, więcej, prosił nawet o umycie mu rąk i głowy. Posługę Jezusa przyjął szczerze, ale była to szczerość pozbawiona głębi. Piotr nie znał bowiem naprawdę swojego serca, jeszcze bardzo uwikłanego w ludzką dumę. W swoim zadufaniu Piotr jeszcze raz będzie usiłował zbawić już nie tylko siebie samego, ale także Jezusa. W Ogrodzie Oliwnym będzie chciał mieczem oddalić godzinę Jezusa. Jezus nie będzie go już strofował, jak czynił to przedtem. Przypomni mu jedynie, że jest to metoda ludzi tego świata; metoda pozbawiona sensu, ponieważ wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną (Mt 26, 52). Miecz powiększa jedynie zło obecne w świecie.

Dopiero trzykrotne zaparcie się Jezusa powali Piotra ostatecznie, rzuci go na kolana przed Jezusem. Pewny siebie Piotr zapłacze jak dziecko. Raz na zawsze zwątpi w swoje własne siły. Zobaczy w końcu swoje pyszne serce. Pozwoli Jezusowi obsłużyć się. Pozwoli naprawdę umyć sobie nogi. Przyjmie Jezusową śmierć jako znak Jego przebaczającej miłości.

W obecnej kontemplacji chciejmy usiąść pośród Apostołów. Wyobraźmy sobie, iż Jezus podchodzi do nas i także nam umywa nogi. Przyjmijmy ten gest bez oporu, bez buntu. Dziękujmy Jezusowi za niego. Jezus czyni to niezależnie od tego, kim jestem i jak Go kocham. Na umycie nóg niczym sobie nie zasłużyłem. Jest mi ono ofiarowane całkowicie dobrowolnie.

Jezus pragnie mi usłużyć niezależnie od tego, co tkwi w moim sercu: czy jest ono niewinne i wierne jak serce Jana, czy też jest zadufane w sobie i strachliwe jak serce Piotra, czy też nieufne jak serce Tomasza, czy nawet skłonne do zdrady jak serce Judasza. Jezus klęka przede mną i błaga mnie, abym przyjął Jego posługę; prosi mnie, abym oddał Mu moje grzechy. Prosi mnie o to, by mógł umrzeć dla mnie. Uświadomię sobie, że oto jestem panem Jego miłości. On czyni się moim sługą. Mogę tę miłość zlekceważyć i odrzucić; mogę stwierdzić, że jej nie potrzebuję, że sam dam sobie radę. Więcej, mogę ją nawet oskarżyć. Człowiek może wszystko zrobić z Bogiem, który klęka u jego stóp.

Przyznajmy z pokorą, że nie rozumiemy tego, co Pan robi dla nas. Pomimo tego przyjmijmy Jego posługę z zaufaniem i wdzięcznością. Jezus daje nam obietnicę, że kiedyś zrozumiemy to, co On robi teraz dla nas. Człowiek nie musi zrozumieć Boga, aby Go przyjąć. Aby móc przyjąć miłość Bożą, trzeba jej najpierw zaufać. Zrozumienie miłości przychodzi wraz z jej przyjęciem i zaufaniem jej.

Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Powtórzmy Jezusowi te słowa Piotra, ale niech nie będą one wyrazem oporu i sprzeciwu, ale zdziwienia, które zamienia się w adorację i wdzięczność. Wsłuchajmy się w odpowiedź Jezusa: Tak, chcę ci umyć nogi, chcę ci usłużyć Moją śmiercią na krzyżu, chcę oddać Moje życie za ciebie. Chcę cię przekonać raz na zawsze, jak bardzo cię kocham i jak bardzo zależy Mi na twojej miłości.

3. Dałem wam przykład

kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.

Jezus pragnie nas przekonać o swojej miłości po to, abyśmy — napełnieni nią — miłowali się tak, jak On sam nas umiłował. Winniście sobie nawzajem nogi umywać, winniście w pokorze posługiwać sobie nawzajem, przekonywać się o swojej wzajemnej miłości, umierać jedni dla drugich. Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci (1 J 3, 16). To właśnie miłość do braci najpełniej świadczy, na ile pozwoliliśmy Jezusowi umyć sobie nogi, na ile pozwoliliśmy obsłużyć się Bogu, na ile prawdziwe jest nasze przyjęcie śmierci Jezusa poniesionej za nasze grzechy.

Wzajemna miłość uczniów nie może różnić się od miłości Jezusa. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem (J 15, 12). Nie chodzi o jakąkolwiek miłość, ale o miłość na wzór Jezusa. Właśnie ta miłość, na wzór miłości Jezusa ma być znakiem, po którym ludzie spoza Kościoła, poganie, poznają nas uczniów Jezusa.

W dzisiejszym świecie nienawiści, odwetu i przemocy uczniowie Jezusa mają się wyróżniać. Chrześcijanin ma ukazać życiem, że miłość trudna i ofiarna jest możliwa. Nie pokochamy jednak człowieka, który nas krzywdzi, upokarza, lekceważy i wykorzystuje, jeżeli najpierw nie pozwolimy umyć sobie nóg, jeżeli nie wyrazimy zgody, aby Jezus umarł za nasze grzechy. Będziemy w stanie pokochać każdego wroga, jeżeli uznamy, że jako grzesznicy sami byliśmy nieprzyjaciółmi Boga, a On nas przygarnął i oddał za nas swoje życie.

Pan umył nogi uczniom i nakazał im miłość: widzicie, jak wam służyłem i co poleciłem! Oto was umyłem i oczyściłem, radośnie przeto idźcie do Kościoła, stąpajcie po złym bez obaw, deptajcie śmiało głowę węża! Zdążajcie drogą swą bez lęku, głoście po miastach wasze słowo. Siejcie Ewangelię w krajach, zaszczepiajcie miłość w sercach ludzi! Głoście Ewangelię przed królami, objawiajcie swą wiarę przed sędziami. Oto Ja, Bóg wasz, uniżyłem się i służyłem wam, by przygotować Paschę doskonałą i uweselić oblicze całego świata (Cyryllonas).

W zakończeniu obecnej kontemplacji jeszcze raz wyobrażę sobie, iż Jezus podchodzi także do mnie osobiście i umywa mi nogi. Będę kontemplował każdy Jego gest, każdy Jego ruch. Poddam się najpierw temu, co Jezus dla mnie czyni, następnie opowiem Jezusowi o wszystkich odczuciach i pragnieniach, które zrodzą się w sercu pod wpływem tego niezwykłego gestu miłości i pokory. Umycie nóg Apostołom i nam niech będzie znakiem powierzenia się miłości Boga i prośbą o Jego miłość.

Zabierz, Panie i przyjmij
całą wolność moją,
pamięć moją i rozum,
i wolę mą całą,
cokolwiek mam i posiadam.
Ty mi to wszystko dałeś –
Tobie to, Panie, oddaję.
Twoje jest wszystko.
Rozporządzaj tym w pełni
wedle swojej woli.
Daj mi jedynie
miłość twą i łaskę,
albowiem to mi wystarcza.
Amen
(ĆD, 234).

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
IV. OSTATNIA WIECZERZA VI. MODLITWA JEZUSA W OGRÓJCU
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz