KS. TOMASZ NAWRACAŁA
Bóg nieustannie kochając ludzi, posyła do nich swoich wysłanników. Bóg nie jest ani odległy ani nieobecny. Żadna epoka w przeszłości, ani tym niej czas teraźniejszy nie jest naznaczona milczeniem Boga, lecz głuchotą człowieka. I to jak bardzo!
Jan Chrzciciel przychodzi do Izraela jako wysłannik. Cała jego misja zamyka się właśnie w posłaniu przez Innego. Nie jest i nie chce być gwiazdą, tak samo jak nie szuka własnej chwały. Jego życiem jest Bóg. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości. Jan pociąga innych do Boga, jest wezwaniem do stawiania głębszego pytania.
Kim on jest? – pytało wielu Żydów. Dlaczego aż tak autentycznie i całościowo świadczy o Panu? Przecież znano go, wiedziano skąd pochodzi, wiedziano jakich ma uczniów, a jednak pytań: kim on jest? Tak wielu go znało i tak wielu go odkrywało. Spotkaniu z Janem nad brzegami Jordanu było zaskoczeniem, może rozczarowaniem, bez wątpienia wezwaniem.
Jan nie głosi siebie – głosi Pana, który przychodzi. Działa nie własną mocą, ale mocą z góry, od Pana. Tak działali prorocy, tak działał Eliasz. Wszyscy posłuszni głosowi, który rozbrzmiewał w ich serach i który nakazywał stawać się świadkiem, heroldem, posłańcem.
Być głosem to nie być Słowem. Między Janem a Jezusem jest ogromna różnica. „Czym jest głos bez słowa? Jest pustym dźwiękiem, który niczego nic oznacza. Głos bez słowa dźwięczy w uchu, ale nie przynosi pożytku dla serca. (…) Gdy myślę o tym, co mam powiedzieć, wtedy słowo rodzi się w moim sercu; a jeśli chcę ci coś powiedzieć, staram się wzbudzić w twoim sercu to, co już istnieje w moim. W tym celu posługuję się głosem i mówię do ciebie, aby słowo, które jest we mnie, mogło dotrzeć do ciebie i przeniknąć do twojego serca. Dźwięk głosu pozwala ci zrozumieć słowo. Ten dźwięk mija, ale słowo przezeń niesione dotarło do twojego serca, a równocześnie pozostaje i w moim sercu” 1. Postępowanie Jana jest nieustannym zasłuchaniem w to, co niesie Słowo i co ma być przekazane innym. Najpierw jest wysiłek osobistego spotkania z Bogiem, a dopiero później uczeniem o Nim innych.
Każdy z nas wezwany słuchania. Pan, który przechodzi obok człowieka nieustannie przemawia. Ten głos należy przyjąć z wiarą: tylko wówczas ziemia spragniona mego serca stanie się podobna do zroszonego ogrodu. Bóg dotykając pozwala słowu czynić to, co oznacza: uświęcać, dawać radość, uzdrawiać, pokrzepiać, napełniać pokojem. Jest za co Bogu dziękować!
Pozwólmy Bogu wejść w nasze życie, aby On sam na strzegł dla siebie. Pozwólmy Mu na działanie, aby prostować drogi własnego życia.
Ks. Tomasz Nawracała
1 Augustyn, Kazanie 293,3 w : Liturgia godzin, t. I: III Niedziela Adwentu, str. 243.
© 1996–2011 www.mateusz.pl