Daj mi pić

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

X. TRZY PARY LUDZI

 

Znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej pozostając na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. I dodał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.

gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: Wam dana jest tajemnica Królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica. I mówił im: Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści? Siewca sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy, gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny (Mk 4, 1–20).

Obraz dla obecnej medytacji: Odwołując się do przypowieści o siewcy przedstawmy sobie rolnika, który rzuca ziarno w glebę. Zauważmy ziarna padające na drogę, ziarna padające na miejsca skaliste, ziarna padające między ciernie i chwasty i wreszcie ziarna, które padają na ziemię urodzajną.

Prośba o owoc rozmyślania: Prośmy najpierw o takie poznanie siebie, które pozwoliłoby nam dotknąć wszystkich nieuporządkowanych przywiązań: ubitych i twardych miejsc oraz chwastów i cierni naszego życia. Te trudne, niekiedy wręcz bolesne miejsca naszego życia, uniemożliwiają nam owocne przyjęcie Słowa Bożego. Prośmy także o wewnętrzną hojność serca, o ewangeliczny radykalizm, który pozwoliłby nam otworzyć się na słowo Jezusa. Módlmy się także, byśmy poprzez Słowo związali się pełniej, intymniej z Osobą Jezusa.

1. Przypowieść o trzech parach ludzi

W niniejszym rozważaniu stawiamy sobie dwa pytania: po pierwsze, czy jest w nas gotowość do odrzucenia nieuporządkowanego posiadania bogactw, próżnej chwały i pychy; oraz pytanie drugie, czy jest w nas gotowość do pójścia za Chrystusem i naśladowania Go w ubóstwie, pokorze, w znoszeniu wszelkich zniewag i krzywd?

Aby nam ułatwić odpowiedź na te pytania, św. Ignacy opowiada przypowieść o Trzech parach ludzi. Zachęca nas jednocześnie, byśmy z jej pomocą badali nasze najgłębsze pragnienia i przywiązania wewnętrzne. Poprzez próbę utożsamienia się z zachowaniem poszczególnych par możemy odkryć zdolność naszego serca do przyjęcia trudnej drogi, jaką proponuje nam Chrystus.

Oto trzy pary ludzi stają przed problemem nieuporządkowanego posiadania — mówi św. Ignacy. Każda z tych par zdobyła dziesięć tysięcy dukatów. Ale uczyniła to nie licząc się z wolą Bożą. Wszyscy oni chcą się zbawić. Chcą też znaleźć Boga w pokoju duszy. Pragną więc zrzucić z siebie ciężar i przeszkodę nieuporządkowanego przywiązania do nabytych pieniędzy (por. ĆD, 150).

Zauważmy, iż dziesięć tysięcy dukatów 4 było ogromną sumą równą wartości około trzydziestu pięciu kilogramów złota. Z kontekstu wynika, iż pieniądze te nie zostały zdobyte przez kradzież lub jakieś inne oszustwo.

Gdyby pieniądze były skradzione, rozwiązanie byłoby proste. Zgodnie z zasadą teologii moralnej: Res clamat ad dominum, rzecz woła swojego pana, należałoby pieniądze zwrócić właścicielowi. Pieniądze zostały wprawdzie zdobyte w uczciwej grze ekonomicznej, ale bez liczenia się z ostatecznym celem człowieka, jakim jest dążenie do zbawienia. Powyższa przypowieść ma jakby trzy różne zakończenia w zależności od trzech różnych postaw.

2. Postawa pierwszej pary ludzi

Pierwsza para pragnie zrzucić z siebie przywiązanie do nabytej sumy pieniędzy, aby pełnić wolę Bożą. Nie stosuje jednak w tym celu żadnych środków. Nie robi tego — jak mówi św. Ignacy — aż do godziny śmierci (por. ĆD, 153).

Postawa pierwszej pary ogranicza się do samego pragnienia wolności wewnętrznej, za którym nie idzie żaden duchowy wysiłek. Ten brak pracy wewnętrznej, brak pracy nad swoim nawróceniem w postawie pierwszej pary trwa przez całe życie: aż do godziny śmierci. W postawie tej ukrywa się chęć służenia dwom panom: Bogu i mamonie (Mt 6, 14).

W przypowieści o siewcy Jezus porównuje tę postawę serca do ziarna, które pada na drogę. Szybko wówczas nadlatują ptaki i wydziobują je (por. Mt 13, 4). Ewangelista Marek powie zaś, iż to szatan przychodzi i porywa zasiane słowo (Mk 4, 15).

Nieuporządkowane przywiązania, namiętności i żądze czynią z ludzkiego serca ugór, ubitą drogę, na której ziarno nie może zapuścić najmniejszego choćby korzenia. Szatan korzysta z tej sytuacji, aby wykraść zasiane Słowo. W ten sposób udaremnia owocowanie ziarna.

Ziarno, które pada na skraj drogi — mówi św. Efrem — jest obrazem niewdzięcznej duszy człowieka, którego jedyny talent nie wydał owocu z powodu jego winy. Ziemia, która opóźniała się z przyjęciem nasienia, stała się miejscem przechodnim dla niegodziwców i nie było w niej miejsca dla Mistrza — (dla Jezusa), aby wszedł i orał, by rozbił jej twardość i zasiał na niej swe ziarno. Chrystus dał Złemu rysy ptaków, bo porywa on nasienie.

Trwałe nieuporządkowane przywiązania, które czynią serce człowieka twardym jak ubita droga, nie dotyczą tylko posiadania materialnego. Może ono przejawiać się również w wielu innych formach. Nierzadko inne formy nieuporządkowanego posiadania są znacznie trudniejsze do przezwyciężenia.

Może to być np. jakiś dwuznaczny, nieczysty związek uczuciowy, ślepe przywiązanie do własnego zdania, niechęć do jakiejś osoby, poczucie krzywdy, żalu i gniewu, uwikłanie w problemy zmysłowe, zbytnia troska o siebie i swoją przyszłość, konsumpcyjny styl życia, nałogi itp.

Jedno miejsce w człowieku owładnięte namiętnością może stać się przyczółkiem dla działania szatana, który nieustannie wykrada Słowo Boże zasiane w duszy ludzkiej.

Postawa pierwszej pary ludzi sprawia, że nie chcą oni rozpoznać do końca swojego uwikłania i tak naprawdę nie chcą go w sobie pokonać aż do godziny śmierci. Gotowi są oddać wszystko inne, byle jednak nie zerwać z tym jednym szczególnym przywiązaniem. Postawa pierwszej pary nierzadko łączy się ze swoistym zakłamaniem emocjonalnym i moralnym. Wyraża się ono przez częste korzystanie z mechanizmów obronnych, szczególnie zaś z mechanizmu racjonalizacji i projekcji. Przejawiają się one w tym, że człowiek uwikłany w swoje namiętności, z którymi nie chce w żaden sposób zerwać, będzie przedstawiał sobie i innym racje rozumowe, aby uzasadnić słuszność ulegania swojej żądzy. Negatywne skutki swojego uwikłania często usiłuje też przerzucać na innych, obwiniając ich o swoje własne nieszczęście.

Prośmy gorąco najpierw o takie poznanie siebie, które pozwoliłoby nam dotknąć wszystkich nieuporządkowanych przywiązań, wszystkich naszych żądz. To one czynią nasze serce ubitym i twardym miejscem, które uniemożliwia owocne przyjęcie Słowa Bożego. Odrzucenie zaś Słowa sprawia, że wejście w proces prawdziwego wewnętrznego nawrócenia staje się niemożliwe.

Prośmy o odwagę wejścia w naszą sytuację egzystencjalną i o głębokie pragnienia duchowej przemiany. Odważne oddawanie Bogu przywiązań naszego serca może zrodzić w nas wielką siłę wewnętrzną. Siła ta pozwoli nam radykalnie zerwać z tym, co nas od Boga odgradza.

3. Postawa drugiej pary ludzi

Także druga para ludzi pragnie zrzucić z siebie przywiązanie. Chcą to jednak uczynić w ten sposób, aby zatrzymać dla siebie nabytą rzecz. Pragną, aby raczej Pan Bóg poszedł za tym, czego chcą oni sami. Nie decydują się na porzucenie nabytej rzeczy, nie chcą też naprawdę postępować zgodnie z wolą Bożą (por. ĆD, 154).

W postawie drugiej pary widzimy pewną inicjatywę i pewien wysiłek zmierzający do znalezienia jakiegoś wyjścia z powstałej sytuacji konfliktu wewnętrznego. Nie przejawia się to jednak w jednoznacznym wyborze, lecz w podejmowaniu jedynie połowicznych środków. Z pomocą tych połowicznych środków chcieliby oderwać się od przywiązania i jednocześnie zachować posiadane dobra.

W przypowieści o siewcy Jezus porównuje tę postawę do ziarna, które pada na skałę i między ciernie. Inne ziarno padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu.

Cechą charakterystyczną tej drugiej postawy jest niestałość wewnętrzna, zmienność nastrojów i zachowań. Z tej zmienności płynie niewierność usłyszanemu słowu.

To o takiej właśnie postawie Świadek wierny i prawdomówny prorokuje w Apokalipsie: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący (Ap 3, 15). Być letnim, czyli ani zimnym, ani gorącym, to zatrzymać się w swoim rozwoju duchowym; rozpocząć i nie dokończyć; powiedzieć najpierw tak i zaraz dorzucić swoje ale.

W postawie drugiej pary istnieje jakaś wewnętrzna nieprzejrzystość, czy wręcz pewna forma zakłamania moralnego. Sprawia ona, iż łatwo tłumaczymy się przed sobą i przed Bogiem z naszych dwuznacznych zamiarów i decyzji. Tłumaczymy sobie: mimo wszystko coś robię w życiu duchowym, staram się być uczciwy, widoczne są przecież jakieś znaki mojego wysiłku. Łatwo uspokajamy swoje niepokoje wewnętrzne i wyrzuty sumienia tym, iż ziarno jednak kiełkuje. Skoncentrowani na samym kiełkowaniu ziarna, zapominamy o potrzebie dojrzewania, kwitnięcia i wydawania owoców.

Jeżeli nawet ulegamy chwilowo takiemu dwuznacznemu rozumowaniu, to jednak nasze zakłamanie ma swoje granice. Przychodzi bowiem moment, w którym zaczynają dochodzić do głosu te uczucia i myśli, które odsłaniają nasze wewnętrzne półprawdy, nasze okłamywanie siebie, nasze okłamywanie innych, próby okłamywania Boga.

Brak konsekwencji w naszej postawie sprawia, iż zamiast szukać przyczyn naszych przykrych i bolesnych stanów w nas samych, zaczynamy obwiniać innych. Zamiast badać glebę swego serca, zaczynamy oskarżać bliźnich, zaczynamy ich obwiniać za nasz stan nieszczęścia i niezadowolenia z siebie.

W obecnej kontemplacji pytajmy siebie o skaliste miejsca w naszym sercu; miejsca, w których brak urodzajnej ziemi dla ziarna. Brak urodzajnej ziemi, to brak otwartości na Słowo, brak pełnej szczerości wewnętrznej, brak skupienia wewnętrznego, brak hojności wobec Boga.

I chociaż na nieurodzajnej ziemi ziarno nie może wydać owoców, bujnie rosną na niej chwasty i ciernie. Są to nieraz ludzkie nierozpoznane jeszcze wady, jakieś głębokie nierozwiązane problemy, stare niezagojone zranienia, jakieś boleśnie przeżywane nałogi i przywiązania.

Ziarno Słowa Bożego, które w takiej sytuacji pada w serce człowieka, staje się jego wielką chwilową nadzieją. Wzrasta szybko. Pierwsze dni, tygodnie, czy może nawet miesiące wzrastania (rzadziej już lata) przynoszą wiele duchowych pocieszeń, a nieraz wręcz euforii. Niektórym osobom wydaje się wówczas, że ich problemy nagle gdzieś zniknęły. Łatwo i szybko składają deklaracje i świadectwa swojego głębokiego wewnętrznego uzdrowienia. Wydaje im się bowiem, że problemy, które narastały przez dziesiątki lat, nagle przeminęły. Czują się wewnętrznie wolne, pełne pokoju i radości. Czas jednak odsłania, że wszystko to wzrasta na ziemi płytkiej, nieurodzajnej. Po pewnym czasie odczucia wewnętrznego uzdrowienia i przemiany nagle przechodzą. Rodzą się uczucia wręcz przeciwne. Powracają dawne niepokoje. Do starych lęków i obaw dochodzi nierzadko uczucie kolejnego rozczarowania sobą, religią, bliźnimi. Rodzi się nierzadko jeszcze większa nieufność wobec potrzeby szukania odpowiedniej pomocy ludzkiej i boskiej.

Z tej sytuacji zagubienia i jednocześnie uwikłania nie ma wyjścia, dopóki człowiek nie uświadomi sobie braku konsekwencji, jaki charakteryzuje postawę drugiej pary ludzi. W tej postawie tkwi bowiem jakaś radykalna niechęć do przemiany wewnętrznej, niechęć do rzeczywistego nawrócenia duchowego.

Św. Efrem komentując postawę drugiej pary stwierdza, że chociaż twardość ziemi nie została jeszcze skruszona przez orkę, to jednak Pan nie pozbawił jej swego nasienia. Tą ziemią są ci, którzy odsuwają naukę naszego Pana. Pomimo ziemi skalistej, pomimo ziemi zarośniętej krzewami i cierniami, Pan rzuca obficie swe ziarno na ziemię, aby nie miała ona usprawiedliwienia.

W obecnych rozważaniach dziękujmy najpierw Siewcy za Jego cierpliwość, wytrwałość i hojność w rzucaniu ziarna. Jest ona wyrazem Jego wielkiego zaufania ludzkiemu sercu.

Prośmy również o łaskę poznania naszej sytuacji wewnętrznej. Przemiana serca zawsze rozpoczyna się od poznania tego, co się w nim naprawdę kryje. Dopiero z pełnego poznania, z łaską Boga, może zrodzić się wola przemiany. Poznanie i wola przemiany stają się dopiero źródłem wyborów i decyzji. Wybory i decyzje zaś stają się źródłem działania.

4. Postawa trzeciej pary ludzi

Trzecia para pragnie zrzucić z siebie przywiązanie do rzeczy nabytej. W tym celu dąży konsekwentnie do pełnej wolności wewnętrznej. Pragnie wszystko czynić według woli Bożej. Przed dokonaniem ostatecznego wyboru szuka pełnej wewnętrznej wolności, aby dzięki niej postąpić zgodnie z wolą samego Boga (por. ĆD, 155).

W przypowieści o siewcy Jezus porównuje tę postawę do ziarna, które pada na żyzną i spulchnioną ziemię. Ziarno kiełkuje, wzrasta i wydaje plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny (por. Mk 4, 20).

Oto krótki komentarz św. Efrema do tych słów: Ziemią dobrą i tłustą, są dusze, które działają w prawdzie, jak ci, którzy wszystko opuścili, by iść za Chrystusem. A jednak mimo jednoznacznie dobrej woli, ziemia dobra i tłusta wydaje plon w sposób różnorodny: raz plon trzydziestokrotny, raz sześćdziesięciokrotny, raz stokrotny. Wszystkie części ziemi wydawały plon w radości według swoich możliwości, jak ci, którzy otrzymali pięć talentów i zyskali dziesięć, każdy według swych możliwości.

Postawa trzeciej pary charakteryzuje się radykalizmem ewangelicznym. Cechuje ją pełna wolność wewnętrzna, gotowość do poświęcenia, trudu i ofiary oraz poddanie swojej woli Boga. W tej postawie osobiste uczucia i pragnienia poddają się dążeniu do wypełnienia woli samego Boga.

Przyjęcie takiej postawy nie wymaga z naszej strony natychmiastowej nienaganności, natychmiastowej doskonałości moralnej. Potrzeba raczej wielkodusznej, hojnej i radykalnej decyzji pójścia za Jezusem. Postawa ta w swej istocie jest złożeniem siebie w ofierze, aby sam Jezus posługiwał się wszystkim, co posiadamy i czym jesteśmy według swojej najświętszej woli (por. ĆD, 5).

Przykład takiej postawy dają nam uczniowie Jezusa. Kiedy usłyszeli słowa Mistrza: Pójdźcie za Mną (Mk 1, 17–18), natychmiast zostawili wszystko i poszli za Nim. I choć daleka miała być jeszcze ich droga do pełnego zrozumienia, co znaczy prawdziwe poznawanie, miłowanie i naśladowanie Mistrza, to jednak od samego początku wykazują bezkompromisową gotowość oddania się Mu. Dzięki ich radykalizmowi Jezus doprowadzi ich do pełnego upodobnienia się do Niego, także w znoszeniu cierpienia, prześladowania i krzyża.

Całe rozważanie zakończmy piękną modlitwą pisarza z XII wieku Nersesa Snorhali: Stwardniałem jak skała. Stałem się podobnym do drogi. Ciernie świata mnie zdławiły i uczyniły duszę moją bezowocną. Ale Ty, o Panie, Siewco dobry, spraw, by wzrastała we mnie roślina Słowa, bym przyniósł owoc jeden z trzech: stokrotny, sześćdziesięciokrotny lub trzydziestokrotny.

 

4 Dukat był złotą monetą o ciężarze około 3,5 g, bitą od 1284 roku w Wenecji, później także w innych krajach Europy.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
IX. DWA SZTANDARY XI. CHRZEST JEZUSA
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz