Adamie, gdzie jesteś? |
ROZWAŻANIA REKOLEKCYJNE
Cztery tygodnie Ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli, odprawiane kolejno w odstępach rocznych, mogą stanowić całościowe wprowadzenie do życia duchowego. Ćwiczenia w swej dynamice ujmują bowiem całościowo chrześcijańskie życie duchowe. Stąd też proponowany sposób ich odprawiania może stanowić szkołę życia duchowego trwającą kilka lat. Treści i metody zdobyte w czasie intensywnej modlitwy rekolekcyjnej mogą stać się zasadniczą pomocą w rozwijaniu i w prowadzeniu życia duchowego.
Nie należy izolować rekolekcji ignacjańskich z całej historii życia. Osobiste przeżycie Ćwiczeń duchownych należy wpisać w cały kontekst życia wewnętrznego. Z jednej strony trzeba sobie cenić to szczególne przeżycie jako dar łaski; z drugiej strony zaś należy mieć świadomość jego ograniczeń. Intensywność przeżycia rekolekcyjnego może niekiedy nas zmylić. Możemy wówczas przesadnie oceniać wpływ tego pojedynczego doświadczenia na całe nasze życie. Rzeczywisty wpływ duchowy doświadczenia rekolekcyjnego musi być dopiero sprawdzony w codzienności, szczególnie zaś w relacji do bliźnich. Jak więc nie należy absolutyzować żadnych metod, treści, osób, które nam pomagają w życiu duchowym, tak również nie należy tego czynić w odniesieniu do Ćwiczeń. Absolutyzowanie metod i środków życia duchowego zaciemnia nam spojrzenie na istotę doświadczenia wewnętrznego: na doświadczenie samego Boga. Tylko Bóg jest absolutny. Wszystko inne w naszym życiu winno być Jemu podporządkowane. Każde jednorazowe intensywne przeżycie duchowe, np. pielgrzymka, skupienie, rekolekcje lub inne spotkanie, może pogłębić całe nasze życie duchowe tylko wówczas, kiedy jego wpływ zostanie rozciągnięty na naszą codzienność. Również Ćwiczenia duchowne mogą pozytywnie wpłynąć na nasze życie wewnętrzne tylko wówczas, jeżeli będziemy je kontynuować w naszej codzienności.
Spróbujmy teraz krótko odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób możemy przenieść pewne zasadnicze treści oraz formy modlitwy z rekolekcji ignacjańskich w naszą codzienność i w ten sposób pogłębiać i rozwijać nasze spotkanie z Bogiem.
Św. Ignacy zachęca nas, aby na zakończenie każdego dnia odprawić codzienny rachunek sumienia (ĆD, 43). Wprowadzenie jednak tej formy modlitwy w naszą codzienność nie jest łatwe. Wiele osób — po odprawionych rekolekcjach — wprawdzie z zapałem rozpoczyna praktykować codzienny rachunek sumienia, jednak — wobec natłoku zajęć — szybko z niego rezygnują. Kiedy i nam zdarzy się taka sytuacja, powiedzmy sobie szczerze, nie szkodzi. Chciejmy wówczas zdobyć się na pokorę rozpoczynania praktyki rachunku od nowa.
A oto pięć punktów codziennego rachunku sumienia, które podaje św. Ignacy w książeczce Ćwiczeń. Są one jakby pewnym streszczeniem pierwszego tygodnia Ćwiczeń duchownych, który odprawialiśmy: (1) Dziękować Bogu Panu naszemu za otrzymane dobrodziejstwa. (2) Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich precz. (3) Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku. Czynić to przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, a najpierw co do myśli, potem co do słów, a wreszcie co do uczynków. (4) Prosić Pana Boga naszego o przebaczenie win. (5) Postanowić poprawę przy Jego łasce (ĆD, 43).
a) Dziękować Bogu Panu naszemu za otrzymane dobrodziejstwa.
W pierwszym punkcie rachunku sumienia św. Ignacy proponuje nam rachowanie darów i łask otrzymanych od Boga. Szczególnie na zakończenie całego dnia winniśmy z wdzięcznością zauważyć to wszystko, co było dobrem, łaską, pociechą Boga od porannego wstania aż do czasu rachunku sumienia. Czujemy się nieraz w życiu niedowartościowani, smutni, cierpiący. Nierzadko dzieje się tak dlatego, iż częściej widzimy własne braki i błędy, niż zalety i cnoty. Nie doceniamy też dóbr, którymi zostajemy obdarowani każdego dnia. Wdzięczność uczy nas dostrzegać dobro w każdej postaci. Dziękując Bogu za otrzymane łaski łatwo zauważamy, iż braki i błędy nie są najważniejszą sprawą. Jeżeli nawet w naszym życiu jest wiele słabości, to stanowią one tylko pół prawdy o nas. Dobroć i miłość Boga, której codziennie doświadczamy, stanowi drugie pół prawdy.
b) Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich precz.
Duchowość chrześcijańska zakłada dogłębne poznanie siebie i swoich grzechów. Prawdziwe nawrócenie, które jest początkiem życia chrześcijańskiego, rozpoczyna się od poznania wewnętrznego nieuporządkowania. To właśnie nieuporządkowanie zagłusza i niweczy szukanie i pełnienie woli Bożej. Stąd też w drugim punkcie rachunku sumienia św. Ignacy zachęca nas do prośby o poznanie głębi naszych grzechów. Nie możemy poznać naszej grzeszności bez światła Ducha Świętego. Wielkość grzechów nie mierzy się bowiem najpierw naszym odczuciem emocjonalnym i naszym myśleniem o sobie. Nie zawsze też naszymi największymi grzechami są te, które sprawiają nam najwięcej przykrości i bólu. Często są nimi grzechy, których jeszcze nie rozpoznaliśmy do końca. Wielkość i głębię naszych grzechów objawia nam dopiero łaska Boga. Chrześcijańskie poznanie grzechu nie polega jedynie na odkryciu słabości człowieka, ale także na doświadczeniu miłosierdzia Bożego.
c) Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku. Czynić to przechodząc jedną porę dnia po drugiej; najpierw co do myśli, potem co do słów, a wreszcie co do uczynków.
Po prośbie o poznanie naszych grzechów Ignacy zachęca nas do rachunku sumienia w sensie ścisłym. Obok otrzymanych łask należy w rachunku policzyć słabości, niewierności i grzechy. W liczeniu tym nie chodzi jednak najpierw o same fakty grzechu, ile raczej o postawy, przyzwyczajenia, nawyki, z których rodzą się grzeszne słowa, czyny, myśli i osądy. Grzech mieszka w sercu, a ujawnia się w czynach. Słowa i czyny są grzeszne tylko wówczas, kiedy grzeszne jest ludzkie serce. W rachunku sumienia należy poddać się pewnej spontaniczności. Nie trzeba jednak ulegać obawom, iż nie jesteśmy w stanie dostrzec wszystkich naszych grzechów. Jeżeli z powodu naszego zaślepienia czy też zagubienia nie jesteśmy w stanie dziś policzyć wszystkich naszych grzechów, to Bóg w swoim miłosierdziu, wszystkie nam je jednak przebacza. Sam Stwórca powoli i stopniowo odsłoni nam te grzechy i słabości, które najbardziej przeszkadzają Mu działać w naszym sercu.
d) Prosić Pana Boga naszego o przebaczenie win.
I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom — mówimy codziennie do naszego Ojca w niebie. Nasze przebaczenie bliźnim jest dla Boga wzorem tego przebaczenia, jakiego On pragnie nam udzielić. Jest to niezwykłe, że Bóg naśladuje człowieka. Przebacza tak, jak człowiek przebacza. Stąd też w czwartym punkcie rachunku sumienia najpierw ofiarujemy przebaczenie naszym bliźnim, a następnie prosimy o nie Boga.
e) Postanowić poprawę przy Jego łasce.
Postanowienie poprawy kończy codzienny rachunek sumienia. Celem postanowienia poprawy jest nie tylko wzmocnienie naszej woli, ale przede wszystkim zaufanie Bogu pośród naszych grzechów. Nieraz wydaje nam się, iż nasze słabości przeszkadzają nam zupełnie kochać Boga i bliźnich. Jest to złudzenie. Nasze ludzkie ułomności, wady i niedoskonałości mogą być tym szczególnym miejscem, w którym codziennie ujawnia się moc i miłosierdzie Boga. Jeżeli postanowilibyśmy sobie, że najpierw pozbędziemy się słabości, a później będziemy kochać, to możemy być pewni, iż nigdy nie nauczymy się miłości. Postanowienie poprawy polega na przyjęciu naszego życia jako zadania, na pragnieniu wypełnienia go pomimo naszych słabości i grzechów. W naszych słabościach i w zranieniach możemy żyć prostym ludzkim życiem. Jest to możliwe poprzez zaufanie Bogu i Jego nieskończonej miłości.
Św. Ignacy zachęca, aby codzienny rachunek sumienia trwał kwadrans. Kwadrans codziennej modlitwy wieczornej może być dla nas kwadransem szczerości 8, kwadransem dialogu o miłości Boga do nas oraz o naszej miłości do Boga.
Życie duchowe wymaga nie tylko codziennego rachunku sumienia, ale także przedłużonej modlitwy. Ze względu na intensywność naszego zaangażowania w życie zawodowe i rodzinne codzienna medytacja najczęściej jest dla nas niemożliwa. Winniśmy jednak szukać przynajmniej 1 lub 2 razy w tygodniu pewnej przestrzeni czasowej na przedłużoną modlitwę osobistą. Jeżeli potrafimy w ciągu tygodnia oglądać, nieraz kilka razy, pewne programy telewizyjne, to przecież czas ten możemy także wykorzystać na modlitwę.
Jeżeli mówimy, że nie mamy czasu na modlitwę, znaczy to, że nasz czas jest źle zaplanowany. W naszym programie dnia brak jest harmonii. Być może trzeba by wówczas zrezygnować z pewnych mniej ważnych zajęć i prac, aby móc zaplanować dłuższą modlitwę. Tracimy nieraz dużo czasu tylko dlatego, że brakuje w naszym działaniu pewnego porządku. Marnujemy często wiele energii na walkę z naszymi lękami, obawami, konfliktami wewnętrznymi. Przedłużona modlitwa może stać się dla nas czasem porządkowania naszego życia, a przez to także odzyskiwania marnowanych ludzkich sił.
Ważną problematyką rekolekcji ignacjańskich jest rozeznawanie duchowe. W codziennym rachunku sumienia możemy więc podejmować próby wprowadzania w nasze codzienne życie mądrości reguł rozeznawania duchowego, które rozważaliśmy w czasie rekolekcji.
Pierwszym krokiem do rozeznawania duchowego jest nabywanie dystansu do naszych uczuć, szczególnie zaś do wszelkich przejawów strapienia duchowego. Nasze życie duchowe zostaje łatwo zatrzymane w rozwoju, jeżeli ulegamy często własnym nieuporządkowanym uczuciom i nastrojom. Rozeznawanie duchowe rozpoczyna się od nabierania dystansu do naszych odczuć, przeżyć i nastrojów. Szczególnie na początku szkoły rozeznawania duchowego jest rzeczą ważną, aby uczyć przyłapywać się na wszelkiego rodzaju uczuciach negatywnych i pokonywać je w sobie zanim zaczną one wpływać czy wręcz determinować nasze zachowania.
Ważną pomocą w rozeznawaniu duchowym jest kierownictwo duchowe. Wypowiadanie się przed osobą postronną, która jest w stanie ustosunkować się obiektywnie do naszych doświadczeń, jest konieczne szczególnie w momentach kryzysowych lub też w ważnych decyzjach życiowych. Nie możemy zostawać sami w trudnych momentach życia. Konieczna jest nam pomoc Kościoła w osobie kierownika duchowego. Korzystając z kierownictwa trzeba jednak zdawać sobie sprawę z granic ludzkiej pomocy. Kierownik duchowy może nam jedynie towarzyszyć swoją obecnością, modlitwą, radą. Każdy z nas sam jednak musi dźwigać ciężar swojego życia: szczególnie ciężar osobistych decyzji oraz odpowiedzialności za swoje życie.
Wspólnota Kościoła jest środowiskiem, w którym wzrasta nasze życie wewnętrzne. Jest nam ona dana najpierw jako pomoc dla naszego wzrostu, następnie zaś staje się ona miejscem dawania świadectwa Jezusowi i pełnienia naszej misji.
Oczywiście nie chodzi tylko o udział w życiu parafialnym, często niestety naznaczony animowością, ale także o uczestnictwo w konkretnej żywej małej wspólnocie Kościoła. Parafia, by mogła dobrze spełniać swoją rolę — zgodnie z życzeniem Soboru Watykańskiego II — winna być wspólnotą małych wspólnot. Od konkretnej małej wspólnoty Kościoła, zintegrowanej z większą wspólnotą, najpierw sami otrzymujemy wsparcie duchowe i ludzkie, a następnie udzielamy go tym, którzy go potrzebują. Wspólnota Kościoła jest miejscem wzajemnej pomocy, miłości oraz wzajemnego wsparcia.
Trzeba nam szukać mocnego oparcia w konkretnej małej wspólnocie Kościoła szczególnie wówczas, kiedy brak jest nam naturalnej wspólnoty, jaką jest rodzina czy też wspólnota zakonna. Osoby, które czują się powołane do samotności w świecie w sposób szczególny wezwane są do tego, aby odkryć Kościół jako wspólnotę. Osobom tym wspólnota może dać mocne oparcie, szczególnie w momentach trudnych. Kościół jako Mistyczne Ciało objawia swoją moc właśnie przez to, iż człowiek samotny i zagubiony może znaleźć pomoc, pociechę, umocnienie nie tylko w wymiarze duchowym, ale także w sprawach materialnych i ziemskich. Jesteśmy jednak powołani nie tylko do tego, aby korzystać z dobrze funkcjonujących wspólnot, ale także by umacniać, rozwijać czy może nawet zakładać nowe, dzięki którym Kościół stawałby się żywym organizmem wspólnoty wspólnot.
Angażując się w sposób bardziej dojrzały w osobiste życie duchowe, trzeba sobie uświadomić, iż wzrost wewnętrzny wymaga czasu i cierpliwości. Bóg daje nam czas do naszego wzrostu, a my winniśmy ofiarować sobie cierpliwość. Dar cierpliwości konieczny jest nam szczególnie wówczas, kiedy odkrywamy głębokie problemy lub zranienia emocjonalne lub też mamy podejmować jakieś ważne decyzje odnoszące się do całego naszego życia. Nasza cierpliwość winna wyrazić się w konkretnych postawach wobec siebie.
Nie powinniśmy stawiać sobie nierealnych żądań, które wypływają z nieakceptacji siebie samych lub też z naszej pychy. Nasze plany na przyszłość winny być oczyszczane z pogoni za własną wielkością. Pycha natychmiast żąda od nas i od innych takich zmian, które w normalnym procesie dokonują się w ciągu długich nieraz lat. Nie możemy też wymagać od siebie wyłącznie sukcesów. Słabość w różnych wymiarach jest integralną częścią ludzkiego życia na ziemi. Pokorne podejście do siebie samego każe nam liczyć się ze słabością naszej natury. Autentyczność naszego życia duchowego potwierdza się między innymi w świadomym przeżywaniu naszej grzeszności.
Nasza cierpliwość nie może jednak polegać na biernym czekaniu na cud. Cierpliwości winien towarzyszyć systematyczny wysiłek duchowy. W naszym zmaganiu się o coraz pełniejszą dojrzałość wiary ogromną pomocą może być metoda małych kroków. Wielkie przemiany wewnętrzne nie dokonują się zwykle wielkimi pojedynczymi skokami, ale dzięki codziennemu wysiłkowi i wytrwałości. Przyczyną naszego zastoju w życiu duchowym jest nieraz próba zmiany całego naszego życia od razu — jednym aktem woli. Dostrzegając małą skuteczność, czy wręcz bezskuteczność takich jednorazowych wysiłków, łatwo zniechęcamy się do dalszych wewnętrznych zmagań. Metoda małych kroków uczy nas pokornego podejścia do życia i dostrzegania śladów obecności i działania Boga w drobnych i — zdawać by się mogło — mało ważnych zdarzeniach. Bóg daje nam siebie nie tylko w wielkich darach, ale także w małych skromnie wyglądających prezentach. Małe codzienne zwycięstwa są także owocem wierności Boga. Trzeba nam się uczyć dostrzegać ją i odpowiadać wiernością na wierność.
Metoda małych kroków sprawia, iż jesteśmy w stanie cieszyć się każdym najmniejszym zwycięstwem nad naszymi słabościami. Jest ono bowiem obietnicą kolejnych zwycięstw. W momentach ponownego ujawniania się słabości metoda małych kroków każe nam powierzać się miłości Boga. Realizm wiary każe nam uświadomić sobie, iż pewne nasze rany długo jeszcze będą nas boleć. Trzeba się liczyć z ich obecnością, ale jednocześnie nie skupiać się na nich i nie czynić z nich centrum naszego życia.
Nasze życie duchowe wyraża się nie tylko w naszych relacjach z Bogiem, ale także w naszych więzach z bliźnimi. Dobre więzi z ludźmi zaczynają się od doświadczania wolności wewnętrznej wobec siebie samych. Wolność wobec siebie oraz wobec innych daje nam dopiero możliwość rzeczywistego korzystania z życzliwości i dobroci ludzi. W naszym ubóstwie emocjonalnym i duchowym winniśmy uczyć się przyjmować te okruszyny dobra, które ludzie nam ofiarują. Nie należy żądać od innych więcej miłości i pomocy, niż potrafią nam dać.
Odkrywanie obecności drugiego oraz wyjście ku innym może stać się dla nas ogromną pomocą w pokonywaniu fałszywej koncentracji na własnej słabości i grzechu. Wychodzimy ku bliźnim nie tylko w tym celu, aby korzystać z ich pomocy, ale także by udzielać jej potrzebującym. Nieraz najlepszym lekarstwem na zagubienie życiowe jest odkrycie bliźniego, który potrzebuje naszej pomocy.
Pragnienia duchowe są darem Ducha Świętego. Należy je cenić jako wielki Boży dar. Aby pragnienia duchowe mogły jednak wydawać owoce, winny być przez nas troskliwie pielęgnowane. Pielęgnowanie to polega na dostrzeganiu naszych pragnień, rozeznawaniu ich oraz cierpliwym wcielaniu w życie. Należy czuwać, aby z jednej strony nie usztywniać się w sposób fanatyczny w naszych pragnieniach i dążeniach; z drugiej zaś strony nie należy rozmywać ich i relatywizować przez pomniejszanie ich znaczenia. Duchowe pragnienia będą w nas rosnąć tylko w miarę ich rozeznawania i realizowania.
Aby zachować świeżość naszych pragnień duchowych należy je także nieraz chronić przed dwuznacznymi wpływami środowiska. Życie duchowe jest stanowczo przeciwne instynktowi stadnemu. Instynkt stadny jest wyrazem konformizmu, który — z lęku przed odrzuceniem — każe nam dopasowywać się do środowiska za wszelką cenę. Środowisko, w którym żyjemy i pracujemy, nie może nam narzucać, co mamy myśleć, jak się mamy zachowywać i co mamy robić. Nie możemy też iść po linii najmniejszego oporu. Życie duchowe wymaga wolności wewnętrznej, wymaga samodzielności. Wolność i samodzielność rodzi się jako owoc rzeczywistego otwarcia się na Boga.
8 Rozwinięcie tematu codziennego rachunku sumienia możemy odnaleźć w książce: Józef Augustyn SJ, Kwadrans szczerości, Wydawnictwo M, Kraków 1992.
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
XXIV. REGUŁY O ROZEZNAWANIU DUCHOWYM | JAK MOŻNA WYKORZYSTAĆ PROPONOWANE ROZWAŻANIA? |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |