Mały poradnik (przed)małżeński

4. Zaopiekuj się swoją miłością

 

 

Miłość wcale nie jest taka prosta jak

piękna,
Tym jest trudniejsza im prostszymi chodzi
drogami.
Jest dla wszystkich a niewielu się nią
raduje.

Mówisz, że Ona Cię nie wybrała,
a to Ty jej unikasz.
Zazdrościsz drugiemu miłości nie wiesz,
że zazdrościsz mu trudu.
Pragniesz mieć samą miłość bez wysiłku,
lecz czyż nie wiesz, że kwiat bez łodygi
nie cieszy się długim życiem?

Im piękniejszy kwiat, tym bardziej
potrzebuje oparcia w łodydze
trudów,
i tym bardziej potrzebuje by go
pielęgnować.
Miłość piękniejsza jest nawet od orchidei,
im więcej Jej ofiarujesz,
tym bardziej sam jesteś
obdarowywany...

Żyjąc w Miłości sam się stajesz Miłością.
Obdarowując Miłością odnajdujesz siebie.
Wzrastając w Niej stajesz się niczym
biała orchidea, na której widok
każde ludzkie serce napełnia się
Miłością.
Jak kwiat wzrasta kierując się ku słońcu,
tak Miłość staje się Nią w obliczu
Boga.

 

Ze zjawiskiem miłości spotykamy się od pierwszych chwil naszego życia przez cały czas jego trwania. Odbywa się to bądź w aspekcie doświadczania miłości, życzliwego lub zawistnego podpatrywania jej, bądź to niespełnionej tęsknoty kochania i bycia kochanym.

Jako dzieci kochaliśmy egoistycznie. Miłość była tym, co się nam po prostu należało. Razem z nią braliśmy chleb z masłem i czyste ubrania nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co otrzymujemy.

Dorastając zaczęliśmy dostrzegać jej obecność, obserwować ją, a nawet w pewien sposób przeżywać, choć na razie jakby z pozycji widza w teatrze ograniczając nasze zaangażowanie do przyklaśnięcia bądź wyjścia, gdy coś rozgrywa się nie po naszej myśli.

Z upływem lat pogłębiła się nasza świadomość, a miłość, chociaż nie potrafiliśmy jej zdefiniować, wydawała się nam czymś tak oczywistym, jakbyśmy patent na nią mieli już w kieszeni. Zostać jej posiadaczem to, gdy się jest młodym, tylko kwestia odrobiny czasu i znalezienia właściwej osoby...

Tymczasem niepostrzeżenie przybywa nam lat i właściwa osoba pojawia się we właściwym miejscu a miłość jednak okazuje się bardziej skomplikowana niż to sobie wyobrażaliśmy. Pozornie taka logiczna a przeczy logice. Wymaga byśmy umieli nie tylko brać ale i dawać, byśmy byli zdolni do namiętnych uniesień i gotowi do długiego ślęczenia nad nieciekawymi sprawami. Mamy być przewidujący a jednocześnie umieć cieszyć się każdą najmniejszą chwilką. Powinniśmy pogodzić dobre wychowanie ze spontanicznością, macierzyńską i ojcowską tkliwość z erotyczną pieszczotą... Umiejętnie dysponować posłuszeństwem i niezależnością. Umieć ocalić indywidualność w jedności i być jednością pomimo różnych indywidualności.

Miłość jest żywiołem. Pozostaje dla nas ciągle bardzo abstrakcyjna, chociaż powoli zaczynamy ją oswajać, przyzwyczajać się do niej i urządzać ją jak przytulne mieszkanko. Wreszcie nauczyliśmy się już żyć z myślą, że jesteśmy małżeństwem i że się kochamy. Dorobiliśmy się naszej miłości jak szafy, fotela, stołu i kilku innych drobiazgów... No, teraz możemy nareszcie zacząć realizować wszelkie nasze ambitne plany! W końcu zabraliśmy się już jednak za coś innego... I owszem, pojawiło się to "coś innego", chociaż nie koniecznie tego właśnie w danym momencie naszego życia się spodziewaliśmy. Nawet jeśli było "to" przez nas zaplanowane to i tak nie wyobrażaliśmy sobie aż tak wyraziście i konkretnie jak ta nowa rzeczywistość będzie wyglądała. Upraszczając problem: trzeba kupić pieluszki, kaftaniki i wszelkie niezbędne akcesoria, znaleźć miejsce na łóżeczko dziecięce w naszym pokoju, gdziekolwiek się on znajduje i jakkolwiek wygląda i pomimo przeżywanego szczęścia i ogromnej radości z lekkim przekąsem stwierdzić: "zaczęło się!". Rzeczywiście zaczęło się, gdyż większość małżonków teraz zacznie uczyć się miłości! Tak, bo miłości można i trzeba się uczyć.

Nawet największe uczucie składa się z niezliczonej ilości drobnych gestów i niewiele większych emocji. Dziecko-Człowiek, bo o nim właśnie była mowa, daje nam przepiękną, chociaż wcale niełatwą lekcję miłości. Lekcję, od której nie powinniśmy się uchylać, co robimy czasem podrzucając nasze dzieci pod opiekę babć lub różnych instytucji ze stratą dla nas i naszego dziecka. Przy nim właśnie odkrywamy siebie i tracimy pewność, co jest bardziej ubogacające: brać czy też dawać?

Dziecko nie może czekać i nasza miłość także nie powinna być odkładana na później. Kochaj zawsze tak, jakby to była już ostatnia okazja dla wyrażenia Twego uczucia oraz przyjęcia tego, które ktoś Tobie pragnie ofiarować... Kontakt z dzieckiem uczy nas bezinteresowności, spontaniczności, punktualności, nastawienia na potrzeby drugiej osoby, dbałości o czystość i higienę, organizacji czasu, zdrowego odżywiania się, prostej radości bycia z kimś, ciągłej gotowości bycia dla... oraz wielu innych zachowań i umiejętności, na język których daje przełożyć się to nasze zwykłe, niezwykłe kochanie. Wraz z dzieckiem poznajemy siebie, rozwijamy się my i rozwija się nasze uczucie. Uczymy się miłości wobec dziecka, ale spontanicznie obdarzamy nią również wszystkich naszych bliskich. Dzieci jednak dorastają i odchodzą, aby na własną rękę poszukiwać tego, na czym my strawiliśmy większość życia.

Znów zostajemy we dwoje i często powoli kostniejemy w naszych uczuciach. Otulamy się miłością jak starym szalem i człapiemy w niej niczym w ciepłych bamboszach. Przestajemy już dbać o siebie przekonani, że nasze uczucie zostanie już z nami bez względu na wszystko. Tymczasem miłości nie można zamknąć bezpiecznie w sejfie na resztę życia. Miłość potrzebuje pożywki, potrzebuje by o nią dbać. Nie dla miłości samej w sobie, pojmowanej abstrakcyjnie i jakby nieuchwytnej, lecz ponieważ jest ona relacją pomiędzy nami, to dbać musimy właśnie o siebie nawzajem. Powinniśmy dążyć do fizycznego i duchowego rozwoju. Nie wystarczy konserwować to pierwsze młodzieńcze uczucie, ale musimy pomóc mu się rozwinąć.

Pielęgnować miłość trzeba przez cały czas jej trwania, a z upływem lat dokładać coraz więcej starań dla podtrzymania jej atrakcyjności aby zastąpić to co młodość zabrała bezpowrotnie.

Zbigniew Pietrasiński postawił kiedyś małżonkom pytanie: "Czego dowiedziałeś się zbyt późno?" Otrzymał na nie m.in. następujące odpowiedzi: ... że miłość może być trwała, ... że miłość polega także na dawaniu, ... że można się nauczyć łagodzić i rozwiązywać konflikty małżeńskie, ... że nie należy unikać okazywania swoich uczuć.

Warto tutaj poszerzyć tę listę o doświadczenia poradniane Marii Braun-Gałkowskiej. Małżonkowie z którymi się spotykała zbyt późno dowiedzieli się że: ... że można zmienić niepowodzenia w sferze życia seksualnego, ... że można się nawzajem porozumieć, a nie zwodzić się i manipulować sobą, ... że dzieci wyczuwają konflikty, które się rozgrywają pomiędzy rodzicami, ... że wiele problemów można rozwiązać i wiele spraw można załatwić za pomocą wzajemnego otwartego, szczerego i przezroczystego komunikowania się, ... że w małżeństwie żyje się wspólnie bardzo długo.

Myślę, że domyślasz się teraz skąd wziął się temat moich dzisiejszych rozważań? Gdy kiedyś w przyszłości Ty podsumowując swoje małżeństwo będziesz układał listę odpowiedzi, które zbyt późno pojawiły się w Twoim życiu, chciałabym aby Twoja lista była jak najkrótsza, i abyś nie musiał dopisywać do niej iż zbyt późno dowiedziałeś się o tym że miłości można i trzeba się uczyć oraz że gdy chcemy zbierać jej owoce musimy przez całe życie ją pielęgnować.

Miłość rozwijając się przechodzi różne stadia zanim, jak gąsienica w motyla, przekształci się w miłość dojrzałą. Tym przemianom poświęcić chcę nasze spotkanie. Jeśli poczujesz pragnienie znalezienia odpowiedzi na różne inne problemy możesz zawsze napisać na adres redakcji, a ja ze swojej strony postaram się uwzględnić je w trakcie omawiania następnych zagadnień.

 

ALEKSANDRA CICHOSZ

 


poprzedni odcinek następny odcinek

początek strony
© 1996-1997 Mateusz