www.mateusz.pl/mt/mp

KS. MARIAN PISARZAK MIC

Przymierze z Pasterzem. Rozważanie o jubileuszu święceń

 

 

Pewien kapłan bronił się przed obchodem własnej uroczystości jubileuszowej. Do osób postronnych tak mówił: „Myślę sobie, że w parafii wystarczy zabytkowy kościół, po cóż jeszcze zabytkowy ksiądz!”. Otóż warto święcić jubileusz choćby ze względu na innych, dla budowania lokalnej wspólnoty wiary.

Każdego roku, na pograniczu wiosny i lata, biskupi w katedrach święcą prezbiterów, a w parafiach nowi księża odprawiają msze prymicyjne. O tej porze przypadają też rocznice święceń, zwykłe i jubileuszowe. Aktualnym i żywym tematem staje się posługa kapłanów w Kościele. Sprawa tej posługi nabiera aktualności, kiedy weźmie się pod uwagę kontekst roku liturgicznego dla udzielanych święceń i przeżywanych jubileuszy. Oto w tym przedziale czasu przypada zwykle Wielki Czwartek jako początek Triduum Paschalnego i zaraz po zwieńczeniu Okresu Wielkanocnego obchodzi się święto Chrystusa Najwyższego Kapłana, a tydzień później – uroczystość Bożego Ciała i tajemnicy Eucharystii (Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa). Dlatego właśnie w czasie wiosennym, kiedy przybywa księży, a także budzą się nowe powołania pod wpływem wspomnianych uroczystości i wydarzeń, warto poddać refleksji samo kapłaństwo.

Wstęp do tego tematu może być lekki, jakby półżartem. Pewien jubilat bronił się przed obchodem swojej uroczystości. Do osób postronnych tak mówił: „Myślę sobie, że w parafii wystarczy zabytkowy kościół; po cóż jeszcze zabytkowy ksiądz!”.

Otóż uczestnicy obchodu jubileuszowego cenią sobie takie żywe zabytki, jak również żywe meble wysłużone. Dlatego obchodzą świąteczny jubileusz, radują się kapłańskim świętem złotego jubileuszu swego duszpasterza.

 „Złoty” jubileusz, to szczególna okazja, aby uczcić czcigodnego Jubilata, a nade wszystko uczcić Chrystusa jako Kapłana i Pasterza dusz naszych. Każdy kapłan jest wzięty z ludu, z konkretnej rodziny i parafii, i zostaje posłany do konkretnych ludzi, do określonej pracy w dziele ewangelizacji, jako współpracownik apostolskiego urzędu biskupa określonej diecezji. To brzmi bardzo realnie.

Zbawcza misja Kościoła i jego rola w świecie, to misja stale aktualna, spełniana w duchu jedności i komunii eklezjalnej. Kościelny wymiar służby Ludowi Bożemu jest niekiedy pomijany w pojmowaniu i objaśnianiu misji księdza. Nikt nie jest kapłanem sam dla siebie, dla prywatnego interesu i indywidualnego zbawienia. Ksiądz jeśli się zbawi, to razem z innymi; jeśli się zagubi lub zbłądzi, to także z innymi. Wśród siedmiu sakramentów dwa z nich wspomagają służbę wspólnocie, rodzinnej i eklezjalnej; jest to sakrament kapłaństwa i sakrament małżeństwa.

Pozwolę sobie na krótkie osobiste wspomnienie, na odsłonięcie rąbka tajemnicy mego powołania. Zapewne interesujące jest takie pytanie: kim ja chciałem być w moim życiu? – Odpowiadam krótko: chciałem być ogrodnikiem! Koło rodzinnego domu była sadzawka, dzięki niej ziemia w ogródku miała wilgotność i była urodzajna. Lubiłem siać sałatę, koper i ogórki. Z tych upraw było swojskie zdrowe jedzenie. Jako chłopiec przez parę lat miałem zamiar być ogrodnikiem. A kim jestem dziś? – Według wieku jestem emerytem, według powołania i funkcji – księdzem zakonnym stale czynnym! Cała moja przestrzeń lat, od święceń do dziś, została pięknie zagospodarowana łaską Bożą, służbą ludziom i zakonowi. Śmiało mogę wołać z Psalmistą: „Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem!” (Ps 16, 5a). A za papieżem Franciszkiem wyznaję, że nie z przypadku i zbiegu zewnętrznych okoliczności zostałem powołany, lecz z miłości Bożej, z Jego miłosierdzia. Również za Ojcem Świętym powtarzam: „Nie sprzedaje się wejściówek do kapłaństwa. W tym wypadku inicjatywa należy do Pana Boga. Pan powołuje. Powołuje tego, kogo chce uczynić kapłanem” (za: Radio Wat., 26.03. 2014).

Bóg stale potrzebuje swoich sług czyli współpracowników. Nadal zaprasza ich po imieniu: Andrzeju, Piotrze, Marku, pójdź za mną! Takie jest słowo Ewangelii! Jest to piękne i pełne miłości wezwanie. To słowo świadczy o tym, jak działa Bóg, zawsze życzliwie, bo kocha człowieka, jest dobry dla każdego z nas. Jeśli nas powołuje, to nie tylko dla dobra nas samych i naszego uświęcenia, lecz zawsze dla budowania wspólnoty Kościoła w komunii miłości i jedności wiary.

Wyrażając się językiem popularnym, można powiedzieć, że w fachu duchownych nie ma bezrobocia. Jako kapłani Boga i ludu Bożego, jesteśmy stale potrzebni w sprawach wiary i zbawienia. W Polsce obecnie nie brakuje kapłańskich powołań, choć są one mniej liczne, mniej masowe, mniej wiejskie. W ostatnim czasie ponad czterystu nowych prezbiterów zostało wyświęconych dla polskich diecezji; dane dla zakonów są również pozytywne. Stan powołań – zauważmy – zależy od sytuacji w rodzinach. Mamy obecnie mniej liczne rodziny. Mamy też wiele rodzin zaniedbanych lub z problemami, to rzutuje na liczbę i jakość powołań, na problemy ich formacji w seminarium lub nowicjacie. Wyraźnie spadła liczba osób zakonnych, zmalała ilość powołań zwłaszcza do zgromadzeń sióstr zakonnych. Dlaczego tak się dzieje? Czy dzisiejszych młodych przestrasza ewangeliczny radykalizm? – Poszukując odpowiedzi, skierujmy naszą uwagę na słowo Boże.

Ewangelia mówi: Nie możecie służyć Bogu i mamonie (Mt 6, 24n). Z kolei Nauczyciel z Nazaretu oczekuje od uczniów prostoty i radykalizmu decyzji. Pan Jezus postawił warunek i nadal go obwieszcza: Zostaw to i tamto…, a pójdź za Mną (por. Łk 5, 27). Te słowa niesłusznie wiążemy wyłącznie z powołaniem do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Ewangeliczny radykalizm dotyczy wszystkich wyznawców i uczniów Chrystusa.

Chwiejność, rozdwojenie serca, oglądanie się wstecz, przysłowiowe „Bogu świeczka i diabłu ogarek”, wszelkie duchowe kombinatorstwo i życiowe wyrachowanie, podszyte egoizmem i interesem, po prostu są bardzo sprzeczne z Ewangelią! Papież Franciszek punktuje i odziera z rutyny nasze myślowe schematy i podziały: na chrześcijan światowych i na tak zwanych wybranych. Pewnego dnia Ojciec Święty powiedział: „Chrześcijanami nie jesteśmy z przypadku, ale wszyscy zostaliśmy do wiary i Kościoła powołani z miłości Boga” (25.06.2013).

Obchód jubileuszu święceń to obchód „przymierza z Chrystusem i Kościołem”. Święcenia są bowiem wejściem w takie właśnie szczególne przymierze z Pasterzem i Jego Owczarnią. Do tej idei odwołajmy się zadając sobie pytanie: po co w parafiach obchodzi się kapłański jubileusz, czemu służy taki uroczysty dzień?

Przed podjęciem odpowiedzi, zapraszam do przeżycia pewnego wydarzenia zaistniałego przed laty na terenie Anglii. Odbywał się popis recytatorski, konkurs deklamacji poezji. W czasie recitalu „na bis” poproszono znanego aktora, aby jeszcze coś wyrecytował. On zapytał obecnych, co chcieliby usłyszeć. Wtedy obecny tam sędziwy kapłan poprosił o recytację psalmu Dawida (Ps 23). Artysta zgodził się, bo znał ten psalm, ale postawił warunek, aby ów ksiądz uczynił to samo po jego wystąpieniu. Rzeczywiście z ust aktora – mistrza żywej mowy – popłynęły słowa wyraziste z dobrą intonacją głosu. Gdy skończył, sala głośno dała oklaski.

Po chwili jego miejsce zajął duchowny. Rozpoczął recytację ulubionego psalmu. Jego głos nieco drżał, intonacja była nierówna. Lecz audytorium było pogrążone w ciszy i zadumie. Ksiądz z wiarą i ufnością wypowiadał te słowa: „Pan jest moim pasterzem. Nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. Tam orzeźwia moja duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Dobroć i łaska Pana będą przy mnie blisko – one pójdą w ślad za mną, przez wszystkie dni mego życia…”.

Gdy ksiądz skończył recytować, nikt nie klaskał, zapadło milczenie wobec tego misterium. Wtedy aktor zwrócił się do zebranych i powiedział: „Przyjaciele, ja zdobyłem wasze uszy, lecz ksiądz podbił wasze serca. Różnica leży w tym, że ja znam psalm, a on zna swego Pasterza. Z Nim związał całe swoje życie. Ta relacja z Mistrzem daje mu życie, i niesie go dalej!”.

Tak się zakończył uroczysty recital. My zaś wróćmy do pytania: po co obchodzimy kapłański jubileusz? – Odpowiedzią niech będą trzy komentarze.

Obchodzimy jubileusz, aby…

• Aby oddać chwałę Bogu na wzór NMP i Świętych. Razem z Jubilatem przecież wołamy: „Błogosław, duszo moja, Pana! Wielkie rzeczy uczynił mi Pan Wszechmogący” (por. maryjną pieśń Magnificat). U osób świętych i dojrzałych duchowo wraz z narastaniem świadomości łaski powołania rosło zazwyczaj poczucie osobistej mizerii i grzeszności. Święci wydawali się sobie największymi grzesznikami. Dlatego nie koncentrowali się na własnej osobie i zasłudze lat, lecz na Bogu. Chwalili i wielbili Boga! Wołali: „Pan moim pasterzem”. To prawda, że ważna jest więź kapłana z wiernymi, z parafianami. Jednak daleko ważniejsza jest więź z Chrystusem, Pasterzem dusz naszych. Może bowiem przyjść kiedyś taki moment, spowodowany brakiem fizycznej kondycji, że zabraknie księdzu kontaktu z wiernymi i mszy parafialnej, ale pozostanie relacja z Mistrzem, który słowami „Pójdź za mną” powołał kapłana na swego sługę i przyjaciela – ustanowił go kapłanem na wieki.

Świętujemy jubileusz, aby…

• Aby ukazać piękno wierności powołaniu, piękno każdej wierności. Aby ludzi wiernych powołaniu postawić za wzór i przykład. Zwłaszcza młodzi ludzie potrzebują wsparcia, aby się ustabilizowali i nie byli chwiejni, nastawieni na bieżącą chwilę. Dotyczy to powołanych tak do kapłaństwa jak i małżeństwa. Nie można być księdzem, zakonnikiem, mężem, lub żoną – na rok, na pięć lat… Sytuacja w rodzaju „wyszłam za mąż – zaraz wracam” jest zawsze następstwem złej decyzji, wywołanej czyjąś niewiernością!

Celebrujemy jubileusz naszego duszpasterza, także po to, aby…

• Aby wspólnie radować się duchowym ojcostwem, duszpasterskim ojcostwem (zob. homilia papieża Franciszka w dniu 26.06.13); aby cieszyć się posługą „brata w wierze”, który „dla wielu” był dobrym towarzyszem i przewodnikiem, po prostu ojcem. Jubileusz jest świadectwem życia oddanego dla wspólnoty wiary, dla konkretnej rodziny dzieci Bożych, dla parafii. Naszym pragnieniem jest to, aby Kościół stawał się mniej instytucją usługową, a bardziej wspólnotą braci i sióstr, prowadzoną przez ojców duchowych i pasterzy, powołanych do tego przez Chrystusa. Nikt nie przyjmuje łaski święceń dla samego siebie. Kapłanem zostaje się – dla innych!

Dziś Pan Jezus mówi: „Pójdź za mną, nie oglądaj się wstecz”. Kto poszedł, nie stracił. Ponieważ „nikt nie opuszcza domu…, matki, ojca i pól z powodu Mnie i Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej braci i sióstr w doczesności i życia wiecznego w czasie przyszłym” (Mk 10, 29-30). Widzimy, jak hojnie Bóg obdarowuje swoim błogosławieństwem.

Przed nami jeszcze jeden wątek refleksji i przeżycia. Jubileusz, to także czas modlitwy i czas zatroskania o przyszłość. Czy w modlitwie można pominąć sędziwych i zasłużonych naszych duszpasterzy? Czy można dziś pominąć modlitwę o nowe powołania, o przyszłych młodych zastępców naszych dzisiejszych księży seniorów?

Maryjo, Matko Chrystusa, Najwyższego, Jedynego i Wiecznego Kapłana, do Serca Twego Syna przygarnij młodych, ofiarnych i mężnych kandydatów do służby kapłańskiej i zakonnej. Niech rośnie liczba duchownych, otwartych na „łaskę duszpasterskiego ojcostwa” – jak powiedział papież Franciszek.

Nadto, o Maryjo, swoją opieką i macierzyńskim pośrednictwem, umacniaj każdego naszego jubilata. Mimo zmęczenia, jakie pojawia się po latach życia i apostolskiego trudu, niech mu nie zabraknie siły i odwagi do dawania świadectwa o Chrystusie. Maryjo, za Twoim przykładem Służebnicy Pańskiej, niech jego kapłańskie serce raduje się darem posługiwania Ludowi Bożemu. Niech kapłańskie dłonie jubilata mają moc, aby nałożone na głowy wiernych, przynosiły im błogosławieństwo i duchowe umocnienie. Niech kapłańskie usta jubilata niosą słowa nadziei i pociechy.

O jak dobry i miłosierny jest Pan! Wierny w przymierzu, wierny w swoich obietnicach. Przeto ma sens zawrzeć i trzymać przymierze z Najwyższym Pasterzem.

Marian Pisarzak MIC

 

 

 

© 1996–2014 www.mateusz.pl