MAREK BLAZA SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, styczeń 2006 |
Co roku w dniach od 18 do 25 stycznia w sposób szczególny chrześcijanie różnych wyznań bez większych oporów i uprzedzeń gromadzą się na wspólnej modlitwie, po której niejednokrotnie mają też okazję do osobistego spotkania. Ten szczególny czas pomaga chrześcijanom uświadomić sobie grzech podziału i zachęca do refleksji nad przyszłością głoszenia Ewangelii i dawania świadectwa. W tym kontekście ponad 10 lat temu papież Jan Paweł II w encyklice Ut unum sint postawił wierzącym w Chrystusa następujące pytania: Czyż można głosić Ewangelię pojednania, nie dążąc zarazem czynnie do pojednania chrześcijan? To prawda, że Kościół, przynaglany przez Ducha Świętego i mocny obietnicą, iż nic nie zdoła go zwyciężyć, głosił i nadal głosi Ewangelię wszystkim narodom, ale jest też prawdą, że musi zmagać się z trudnościami wynikającymi z podziałów. Czyż niewierzący, stykając się z misjonarzami, którzy nie zgadzają się ze sobą nawzajem, choć wszyscy powołują się na Chrystusa, będą umieli przyjąć prawdziwe orędzie? Czy nie pomyślą, że Ewangelia, choć jest przedstawiana jako podstawowe prawo miłości, stanowi raczej przyczynę podziału? (nr 98).
Podczas corocznych, styczniowych spotkań podzieleni chrześcijanie spotykają się przede wszystkim po to, aby się wspólnie modlić. Ta modlitwa winna być jednak ściśle związana z osobistą przemianą i nawróceniem, dzięki któremu chrześcijanin będzie mógł nie bez pomocy łaski Bożej wzrastać w świętości. Już uczestnicy Soboru Watykańskiego II w Dekrecie o ekumenizmie pod kreślili, iż rzeczywisty ekumenizm nie istnieje bez wewnętrznej przemiany. Wszak z nowości ducha (por. Ef 4,23), z zaparcia się samego siebie i z swobodnego wylania miłości pochodzą i dojrzewają pragnienia jedności. (...) To nawrócenie serca i świętość życia w połączeniu z prywatnymi i publicznymi modlitwami o jedność chrześcijan należy uznać za duszę całego ruchu ekumenicznego i słusznie można je nazwać ekumenizmem duchowym (nr 7 i 8).
A zatem te spotkania chrześcijan to nie tylko modlitwa, ale swego rodzaju dni skupienia czy wręcz rekolekcje ekumeniczne, które powinny zaowocować konkretnym osobistym postanowieniem, związanym z budowaniem jedności wszystkich chrześcijan. Być może dlatego właśnie każdemu Tygodniowi Modlitw o Jedność Chrześcijan towarzyszy kon kretne hasło, będące cytatem zaczerpniętym z Pisma Świętego. W tym roku są to słowa Chrystusa z Ewangelii według św. Mateusza: Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (18,20). Komitet Światowej Rady Kościołów i Papieska Komisja do Popierania Jedności Chrześcijan, które wybrały to hasło, proponują, aby rozważyć je w szerszym kontekście. Dlatego warto pochylić się najpierw nad słowami Chrystusa, który mówi o upomnieniu braterskim i o władzy, której udziela Chrystus apostołom: Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 18,15-18).
Zaproponowany tekst przypomina o obowiązku przebaczenia. Św. Piotr pyta Jezusa, ile razy należy przebaczać bliźniemu. Jezus w odpowiedzi podkreśla, iż zawsze trzeba przebaczać (por. Mt 18,21-22). A zatem modlitwa wyznawców Chrystusa ma sens tylko wtedy, kiedy stają oni wobec siebie w prawdzie, upominając się wzajemnie, jeśli to będzie konieczne. Z drugiej strony potrzebne jest także przebaczenie. Ważne jest wreszcie samo spotykanie się chrześcijan różnych wyznań, aby przełamywać różne stereotypy. Niestety wiele jest jeszcze uprzedzeń i zwyczajnej nieznajomości tradycji i podstawowych zagadnień teologii Kościołów innych wyznań. Ta wzajemna ignorancja prowadzi właśnie do niepotrzebnych konfliktów i nieporozumień. Aby temu zapobiegać, potrzebne są spotkania i wspólne uczestnictwo w nabożeństwach innych wyznań chrześcijańskich, a także zapoznawanie się z podstawowymi zasadami doktrynalnymi poszczególnych wyznań chrześcijańskich. Wtedy może się okazać, że inni wyznawcy Chrystusa nie są nam obcy, a ich świadectwo życia i przeżywanie tajemnicy Boga i Kościoła mogą stać się dla nas zachętą do pogłębienia naszej wiary, aby nie była ona tylko powierzchowna i bezrefleksyjna.
Nawiązując jeszcze raz do tegorocznego hasła Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, warto przypomnieć, co Chrystus obiecuje swoim wyznawcom: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich. Do słów tych nawiązuje między innymi chrześcijańska tradycja wschodnia, kiedy to w jednej z modlitw na początku Liturgii św. Jana Chryzostoma, czyli Eucharystii, kapłan prosi: Panie, który dałeś nam te wspólne i zgodne modlitwy, który obiecałeś spełnić prośby dwóch albo trzech zgodnie zwracających się do Ciebie w imię Twoje, sam i teraz prośby sług Twoich spełnij ku ich pożytkowi, dając nam w obecnym wieku poznanie Twojej prawdy, a w przyszłym darując żywot wieczny. Albowiem jesteś Bogiem dobrym, miłującym człowieka i Tobie chwałę oddajemy, Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, teraz i zawsze, i na wieki wieków.
Słowa tej modlitwy przypominają także o zachęcie, którą kieruje do wierzących w Chrystusa autor Listu do Hebrajczyków: Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak to się stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień (drugiego przyjścia Chrystusa). Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników (10,24-26). A zatem każdy chrześcijanin otrzymuje od Boga dar poznania prawdy, aby wspólnie i zgodnie zanosić modlitwy za siebie nawzajem i w ten sposób w przyszłości otrzymać życie wieczne. Dlatego też zlekceważnie tego daru poznania oraz wspólnoty gromadzącej się w imię Chrystusa prowadzi do pychy i zadufania w sobie, co grozi utraceniem łaski dostąpienia szczęścia wiecznego. Bo gromadzenie się chrześcijan różnych wyznań na modlitwie ekumenicznej to nie żadne ustępstwo czy kompromis, ale obowiązek.
Marek Blaza SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, styczeń 2006
© 1996–2006 www.mateusz.pl