KS. ZYGMUNT KWIATKOWSKI SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, 7/2006 |
W Syrii, jak we wszystkich innych krajach Bliskiego Wschodu, liczba chrześcijan w stosunku do ludności muzułmańskiej systematycznie maleje. Przyczynia się do tego zarówno masowa emigracja, jak i mniejsza liczba dzieci w rodzinach chrześcijańskich. Wzajemne stosunki pomiędzy obiema wspólnotami, nawet jeśli (jak to ma miejsce obecnie w Syrii) układają się poprawnie, a nawet bardzo dobrze, w dużej mierze dzięki polityce władzy państwowej, to jednak są one zawsze naznaczone dialektyką nieufności i żmudnym trudem jej przezwyciężania. Religia stanowi bowiem dla każdego zasadniczy wyznacznik identyfikacji społecznej. To, czy ktoś jest muzułmaninem czy chrześcijaninem, ważne jest zarówno dla urzędów państwowych, jak również ma istotne znaczenie dla sfery życia prywatnego. Zawsze we wzajemnych stosunkach panuje większy albo mniejszy stan napięcia, związany z bolesnymi zaszłościami w historii (prześladowania mniejszości chrześcijańskiej z powtarzającymi się krwawymi pogromami).
W moim przekonaniu na poziom wzajemnego dialogu ma negatywny wpływ panujące powszechnie wśród muzułmanów przekonanie, że chrześcijanin to kafyr, czyli niewierny. Nie oznacza to tylko inności religijnej, ale wiąże się z negatywnym osądem tej inności, jako obciążenia pewną skazą moralną, czyniącą z innowiercy osobę nieczystą, której nie można traktować na równi z innymi. Oczywiście stopień tego odczucia uzależniony jest od formacji religijnej i kulturowej danego człowieka, od jego doświadczenia konkretnego zetknięcia się z chrześcijaninem, a także od przesądów politycznych (walka z terroryzmem muzułmańskim przez wielu traktowana jest jako przejaw walki chrześcijańskiego Zachodu z islamem).
Istnieją pewne stereotypy i przesądy kulturowe: chrześcijański Zachód widziany jest jako powodujący inwazję gorszącego zepsucia obyczajów i grzeszności. Olbrzymie trudności gospodarcze, które przeżywają aktualnie kraje Bliskiego Wschodu, często znajdują wytłumaczenie w niesprawiedliwości chrześcijańskiego Zachodu. Negatywnie na wzajemne stosunki pomiędzy obiema wspólnotami arabskimi – w ramach jednego kraju – wpływa zróżnicowanie prawne, które czyni uprzywilejowaną stronę muzułmańską.
Najbardziej drastycznym przykładem jest przepis dotyczący prawa rodzinnego. Zezwala on na małżeństwo muzułmanina z chrześcijanką, pozbawiając ją jednak prawa dziedziczenia po mężu i dzieciach oraz przesądzając wyznanie religijne dzieci na zgodne z religią mężczyzny. Chrześcijanin nie może ożenić się z muzułmanką, a jeśliby chciał to uczynić, musi przyjąć islam. Podobnie niektóre stanowiska i urzędy państwowe zastrzeżone są tylko dla muzułmanów.
Liczebna, instytucjonalna, prawna i kulturowa przewaga islamu powoduje to, że chrześcijanie szukają ochrony we własnym, zamkniętym gronie, unikając głębszych więzi z muzułmanami, szczególnie w sferze życia prywatnego. Teatralne nieraz akcentowanie kurtuazji we wzajemnych stosunkach jest bardzo często symptomem odczuwanej obcości i maskowaniem przez chrześcijan nieufności i strachu. Znamienny jest obraz licznych, bogatych meczetów, z których przez potężne megafony pięć razy na dobę śpiewnie i krzykliwie głoszone jest credo wiary muzułmańskiej o jedyności Boga, zwołujące wiernych na modlitwę, oraz nielicznych, małych kościołów, znajdujących się jakby “w ich cieniu” (meczety budowane są w bezpośrednim sąsiedztwie kościołów, nawet jeśli nie byłoby tam domów muzułmanów, albo byłaby ich tam znikoma ilość). Jest to pewnego rodzaju symbol sytuacji panującej nie tylko w Syrii.
Ks. Zygmunt Kwiatkowski SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, lipiec 2006
© 1996–2006 www.mateusz.pl