KS. MARIAN PISARZAK MIC
Święta Bożego Narodzenia były i są doskonałą okazją, aby doświadczyć obfitości i sytości. To biesiadne nastawienie i dążenie – choć kosztowne – siedzi w każdym z nas. Jest ono symbolem i znakiem otwartości naszego serca na inną, większą pełnię i głębszą radość.
W Polsce jeszcze za czasów pogańskich w najdłuższą noc, która rozpoczynała nowy rok, urządzano biesiady, zwane inaczej godami (ponieważ w epoce prasłowiańskiej słowo „god” oznaczało czas, porę i rok). Po zaprowadzeniu chrześcijaństwa, godami zaczęto nazywać okres świąteczny, od Bożego Narodzenia do Trzech Króli. Z tym okresem związano także przewidywanie (jakby wróżenie) pogody i urodzajów w rozpoczynającym się roku. Dziś w sprawie pogody wyręcza nas telewizja i radio. Natomiast nie chcemy rezygnować z osobistego udziału w biesiadzie, zwłaszcza w tej dorocznej i rodzinnej. Słusznie więc postępujemy gdy materialnie i duchowo przygotowujemy się do wigilijnej biesiady. Zachęca nas do tego pastorałka: Jest taki dzień, jeden w roku, co zaczyna się o zmroku.
Boże Narodzenie kojarzy się nam ze stołem obficie zastawionym potrawami, ale przecież od najdawniejszych czasów święta nie tyle „przeżuwano”, co „przeżywano”.
Wieczerza wigilijna to przecież uczta o charakterze niecodziennym. Samo dzielenie się poświęconym opłatkiem podczas wieczerzy wigilijnej ma głęboką symbolikę religijną. Poprzez ten obrzęd w jakimś sensie powtarzamy gest Chrystusa z Wieczernika, znak jedności, miłości i trwałej więzi: wybrałem was, jesteście moimi przyjaciółmi, trwajcie w jedności. Te słowa kieruje do nas Chrystus w każdą Wigilię.
Dzieleniu się chlebem jak opłatek towarzyszą życzenia. Są one czasem banalne, ale zawsze szczere. Ludowy poeta napisał: Ludzie życzenia sobie ślą, bo ich myśli białe są. To jest bardzo ważne, aby życzenia były białe i czyste jak opłatek.
Ludzie życzą sobie zdrowia, pieniążków, spokoju, powodzenia, zatrzymania biegu lat… A może trzeba życzyć sobie czegoś więcej i w inny sposób! Może życzenie trzeba rozpocząć od przebaczenia lub przeproszenia. Bo nasza jedność na co dzień była krótkotrwała, a miłość – samolubna. Egoizm zawsze rani i dzieli. Dlatego razem z życzeniami potrzebny jest balsam przebaczenia i darowania urazów. Potrzebny jest gest wyciągniętej dłoni, nie pustej lecz z opłatkiem, aby bariery uprzedzeń zostały przełamane.
Franciszkanie w Ziemi Świętej od muzułmanów otrzymali przywilej opiekowania się pamiątkami chrześcijańskimi. Dlaczego? – Decydującym był fakt, że św. Franciszek podczas swojej misji wyszedł do ich przodków nie z mieczem krzyżowców, lecz z miłością biedaczyny z Asyżu. Wyciągnął do nich ręce w braterskim geście z zawołaniem: Pokój i dobro, bracia!
Jeszcze raz warto powtórzyć stwierdzenie: Święta nie tyle „przeżuwano”, co przeżywano. Ważnym wyrazem przeżycia i świętowania jest śpiew. Goethe zauważył: Jeśli gdzieś słyszysz śpiew, tam wejdź. Wierz mi, ci ludzie dobre serca mają. Śpiew kolęd w rodzinie i w kościele ma wartość wspólnotową. Jeśli nie możesz śpiewać kolęd, to ich posłuchaj i wsłuchaj się w ich treść, w ich przesłanie. Niektóre współczesne łączą nastrój z refleksją, pytając: Bracie, siostro, które to już twoje Boże Narodzenie? Jakie były dawne twoje wigilie? Co z nich pamiętasz do dziś? Czym od dawnych różni się ta dzisiejsza? Kogo dziś nie masz przy wigilijnym stole, albo czego ci brakuje w sercu, aby się radować w tę noc jasnych promieni z nieba?
Przeżywanie świąt Bożego Narodzenia powinno obejmować istotny wymiar nadprzyrodzony obchodzonego misterium. Cała kulturowa otoczka Świąt, a więc zwyczaj, tradycja i splendor, mają sens, jeśli wyrażają wiarę i ją kształtują. Treścią liturgii Narodzenia Pańskiego jest Chrystus i nasze zbawienie, początek naszego odkupienia.
Słowa kolęd – oparte na słowie Bożym, wziętym z Pisma św., a czytanym w liturgii – przenoszą nas w nadprzyrodzoną rzeczywistość Betlejem: „Anioł pasterzom mówił, Chrystus wam się narodził”; co więcej, kolędy głoszą wielką tajemnicę wiary, wielkie wydarzenie: „Bóg się rodzi, moc truchleje”.
Z tego wydarzenia w grocie betlejemskiej, z tego misterium w którym „Słowo stało się Ciałem”, niektórzy skłonni są uczynić święto Gwiazdy albo święto Dziecka. A więc święto komercji i interesu albo święto tylko rodziny i ogniska domowego oraz troski o dzieci z domu opieki społecznej. Jeśli ktoś tylko tak przeżywa Boże Narodzenie, to nie dotyka jeszcze płaszczyzny chrześcijańskiej wiary.
Aby z wiarą przeżywać wielkie misterium zmiłowania bożego objawione w tajemnicy Narodzenia Pańskiego, może trzeba podejść do stajenki i żłóbka w geście adoracji, może trzeba klęknąć i z pomocą tych znaków i gestów próbować dojść do całej głębi i znaczenia narodzin naszego Zbawiciela. Przecież w tę świętą noc obchodzimy rocznicę Jego przyjścia do nas.
Żłóbek, szopka, stajenka – to świąteczny wystrój naszych świątyń i domów. Są one potrzebne. Są potrzebne nam wszystkim, nie tylko małym dzieciom. Sztuka i kultura okołoświąteczna ma szczególne znaczenie. Ponieważ obraz pociąga bardziej niż idee i złote myśli.
Bardzo sugestywnym przedstawieniem prawdy o znaczeniu faktu narodzin Jezusa z Dziewicy Maryi za sprawą Ducha Świętego – jest fragment mozaiki w papieskiej kaplicy „Matka Odkupiciela” (Redemptoris Mater) w Watykanie. Jest tam ukazana Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus, lecz, co dziwne, nie w stajence z tradycyjnym żłóbkiem. Malutkie nowo narodzone dziecko leży w grobie. Nie w żłobie, lecz w grobie! Wydawać by się mogło, że jest to scena wstrząsająca i jakby mało stosowna. A jednak mozaika przekazuje coś ważnego do przemyślenia. Wyrywając nas z tkliwego i sentymentalnego nastroju, który czasami może upraszczać nasz sposób myślenia o wartości i sensie Bożego Narodzenia, z całą powagą mówi o znaczeniu narodzin Dziecka. Dzieciątko Jezus już od pierwszych chwil swego życia rozpoczyna tę drogę, która zaprowadzi dorosłego Jezusa z Nazaretu na krzyż. Tam, w realiach męki, ostatecznie przekonamy się, że On przyszedł i został nam dany „dla naszego zbawienia” (zob. mszalne Wyznanie wiary).
Tajemnica Wcielenia przemawia do nas swoją głębią i znaczeniem: Słowo stało się Ciałem i zamieszkało z nami po to, aby dokonać odkupienia (por. J 1, 14). Wcielenie Syna Bożego to początek Odkupienia nas i całego świata, to początek tajemnicy paschalnej [obchodzonej uroczyście podczas Triduum] – tak nas uczył i katechizował Ojciec Święty Jan Paweł II na Jasnej Górze w 1983 roku podczas Anioł Pański.
Świętując noc narodzin, noc z gwiazdą betlejemską, czynimy pierwszy krok w kierunku Wielkanocy! Od nocy jasnych promieni idziemy w kierunku najpiękniejszej i najważniejszej w dziejach ludzkości nocy – nocy naszego Zbawienia przez krzyż i zmartwychwstanie Jezusa.
Na koniec jeszcze raz spójrzmy na typową „betlejemkę”, jaką spotykamy w naszych kościołach. Zazwyczaj na planszy jest przedstawione odpowiednie tło, niekiedy kontury Betlejem, a poniżej zespól figur otaczających Dzieciątko, Maryję i Józefa.
– Oto widzimy, że poza czy przed murami Betlejem wydarzyło coś się niezwykłego. Wskazuje na to gwiazda z nieba. Jak kierunkowskaz zaprasza i mówi, że warto wejść do „środka” tego wydarzenia. Ale od strony Betlejem nikt nie idzie, nikt nie otwiera jego bram. Możemy więc powiedzieć z wyrzutem: czemu społeczność tego miasta jest zamknięta na dar z nieba?
– Na szczęście, miejsce narodzin Zbawiciela przedstawione w „betlejemce” jest dostępne z nawy kościoła, od naszej strony. Mamy szansę dopełnić obraz własną obecnością przed Jezusem w postawie adoracji Dzieciątka. Chwila adoracji może mieć charakter bardzo osobistej modlitwy.
Jezus jest mi potrzebny jako mój Pan i Zbawiciel. Nie muszę Go szukać w ciemnościach świata. On jest pośród nas, widzę Go i dotykam, odnajduję Go w tę noc jasnych promieni z Nieba. Z wiarą mogę wołać: Oto Pan mój i Bóg mój!
Panie Jezu, przyjmuję i wprowadzam Cię do mojego domu, do mojej rodziny, do mojej parafii! Niech zapanuje w nich pokój i dobro! Dziecię Boże, podnieś rączkę, błogosław nas i całą Ojczyznę miłą.
ks. Marian Pisarzak MIC
© 1996–2005 www.mateusz.pl