Adamie, gdzie jesteś? |
WPROWADZENIA DO MEDYTACJI
Na początku roku, gdy królowie zwykli wychodzić na wojnę, Dawid wyprawił Joaba i swoje sługi wraz z całym Izraelem. Spustoszyli oni ziemię Ammonitów i oblegali Rabba. Dawid natomiast pozostał w Jerozolimie.
Pewnego wieczora Dawid, podniósłszy się z posłania i chodząc po tarasie swego królewskiego pałacu, zobaczył z tarasu kąpiącą się kobietę. Kobieta była bardzo piękna. Dawid zasięgnął wiadomości o tej kobiecie. Powiedziano mu: To jest Batszeba, córka Eliama, żona Uriasza Chetyty. Wysłał więc Dawid posłańców, by ją sprowadzili. A gdy przyszła do niego, spał z nią. A ona oczyściła się od swej nieczystości i wróciła do domu. Kobieta ta poczęła, posłała więc, by dać znać Dawidowi: Jestem brzemienna. (...)
Następnego ranka napisał Dawid list do Joaba i posłał go za pośrednictwem Uriasza. W liście napisał: Postawcie Uriasza tam, gdzie walka będzie najbardziej zażarta, potem odstąpicie go, aby został ugodzony i zginął. (...)
Pan posłał do Dawida (proroka) Natana. Ten przybył do niego i powiedział: W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i wielką liczbę bydła, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył. On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała u jego boku i była dla niego jak córka. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć podróżnemu, który do niego zawitał. Więc zabrał owieczkę owemu biednemu mężowi i tę przygotował człowiekowi, co przybył do niego. Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. (...)
Natan oświadczył Dawidowi: Ty jesteś tym człowiekiem. To mówi Pan, Bóg Izraela: Ja namaściłem cię na króla nad Izraelem. Ja uwolniłem cię z rąk Saula. Dałem ci dom twojego pana, a żony twego pana na twoje łono, oddałem ci dom Izraela i Judy, a gdyby i tego było za mało, dodałbym ci jeszcze więcej. (...)
Dawid rzekł do Natana: Zgrzeszyłem wobec Pana. Natan odrzekł Dawidowi: Pan odpuszcza ci też twój grzech — nie umrzesz (2 Sm 11, 1–5. 14–15; 12, 1–5. 7–8.13).
Obraz dla obecnej medytacji: Przedstawimy sobie króla Dawida pogrążonego w głębokiej skrusze i pokucie za swoje grzechy.
Prośba o owoc rozmyślania. Będziemy prosić o głębokie wewnętrzne poznanie, że grzech jest niewdzięcznością wobec Boga i lekceważeniem Jego Słowa. Będziemy też prosić o doświadczenie prawdziwej skruchy za grzechy.
Opis grzechu Dawida rozpoczyna się od stwierdzenia, że król innych wysyła na wojnę, natomiast sam pozostaje w stolicy i używa życia. Monarcha popełnia grzech w momencie, kiedy przestaje walczyć. Człowiek łatwo wchodzi w grzech, kiedy ma puste serce. Pierwszą okazją do grzechu jest właśnie puste życie. Do pustego serca, pustego życia łatwo przyklei się grzech, łatwo w nim zamieszka.
Pewnego wieczora Dawid przechadzając się po tarasie zobaczył piękną kobietę. Gdyby Dawid był jednak bardzo zajęty ważnymi sprawami państwa, gdyby był przejęty toczącą się wojną, sprawami świątyni, gdyby był ogarnięty chwałą Boga, wówczas chociaż nawet zauważyłby tę kobietę, nie znalazłoby się w jego sercu miejsce dla niej. Nie dopuściłby do tego, aby ona zamieszkała w jego duszy.
Może wydawać się dziwne, iż ten wielki człowiek: niezwykły polityk, mędrzec znany w ówczesnym świecie ze swej mądrości, piewca Jahwe w Psalmach, daje się uwikłać w tak prymitywny grzech, jak uwiedzenie żony jednego ze swoich żołnierzy, który dla niego walczy na wojnie. Ale taka właśnie bezsensowna jest ludzka namiętność. Ogarnia każdego, kto się jej podda. Namiętność pracuje tak samo w ludziach wielkich jak i w małych, w osobach niezwykłych jak i w szarym człowieku z ulicy, w bogatych jak i w biednych, w przełożonych jak i w podwładnych.
Pierwszym istotnym elementem rozwijającej się namiętności jest zaślepienie. Dawid prawdopodobnie miał zbyt dobre zdanie o sobie, aby wprost powiedzieć do siebie: zawołam tę kobietę i uwiodę ją. Od samego początku monarcha okłamuje się. Zasięga najpierw informacji o kobiecie, wzywa ją, rozmawia z nią. Całe jego zachowanie wobec tej kobiety było jednak kierowane zamaskowaną namiętnością. Oszukiwanie się Dawida zakończyło się grzechem cudzołóstwa. Był to jednak tylko początek całej historii grzechu.
Cudzołóstwo Dawida z Batszebą mogło się wydawać grzechem dość banalnym. Dawid jako wielki monarcha wschodni był właścicielem wielkiego haremu, który liczył setki nałożnic. Sam mając setki swoich żon, pożąda jedynej żony swego bliźniego. Ale taka właśnie jest każda ludzka namiętność. Można być bogatym jak Krezus i jednocześnie z chciwością pożądać ostatniego grosza biedaka. Podobnie dzieje się w przypadku każdej innej namiętności: z chorą ambicją, pragnieniem zemsty, z zazdrością itp.
Być może upadek Dawida z Batszebą pozostałby nieznany dla nas, gdyby król przyznał się do swojego pierwszego grzechu. Ale król z powodu swojej pychy i lęku o siebie nie chciał uznać grzechu. W ten sposób cudzołóstwo staje się początkiem długiej historii grzechu. Pierwszy grzech rozpoczyna spiralę grzechu. Spiralę tę nakręca jednak nie tyle zmysłowość, ile raczej pycha królewska. Od momentu, kiedy Dawid dowiedział się, iż Batszeba poczęła mu syna, rozpoczyna się szereg intryg i kłamstw monarchy. Dawid wzywa najpierw z wojny Uriasza Chetytę, męża Batszeby. Chce stworzyć pozory, że nie on jest ojcem poczętego dziecka, ale mąż Batszeby. Uriasz Chetyta nie chciał jednak wejść do swojego domu.
Egzegeci stwierdzają, iż głównym motywem, dla którego Uriasz nie wchodzi do swego domu, była jego solidarność z towarzyszami broni. Możemy jednak przypuszczać, że na królewskim dworze krążyły już plotki o związku Dawida i Batszeby. Nagła i niespodziewana łaskawość króla mogła wydać się Uriaszowi bardzo podejrzana. Chetyta przyjmuje wprawdzie gesty łaskawości króla, ale czyni to z wewnętrznym oporem. Pozwala się gościć w pałacu, ale nie daje posłuchu królowi i nie wchodzi do swego domu.
Dokładny opis sporządzony przez Autora natchnionego o zachowaniu się Dawida pozwala nam dostrzec, jak bardzo król zmienia się pod wpływem swego grzechu. Chociaż dawniej był bardzo uczciwym i lojalnym człowiekiem (świadczy o tym jego związek z królem Saulem), to jednak teraz pod wpływem lęku i pychy, które wyzwolił pierwszy grzech, przemienia się w chytrego, podstępnego Semitę, dla którego każdy środek jest dobry, by osiągnąć swój cel. Usiłuje zatrzeć ślady swojego grzechu odwołując się do intryg i kłamstwa. Ten wielki monarcha płaszczy się przed swoim sługą ze strachu i z pychy. Kiedy jednak intrygi i kłamstwo nie przyniosły pożądanego skutku, ucieka się do zbrodni. Dawid za wszelką cenę chce ukryć swój pierwszy grzech. Także w popełnionej zbrodni Dawid staje się bardzo przebiegły. Morderstwo zostaje dokonane cudzymi rękami. Jest to — używając współczesnego języka kryminalnego — zbrodnia doskonała. Nikt o niej nie wiedział poza Joabem, dowódcą wojsk, na którego dyskrecję mógł w pełni liczyć. Dawid przez Uriasza Chetytę, przesyła list do Joaba, w którym poleca mu, aby postawił męża Batszeby w miejscu najbardziej niebezpiecznym, aby tam zginął z rąk nieprzyjaciół na wojnie. Tak też się stało.
Odwołajmy się do naszej historii grzechu i spróbujmy zobaczyć naszą spiralę grzechu. Zauważmy, że także w naszym życiu grzech rodzi grzech, kłamstwo rodzi kłamstwo, przemoc rodzi przemoc, nienawiść rodzi nienawiść. Poddając się jednemu grzechowi człowiek wchodzi w pasmo innych grzechów.
Pod wpływem namiętności człowiek traci rozum. Poddaje się destruktywnym zachowaniom. Niszczy siebie i innych. Zaślepienie jakąkolwiek namiętnością sprawia, że człowiek podejmuje kroki, które dla wszystkich wokół są bezsensowne i destruktywne, natomiast on sam odbiera je jako jedyne rozsądne i mądre wyjście. Grzech zaślepia każdego. Istotę zaślepienia w grzechu dobrze widzimy na przykładzie grzechu Dawida. Ten pobożny człowiek, który zorganizował kult Jahwe w Jerozolimie, układał Psalmy na Jego cześć, chciał wybudować Mu świątynię, zapomniał o najprostszym fakcie, iż Bóg wszystko widzi i że przed Nim nie może niczego ukryć. W swoim zaślepieniu Dawid panicznie obawia się konsekwencji grzechu w wymiarze społecznym, natomiast dziwnie zapomniał o konsekwencjach swojego grzechu przed Bogiem.
Historia pierwszego grzechu Dawida zakończyła się po myśli króla. Wszystko ułożyło się tak, jak on sam zaplanował i chciał. Żona Uriasza dowiedziawszy się, że Uriasz jej mąż umarł, opłakiwała swego pana. Gdy czas żałoby minął, posłał po nią Dawid i sprowadził do swego pałacu. Została jego żoną i urodziła mu syna (2 Sm 11, 26–27). Historia grzechu Dawida kończy się w stylu taniego amerykańskiego filmu z pomyślnym happy endem. Autor natchniony do tego pomyślnego zakończenia dodaje wszakże jedno zdanie, które demaskuje zakłamanie Dawida i prostuje jego kręte ścieżki: Postępek, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu (2 Sm 11, 27).
Utrata rozsądku w grzechu polega między innymi na tym, iż człowiek będąc głęboko wierzącym, zapomina o najprostszych i jednocześnie najbardziej podstawowych prawdach wiary: o tym, że jego życie wyszło od Boga i do Niego zmierza, iż jesteśmy przed Bogiem odpowiedzialni, że On wszystko widzi itp. Ponieważ człowiek sam nie potrafi zdystansować się od swojego grzechu, dlatego dla odzyskania rozsądku przez grzesznika, potrzebne jest Boże wezwanie, Boże napomnienie. Bóg wysyła do Dawida proroka Natana z misją.
Misja Natana była jednak bardzo delikatna. Prorok ten doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli chce uratować życie, musi być bardzo ostrożny wypełniając swoją misję. Ponieważ już jedna głowa poleciała w obronie królewskiego majestatu, mogły spaść kolejne. Racja stanu czyni często sumienie władców bardzo szerokim. Natan zachowuje się więc w sposób niezwykle roztropny, powiedzielibyśmy nawet wręcz przebiegły — przebiegły w dobrym. Przychodzi do Dawida i opowiada mu przypowieść o bogaczu, który w brutalny sposób skrzywdził człowieka biednego. Na przykładzie tej przypowieści Dawid mógł wykazać się swoją niezwykłą mądrością. Przypowieść ta przybiera formę pięknej bajki, która miała na celu poruszyć emocjonalnie Dawida. Nie było to zadanie zbyt trudne, ponieważ Dawid odznaczał się dużą wrażliwością. Miał też duże poczucie sprawiedliwości. Znany był ze swojej umiejętności rozsądzania cudzych spraw. Król dał się więc łatwo nabrać. Usłyszawszy to opowiadanie uniósł się szczerym gniewem na bogacza: oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał winien jest śmierci. W ten sposób Dawid wpadł w sieci Natana. Teraz wystarczyło tylko jedno wyraźne zdanie: Ty jesteś tym człowiekiem.
Możemy sobie wyobrazić, jak bardzo Dawid musiał się czuć zaskoczony i jednocześnie zawstydzony. Powodem zawstydzenia był jednak nie tyle jego grzech osobisty (cudzołóstwo i zabójstwo), ile raczej potępianie bogacza za grzech, który sam popełnił.
Zakłamanie w grzechu przejawia się między innymi w tym, iż człowiek doskonale widzi cudze grzechy, umie je sprawiedliwie osądzić, będąc jednocześnie niezdolnym do realnej oceny siebie samego. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata — przestrzega Pan Jezus (Mt 7, 3–6).
Prośmy w obecnej medytacji, abyśmy zdemaskowali nasze osądzanie innych, byśmy i my zawstydzili się potępianiem naszych bliźnich. Surowe wyroki, jakie wydajemy na innych, są osądzaniem nas samych. Stąd też zadajmy sobie pytanie: kogo sądzę i za co? Jeżeli sądzę choćby jednego człowieka, jest to znak, iż ciągle jeszcze nie przyznałem się w pełni do mojego grzechu, ciągle jeszcze bronię grzechu. Aby móc przezwyciężyć grzech w sobie, trzeba go wypowiedzieć, wyznać. Kościół domaga się od nas wyznania grzechu w sakramencie pojednania. Nie można grzechu uznać i wyznać jedynie przed sobą samym. Grzech musi być wypowiedziany głośno przed prorokiem, przed świadkiem Boga. Fakt uznania swojego grzechu i wyznania go przed Kościołem jest symbolem prawdziwości naszego wyznania grzechu przed samym Bogiem.
Natan przychodząc do Dawida w imieniu Jahwe nie wypomina mu jednak najpierw konkretnych grzechów, które popełnił: cudzołóstwa, kłamstwa, intryg czy nawet zbrodni. Natan przypomina królowi przede wszystkim łaski, jakie otrzymał od Boga: Natan oświadczył Dawidowi: Ty jesteś tym człowiekiem. To mówi Pan, Bóg Izraela: Ja namaściłem cię na króla nad Izraelem. Ja uwolniłem cię z rąk Saula, (...) a gdyby i tego było za mało, dodałbym ci jeszcze więcej. Czemu zlekceważyłeś słowo Pana, popełniając to, co złe w Jego oczach?
Zasadniczym kontekstem dla poznania naszego grzechu jest doświadczenie otrzymanych łask. Nie poznamy wielkości naszych grzechów, jeżeli wcześniej nie odkryjemy wielkości darów Boga. Istotę grzechu Dawida stanowi lekceważenie Słowa Pana. Lekceważąc Słowo Boże człowiek zdolny jest popełnić każdą nieprawość. To właśnie z powodu lekceważenia Boga i Jego Słowa poddajemy się namiętnościom. Prawdziwe nawrócenie polega najpierw na zwróceniu serca do Boga. Z przemienionego serca zrodzą się nowe czyny, nowe słowa, nowe myślenie, nowe przeżywanie. Postępowanie moralne jest niemożliwe bez nawróconego, czyli zwróconego do Boga, serca człowieka.
Odwołajmy się do naszych najważniejszych grzechów i chciejmy dostrzec w nich lekceważenie Boga i Jego Słowa. To właśnie lekceważenie Boga jest istotą każdego grzechu człowieka, szczególnie zaś pychy.
Dawid złapany w sieć Natana uznał w końcu swoją nieprawość. W uznaniu i wyznaniu jej jeszcze raz okazała się wielkość Dawida. Król zrozumiawszy swoje zaślepienie przestaje się tłumaczyć. Uznaje swoją niewierność z całą szczerością: zgrzeszyłem wobec Pana.
Prośmy o prostotę serca Dawida w przyznaniu się do grzechu. W prostocie widzenia i uznania swojej słabości ujawnia się moc i wielkość człowieka. Prośmy, abyśmy nie kryli się z naszymi słabościami moralnymi tylko dlatego, aby móc uchodzić za wielkich, silnych, samowystarczalnych. W ukrywaniu grzechu ujawnia się nasza małość, tchórzliwość serca. Człowiek kryjąc swoje nieprawości utwierdza się tym samym w swojej słabości. Wielkość człowieka objawia się w prawdzie. Siłą człowieka jest prawda; z jednej strony prawda o jego ubóstwie i słabości, z drugiej zaś strony prawda o mocy i miłosierdziu Boga. Pierwszą pomocą, której każdy z nas może udzielić sobie samemu w chwilach zagubienia duchowego, jest stanięcie w prawdzie.
Poznawszy swój grzech Dawid rezygnuje z metody kłamstwa. Nie tłumaczy się: Tak, to prawda, ukrywałem grzech, ale co mogłem w tej sytuacji zrobić? Moi poddani zbuntowaliby się przeciwko mnie, przestaliby mnie słuchać. W państwie zapanowałby chaos. Mogłoby to osłabić obronność państwa. Inne możliwe tłumaczenie Dawida: Co powiedzieliby na moje zachowanie żołnierze, którzy dla mnie walczyli na wojnie: innych wysyła do walki, a sam uwodzi żony swoich oficerów. Dawid nie szuka uzasadnienia dla swego grzechu.
Prośmy, abyśmy i my nie szukali usprawiedliwień i racjonalizacji dla naszych upadków. Zdarza się nam niekiedy, iż wyznając grzech jednocześnie dodajemy uzasadnienie jego słuszności. Grzech, który daje się zracjonalizować, tym samym przestaje być prawdziwym grzechem, a staje się jedynie przypadkowym zbiegiem okoliczności lub też jakimś przymusem psychicznym, na który nie mamy większego wpływu. Prośmy również, abyśmy umieli zdemaskować pokusę śledzenia cudzych grzechów, aby za nimi ukrywać swoje własne. Największy cudzy grzech nie jest nigdy usprawiedliwieniem dla najmniejszego mojego grzechu.
Na zakończenie medytacji rozmawiajmy raz jeszcze z Jezusem ukrzyżowanym. W naszej rozmowie odwołajmy się do czwartej Pieśni Sługi Jahwe proroka Izajasza:
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze,
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich.
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić,
nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony,
jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53, 4–7).
Prośmy, aby świadomość, że Jezus ukrzyżowany wziął na siebie wszystkie grzechy, dawała nam odwagę do szczerego wyznania naszych win. I właśnie dlatego, że Jezus został przybity do krzyża z moimi grzechami, możliwe jest moje nawrócenie. Dzięki Jezusowi ukrzyżowanemu nie musimy się bać naszych grzechów. Prośmy więc, abyśmy przyjęli Jezusa ukrzyżowanego jako lekarstwo na choroby naszego serca: w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Rozmawiajmy także z Matką Najświętszą, aby ukazała nam Jezusa ukrzyżowanego jako jedyne wyjście z naszej sytuacji zagubienia i grzechu. Maryia jest ucieczką grzeszników dzięki temu, że prowadzi nas do swojego Syna.
Prośmy nie tylko o odwagę przyznania się do naszych grzechów, ale także o wielką roztropność i ducha rozeznania, abyśmy w naszym rachunku sumienia nie ulegali judaszowemu, choremu poczuciu winy, które każe nam przede wszystkim dręczyć się grzechem. Judasz uznał grzech, ale nie uznał miłosierdzia Jezusa i właśnie dlatego poszedł i powiesił się. Prośmy także, aby uznanie naszych grzechów było połączone z odkryciem miłosierdzia Bożego. Miłosierdzie okazane nam przez Boga winno stać się źródłem miłosierdzia, które okażemy nie tylko naszym winowajcom, ale także sobie samym. Pojednanie z Bogiem winno nas prowadzić nie tylko do pojednania się z bliźnimi, ale najpierw do pojednania się z sobą samym.
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
XI. ROZCZAROWANIE GRZECHEM | XIII. JAK WIELKIE JEST MIŁOSIERDZIE PAŃSKIE! |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |