JADWIGA ZIĘBA
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, 6/2006 |
Często nie zdajemy sobie sprawy, że szkody wyrządzane naszemu umysłowi i duchowi są o wiele poważniejsze niż szkody wyrządzane naszemu ciału. Jeśli wiemy, co nas boli, będziemy szukali odpowiednich leków. Wiara i modlitwa nie mają zastąpić lekarzy i psychiatrów. Kiedy ich największe wysiłki zawodzą, do działania przystępuje Bóg ze swoją miłością. Trudniej jest jednak o zaufanie do Jezusa u wielu katolików różnych krajów Europy. Wybierając drogę na skróty, zwracają się do działań alternatywnych, które proponuje New Age. I w efekcie pomnażają zranienia i wydłużają drogę uzdrowienia. A uzdrowienie wewnętrzne jest kluczem do całkowitego uzdrowienia człowieka. Dlatego tak ważne jest, u kogo szukamy pomocy i z jakich środków korzystamy, by zdrowieć.
Często nie chcemy, ale krzywdzimy siebie głęboko i, nie szanując skarbu naszych serc, zasmucamy Ducha Świętego. Czasem tak oswajamy się z naszymi zniewoleniami, że ich nie zauważamy. Osłabiamy naszą całościową kondycję, a nasze choroby mają najczęściej postać: głupoty, ignorancji, tępoty i uporu (św. Tomasz). Przez bezmyślne działanie, gdy nie szukamy prawdy i uciekamy przed jej światłem, tępieje nasz umysł, twardnieje serce i zamyka się człowiek na dar miłości. Uparte zaślepienie tworzy więzienie, do którego sami pozwalamy się “wsadzić”. Lekkomyślne, złe wybory, kompromisy bez próby zmiany myślenia plączą nasz życiorys. Kiedy zostanie wykorzystany limit ludzkich możliwości na pogmatwanie sobie życia, gdy wydaje się, że nie możemy już zrobić kroku w żadną stronę, że wpadliśmy w ślepe uliczki prowadzące donikąd, bywa, że dopiero wtedy wołamy o pomoc. Niestety nie zawsze pytamy, co nas boli, jaki mamy problem i kto może go rozwiązać. A jest nam źle, bo nas odrzucono, oszukano, skrzywdzono, bo zalewa nas lęk i nie umiemy decydować o sobie sami. Jak wskazuje praktyka osób udzielających pomocy, najbardziej potrzebujemy uzdrowienia emocjonalnego i uwolnienia. Emocje są najpowszechniejszym miejscem wnikania złego ducha. Dlatego tak istotne jest rozpoznanie, jakie są problemy emocjonalne, i odnalezienie ich przyczyn. Często bowiem jakieś wydarzenia, mimo że miały miejsce już dawno i o nich zapomnieliśmy, są w nas nadal. Bywają takie osobiste zranienia, których nie da się wytłumaczyć i uleczyć w normalny sposób. Pragniemy być zdrowi. Potrzebujemy uwolnienia. Jednak dla uzyskania tego celu niektórzy szukają najpierw rady u wróżki, nadziei w kartach tarota, znieczulenia w gabinetach bioenergoterapii, a mocy na kursach medytacji transcendentalnej. A może należałoby zacząć od wołania: Panie, ten, którego miłujesz, jest chory!?
Uzdrowienie jest złożone, bo dotyczy całej osoby ludzkiej: ciała, umysłu i duszy –centrum człowieka. Najważniejszym uzdrowieniem, jakiego potrzebujemy, jest uzdrowienie duchowe, to znaczy uzdrowienie relacji z Jezusem, którą przerywa osobisty grzech. Uzdrowienie wewnętrzne – jak twierdzi o. Rufus Pereira, egzorcysta z Bombaju – jest jak klucz do całkowitego uzdrowienia człowieka: cielesnego, duchowego lub do jego uwolnienia.
Kontynuacja Jezusowej posługi uzdrawiania i uwalniania jest możliwa dzięki tajemnicy Zesłania Ducha Świętego. – Aby poprawnie rozeznać czy osoba, która jest do mnie przyprowadzona, potrzebuje uwolnienia (a może jest to ktoś, kogo trzeba tylko posłać do doktora albo do psychologa czy psychiatry), potrzeba mieć wystarczającą wiedzę na ten temat – poucza o. Rufus, animujący międzynarodowe sesje nt. posługi uwalniania i uzdrawiania. Posługujący zdobywają wiedzę, doświadczenie, radzą się mądrzejszych, by nie robić szkody i bardziej skuteczne pomagać zniewolonym osobom. – Ale w końcu najważniejsza rzecz, jaka jest potrzebna w rozróżnianiu – podkreśla – to jest obecność i działanie Ducha Świętego, przynaglenie, ponieważ mamy do czynienia z walką duchową, z rzeczami duchowymi i nasza ludzka inteligencja i doświadczenie nigdy nie będą wystarczające. Potrzebujemy Ducha Świętego, aby mówił co robić, i aby mówił, jak to robić.
Doświadczenie duszpasterskie egzorcysty ks. L. Hogana pozwala stwierdzić: Nie wszyscy pacjenci potrzebują pomocy psychiatry i terapeuty, jednakże prawie wszyscy potrzebują uzdrowienia. Uzdrowienia od ran przeszłości, od męczących wspomnień. Wiele osób cierpi na różne choroby, ponieważ nie potrafią przebaczyć sobie lub swoim współbraciom. Pomimo iż sądzę, że spowiedź jest najlepszą modlitwą o uwolnienie, sakrament pojednania często nie wystarczy, jeśli osoba jest zniewolona. Spotkanie, które służy pojednaniu lub intensywna forma pomocy duszpasterskiej w tym zakresie może dać tym ludziom dodatkową łaskę, której potrzebują, tak aby została uzdrowiona od swego braku pojednania ze współbraćmi. W aglomeracji wiedeńskiej – zaświadcza – jest Bogu dzięki, wiele grup modlitewnych i lekarzy, i księży, którzy posługują w zakresie wewnętrznego uzdrowienia. W wielu ośrodkach rekolekcyjnych organizowane są rekolekcje, których celem jest uzdrowienie. Ich uczestnicy w sprzyjających warunkach i czasie słuchają słowa Bożego, w świetle którego poznają swój problem i to, w jaki sposób mogą zostać uleczeni. To obecność Jezusa Eucharystycznego ich uzdrawia. Głębokie uzdrowienie dokonuje się głównie podczas spowiedzi, ale też podczas indywidualnych rozmów, kiedy dana osoba dzieli się problemem z kimś innym, w doświadczeniu wspólnej modlitwy. – Są różne stopnie zaangażowania się w modlitwę o uzdrowienie czy uwolnienie – uświadamia o. Rufus – Prosta modlitwa o uzdrowienie, słowo poznania czasem wystarczy, ale są przypadki bardziej zaawansowane i wtedy trzeba Mszy świętej, porady, sesji modlitewnej.
Dużo nawróceń, duchowych uzdrowień, poprawy więzi rodzinnych i sąsiedzkich przynoszą Msze święte o uzdrowienie, coraz częściej praktykowane także w polskich parafiach. Bogate doświadczenie modlitw, Mszy świętych o “uzdrowienie pnia rodzinnego” ma o. Smiljan Kozul OFM z Zagrzebia.
Różne jednak może być podejście osób, które szukają pomocy. – Niektórzy przychodzą po uzdrowienie – spostrzega duszpasterz – i myślą, że coś magicznego się wydarzy, że pomodlą się, tak jakby wzięli tabletkę, i wszystko będzie dobrze. To jest ważne, aby osoba przyjęła odpowiedzialność za swoje uzdrowienie. W przeciwnym razie trudno coś osiągnąć. Potrzebny jest proces nawrócenia i zmiany życia.
Osoby wspierające potrzebujących często przekonują się, że głównym powodem, dla którego ludzie nie zostają uzdrowieni, jest fakt, że tak naprawdę nie chcą uzdrowienia. Nie chcą podjąć wysiłku, aby odnaleźć przyczyny swoich problemów. Pragną natychmiastowego skutku zapominając, że głębokie uzdrowienie wewnętrzne wymaga czasu i trudu. – Zawsze się upewniamy – dodaje o. Rufus, należący do Centrum Uzdrowienia w parafii – czy osoba chce być uzdrowiona, czy przychodzi i wyrzeka się grzechu, i przebacza. Proszę, by zapisywali to, zanim ich wysłucham. Czytam to, co napisali, i później się modlę. W moim doświadczeniu wszyscy są uzdrowieni. Ci, którzy przychodzą, już próbowali wszystkiego, byli u wielu lekarzy, u psychiatrów. I jak wszystkiego spróbowali, to dopiero do nas przychodzą. Jeśli lekarze mówią, że nic się nie da zrobić, to musi być jakiś powód emocjonalny lub szatański. – Do mnie osoby nie mogą przychodzić, dzwonić lub pisać – zaznacza Erika Gibello – jeśli przez 3 miesiące nie będą się modlić na adoracji, żeby Bóg objawił im przyczynę. W modlitwie o uzdrowienie musimy wiedzieć, o co się modlić. Modlitwa o uwolnienie i samo uzdrowienie jest procesem. To jest także wielki dar Ducha Świętego.
A co się dzieje, kiedy ludzie nie są gotowi, aby podjąć jakieś kroki w celu uwolnienia i uzdrowienia? – Nie ma na to prostej odpowiedzi – mówi ks. L. Hogan. – Często osoby te nie słuchają naszych wskazówek lub rezygnują z lekarstw. W niektórych przypadkach musimy okazać tym ludziom wielkie miłosierdzie. Wielu ludzi we współczesnym świecie cierpi na brak silnej woli. Możliwe jest, że udział w praktykach ezoterycznych lub okultystycznych osłabił ich wolę. Te osoby potrzebują naszej cierpliwości.
Miłości nam potrzeba jak powietrza. Otrzymujemy ją każdego dnia pod różną postacią, także w formie modlitwy. Tylko Duch Święty uwalnia i uzdrawia, również przez osoby otwarte na Jego działanie. Bogate doświadczenie różnych wspólnot posługujących modlitwą wstawienniczą na świecie mówi, że aby przyjąć Ducha Świętego nie ma żadnych konkretnych metod, tylko całkowite otwarcie swego serca na Serce Jezusa. Trzeba nam gorąco, wytrwale i ufnie prosić Jezusa, aby powierzał nas wpływowi swego Ducha. A co nam daje Duch Święty? – Daje mądrość jako lek przeciw głupocie, rozum przeciw tępocie, radę, aby uleczyć pośpiech, męstwo przeciw strachowi, umiejętność po to, aby uzdrowić ignorancję, pobożność przeciw zatwardziałości, bojaźń przeciw pysze (św. Grzegorz). Zmartwychwstały Pan także i dziś otwiera nasze serca i na nowo zaprasza: Weźmijcie Ducha Świętego! (J 20,22) i ofiarowuje Go nam. Potrzebujemy Ożywiciela, bo nas przebudza, Pocieszyciela, by z drogi odnowy nie zawracać, Ducha Miłości, aby wciąż uczyć się kochać i zdrowieć.
Wypowiedzi z Europejskiej Konferencji IAD (Międzynarodowego Stowarzyszenia Posługi Uwolnienia) Częstochowa, 11-15 VII 2005 r.
Jadwiga Zięba
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, czerwiec 2006
© 1996–2006 www.mateusz.pl