PAWEŁ SZPYRKA SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, styczeń 2005 |
Pierwszym aktem polityki antychrześcijańskiej był proces i śmierć Jezusa. Badając świadectwa ewangeliczne, jasne wydaje się to, że skazanie było wynikiem sprzymierzenia żydowskich sfer rządzących, zwłaszcza kapłanów, z rzymskim prokuratorem. Jezus stanął przed najwyższym sądem żydowskim, Sanhedrynem, który zakwalifikował Jego czyny jako bluźniercze, ale wydany przez Piłata wyrok śmierci przez ukrzyżowanie był kaźnią typu rzymskiego. Napis umieszczony na krzyżu: Jezus Nazareński, król żydowski, wskazuje, że Chrystus został ukrzyżowany jako polityczny agitator za roszczenia mesjańskie, interpretowane, zgodnie z tradycyjnym mesjanizmem żydowskim jako dążenie do władzy doczesnej. Były one nie do przyjęcia zarówno dla Rzymian, jak i dla kolaborującej z nimi kasty kapłańskiej. Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan (1Kor 1,23).
Rzym nie interesował się dłużej losami wyznawców Ukrzyżowanego. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, uczniowie codziennie przebywali w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia. Mniej życzliwie reagowali kapłani. Przed Sanhedrynem stanęli Piotr i Jan. W niejasnych okolicznościach, z inicjatywy Heroda Agrypy starającego się pozyskać żydowską starszyznę, stracono Jakuba, brata Jana, a kilkanaście lat później także przywódcę bardzo ortodoksyjnego stronnictwa judeochrześcijańskiego, Jakuba, brata Pańskiego.
Nowość nauki Jezusa prowadziła nieuchronnie do konfrontacji z tradycyjnym judaizmem. W relacji z ukamienowania Szczepana, pierwszego męczennika, odnajdujemy już wyraźnie tę tendencję. Oskarżenie wniesione wobec niego przed Sanhedrynem dotyczyło naruszenia tabu świątyni jerozolimskiej. Sprawy nie zakończyło zgładzenie jednego człowieka. Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów, porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia (Dz 8,1-3). Prześladowania były gwałtowne, ale ograniczyły się do okolic Jerozolimy.
Do ostatecznego wykrystalizowania się chrześcijaństwa i jego zerwania z Synagogą doszło w okresie misyjnej działalności św. Pawła. Podczas podróży spotykał się on często z agresywną wrogością Żydów, którzy podburzali przeciwko niemu ludność grecką i władze. W ten sposób Żydzi przyczynili się do poinformowania opinii publicznej i władz o odrębności chrześcijańskiej sekty.. Cesarz Klaudiusz (41-54) skierował do Aleksandryjczyków list, w którym oskarża Żydów tego miasta o szerzenie zarazy w całym świecie. Nie wykluczone, że może tu chodzić o działalność chrześcijańskich misjonarzy. Stosunki między społecznością żydowską i helleńską miasta były napięte w związku z polityką Kaliguli, który próbował narzucić Żydom kult geniuszu cesarza. Swetoniusz pisał o wygnaniu przez Klaudiusza Żydów z Rzymu (49 r.), którzy burzyli się impulsore Chresto. Edykt o wygnaniu objął, jak się wydaje, bez różnicy chrześcijan i Żydów. Zainteresowanie władz rzymskich nie dostrzegało religijnego aspektu wydarzeń. Było wyrazem zaniepokojenia o porządek publiczny.
Piętnaście lat później sytuacja była już inna. Prześladowania cesarza Nerona (64 r.) spadły wyłącznie na chrześcijan: Nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany (przez Nerona). Aby więc ją usunąć, podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata, a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy (...). Schwytano więc naprzód tych, którzy tę wiarę publicznie wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy albo przybici do krzyżów, albo przeznaczeni na pastwę płomieni i gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie. Na to widowisko ofiarował Neron swój park i wydał igrzysko w cyrku, gdzie w przebraniu woźnicy z tłumem się mieszał lub na wozie stawał.. Stąd, chociaż ci ludzie byli winni i zasługiwali na najsurowsze kary, budziła się ku nim litość, jako że nie dla pożytku państwa, lecz dla zadośćuczynienia okrucieństwu jednego człowieka byli traceni (Tacyt).
Historyk rzymski wiedział, że oskarżenia tłumu o czyny haniebne, były niesłuszne. Zauważa, że okrutna kara budziła powszechną litość. Równocześnie uważa, że na karę chrześcijanie zasługują, bo wyznają religię będącą zabobonem i nienawidzą rodu ludzkiego. Niepokojące dla społeczeństwa rzymskiego było głoszenie rychłego końca świata, ascezy oraz potępianie wielu aspektów moralnego porządku powszechnie przyjmowanego w rzymskim świecie. Zgubny zabobon oznaczał wszystkie obce kulty, niezrozumiałe wierzenia, które stały w sprzeczności z obyczajem przodków. Swetoniusz, opowiadając o prześladowaniach chrześcijan, nazywał ich religię nowym i zbrodniczym zabobonem. Dodatkowo niepokój budził emocjonalny charakter tej religii, przejawiający się w silnej więzi spajającej wspólnotę i jej członków z Bogiem. Religie tradycyjne realizowały się wyłącznie w kulcie zewnętrznym, silnie zrytualizowanym. Emocjonalność traktowały z najwyższą ostrożnością, widząc w niej dewiację od postawy właściwej dla człowieka pobożnego, w pewnym sensie jako przejaw choroby psychicznej.
Chrześcijan oskarżano także o ateizm. Ateizm według starożytnych to nie przekonanie, że w świecie nie ma istot boskich, ale odmowa udziału w oficjalnym kulcie. Było to poważne przestępstwo, bo narażało całą społeczność na gniew urażonych bogów. Zbieranie się po domach pachniało spiskiem, na które aparat biurokratyczny cesarstwa był szczególnie wrażliwy. Co prawda obok chrześcijaństwa rozwijały się również kulty misteryjne (tajemne), lecz nigdy nie stały się one dominujące.
Bardzo nowocześnie do problemu podszedł Domicjan (81-96). Chodziło o wyegzekwowanie specjalnego podatku od kultu (fiscus iudaicus) płaconego przez Żydów. Obciążono nim również chrześcijan. Chociaż Tertulian i Euzebiusz z Cezarei widzą w cesarzu inicjatora drugiego prześladowania, to jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że chodziło mu raczej o walkę z kłopotami finansowymi państwa, niż z religią. Dodatkowy niepokój wzbudziło pojawienie się wyznawców nowej religii na dworze i lęk przed spiskami. Wśród ofiar byli: zgładzony Flawiusz Klemens, kuzyn cesarza, i jego żona Flawia Domitylla, wygnana na jedną z wysp.
Przez pierwsze dwa wieki chrześcijaństwo nie było przedmiotem systematycznych represji. Ciekawym świadectwem stosunku do chrześcijan jest List Pliniusza Młodszego skierowany do Trajana (98-117), w którym prosi on o instrukcje w sprawie toczącego się w podległej jego władzy Bitynii procesu przeciwko chrześcijanom: Czy ma się karać za samą nazwę, choćby była wolna od występków, czy też za występki związane z tą nazwą? Namiestnik zaznacza, że chrześcijanie w jego prowincji są liczni. Cesarz odpowiedział: Wyszukiwać ich nie należy. O ile jednak wpłynęłyby donosy i zostały udowodnione, należy ich karać, z tym jednak zastrzeżeniem, że jeśliby ktoś zaprzeczył, iż jest chrześcijaninem i potwierdził to swoim zachowaniem – zanosząc modły do naszych bogów – to choćby było podejrzenie co do jego przeszłości, powinien uzyskać przebaczenie ze względu na skruchę. Natomiast pisma anonimowe – w żadnej sprawie nie mogą być brane pod uwagę.. Dawałoby to bowiem najgorszy przykład nie pasujący do naszego wieku.
Opisywane zdarzenia mają charakter incydentalny, wywołany przez miejscową ludność. Oskarżenie nie wynika z faktu popełnienia jakichś określonych zbrodni. Dochodzenie przeprowadzone przez Pliniusza wydaje się stwierdzać, że chrześcijanie są niewinni. Podobnie uważa Trajan. Władza nie podejmuje rzucanych wobec chrześcijan oszczerstw. Kierując się jednak zasadą zachowania publicznego spokoju, nakazuje przymuszenie do apostazji. W ostateczności samo miano chrześcijan stanowiło główny powód potępienia.
Trafnie ocenił tę sytuację Euzebiusz z Cezarei: Skutkiem tego groźne to prześladowanie, potężnym rozgorzałe płomieniem, do pewnego stopnia przygasło. Kto jednak chciał nam szkodzić, niemało do tego jeszcze miał sposobności. Otóż w jednym miejscu np. przeciwko nam zwrócił się tłum ludu, gdzie indziej znowu urzędnicy miejscowi zamach na nas uknuli, tak że wprawdzie nie było ucisku otwartego, ale w prowincjach wybuchały prześladowania cząstkowe i bardzo wielu wiernych do różnej walki męczeńskiej stawało. To sąsiedzi chrześcijan często decydowali o wszczynaniu prześladowań.
Paweł Szpyrka SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, styczeń 2005
© 1996–2005 www.mateusz.pl