KS. HENRYK WEJMAN
Czytanie Pisma świętego stanowi dla chrześcijanina zasadniczy sposób szukania i spotykania Boga. Pismo święte bowiem jest nie tylko zapisem wydarzeń i przekazem ponadczasowej myśli, lecz nade wszystko słowem Boga skierowanym do niego.
Kiedy dzisiaj odżywa w świadomości wiernych wartość Biblii i coraz częściej sięgają oni do Niej, to wskazanym jest podanie im właściwego klucza do Jej skarbca. Kościół w przeciągu swej tradycji wypracował odpowiednią metodę Jej odczytywania i przeżywania. Jest nią lectio divina. Doniosłość tej metody dla rozwoju życia duchowego chrześcijanina jest bezcenna. Jednak jej odsłonięcie jest niemożliwe bez uprzedniego nakreślenia biblijno-teologicznego kontekstu lectio divina, czyli wskazania na źródła, którymi są Biblia i nauczanie Kościoła. Ten kontekst z kolei stwarza odpowiednią przestrzeń dla określenia je natury. Z natury zaś wynika sposób jej przeprowadzania, tj. stworzenie przez czytającego odpowiedniego klimatu zewnętrznego i nabycie przez niego odpowiedniej postawy wewnętrznej. Dopiero te czynniki wzięte razem (każdy z nich stanowi element niniejszego przedłożenia) dają podstawę do określenia wartości lectio divina dla rozwoju duchowego człowieka.
Praktyka czytania Pisma Świętego ma swoje korzenie w Starym Testamencie. Właśnie jej sposób realizacji opisuje prorok Nehemiasz. Według jego relacji kapłan Ezdrasz czytał publicznie przed zgromadzonym ludem izraelskim Prawo Mojżeszowe, które następnie objaśniał, a lud je ze czcią przyjmował i zobowiązywał się do wiernego jego przestrzegania w życiu (por. Ne 8, 1-12). Podobnie uczynił Mojżesz wobec narodu wybranego na górze Synaj (por. Wj 24, 7; Pwt 31, 11), czy też prorok Jozue na górze Ebal (por. Joz 8, 34-35), jak również król Jozjasz w świątyni jerozolimskiej wobec mieszkańców Judy i Jerozolimy (por. 2 Krn 34, 29-30).
Obok publicznego czytania Prawa z okazji ważnych uroczystości narodowo-religijnych znane było i praktykowane w czasach Starego Przymierza prywatne studium Prawa. Na taką praktykę wskazywał już prorok Jozue; nawet więcej, postrzegał ją jako istotny warunek postępu duchowego czytającego i zyskania sobie przez niego przychylności Boga-Jahwe. Niech ta Księga Prawa będzie zawsze na twych ustach: rozważaj ją w dzień i w nocy – zachęcał wiernych narodu izraelskiego – abyś ściśle spełnił wszystko, co w niej jest napisane, bo tylko wtedy powiedzie ci się i okaże się twoja roztropność (Joz 1, 8).
Starotestamentalny zwyczaj czytania Pisma świętego w jego podwójnej formie, tj. liturgicznej i indywidualnej był kontynuowany w Nowym Testamencie. Praktyka ta nie była obca samemu Chrystusowi. On przecież pewnego razu udał się zgodnie ze zwyczajem żydowskim do synagogi w Nazarecie, gdzie osobiście czytał fragment księgi proroka Izajasza i następnie objaśniał go zgromadzonym. On też w mowie do uczniów zapowiadającej zburzenie Jerozolimy czyni aluzje do indywidualnego czytania Pisma świętego. Gdy ujrzycie ohydę spustoszenia – rzecze do uczniów – o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte – kto czyta, niech rozumie – wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry (Mt 24, 16). Chrystus nie tylko dał przykład czytania słowa Bożego, ale także podniósł posłuszeństwo Jemu do rangi warunku gwarantującego człowiekowi spełnienie się w swych możliwościach (por. Mt 7, 24-27) i osiągnięcie szczęścia: Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je (Łk 11, 28).
Chrystusową zachętę do czytania słowa Bożego ochotnie podjęli Apostołowie. Świadectwo tego znajdujemy w Dziejach Apostolskich, gdzie do dworskiego urzędnika królowej etiopskiej – Kandaki, czytającego w swoim wozie proroka Izajasza udaje się za natchnieniem Ducha Świętego Filip i objaśnia mu tenże tekst, opowiadając przy tym Dobrą Nowinę o Jezusie, co zaowocowało przyjęciem przez urzędnika chrztu świętego (por. Dz 8, 25-40). Zaś Paweł Apostoł wprost zachęca wiernych, aby słowo Chrystusa przebywało w nich z całym swym bogactwem i aby z wszelką mądrością nauczali i napominali samych siebie i innych (Kol 3, 16). Natomiast Jakub Apostoł wręcz nawołuje chrześcijan do bycia wiernym zaszczepionemu w nich słowu, gdyż wierność ta czyni ich dopiero wykonawcami dzieła, a nie jedynie słuchanie tego słowa (por. Jk 1, 21. 25).
Praktykę czytania Pisma świętego przejmuje od Chrystusa i Jego Apostołów z kolei Kościół, który od początku swego istnienia wskazywał na jej kultyczny charakter, podkreślając w ten sposób jej wartość.
W tradycji patrystycznej czytanie Pisma świętego legło nie tylko u podstaw nauczania teologii i prowadzenia duszpasterstwa, ale było zalecane jako stała praktyka indywidualna, zarówno dla duchownych, jak i świeckich. Św. Hieronim mówił wprost o codziennym pensum tej lektury, nawet dla dzieci, zaś istotę tej praktyki najdobitniej wyrażają słowa św. Grzegorza Wielkiego: Ucz się o sercu Boga ze słów Boga 1.
Czytanie Pisma świętego weszło również w sam trzon tradycji monastycznej. Mnisi nieustannie utrzymywali kontakt ze świętymi Księgami. Codziennie przeczytane z nich chociażby jedno zdanie wytyczało kierunek postępowania i kształtowało ich duchowość. Tradycja ta przetrwała w Kościele Wschodnim aż do obecnych czasów u mnichów z góry Atos.
Z kolei św. Benedykt, prawodawca monastycyzmu zachodniego, przejmuje tę wielowiekową tradycję i czyni z czytania Pisma świętego fundamentalną, obok modlitwy i pracy, powinność mnichów. Według jego Reguły czytaniu wspólnemu, które odbywało się codziennie w ramach modlitwy porannej, podczas posiłków i przed kompletą, towarzyszyło czytanie indywidualne od 3 do 5 godzin dziennie w zależności od pory roku (w Wielkim Poście czytanie było jeszcze dłuższe). Od tego czasu czytanie Pisma świętego stało się szczególnym znamieniem wyróżniającym życie benedyktyńskie od innych zakonów i wywarło głębokie piętno na całą duchowość średniowiecza, czego najdobitniejszym przykładem jest św. Bernard z Clairvaux, który dzięki codziennej praktyce Pisma świętego i medytowania nad Nim myślał, mówił i pisał słowami Biblii, gdyż inaczej nie potrafił 2.
Chociaż starożytność chrześcijańska praktykowała czytanie Pisma świętego, to jednak dopiero Średniowiecze wypracowało metodę jego prowadzenia.
Metodę indywidualnej praktyki czytania Pisma św., określaną jako lectio divina wypracował Guigo Kartuz, nazywany także Guigiem II 3 dla odróżnienia od swego współbrata – kartuza o tym samym imieniu, w którego cieniu pozostawał przez bardzo długi czas. Tę metodę zawarł w swoim dziele zatytułowanym Scala claustralium (Drabina do raju). Dzieło to ma charakter obszernego listu adresowanego w 1150 r. do współbrata Gerwazego 4. Jego przewodnią myśl stanowi sposób ćwiczenia się człowieka w czytaniu słowa Bożego, aby osiągnąć najwyższy stopień zjednoczenia z Bogiem. Gdy pewnego dnia, zajęty pracą ręczną – pisze Guigo do współbrata – zacząłem rozmyślać o ćwiczeniu się człowieka duchowego, nagle duszy rozmyślającej ukazały się cztery stopnie duchowe, a mianowicie: lectio (czytanie), meditatio (rozmyślanie), oratio (modlitwa), contemplatio (kontemplacja) 5. Według więc Guigona lectio divina obejmuje swym zakresem cztery fazy. Pierwsza dotyczy czytania wybranego uprzednio tekstu biblijnego i z tego też tytułu określana jest jako lectio. Lektura tekstu winna być uważna oraz prowadzona w ciszy i spokoju z zachowaniem także zasady regularności. Druga jako meditatio polega na wnikaniu w treść tekstu, aby głębiej poznać wolę Bożą. Dokonuje się to przez coraz silniejsze zwracanie spojrzenia czytającego na Chrystusa, na obliczu którego rozbłyska chwała Boża (por. 2 Kor 4, 6). Dzięki takiej pracy, w której dominująca rola przypada rozumowi, wspomaganemu oczywiście przez działanie pamięci i wyobraźni, czytający asymiluje słowo Boże. Ono zaś zapada w jego serce do tego stopnia, że napełnia je słodyczą (por. Hbr 4, 12). Jest to znak działania Ducha Świętego. Z kolei odkrycie Boga w Jego słowie owocuje w życiu czytającego odpowiedzią w postaci oratio. Czytający nawiązuje w ten sposób osobowy dialog z Bogiem. Już nie mówi o Bogu, lecz z Bogiem o Nim. Dialog ten może przyjąć formę aktów strzelistych kierowanych do Chrystusa lub Jego Matki, bądź też formę modlitwy serca. Szczytem zaś tego modlitewnego dialogu staje się contemplatio, której istota zawiera się w trwaniu w obecności Boga i podziwianiu Jego Mądrości, objawiającej się w Piśmie świętym 6.
Analiza elementów składowych lectio divina upoważnia więc do konstatacji, że natura tej praktyki zawiera się nie tyle w zdobywaniu wiedzy, ile w wejściu w relację osobową z Bogiem objawionym przez Chrystusa w Duchu Świętym i obcowaniu z Nim.
Aby lectio divina zaowocowało w życiu czytającego, winien on spełnić pewne warunki. Jedne z nich dotyczą zewnętrznej oprawy czytania, a drugie związane są z jego wewnętrzną dyspozycją.
Najistotniejszym klimatem zewnętrznym dla realizacji lectio divina jest oderwanie się od codzienności. Św. Ignacy Loyola czynność tę określa mianem milczenia zewnętrznego. W jego rozumieniu polega ono na ograniczeniu aktywności zewnętrznej, tj. chwilowym odłączeniu się od przyjaciół i znajomych, uwolnieniu się od codziennych zajęć i oderwaniu się od wszelkich trosk doczesnych 7. Tego rodzaju milczenie stwarza przestrzeń dla wolności wewnętrznej człowieka. Jest to fundamentalna prawidłowość, bez podjęcia której niemożliwe staje się otwarcia tegoż człowieka na Boga, obecnego w Piśmie świętym. Im bardziej zaś dusza człowieka – przypomina Święty – jest samotna i odosobniona, tym bardziej staje się sposobna do tego, by się przybliżyć do Stwórcy i Pana swego i dosięgnąć Go. A im bardziej tak Go dosięga, tym bardziej usposabia się do przyjmowania łask i darów Jego boskiej i najwyższej Dobroci 8.
Istotne jest, co trzeba w tym momencie mocno podkreślić, aby owe milczenie zewnętrzne nabrało właściwego ukierunkowania. Chodzi po prostu o jego celowość. Nie może ono być podejmowane dla siebie samego ani też w celu nabycia przez czytającego komfortu psychicznego. Jego podjęciu winno przyświecać pragnienie nawiązania więzi z Bogiem. Inaczej mówiąc, nie można rezygnować z czegoś dla samego faktu rezygnacji, lecz po to, aby zdobyć większą wartość.
W dziedzinie tworzenia klimatu zewnętrznego dla lectio divina nie bez znaczenia pozostaje także uprzedni wybór tekstu, właściwego miejsca i przyjęcie odpowiedniej pozycji ciała. Człowiek jest jednością psychofizyczną i dlatego w zdobywaniu wartości nadprzyrodzonych nie może on ignorować fizycznej strony swej natury. Jednym słowem, chodzi o to, aby człowiek tak się fizycznie przysposobił, tj. zajął miejsce i przyjął wygodną pozycję ciała, iż mógłby w poczuciu wewnętrznego spokoju z większą mocą oddać się rozważaniu Bożego słowa. Dopiero wówczas będzie ono w nim efektywniej działać.
Owocność lectio divina w życiu czytającego warunkowana jest nie tylko stworzeniem przez niego odpowiedniego klimatu zewnętrznego, ale nabyciem nade wszystko wewnętrznych dyspozycji. W pierwszym rzędzie czytający musi kierować się wiarą. Biblię trzeba czytać z wiarą, zwłaszcza z taką, która afirmuje całą sferę nadprzyrodzoności. Jej zaś szczególnym przejawem będzie uległość wobec tajemnicy Bożego słowa. Tylko człowiek negujący wiarę uważa za nieistniejące to wszystko, czego nie jest w stanie pojąć własnym rozumem 9. Wierzący natomiast będzie w stanie przyjąć wszystko to, co wykracza poza jego rozumowe poznanie.
Owej wierze z kolei winna towarzyszyć miłość. O jej roli, co prawda w odniesieniu do przepowiadania Bożego słowa przez kaznodziejów, mówił swego czasu ks. M. Rzeszewski, ale jego słowa w niczym nie tracą na znaczeniu w stosunku do praktykujących lectio divina. Czytanie i rozważanie Pisma św. powinien kaznodzieja odbywać z taką czcią i miłością – pouczał – jaka przystoi listowi ojca do syna, listowi przysłanemu z dalekiej ojczyzny 10.
Pisma świętego nie należy czytać z przeświadczeniem, że jest się wszystkowiedzącym. Tego rodzaju postawa może się zdarzyć zarówno wśród ludzi z wykształceniem nieteologicznym, jak i wśród teologów, nie wykluczając z tego kręgu również biblistów. U tych ostatnich skutki takiej postawy są szczególnie godne opłakania. Do lektury Pisma świętego należy więc przystępować w poczuciu pokory, tj. świadomości własnej małości i zarazem świadomości otwartości Boga na tę naszą małość. Tego rodzaju rada kryje się właśnie w słowach samego Chrystusa: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom (Łk 10, 21). W postawie owych prostaczków na uwagę zasługuje nie tyle niewiedza, co raczej chęć dowiedzenia się czegoś o Bogu i gotowość przyjęcia wszystkich Jego pouczeń 11. Tylko człowiek pokorny będzie w stanie otworzyć się na światło Bożej Prawdy i całkowicie poddać się jej wymaganiom.
Do Biblii nie można również odnosić się sceptycznie, czyli w przeświadczeniu, że wszystko w niej jest za mądre i nie ma co się trudzić. Zwątpienie w możliwość zrozumienia Bożego słowa jest równoznaczne zwątpieniu w dobroć i łaskę Boga, który pragnie, aby wszyscy ludzie doszli do poznania prawdy. Należy zatem podjąć pracę nad wczytywaniem się w Bożą Prawdę, gdyż to dopiero gwarantuje jej zrozumienie, oczywiście, na miarę dostępną każdemu człowiekowi.
Lektura Pisma świętego nie znosi także wewnętrznego skłócenia i zirytowania. Podenerwowanie i wewnętrzny niepokój stanowią poważną przeszkodę dla słowa Bożego w jego dotarciu do świadomości człowieka. Potrzebne jest więc wewnętrzne uspokojenie, czyli wytworzenie przez czytającego w sobie takiego uciszenia umysłu i serca, aby mógł on usłyszeć w sobie głos Boga. Sprawa ta ma się trochę tak, jak z orkiestrą. Zanim dyrygent rozpocznie pierwszy takt, musi zapanować na widowni absolutna cisza, gdyż bez tego nie będzie mógł on dobrze wykonać swego zadania ani też publiczność usłyszeć całego bogactwa akordów zawartych w utworze. W tym też kontekście tylko człowiek wewnętrznie uciszony będzie mógł usłyszeć głos Boga i dać się Jemu pouczać 12.
I wreszcie lekturze Biblii nie sprzyja dysharmonia pomiędzy postępowaniem a wyznawaną wiarą. Człowiek, który trwa świadomie w grzechu nie może odnieść korzyści z Jej czytania. U Żydów po dzień dzisiejszy jest praktykowany zwyczaj obmywania rąk przed rozpoczęciem czytania Pisma świętego. Zwyczaj ten niesie dla katolików bardzo konkretne przesłanie. Do słowa Bożego – tak jak do stołu Eucharystii – należy przystępować z czystym sercem 13. Jak zaś rozumieć tę czystość serca? W języku biblijnym serce symbolizuje świadomą, rozumną i wolną naturę człowieka oraz miejsce jego spotkania z Bogiem. Zatem jego czystość wyrażać się będzie w pragnieniu, myśleniu i działaniu zgodnym z Bożą wolą, która zajaśniała w pełni w Chrystusie. Jeśli więc człowiek będzie synchronizował swoje myśli, pragnienia i działanie z Chrystusem, tym bardziej będzie nabierał czystości serca. Stąd też jego codzienna troska czystość serca będzie go coraz bardziej dysponowała wewnętrznie do wejścia w dialog miłości z Bogiem, obecnym w swoim słowie.
Przedłożone zasady praktyki lectio divina dotyczą wszystkich chrześcijan. Ulegają one jedynie modyfikacji w zależności od stanu życia, który wyznacza pewne ramy i sposób jej realizacji. Świeccy nie mogą na nią poświęcać tyle czasu, co kapłani, a tym bardziej zakonnicy. Niezależnie jednak od uwarunkowań stanu praktyka lectio divina stanowi dla każdego z nich źródło niezliczonych korzyści.
Z jednej strony lectio divina stwarza możliwość kontrolowania własnego życia i udziela pokarmu duchowego dla podtrzymania życia nadprzyrodzonego. Pogrążenie się bowiem człowieka w sprawach codziennych powinności staje się często powodem powierzchownego patrzenia na życie i przyznawania wartości temu, co się mu podoba i co odpowiada jego osobistym interesom, a nie zwracania uwagi na wartości duchowe i prawo Boże. W tej sytuacji czytanie Pisma św. kieruje uwagę zainteresowanego, obojętnie czy to będzie świecki, kapłan czy zakonnik, na prawdy objawione i pomaga zestawić z nimi osobiste życie w celu zweryfikowania go co do przeszłości i odpowiedniego ukierunkowania co do przyszłości. Im bardziej więc każdy będzie oddawał się, w ramach własnego stanu życia, temu przemieniającemu działaniu słowa Bożego, tzn. wygospodarowywał chwilę czasu na Jego rozważanie i ucieleśnianie Jego wezwań, tym bardziej będzie stawał się doskonalszy.
Zaś z drugiej strony czytanie Pisma św. dostarcza pojęć i myśli, które służą człowiekowi za podstawę do pracy nad sobą, nie pozwalając mu rozpłynąć się w próżni. Życie modlitewne nie jest wówczas narażone na niebezpieczeństwo przerodzenia się w sentymentalną czułostkowość lub inne niedorzeczności. W tej sytuacji kapłani z racji partycypowania w pasterskiej funkcji Chrystusa podsuwają świeckim zasady interpretowania Biblii i czuwają nad ich poprawnością stosowania w życiu, natomiast osoby zakonne swoim oddaniem się medytacji słowa Bożego wskazują na jego priorytetową rolę w życiu i potrzebę bezgranicznego zaufania Jemu.
Oprócz tego lectio divina pozwala człowiekowi poznać własną naturę i tkwiące w niej dążności i popędy, co z kolei służy zrozumieniu pewnych jego odruchów i powzięciu na przyszłość konkretnego planu pracy nad sobą przez zastosowanie odpowiednich środków. Zawsze systematyczna i gorliwa praktyka czytania Pisma świętego harmonizuje osobowość, rozwija cnoty i niweluje błędy oraz zwiększa moralną wrażliwość i delikatność sumienia, co znajduje natychmiast uwydatnienie w postawie pokory, bojaźni Bożej, sumienności i wierności obowiązkom stanu, a także w postawie otwartości na potrzeby bliźnich.
Codzienne lectio divina stanowi również dobre przygotowanie do sakramentalnej spowiedzi. W miarę odkrywania przez człowieka w lectio divina własnej grzeszności wzrasta jego więź z Bogiem. Im głębszy zaś jest ten stopień odkrycia, tym większy staje się jego zwrot ku Niemu i tym ofiarniejsza z Nim współpraca.
Regularne praktykowanie lectio divina wywiera także dobroczynny wpływ na innych w postaci rozbudzania w nich ducha gorliwości i wierności własnym zadaniom. Wytwarza się wówczas tzw. zdrowa rywalizacja, która niewątpliwie przyczynia się do wzrostu chwały Bożej i pożytku innych. Wszyscy dla siebie nawzajem stają się swego rodzaju zwierciadłem, w którym znajduje odbicie ich osobiste postępowanie.
Można zatem powiedzieć, że lectio divina stanowi niezwykle skuteczny środek dla pogłębienia przez człowieka własnej duchowości.
Ks. prof. dr hab. Henryk Wejman
Tekst został opublikowany w: Podeszwa Paweł (red.), Sentire cum Ecclesia, Gniezno 2004, 477-486
1 A. Jankowski, Czytanie Pisma świętego, w: Lectio divina. Boże czytanie (red. W. Zatorski), Kraków 1991, 10-11.
2 Tamże, 11-12.
3 Guigo urodził się najprawdopodobniej w I połowie XII w. i jako młodzieniec wstąpił do Wielkiej Kartuzji Bożej Góry w Ardenach. Tam też wiódł gorliwe życie, zyskując uznanie wśród współbraci. Ze względu na zdobyte cnoty i osobiste zalety został wybrany w 1174 r. dziewiątym przeorem macierzystego klasztoru. Za jego przełożeństwa zakon Kartuzów uzyskał zatwierdzenie statutów przez papieża Aleksandra III (+ 1181). W 1180 r. Guigo poprosił kapitułę generalną zakonu o zwolnienie ze stanowiska przeora i otrzymał je. Oddał się wówczas kontemplacji i służbie braciom. Zmarł w opinii świętości 6.IV.1193 r.
4 Początkowo list ten przypisywano św. Bernardowi, a nawet św. Augustynowi, czego śladem jest umieszczenie go przez Migne’a wśród dzieł tych autorów: por. ML 184, 475-484; ML 40, 997-1004.
5 Guigo Kartuz, Drabina do raju, czyli traktat o sposobie modlitwy (tłum. I. Bielawski), w: Lectio divina. Boże czytanie, dz. cyt., 58.
6 Por. J. Kudasiewicz, Proforystyka pastoralna. Pismo św. jako księga Ludu Bożego, w: Wstęp ogólny do Pisma świętego (red. J. Szlaga), Poznań-Warszawa 1986, 254-255; zob. G. Burdese, Pragnienie Chrystusa, Poznań 1999, 12-13; B. Pennington, Chrześcijańska droga do przemiany, w: Lectio divina. Boże czytanie, dz. cyt., 78-93.
7 Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, Kraków 1991, 20.
8 Tamże.
9 Por. K. Romaniuk, Biblia lepiej rozumiana w przekazie duszpasterskim, Warszawa 1988, 105.
10 M. Rzeszewski, Katolicki ruch biblijny i kaznodziejstwo (Pismo święte w kaznodziejstwie współczesnym), Lublin 1958, 141-142.
11 Por. K. Romaniuk, dz. cyt., 102-103.
12 Tamże, 104.
13 Tamże.
© 1996–2005 www.mateusz.pl