PO CO DIALOG? •
JEDNOŚĆ – WOLNOŚĆ – MIŁOŚĆ
Rozmowa z ks. Piotrem Gąsiorowskim
STANISŁAW OBIREK SJ: W Polsce – kraju, w którym ponad 90 procent mieszkańców to katolicy, rozeznanie w wielości wyznań chrześcijańskich jest raczej słabe. Proszę o krótkie przedstawienie naszym Czytelnikom historii wyznania ewangelicko-metodystycznego.
KS. PIOTR GĄSIOROWSKI: Kościół Ewangelicko-Metodystyczny powstał w XVIII wieku na skutek duchowego przebudzenia, które objęło w tamtym okresie Wielką Brytanię, choć stosunkowo szybko metodyści dotarli poza granice kraju i kontynentu.
Jan Wesley, niekwestionowany przywódca przebudzenia, jako duchowny anglikański nie zamierzał zakładać nowego Kościoła, ale przede wszystkim pragnął odnowy i ożywienia życia duchowego. W swoich kazaniach podkreślał konieczność narodzenia na nowo i uświęcenia życia. Niestety jego postulaty nie spotkały się z przychylnością i w konsekwencji zamknięto przed nim kościoły. Niezrażony przeciwnościami, postanowił kontynuować działalność na ulicach. Od tego momentu przebudzenie zaczęło docierać wszędzie tam, gdzie znajdowali się ludzie żyjący bez Boga.
Do Polski misja metodystów trafiła na początku XX wieku i rozpoczęła działalność od zakładania szkół i sierocińców. Obecnie w Polsce jest około 6000 metodystów w 40 parafiach na terenie całego kraju. Metodyści są protestantami, co odzwierciedla ich teologia.
Podobnie jak inne wyznania protestanckie, Kościół Ewangelicko-Metodystyczny znajduje główne źródło w Biblii. Czy właśnie Pismo Święte pomaga nam, chrześcijanom, w odnalezieniu pierwotnej jedności?
Istnieje jedno Pismo Święte, podobnie jak istnieje tylko jeden jego Autor, nie sądzę zatem, aby dzieliła nas Biblia, natomiast z pewnością jest ona źródłem, z którego możemy czerpać budując czy poszukując jedności. Niestety istnieją różne interpretacje Bożego Objawienia i to one nas dzielą. Jan Wesley mawiał: „Chrześcijanie powinni zachować w sprawach zasadniczych jedność, w sprawach drugorzędnych wolność, a we wszystkim miłość”.
Bóg w swoim Słowie objawił nam siebie i swoją wolę także w odniesieniu do Kościoła. Sądzę więc, że właściwe traktowanie Pisma Świętego może nam pomóc w odnajdywaniu pierwotnej jedności, która, przypomnę, już w pierwszych wiekach nie oznaczała jednakowości.
Jan Paweł II w ekumenicznej encyklice „Ut unum sint” wyraźnie wskazuje na swój Piotrowy urząd jako na główną przeszkodę w dialogu ekumenicznym, prosząc jednocześnie również przedstawicieli innych wyznań o właściwe rozumienie jego misji. Jaki jest odzew tego wezwania w Kościołach protestanckich?
Jest to jedna z tych interpretacji, które nas różnią. Dla protestantów papież jest po prostu głową Kościoła katolickiego i jako taki zasługuje na szacunek i uznanie. Obecny pontyfikat jest wyjątkowy, podobnie jak wyjątkowa jest osoba samego Jana Pawła II.
Z uwagą słuchamy i przypatrujemy się temu, co dzieje się w łonie Kościoła katolickiego. Wszelkie inicjatywy służące zbliżeniu są przez nas przyjmowane z dużym zadowoleniem. Niestety, sama natura urzędu papieskiego jest trudna lub wręcz niemożliwa do zaakceptowania przez protestanta. Dopóki zatem nie nastąpią zmiany w tej kwestii, trudno będzie mówić o jedności.
Kościół Ewangelicko-Metodystyczny od lat jest zaangażowany w dialog ekumeniczny. Jak dalece wpłynął on na codzienne życie wspólnot protestanckich w Polsce?
Dialog ekumeniczny rozwija się w kilku płaszczyznach. Bardzo chcielibyśmy, aby i Kościół rzymskokatolicki włączył się weń nie jako tylko i wyłącznie obserwator, ale również pełnoprawny członek ruchu ekumenicznego.
Ekumenia uczy nas przede wszystkim szacunku; nie lubię słowa tolerancja, bo „co to za bracia, którzy się zaledwie tolerują” (Jan Paweł II). Ekumenia w obrębie Kościołów protestanckich jest stosunkowo łatwa. Kilka Kościołów podpisało deklarację o „wspólnocie ambony i ołtarza”, co znaczy, że wzajemnie uznajemy nie tylko sakramenty, ale możemy sobie nimi usługiwać i prowadzić nauczanie. Szacunek, ale także świadomość, że co prawda inaczej, ale równie dobrze zmierzamy do naszego Ojca, pomaga nam odkrywać bogactwo wiary innych wspólnot. Uczymy się od innych w nadziei, że i inni mogą się czegoś nauczyć od nas.
Tego pytania nie może zabraknąć w naszej rozmowie: Deklaracja „Dominus Iesus” wciąż wyzwala emocje... Papież przypomniał, że nie można jej oddzielać od jego encykliki „Ut unum sint”. Jak Ksiądz ocenia dialog z Kościołem rzymskokatolickim po „Dominus Iesus”?
W deklaracji Dominus Iesus nie ma niczego nowego, choć wolałbym, aby nie została opublikowana. Mimo że z większością sformułowań się zgadzam, są tam również takie, które ranią.
Deklaracja odwołuje się do Vaticanum II, a nie należy zapominać, że to, co było reformatorskie ponad 30 lat temu, dzisiaj już takie nie jest. Sądzę wręcz, że deklaracja przekreśliła wiele osiągnięć minionego czasu. Wydawało się, że już jakąś drogę przeszliśmy i że nie powinniśmy do niektórych kwestii wracać. Stało się inaczej. Szkoda, ale może to jest dobry moment, aby ocenić naszą jedność i wysiłki w jej budowaniu.
|