Daj mi pić

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

VIII. ŻYCIE UKRYTE

 

gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta — Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim (Łk 2, 39–40).

Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. (...) Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi (Łk 2, 51–52).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa jako dorastającego chłopca, młodzieńca, mężczyznę. Wyobraźmy Go sobie na modlitwie w synagodze, w samotności na łonie przyrody, przy pracy. Przedstawmy Go sobie także w rozmowie z Rodzicami, z rówieśnikami, w rozmowie z sąsiadami itp.

Prośba o owoc kontemplacji: Prośmy Jezusa, aby Jego ukryte życie było dla nas wielką szkołą bezinteresownego szukania więzi z Bogiem. Prośmy także, aby atmosfera nazaretańskiego domu, pełna ludzkiego ciepła i życzliwości, udzieliła się także nam, byśmy usiłowali wprowadzić ją w naszym otoczeniu: w naszej rodzinie, wspólnocie, w gronie przyjaciół.

1. Trzydzieści lat w ukryciu

Dwa krótkie fragmenty Ewangelii wg św. Łukasza, które przeczytaliśmy, opisują nam trzydzieści lat ukrytego życia Jezusa w Nazarecie. Oba opisy nie przekazują nam praktycznie żadnych szczegółów historycznych. Nie wspominają o doświadczeniach dzieciństwa, o wczesnych latach młodości. Nie mówią także nic o dojrzałym życiu Jezusa przed Jego publiczną działalnością. Wspominają jedynie, iż przebywał w Nazarecie i dobrze się rozwijał, jak każde zdrowe, otoczone troskliwą opieką i miłością rodziny dziecko.

A mimo to te dwie krótkie notatki posiadają ogromne znaczenie. Ukazują bowiem zwięźle dorastanie Jezusa do tego, kim będzie On w czasie swojej publicznej działalności; kim będzie podczas swojej męki i śmierci.

Trzydzieści lat życia ukrytego w Nazarecie, w których z pozoru nic się nie działo, wypełnia długie, pokorne i ciche wzrastanie Jezusa w łasce u Boga i u ludzi. Przez trzy dziesięciolecia Chrystus uczy się całkowitego oddawania się Ojcu, pełnienia Jego woli. Przez trzydzieści lat Jezus uczy się pokornej i cierpliwej służby bliźnim. Długie lata życia w ukryciu nie są mniej ważne niż trzy lata publicznej działalności.

Mieszkańcy Nazaretu, którzy na co dzień przebywali z Jezusem, rozmawiali z Nim, modlili się z Nim w synagodze, będą się dziwić podczas Jego publicznej działalności i będą pytać: Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko? I powątpiewali o Nim (Mt 13, 54–57).

Jezus nie wyróżniał się niczym nadzwyczajnym, co miałoby zapowiadać Jego niezwykłą przyszłość. Stąd to spontaniczne pytanie mieszkańców Nazaretu: Dlaczego więc dziś jest On taki inny, dlaczego dziś tak bardzo się wyróżnia?

Zdziwienie i zaskoczenie mieszkańców Nazaretu świadczy jedynie o ich nieświadomości. Nie mieli bowiem dostępu do tego, co działo się w Jezusie od pierwszych lat Jego życia, aż do wyjścia z Nazaretu.

To długie i pokorne życie Jezusa w ukryciu uczy nas ważnej prawdy o życiu duchowym człowieka: tajemnica Boga w nas wzrasta w ciszy. Tajemnica Boga w człowieku wzrasta w sposób niewidoczny dla ludzkiego oka. Wzrasta jak ziarno wrzucone w ziemię. Chociaż na zewnątrz nie widać ziarna ani też jego wzrostu, to jednak w miarę upływu czasu doświadcza się jego owoców.

Ewangelia nie opisuje nam szczegółowo, co Jezus robił w Nazarecie. Odwołując się jednak do znajomości codziennego życia w Palestynie w czasach Chrystusa możemy towarzyszyć Jezusowi w Jego codziennej pracy, w Jego modlitwie, przy posiłkach rodzinnych, w rozmowach z Maryią, z Józefem, w rozmowach z towarzyszami dzieciństwa.

Na zewnątrz Jezus nie wyróżniał się niczym szczególnym. Był pobożnym, prawowiernym Żydem, jak wielu innych w Jego czasach. Był podobny do swoich ziomków we wszystkim, oprócz ich grzechów.

Jezus jako małe dziecko uczył się chodzić, mówić; uczył się podstawowych zachowań i czynności człowieka. Jako dorastający chłopiec uczył się pracować, modlić, zapoznawał się z Torą, pomagał swoim Rodzicom. Z pewnością bawił się ze swoimi rówieśnikami, jak każde zdrowe dziecko.

Usiłujmy przebić się przez nasze wyobrażenia o Jezusie oparte o zachodnią ikonografię. Zbyt często ukazuje nam ona Chrystusa w sposób sztywny, w sposób zbyt uroczysty. Proponuje nam w Jezusie obraz życia zbyt oddalonego od zwyczajnego, prostego, codziennego życia człowieka.

Dziękujmy Chrystusowi, iż wszedł w monotonię ludzkiego życia. Życie Jezusa w Nazarecie objawia nam, iż monotonia codzienności nie musi być męcząca czy tym bardziej niszcząca. Może stać się miejscem otwarcia na miłość; na miłość Boga, na miłość bliźnich, na miłość siebie samego.

Monotonna codzienność może stać się miejscem przyjmowania i dawania istoty ludzkiego życia: miłości. W monotonnej codzienności można być szczęśliwym. Do ludzkiego szczęścia nie jest konieczny kolorowy — ale jakżeż często pusty — wielki świat zmysłowych uciech i wrażeń.

Prośmy o głębokie poznanie wiary, że my również jesteśmy zaproszeni w jakiejś formie do życia ukrytego. Każdemu z nas Jezus ofiaruje życie ukryte. Niektórych wzywa do całkowitego ukrycia się w życiu zakonnym. Innych wzywa do ukrycia się w zacisze życia rodzinnego. Innych jeszcze wzywa do ukrycia się w samotności, która nie wiąże się jednak z żadną prawnie ukształtowaną wspólnotą.

Ale nawet wówczas, kiedy posiadamy ważne funkcje społeczne i nie możemy tak łatwo ukryć się przed innymi, jesteśmy zaproszeni, aby od czasu do czasu ofiarować sobie okresy życia ukrytego. Im większa spoczywa na nas odpowiedzialność, tym bardziej potrzebujemy chwil życia ukrytego. Podobnie jak Jezus w czasie swojej publicznej działalności, również i my winniśmy oddalać się na pustynię, aby szukać obecności Boga. Ćwiczenia duchowne, które odprawiamy, są takim właśnie czasem życia ukrytego.

Czasu życia ukrytego, jaki otrzymujemy w darze, nie powinniśmy odbierać wyłącznie jako oczekiwania na późniejszą aktywność zewnętrzną. To, co dzieje się w nas w ukryciu, jest tak samo ważne, jak to, co dzieje się w różnych formach zewnętrznego, aktywnego działania.

W obecnej kontemplacji dziękujmy Jezusowi za Jego długie życie ukryte. Dziękujmy Mu, iż również nas zaprasza do naśladowania Go w szukaniu ukrycia się przed światem, aby móc pełniej i skuteczniej szukać Boga i Jego woli. Dziękujmy Jezusowi za odradzające się w nas ciągle na nowo pragnienie ciszy, pragnienie głębszej modlitwy.

2. Ubóstwo Nazaretu

Nazaret z czasów Jezusa nie bardzo się różniło od dzisiejszego. Uliczki, wśród których igrał jako dziecię, posiadają ten sam grunt kamienisty, a domki od domków są oddzielone takimi samymi przejściami. Dom Józefa był z pewnością całkiem podobny do owych dzisiejszych nędznych domów z kamienia. Światło wpadało do nich jedynie przez otwarte drzwi. W jednej większej izbie mieściło się wszystko. Była ona zarazem warsztatem, kuchnią, sypialnią. Na ziemi rozłożone materace a na nich kilka poduszek, dalej kilka naczyń glinianych, skrzynia malowana, narzędzia pracy — oto cały dobytek. Oto w jaki sposób opisuje miasteczko Nazaret znany badacz życia w Palestynie w czasach Chrystusa, E. Renan.

Odwołując się do tego bardzo realistycznego opisu miasteczka Nazaret oraz domku, w którym mieszkał Jezus, kontemplujmy to ubogie i proste miejsce życia ukrytego. Dziękujmy Chrystusowi za ubóstwo i prostotę nazaretańskiego domku. Jest ono jakby przedłużeniem ubóstwa stajenki betlejemskiej. Jezus stał się ubogi z własnego wyboru. Stał się w sposób szczególny podobny do ubogich we wszystkim, oprócz ich grzechów. Prośmy także, aby Jezus objawił nam, do jakiej formy ubóstwa zaprasza nas w naszym naśladowaniu Go.

3. Praca Jezusa w Nazarecie

Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi (Łk 2, 52). Mądrość, w której wzrastał Jezus, oznacza najpierw doświadczenie, umiejętność wykonywania różnych czynności. Mądrym w sensie biblijnym jest przede wszystkim robotnik, który zna swój zawód; umie go dobrze wykonywać.

Mądrość, w której wzrastał Jezus, dotyczy nie tylko zgłębiania Tradycji Ojców, znajomości Biblii, sztuki czytania i pisania, ale również znajomości zawodu. Jezus uczył się pracować jak każde dziecko i każdy dorastający młodzieniec.

Jezus jako człowiek ubogi ciężko pracuje. Własnymi rękami zarabia na utrzymanie swoje i na utrzymanie swoich najbliższych. Nauczanie Jezusa doskonale odzwierciedla Jego doświadczenie zdobyte przy pracy. Obrazy do swoich przypowieści Jezus czerpie z pracy mieszkańców Palestyny: z pracy w winnicy, z pracy na roli, z pracy pasterzy, z pracy kobiety w domu, w pracy w handlu, przy budowie domu, z pracy rybaków. Doświadczenie związane z tymi zawodami Jezus zdobywał podczas trzydziestu lat życia ukrytego.

Również pod kątem doświadczenia zdobytego przy pracy Jezus patrzy na otaczającą Go przyrodę i zjawiska atmosferyczne z nią związane. Np. obserwacje nieba, o których mówi Jezus, nie nawiązują najpierw do poetycznego piękna zachodów czy wschodów słońca, ale do obserwacji zmian pogody, tak ważnej dla rolnika: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: Deszcze idzie. I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: Będzie upał. I bywa (Łk 12, 54–55). Nie znaczy wcale, iż Jezus nie był wrażliwy na piękno. Człowiek ciężkiej pracy na roli nie zachwyca się jednak przede wszystkim pięknem nieba, ale obserwuje je, gdyż pragnie przewidzieć pogodę.

Chciejmy towarzyszyć Jezusowi w Jego codziennej cichej i pokornej pracy. Chciejmy dostrzec Jego zaangażowanie w pracę, wielki pokój serca, radość przetwarzania świata. I chociaż po dziełach rąk Jezusa w Nazarecie nie pozostał choćby najmniejszy ślad (nawet w zewnętrznym opisie), to jednak praca Jego posiada wieczny sens.

Zewnętrzny owoc, który dałby się wymierzyć, obliczyć, opisać i zachować dla ludzkiej pamięci nie jest głównym wyznacznikiem sensu i celu pracy. Praca większości ludzi nie przetrwa nawet ich własnego życia. Posiada ona nierzadko bardzo służebny, pokorny charakter. Jej owoce przemijają wraz z człowiekiem.

Ludzka praca bywa także niszczona przez upływający czas, przez przyrodę, przez zawieruchy wojenne. Tylko praca niewielu zostaje utrwalona w ludzkiej pamięci lub też w trwałych dziełach, które przetrwają kilka pokoleń czy też wieków.

Jezus w swojej pracy stał się podobny do większości ludzi. Jego praca nie została opisana i utrwalona ani w materialnych dziełach, ani też w ludzkiej pamięci. Ewangelie nie wspominają nawet, jaki zawód wykonywał Jezus w Nazarecie. Analizując Jego nauczanie egzegeci domyślają się, iż wykonywał dwa zawody: cieśli i rolnika.

Jezus swoją pokorną i służebną pracą pomaga nam odkryć inny, znacznie głębszy sens ludzkiej pracy. Praca ludzka tworzy miejsce budowania więzi, relacji międzyosobowej. I choć zanika materialny ślad po ludzkiej pracy, zanika ludzka pamięć o niej, to jednak jej owoc zostaje utrwalony w więzi z Bogiem Stwórcą, w więzi z bliźnimi, w więzi z sobą samym. Praca Jezusa w Nazarecie jest najpierw miejscem Jego spotkania z Ojcem, miejscem Jego współpracy z Ojcem. Praca Jezusa wyraża też Jego spotkania z bliźnimi. Jezus swoją pracą wyraża miłość i oddanie wobec bliźnich. Jezus służył swoją pracą Ojcu i braciom.

Kontemplując z uwagą pracę Jezusa, przypatrzmy się także naszej pracy. Czym jest dla nas praca? Na ile jest ona naszym miejscem budowania intymnej więzi z Bogiem, miejscem naśladowania Jezusa, miejscem służby i oddania bliźnim? Czy nie koncentrujemy się zbytnio na zewnętrznych owocach pracy, zaniedbując jej istotę: budowanie więzi międzyosobowych? Czy doświadczamy wewnętrznej wolności wobec naszej pracy, wobec jej owoców? Czy godzimy się z pokorą na przemijanie owoców naszej pracy? Prośmy, aby praca Jezusa była zwierciadłem, w którym możemy rozeznać nasz stosunek do pracy.

4. Bezinteresowność w oddaniu się Ojcu

Trzydzieści lat ukrytego życia objawia przede wszystkim więź miłości Jezusa, Syna Bożego, do swojego Ojca. Ukryte życie Jezusa oznacza absolutną bezinteresowność w oddaniu się Ojcu. Życie ukryte objawia odwieczny związek Syna z Ojcem.

Jezus nie posiada ojca w sensie fizycznym. Św. Józef stał się ojcem Jezusa wobec Prawa. Stąd też nazywamy go przybranym ojcem. W świetle odwiecznej więzi Syna z Ojcem możemy lepiej odczytać tajemnicę dziewiczego poczęcia Jezusa, Syna Bożego w Niepokalanym łonie Maryi.

Syn Boży pragnął mieć tylko jednego Ojca: Ojca niebieskiego. Jezus sam też nie zakłada rodziny, jak czynił to każdy niemal Żyd. Najważniejszy motyw celibatu Jezusa stanowi Jego pragnienie bycia wyłącznie Synem Ojca. Także w sensie fizycznym i doczesnym Jezus na wieki chciał pozostać tylko Synem, jak od wieków był tylko Synem. Jezus nigdy nie przedstawia się swoim uczniom jako ich Ojciec, ale jedynie jako ich Mistrz, ich Nauczyciel, Mesjasz, Przyjaciel, Pan, Brat, Król.

W ciągu długich trzydziestu lat Jezus szuka przede wszystkim więzi ze swoim Ojcem. Trwanie w obecności Ojca wyraża najważniejszy sens i cel ukrytego życia. Bezinteresowność Jezusa w szukaniu Ojca wiernie odzwierciedla bezinteresowność, z jaką od wieków Ojciec kocha swojego Syna, a Syn Ojca. Ukryte życie Jezusa w Nazarecie odsłania nam rąbka Tajemnicy Trójcy Świętej. Istotą tej Tajemnicy jest tak głęboka więź Ojca i Syna, iż uobecnia się ona w Osobie Ducha Świętego.

Życie ukryte w Nazarecie zaprasza nas do tego, abyśmy uczyli się bezinteresowności w oddaniu się Bogu i ludziom. Nierzadko nasze szukanie Jezusa jest jeszcze bardzo naznaczone interesownością. W jakiś podświadomy sposób prowadzimy nieraz swoisty handel z Bogiem. Za nasze modlitwy, ofiary, spełnianie Jego przykazań oczekujemy, aby odsuwał On od nas trudności, cierpienia, niepowodzenia życiowe. Domagamy się też rajskiego spokoju, powodzenia, uznania ludzkiego, zaspokajania naszych potrzeb i oczekiwań.

W obecnej kontemplacji prośmy, aby ukryte życie Syna Bożego pomogło nam odkrywać naszą nieuświadomioną interesowność. Prośmy też, aby Jezus swoją bezinteresownością w szukaniu Ojca zaprosił nas do wysiłku i ofiary w szukaniu bardziej bezinteresownej postawy wobec Boga i ludzi.

5. Samotność Jezusa

W ukryciu, kiedy nie jesteśmy wystawieni na presję opinii społecznej, na rozliczne ludzkie żale, pretensje, (ileż było ich w życiu publicznym Jezusa), możemy całą energię swojego serca poświęcić przebywaniu z Bogiem.

W Kościele zawsze istnieli chrześcijanie, którzy pociągnięci przykładem Jezusa, porzucali wszystko i udawali się na pustynię, wstępowali do zakonów kontemplacyjnych, aby móc poświęcić swoje życie tylko jednemu: trwaniu przed Bogiem. Oczywiście nie wszyscy otrzymują takie powołanie, ale wszystkim dane są chwile samotności, dzięki którym mogą wejść w głęboki kontakt z Bogiem.

Jeżeli w życiu publicznym Jezus tak często szukał samotności i długie nocne godziny spędzał na rozmowie z Ojcem, to łatwo sobie wyobrazić, że w czasie ukrytego życia w Nazarecie szukał jej tym bardziej. To właśnie w życiu ukrytym w Nazarecie Jezus nauczył się i pokochał ten rodzaj samotności.

Kontemplujmy więc samotność Jezusa podczas trzydziestu lat ukrytego życia w Nazarecie; samotność na łonie przyrody, przy pracy, na modlitwie we własnym domu, na modlitwie w synagodze, samotność podczas corocznej podróży do Jerozolimy, samotność w świątyni podczas Święta Paschy. Wpatrujmy się w Jego wewnętrzny pokój i radość z bycia z Ojcem; zauważmy też ogarniającą Go nieraz trwogę i lęk. Ta trwoga i lęk były zapowiedzią udręki wewnętrznej i krwawego potu w Ogrodzie Oliwnym. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by zmaganie Jezusa tuż przed męką było pierwszym i ostatnim w Jego życiu. Wiele razy Jezus musiał modlić się słowami, które zanosił do Ojca w decydującym momencie życia: Ojcze, jeżeli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie (Łk 22, 42).

Dziękujmy Jezusowi za Jego samotność pełną obecności Ojca. Poprzez tę samotność zaprasza nas, abyśmy i my uczyli się doświadczać prawdziwej samotności; w samotności tej stawać będziemy w prawdzie przed sobą i przed Bogiem.

Niech samotność Jezusa osądza nasz pusty aktywizm, poprzez który usiłujemy zdobywać uznanie we własnych i w cudzych oczach. Aktywizm nierzadko staje się dla nas formą ucieczki od naszych prawdziwych problemów. Staje się narkotykiem. Miast budować więzi z Bogiem i ludźmi, raczej im przeszkadza. Kiedy zostajemy sami, nie wiemy nieraz, co ze sobą zrobić; ogarnia nas wówczas uczucie pustki i niepokoju, od których uciekamy w coraz to nową aktywność. Chcieć zmienić świat, jest niekiedy alibi, aby nie zmieniać samego siebie (A. Duval).

Właśnie w chwilach prawdziwej samotności stajemy odważnie twarzą w twarz przed Bogiem i przed sobą. Nie możemy być szczerzy wobec Boga, nie będąc najpierw szczerymi wobec siebie. Na modlitwie Bóg pokazuje nam, kim jesteśmy, aby następnie móc nam pokazać, kim winien być On sam dla nas.

Przebywanie w samotności przed Bogiem prowadzi do pełnej zgody na siebie samych, do pełnego przyjęcia naszego życia takim, jakim ono jest; życia z wszystkimi ograniczeniami i ludzkimi zranieniami. Nie spotkamy Boga, jeżeli będziemy ulegać pokusie ucieczki przed sobą, przed własnym niepokojem wewnętrznym, przed naszymi duchowymi pragnieniami, przed tym wszystkim, co kryje się w naszym sercu.

Człowiek, który boi się siebie, będzie również bał się stanąć w samotności przed Bogiem. Bóg bowiem zawsze odsłoni nam najgłębsze zamysły naszych serc. Bóg odsłania człowiekowi prawdę o nim nie po to jednak, aby go upokarzać. Bóg chce nam pokazać drogę wyjścia z naszych trudnych sytuacji, z naszych zaułków życiowych.

Samotność i cisza Nazaretu może stać się dla nas źródłem pokoju, radości i pogodnego przyjmowania naszego życia. Może też stać się źródłem wewnętrznej siły do zmagania się, byśmy wraz z Jezusem mogli pełnić zawsze wolę naszego Ojca.

Na zakończenie rozmawiajmy z Jezusem ukrytym w ciszy Nazaretu. Rozmawiajmy z pierwszymi świadkami życia ukrytego Jezusa, jakimi byli Jego Matka Maryia oraz przybrany ojciec. Prośmy Maryię, aby odsłaniała nam tajniki Jezusowego serca. Ona najpełniej wyczuwała, czego Jezus doświadczał w ciągu długiego wzrastania w Nazarecie. Prośmy Ją, abyśmy — jak Ona — wiernie rozważali to, czego nie będziemy mogli pojąć i zrozumieć.

Prośmy także, aby udzieliła się nam atmosfera nazaretańskiego domu, pełna ludzkiego ciepła i życzliwości, ale także pełna wielkiej troski Jezusa i Jego Rodziców, aby zawsze być w tym, co należy do Ojca (Łk 2, 49).

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
VII. DWUNASTOLETNI JEZUS IX. DWA SZTANDARY
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz