Adamie, gdzie jesteś? |
WPROWADZENIA DO MEDYTACJI
Jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełnił, a strzegł wszystkich moich ustaw i postępowałby według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie a nie umrze: nie będą mu poczytane wszystkie grzechy , jakie popełnił, lecz będzie żył dzięki sprawiedliwości, z jaką postępował. Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego — wyrocznia Pana Boga — a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (...) Powiedz im: Na moje życie! — wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! (Ez 18,21–23; 33,11).
Obraz dla obecnej medytacji: Ustalenie miejsca będzie polegać na widzeniu okiem wyobraźni i rozważeniu stanu duszy mojej jakby uwięzionej w tym ciele skazitelnym (...) przebywającej jakby na wygnaniu wśród dzikich zwierząt na tym padole ziemskim (ĆD, 47).
Prośba o owoc rozmyślania: Prosić o to, czego chcę. Tu prosić o wielką i głęboką boleść duszy i o łzy z powodu mych grzechów (ĆD, 55).
Od poznania historii cudzych grzechów (Adama i Dawida) św. Ignacy prowadzi nas do rozważania historii własnego grzechu. Jasne i dogłębne poznanie grzechów innych osób ma być dla nas pomocą do właściwej oceny złości własnych grzechów (por. ĆD, 57).
Przywieść sobie na pamięć wszystkie grzechy swego życia, badając je rok po roku, lub okres po okresie. Do tego trzy rzeczy są pomocne. Najpierw zbadać miejsce i dom, gdzie mieszkałem; po drugie zbadać sposób przestawania z drugimi; po trzecie zajęcia, obowiązki i prace, wśród których żyłem (ĆD, 56).
W pierwszym punkcie tego rozmyślania św. Ignacy podaje nam klucz do dobrego rozważenia historii własnego grzechu. Zgodnie z zachętą Świętego wejdźmy najpierw w poszczególne okresy życia, badając je kolejno: dzieciństwo, lata młodości, wiek dojrzały...
Wszystkie etapy życia ludzkiego w jakiś sposób naznaczone są grzechem. I chociaż odpowiedzialność osobista w poszczególnych okresach będzie różna, to jednak w żadnym z tych okresów człowiek nie może całkowicie zwolnić się z odpowiedzialności za swoje życie. Zwracajmy uwagę nie tylko na konkretne zaistniałe fakty grzeszne, które może najłatwiej jest dostrzec, ale również na grzeszne postawy, skłonności, przyzwyczajenia, motywacje, pamiętając, że wszelkie zło rodzi się najpierw w ludzkim sercu (por. Mk 7, 21).
Św. Ignacy w medytacji o grzechach własnych każe nam zwrócić uwagę na okoliczności, które mogą nam pomóc w przypomnieniu sobie swoich grzechów: a) miejsce i dom, gdzie mieszkałem, b) sposób przestawania z drugimi, c) obowiązki i prace, wśród których żyłem (ĆD, 56). W całej historii grzechu próbujmy dostrzec ścisłą zależność pomiędzy łatwym uleganiem namiętnościom i mnożeniem się faktów grzechów a praktyczną obojętnością wobec Boga. Jeżeli serce człowieka daleko jest od Boga, wówczas łatwo zamieszkuje w nim grzech.
Ważyć ciężkość grzechów, patrząc na ich szpetność i na złość, jaką ma w sobie każdy popełniony grzech śmiertelny (ĆD, 57). Ciężkość naszych grzechów, ich szpetność i złość polega najpierw na wielkiej niewdzięczności wobec Boga, na odrzuceniu Jego nieskończonej miłości, lekceważeniu Jego bezgranicznej dobroci. Mój grzech uderza w Boga, ponieważ rani Jego miłość do mnie. W każdym grzechu zostaje znieważona miłość Stwórcy do stworzenia, miłość Ojca do dziecka, miłość Przyjaciela do przyjaciela, miłość Pana do sługi.
Grzech rani Boga, gdyż rani samego grzesznika, którego Bóg kocha miłością nieskończoną. Wiele naszych cierpień fizycznych, psychicznych i duchowych jest owocem życia w namiętnościach, w grzechach. Spróbujmy w obecnej medytacji choćby na kilku konkretnych przykładach z naszego życia dostrzec gorzkie owoce naszych osobistych grzechów: poczucie winy, smutek, pustkę wewnętrzną, znudzenie sobą i innymi, urazy czy nawet zniszczenie zdrowia fizycznego (alkoholizm, narkomania).
Grzech niszczy każdego niezależnie od tego, czy ktoś deklaruje się jako wierzący czy też jako ateista. Złość grzechu ujawnia się także i w tym, że posiada on zawsze wymiar społeczny. Grzechy pozornie nieszkodliwe i ukryte ciążą nieraz bardzo mocno i bardzo długo na relacjach z bliźnimi będąc źródłem cierpienia i krzywdy. Prosta, ale dogłębna analiza wielu sytuacji rodzinnych, społecznych mogłaby nas o tym przekonać.
Grzech jest więc złem najpierw nie dlatego, że narusza przykazanie Boże lub kościelne, ale ponieważ uderza w osobę: Boga, bliźniego i samego grzesznika. Każde przykazanie stoi na straży głębokiej jedności człowieka z Bogiem i człowieka z człowiekiem.
W trzecim punkcie medytacji o grzechach własnych św. Ignacy pomaga nam spojrzeć na siebie obiektywnie, abyśmy mogli dostrzec — umniejszając się przez porównanie (ĆD, 58) — naszą małość, ograniczoność i w ten sposób ukorzyć się przed Bogiem i ludźmi. Nasza pycha jest bowiem pierwszą przeszkodą do uznania naszych grzechów i doświadczenia prawdziwego żalu za nie.
Po pierwsze — kimże ja jestem w porównaniu ze wszystkimi ludźmi? (ĆD, 58). Kimże ja jestem wobec kilku miliardów ludzi, którzy obecnie żyją na ziemi? Czymże są moje zmartwienia i problemy wobec tak wielkich nieszczęść spowodowanych wojnami, terroryzmem międzynarodowym, działalnością przestępczą, kataklizmami itp.? Czymże są moje małe braki wobec śmierci z głodu i niedożywienia milionów ludzi, wobec tak wielu uchodźców, którzy żyją całymi latami bez dachu nad głową? Takie porównanie pomaga nam oderwać się trochę od własnej osoby, od swoich małych spraw, na których koncentrują nas lęki o siebie, nasze nieuporządkowane pragnienia, potrzeby.
Po drugie — czymże są ludzie w porównaniu ze wszystkimi aniołami i świętymi w raju? (ĆD, 58). Kimże są ludzie żyjący dzisiaj na ziemi w porównaniu z niezliczonymi zastępami aniołów oraz z wielkim tłumem, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków stojący przed tronem i przed Barankiem (Ap 7, 9)?
Po trzecie — rozważyć, czym są wszystkie stworzenia w porównaniu z Bogiem? (ĆD, 58). Wszyscy aniołowie, święci w niebie, ludzie żyjący obecnie na ziemi są tylko stworzeniami, których źródłem i celem istnienia jest sam Stwórca. Istnieje radykalny dystans (K. Rahner) pomiędzy trzykroć Świętym Bogiem a wszelkim stworzeniem (por. Iz 6, 3–5). Te pytania pomagają mi stanąć przed nieskończoną wielkością Boga i uświadomić sobie przepaść, jaka istnieje pomiędzy Nim a mną. A ja sam — czymże być mogę przed Bogiem?
Po czwarte — rozważyć całe swe zepsucie i szpetność cielesną (ĆD, 58). Zepsucie i szpetność grzechu przejawia się właśnie w tym, że ja — człowiek, który jestem przed Bogiem prochem (Pan pamięta, że jesteśmy prochem, Ps 103, 14), ośmielam sprzeciwiać się Jemu i mówić Mu: nie.
Po piąte — spojrzeć na siebie jak na jakąś ranę i wrzód, z którego wypłynęło tyle grzechów, tyle niegodziwości i cały ten jad tak bardzo wstrętny (ĆD, 58). Wrażliwość estetyczna może rodzić w nas wielki opór wobec tych słów. Możemy się nawet zżymać i pytać, czy nie godzą one w godność ludzkiej osoby i szacunek dla niej? Nie dajmy się zwieść estetycznym odruchom. Prawda o nas leży głębiej: niejeden grzech w nas może budzić wstręt i obrzydzenie. I właśnie to uczucie pragnie św. Ignacy w nas obudzić, bo jest to jednocześnie uczucie Boga wobec grzechu, szczególnie zaś wobec grzechu pychy: Droga grzesznika obrzydła dla Pana. (...) Obrzydłe Panu serce wyniosłe (Prz 15, 9; 16, 5). Trzeba uważnie przyjrzeć się sobie i odkryć, że jestem jak jakaś rana i wrzód i w ten sposób nabrać obrzydzenia do swojego grzesznego życia. To przeżycie umocni we mnie pragnienie powrotu całym sercem do Źródła Dobroci i Piękna.
Rozważyć, kim jest Bóg, przeciw któremu zgrzeszyłem. Rozważyć przymioty Jego Boskie i porównać z tym, co jest im przeciwne we mnie: Jego mądrość z moją niewiedzą; Jego wszechmoc z moją słabością; Jego sprawiedliwość z moją niegodziwością; Jego dobroć z moją złością (ĆD, 59). Bóg, który stworzył człowieka na swój obraz, zawarł w nim wszystkie swoje Boskie przymioty: mądrość, dobroć, sprawiedliwość, piękno. Stan grzechu, w który wprowadza się człowiek poprzez bunt wobec Boga, jest jednoczesnym niszczeniem w sobie obrazu Boga wraz z jego przymiotami. Poprzez analizę namiętności ludzkich można łatwo dostrzec, że grzech wyraża głupotę, niesprawiedliwość, złość, słabość człowieka, które niszczą nie tylko bliźnich, ale najpierw samego grzesznika. Ileż wzajemnego zadawania sobie cierpienia i niesprawiedliwości może zrodzić się np. z niesłusznego posądzenia, oszczerstwa lub obmowy? Jak wiele słabości i głupoty ludzkiej dochodzi do głosu w odgrywaniu się na bliźnim, w zemście, w podtrzymywanych urazach? Ileż bólu zadają sobie wzajemnie małżonkowie grzechami przeciwko miłości i wierności małżeńskiej, jak bardzo krzywdzą i ranią nimi swoje dzieci? Oto tylko kilka przykładów, jak bardzo nasze grzechy niszczą mądrość, dobroć, sprawiedliwość i piękno ludzkiego życia.
W obecnej medytacji odwołajmy się do naszych konkretnych grzechów, aby dostrzec w nich przeciwieństwo przymiotów zaszczepionych w nas przez Boga. Zobaczmy głupotę wielu naszych grzechów, ich złość i niesprawiedliwość. Zobaczmy, jak nasze grzechy uderzają w naszych bliskich, których przecież bardzo kochamy. Zobaczmy słabość zawartą we wszystkich grzechach, również tych, które uchodzą za przejaw siły, mocy czy mądrości człowieka.
W medytacji o grzechach własnych św. Ignacy zachęca, aby wydać okrzyk pełen zdziwienia i wielkiej miłości. Przechodzić w myśli wszystkie stworzenia i dziwić się, jak one zezwoliły mi żyć, owszem przy życiu mię zachowały. Jak aniołowie, choć są mieczem Bożej sprawiedliwości, znosili mię i strzegli i modlili się za mnie? Jak święci mogli wstawiać się za mną i modlić się za mnie? A niebo, słońce, księżyc i gwiazdy? A żywioły, owoce, ptaki, ryby i zwierzęta? A ziemia sama — jak to się stało, że nie otworzyła się i nie pochłonęła mię, tworząc nowe piekło, abym na wieki doznawał w nim katuszy? (ĆD, 60)
Św. Ignacy zwraca nam uwagę na powszechny wymiar każdego grzechu. Naszymi grzechami w jakiś niepojęty sposób przeciwstawiamy się planowi Boga wobec wszechświata. I właśnie dlatego powinien zrodzić się w nas okrzyk pełen zdziwienia i wielkiej miłości: oto stworzenia (aniołowie, niebo, słońce, księżyc, gwiazdy, żywioły, owoce, ptaki, ryby, zwierzęta) nie obróciły się przeciwko nam, pomimo tego, że my niszczymy ukryte w nich od wieków plany Stwórcy.
Dziękujmy Bogu, że jeszcze żyjemy na tej ziemi pomimo popełnionych grzechów. W ten sposób bowiem Bóg daje nam nieustannie szansę nawrócenia, ponieważ On nie pragnie naszej śmierci w grzechu, ale naszego nawrócenia i trwania w Jego miłości. Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego — wyrocznia Pana Boga — a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (Ez 18, 23). Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! (Ez 33, 11).
Prośmy gorąco, abyśmy usłyszeli to żarliwe wołanie Boga do nawrócenia i abyśmy skorzystali z tej szansy, jaką nam daje i powrócili do Jego miłości. Całą medytację zakończyć rozmową o miłosierdziu rozważając i dziękując Bogu Panu naszemu za to, że darzył mię życiem aż do tej pory; postanowić na przyszłość poprawę z pomocą Jego łaski (ĆD, 61).
O Jezu mój, błagam Cię przez dobroć Najsłodszego Serca Twojego, niech się uciszy gniew Twój i okaż nam miłosierdzie Swoje. Rany Twoje niech nam będą zasłoną przed sprawiedliwością Ojca Twojego. Poznałam Cię, o Boże, jako źródło miłosierdzia, którym ożywia się i karmi wszelka dusza. O jak wielkie jest Miłosierdzie Pańskie, ponad wszystkie przymioty Jego; miłosierdzie jest największym przymiotem Boga, wszystko, co mnie otacza, o tym mi mówi. Miłosierdzie jest żywotem dusz, litość Jego jest nieprzebrana. O Panie, patrz na nas i postępuj z nami według litości Twych niepoliczonych, według wielkiego miłosierdzia Twego (S. M. Faustyna Kowalska).
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
XII. ZGRZESZYŁEM WOBEC PANA | XIV. OJCIEC WZRUSZYŁ SIĘ GŁĘBOKO |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |