WOJCIECH JĘDRZEJEWSKI OP
Naszą miłość niejednokrotnie boleśnie trawi brak doświadczenia wzajemności. W niektórych, ważnych dla nas relacjach słowo miłości napotyka na głuchą ciszę. Pragnienie spotkania, na zatrzaśnięte drzwi, gorące spojrzenie na obojętny wzrok.
Brak wzajemności rodzi ból zwłaszcza tam, gdzie jeszcze jakiś czas temu czuliśmy jej smak. Miłość, gdy przerwany zostaje jej uszczęśliwiający ruch, gdy pozostaje tylko w jednym sercu, zamiast ożywiać oba – może stać się bolesnym ciężarem.
Mogliśmy doświadczać, że nie umiemy w samych sobie znaleźć siły i żaru, aby odpowiedzieć na czyjeś wołanie: człowieka, który szuka naszej przyjaźni, własnego dziecka, współmałżonka. Mogliśmy czuć się niezdolni do przekroczenia lęku lub urazu. Nie umieliśmy odpowiedzieć na okazywane gesty i zaproszenie do spotkania.
Obchodzimy niedzielę Trójcy Świętej. Bóg, którego poznaliśmy w Chrystusie jest Wzajemnością. Osoby Trójcy odwiecznie przenika Miłość, tak że Trzech stanowi Jedno.. Przepływ miłości dokonuje się nieustannie w Trójjedynym Bogu, żaden nie nazywa swoim tego co „posiada”, lecz wszystko mają wspólne (Dz 4,32). Powyższe słowa opisujące miłość pierwotnego Kościoła wskazują równocześnie na jej Źródło i Wzór.
Jako chrześcijanie nie czcimy Boga odległego, nie spoglądamy na niedostępną Tajemnicę. Zostaliśmy zanurzeni i wciąż ogarnia nas Ten, który jest Wzajemną Miłością. W Nim nasze serca mogą doznawać uzdrowienia z „zatorów” w krwioobiegu wzajemności. W Nim stajemy się zdolni do przyjmowania miłości i obdarowywania nią innych.
Wojciech Jędrzejewski OP
© 1996–2004 www.mateusz.pl