www.mateusz.pl/rekolekcje/2002

Z CIEMNOŚCI DO ŚWIATŁA – ZAKOŃCZONE

 

 

Słowo na drogę

 

W letni pogodny dzień zapragnąłem zdobyć najwyższy szczyt. Decyzja była szybka, bo i czas wakacji dobiegał końca. Szlak dostarczał wielu pięknych widoków, ale i nie szczędził trudnych, długich podejść. Po sześciu godzinach stanąłem u celu i… okazało się, że z drugiej (słowackiej) strony nasze Rysy wyglądały jak niewielkie wzniesienie, na które niemal że rowerem można by wjechać! Ze szczytu – w dole – roztaczała się wspaniała panorama polskich Tatr, a nieco z innej strony – w górze – sterczały szyderczo słowackie szczyty – wyższe a przeze mnie jeszcze nie zdobyte…(!)

Dlaczego o tym wspominam? Doświadczenie wiary jest czymś dynamicznym. Jak bogate jest życie Boga w Trójcy Świętej i jak niespokojne jest życie człowieka, tak niezwykłe i niepowtarzalne jest przeżycie wiary każdego z nas – przeżycie, które tworzy się w spotkaniu tych wyjątkowych osobowości: Boga i człowieka. Nie sposób to wszystko nazwać, opisać. Wiele słów już zostało powiedzianych, by choć nakreślić szkic tej rzeczywistości widzianej oczyma jednego młodego człowieka. Jest to zatem bardziej autoportret niż traktat o życiu duchowym czy o modlitwie. Zresztą nie miałem ambicji pisania naukowego dzieła – sam jeszcze muszę się wiele uczyć. Moim pragnieniem było dać świadectwo, otworzyć swoje wnętrze – zwłaszcza wobec tych, którzy mają swoje miejsce w moim sercu. Wiem, że ów autoportret jest niekompletny. Każdy nowy dzień dodaje jakiś szczegół – czasem bardzo zmieniający pierwotny wizerunek. Ale może już ktoś nawet w tym odręcznym „szkicu” odnajdzie jakąś prawdę o sobie, o Bogu.

Ogarniam modlitwą Was, którzy w tym nieporadnym, często nie domówionym tekście odnaleźliście coś dla siebie, choćby małe światełko, wskazówkę, nadzieję…

Chociaż kończą się słowa mojego świadectwa, nie kończy się droga. Co przyniesie nowy dzień? Pan, który czuwa nad twoim wyjściem i powrotem (por. Ps 121) już wie. Może zamiast snuć wątpliwe plany, warto wejść do sanktuarium swojego serca, gdzie On wciąż czeka. Może już jutro coś ma się zmienić, może zbliżasz się z trudem do szczytu, gdzie spontanicznie rodzi się dziękczynienie za wszystkie – nawet trudne chwile – prowadzące do celu. Ale na szczycie również zaczyna się nowe…, które jest zaproszeniem, wezwaniem, czy wręcz powołaniem.

 

W ten święty czas, kiedy rozważamy mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa, życzę błogosławionych owoców modlitwy wewnętrznej, by Misterium Zbawienia, które dokonało się w historii, dziś stało się waszym udziałem.

Szczęść Boże!

ks. Tadeusz Kwitowski
tkwitowski@mateusz.pl

 

 

 

 

 

© 1996–2002 www.mateusz.pl