DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ
Rozważania internetowe do „Mateusza” na Adwent 2003
W życie ludzkie wpisana jest powtarzalność. Nie sposób bez niej przetrwać, uczyć się i dojrzewać. Posiada ona jednak różne odcienie. Cieszy nas i sprawia nam przyjemność chwila, w której po raz kolejny jemy nasz ulubiony przysmak lub udajemy się na ciekawy film. Innym razem powtarzalność kojarzy nam się jedynie z nudą, kiedy musimy robić coś, co w naszym odczuciu pozbawione jest jakiegokolwiek blasku, jak chociażby słuchanie przeciętnego wykładu, czy monotonne obowiązki dnia codziennego. Zdarza się też, że cykliczność sytuacji i pracy, rytm zajęć może stać się dla nas uwierającym ciężarem, który czyni nasze życie nieznośnym i pozbawionym znaczenia.
Powtarzalność pojęta jako jednostajne i beznamiętne powielanie czynności, może doprowadzić nas do takiego momentu, w którym wyczerpani i znużeni czujemy, że pędzimy gdzieś na oślep, gnani już to siłą obowiązku, już to przyzwyczajeniem, czy też po prostu zwykłym instynktem samozachowawczym. Są to te chwile, kiedy zagubieni padamy z nóg, pytając: Jaki to wszystko ma sens? Dlaczego w mojej codzienności nagle znikła radość? Czemu ja już tylko muszę, a nie mogę swobodnie wybrać? I wcale nie mam tu na myśli normalnego, codziennego zmęczenia, które łatwo regenerujemy bądź snem, bądź inną formą wypoczynku. Chodzi raczej o pewną duchowo-psychiczną niedyspozycję, która zapala w nas sygnał ostrzegawczy, że nasze role i funkcje społeczne, wymagania i oczekiwania innych zdominowały zupełnie nasze życie. Stan, w którym nagle spostrzegamy, że wszystko wymyka nam się pomału spod kontroli, że zamiast wielkiego ognia pasji tlą się w nas ostatnie resztki życia, że już nie czujemy w sobie jego duchowego tętna.
Ktoś może jednak zapytać: A jakiż to ma związek z Adwentem? Otóż taki, iż dana nam jest kolejna szansa, abyśmy z większą wyrazistością usłyszeli puls życia w sobie. Abyśmy zaczęli oddychać całą jego różnorodnością, głębią i możliwościami. Rozpoczynając Adwent czynimy kolejną powtórkę, wracamy niejako do punktu wyjścia. Warto zastanowić się na jego progu, jakie uczucia i obawy żywimy wobec słyszanych w Kościele pozornie tych samych treści, już może dla nas nieco zamglonych, oklepanych i dziwnie brzmiących. Ten interesujący i zarazem tajemniczy okres roku liturgicznego próbuje z punktu widzenia teraźniejszości sięgnąć w przeszłość i przyszłość. Jego zasadnicze przesłanie brzmi: „Nie jesteś tylko człowiekiem dzisiejszym”! (Rahner). Nie jesteś określony jedynie przez to, kim jesteś dzisiaj! To, jak postrzegasz i rozumiesz siebie obecnie, nie wyczerpuje całokształtu twego człowieczeństwa. (Iluż z nas uratowałoby przed niejednym błędem i głupstwem odważne zasymilowanie tego zdania).
Wypełniona rutyną cykliczność i zmęczenie monotonią może utwierdzić nas w przekonaniu, że jesteśmy wyłącznie dziećmi teraźniejszości, której musimy oddać się bez reszty. Tymczasem nie będę prawdziwym człowiekiem, co najwyżej skarłowaciałym, jeśli żyję oderwany od przeszłości i przyszłości. Niepodobna żyć w pełni, jeśli nie wspominam, nie tęsknię, nie oczekuję, nie wyglądam nowości. Jeśli wszystko przybrało w mojej codzienności barwy zszarzałe, a powtarzalność nie rodzi już we mnie radości z jej dobroczynnych skutków, to znak, że adwentowa nowina skierowana jest głównie do mnie. Być może usłyszę w niej coś, co mnie zaskoczy, zainspiruje, pokrzepi i wzbogaci. Myślą przewodnią tegorocznych rekolekcji będzie nadzieja. W niej będziemy przeglądać się jak w lustrze, aby zobaczyć jak dalece jesteśmy ludźmi z i ku nadziei. Przyjrzymy się dokładniej, jaką rolę spełnia ona w naszym życiu, jak nas kształtuje, i dokąd nas wiedzie. Wybierzmy się ochoczo w kolejną drogę adwentową, pamiętając, że nie zdążamy nią sami, lecz w towarzystwie nadziei, której źródłem jest miłość Boga.
Dariusz Piórkowski SJ, darpiorko@poczta.onet.pl
© 1996–2003 www.mateusz.pl