KS. MICHAŁ STYCZYŃSKI
Nadziejo Izraela, Panie! Wszyscy, którzy Cię opuszczają, będą zawstydzeni. Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi, Bo opuścili źródło wody żywej. (Jr 17, 13)
Zbliżamy się do radości Świąt Wielkiej Nocy. Kolejne niedziele przeżywamy w Duchu doświadczania Bożego przebaczenia. Pan chce wlać w nasze serca prawdziwą miłość, która pochodzi od Jego Ojca – tego z przypowieści o marnotrwanym synu i o tym drugim synu, który miłości prawdziwej nie potrafił rozpoznać. Bóg kocha wciąż. Jego miłość nie ustaje, Bóg nie męczy się miłością.
Jezus, Syn Boży, objawia wciąż miłość Ojca, prowadząc nas do obchdzenia uroczystości paschalnych. Potrzeba nam prawdziwego rozradowania się w Ojcu z faktu przebaczenia naszych grzechów. Jezus pragnie przebaczyć grzechy każdemu, kto chce spojrzeć na Jego Oblicze pełne Miłości.
Objawił Swoje Oblicze pełne Miłości tej, którą przyprowadzili do Niego uczeni w Piśmie – jawnogrzesznicy. Ona w swoim życiu zaznała wiele miłości – tak jej się pewnie wydawało, dopóki nie stanęła przed Jezusem. Co wtedy myślała? Co odczuwała w swoim sercu? Stała w środku. Z jednej strony – uczeni w Piśmie, z drugiej strony – Ten, który wypełnił Pisma.
A On nachyliwszy się pisał palcem po ziemi.
Ciekawe zachowanie Jezusa. .. Pisze palcem po ziemi. .. Nie patrzy się z wyrzutem na tę, którą przyprowadzili do Niego. Nie chce patrzeć również na tych, którzy po raz kolejny zjawili się, aby go wystawić na próbę, a potem pojmać. Faryzeusze nie potrafili znieść Miłości prawdziwej. Postępowali według Prawa bez miłości. I siebie uważali za sprawiedliwych, pogardzając innymi.
A On nachyliwszy się pisał palcem po ziemi.
Dlaczego pisze po ziemi? Według proroctwa Jeremiasza gest ten związany jest z trudną sytuacją Narodu Izraelskiego, który zdradził Pana, odszedł od źródła wody żywej. A ci, którzy oddalają się od Boga, będą zapisani na ziemi (por. Jr 17, 13). Możliwe, że właśnie w tej sytuacji wypełniają się słowa Pisma.
Co Jezus pisał? Może imiona faryzeuszów, może ich grzechy... – dokładnie tego nie wiemy. Był jednak na pewno zawstydzony postawą uczonych w Prawie. Wiedział, że Go próbuję, ale zlitował się nad nimi, bo po raz kolejny nie chcieli zaczerpnąć wody ze źródła wody żywej.
Gest Jezusa i Jego słowa Kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8, 7) są prawdziwymi rekolekcjami dla uczonych w Piśmie. Miłość Chrystusa jest większa od każdego grzechu, od największej ludzkiej pychy, od zbrodni, którą człowiek knuje w swoim sercu.
Możemy zauważyć w tej scenie Janowej Ewangelii, że oskarżyciele Jezusa wyprowadzili poprawne wnioskowanie z nauki rekolekcyjnej Jezusa. Nikt nie rzucił kamienie w jawnogrzesznicę. Oddalili się od Jezusa i jawnogrzesznicy. Najpierw, jak nam notuje ewangelista, oddalili się ci starsi – prawdopodobnie ci, którzy gdzieś w głębi serca bardzo dobrze zdawali sobie sprawę, że tak naprawdę sprawiedliwymi nie są, a przez swoje grzechy wyrządzili już wiele zła.
Pozostaje jawnogrzesznica i Jezus... Pięknie tę scenę opisał św. Augustyn, który napisał w języku łacińskim:
Relicti sunt duo, misera et misericordia.
Pozostało dwoje: nieszczęśliwa i miłosierdzie.
Lekiem na nieszczęście człowieka jest zawsze miłosierdzie Boga. Ona nie odeszła. Rozpoznała w Jezusie źródło wody żywej. Wreszcie poznała... Nie chce już cierpieć pozorami miłości, która zdradziła, pozbawiła godności, wyśmiała. Ta Miłość, która pisze palcem po ziemi i spokojnie zadaje pytania jest zupełnie inna. To prawdziwa Kochająca Miłość.
Miłość nie polega na osądzaniu, Jezus nie osądza nikogo (por. J 8, 15), On przyszedł aby zbawić grzeszną ludzkość (por. J 3, 17). On jest Bożym Barankiem, który gładzi grzechy świata. Gładzi je w wydarzeniu krzyża. Prowadzony na rzeź przez tych, którzy Prawem Go zabili.
Spotkanie z prawdziwą Miłością Jezusową jest również dla nas okazją do wniknięcia w tajemnicę tej Miłości. Jezus po raz kolejny nam tę okazję daje. Korzystając z niej możemy przygotować się, by z pełną radością kosztować radości z doświadczenia Zmartwychwstania Pana, które pokazuje nam, że jest możliwe pokonać grzechy i słabości ufając Prawdziwej Miłości.
A On nachyliwszy się pisał palcem po ziemi...
... nasze życie, nasze czyny, nasze osądy, obmowy, nasza pycha i chęć pokazywania się, chęć dominowania nad innymi, nasza niepoprawna poprawność...
Jezu, może na miejscu jawnogrzesznicy dzisiaj stoję właśnie ja...
Ile razy w moim życiu zdradziłem
I obwiniając uczucie prawdziwej Twojej miłości stałem się niewierny...
Nauczyłem się tylko „uciekać”
W momencie niebezpieczeństwa najlepiej uciec i opuścić...
Zmiłuj się nade mną, Jezu i przebacz mi,
Kiedy w swojej zarozumiałości szczycę się tym,
że jestem większym przemądrzalcem od innych,
a to, na co mnie stać, to jedynie chowanie głowy w piasek,
unikanie odpowiedzialności,
a przy okazji niesłuszne osądy i radość z tego, że swoją chytrością zdobywam świat.
„Nikt się nie spostrzeże” – mówię sam do siebie,
Ale kiedy odkrywam swoje słabości i swoją nędzę,
Gryzie mnie wielki wstyd z powodu moich win.
„Mogłem pomyśleć wcześniej” – mówię sobie. Ale kiedy?
Wtedy, kiedy mi się wydawało, że jestem silny i przebiegły jak lis?
Zmiłuj się nade mną, Panie.
Przebacz mi te momenty, w których rzucałem kamieniem w drugiego człowieka.
Zmiłuj się nade mną, Panie, że wobec innych uważałem siebie
za sprawiedliwego i świętego.
Zmiłuj się nade mną, Panie, bo jestem człowiek grzeszny.
Wyznaję Tobie moją winę,
I pragnę Twego Miłosierdzia.
Bez Niego jestem nikim.
Z Nim jestem napełniony Twoją Prawdziwą Miłością,
Która wzywa mnie do służby w pokorze
I radości z tego, że co dzień dotykasz mnie i umacniasz Twoją cudowną Miłością.
Dzięki Ci, Panie.
Ks. Michał Styczyński
© 1996–2007 www.mateusz.pl