mateusz.pl / Jacek Poznański SJ

Jacek Poznański SJ

Sposób na miłość agape: powściągliwość

 

 

Pojawia się miłość, która zagarnia uczucia i myśli. Wobec jej ognia przygasają dotychczasowe relacje. Wszystko zaczyna krążyć wokół niej. Co robić z tą miłością? Iść za nią? Zniszczyć dotychczasowy związek, rozbić małżeństwo, złamać śluby? Czyż miłość nie jest najważniejsza? Holenderscy psychiatrzy, A. Terruwe i C. Baars, piszą: „Nie wolno tłumić uczucia miłości. Tak jak wszystkie uczucia miłość jest wrodzonym i koniecznym dobrem, które nie może być traktowane w nienaturalny sposób. Musi ono być zawsze przeżywane i doświadczane, niezależnie od tego, czy może być okazane, czy nie”. To ważna prawda.

Pożądliwość i powściągliwość

W przeżywaniu tego rodzaju rozterki może pomóc praktykowanie cnót. Zwłaszcza jednej z nich. Chodzi o powściągliwość (continentia). Dopełnia ona cnotę umiarkowania (temperantia). Św. Tomasz z Akwinu w Sumie Teologicznej stwierdza, że powściągliwość jest cnotą, która odwołuje się do rozumu i moderuje reakcję woli pobudzanej przez intensywne impulsy zmysłowe czy uczuciowe. Pomaga przetrwać napór pożądliwych uczuć i pośród ich nawałnicy wspiera wolę, by podejmowała wybory zgodne z rozumem.

W życiu duchowym chrześcijanina powściągliwość winna czerpać swoją moc z krzyża Jezusowego. Krzyż – symbol tego, czego się boimy, miłość – to, czego najbardziej w życiu pragniemy, jednoczą się w krzyżu Jezusa. Owszem, krzyż wiąże się z bólem, cierpieniem. Ale dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa krzyż zyskał ważniejszy moment: jest znakiem zbawienia, odkupienia, radykalnej przemiany, i wszystkiego tego, z czym się zbawienie wiąże: zdrowie duchowe, psychiczne, fizyczne, poczucie spełnienia i pełni, pokój, radość, szczęście.

Najważniejsze, że w krzyżu Jezusa chodzi o miłość Boską i ludzką. To ten krzyż mamy wziąć i iść za Chrystusem. Krzyż Jezusa to źródło miłości bezinteresownej – agape. Aby nasza miłość stała się bezinteresowna, potrzeba powściągliwości. Przeżywanie ludzkiej miłości kształtowanej tą cnotą w duchu krzyża Jezusa prowadzi do głębszej i bardziej wypełniającej miłości. Jak to możliwe? Chcę to trochę szerzej wyjaśnić, rozwijając dzieło przywołanych wyżej holenderskich psychiatrów i chrześcijan (zob. Integracja emocjonalna).

Uczucia są ukierunkowane na rozumność

Okazywać miłość można tylko wtedy, gdy się rzeczywiście kocha. Ale nawet wtedy wyrażanie miłości powinno być moderowane. Z różnych racji: przykładowo, osoba, którą kochamy, jest psychicznie niezdolna do właściwej reakcji na okazywaną jej miłość. Podobne ograniczenie jest konieczne, gdy wyrażanie miłości wprowadza zamieszanie w przestrzeni wartości moralnych. Owo moderowanie czy ograniczanie jest rolą cnoty powściągliwości.

Powściągliwość to całkiem coś innego niż napędzane lękiem tłumienie uczuć. Cnota ta ma za zadanie angażować w przeżywanie i okazywanie uczuć rozum i wolną wolę. Nie chodzi tu o narzucanie czegoś, lecz integrowanie. Każde ludzkie uczucie jest nie tyko nakierowane na drugą osobę; ono posiada również wrodzone ukierunkowanie na rozumność. Wyróżniającą cechą człowieka jest rozumność i wolność. Stąd jeśli uczucie żywi człowiek, winno być ono z natury na tę specyfikę człowieka nakierowane, powinno dać się naznaczyć rozumnością i wolnością, zintegrować z całością tego, kim jest człowiek. Powściągliwość nie ingeruje więc arbitralnie w samo uczucie. Raczej podejmuje i rozwija to, co jest mu naturalne.

Uczucie i dobro

Dojrzały człowiek stara się podejmować decyzję używając wszystkiego, w co została wyposażony jako osoba. Rozum i wolna wola wskazują, że czasem dla dobra drugiej osoby moje uczucie miłości do niej nie powinno zostać zaspokojone. Odwołanie do rozumu, przywołanie prawdy o mojej wolności – to elementy cnoty powściągliwości. Powściągliwość polega na takim obchodzeniu się ze swoimi uczuciami, które uwzględnienia dobro innej osoby. Zaspokojenie uczucia bez refleksji nad sposobem jego wyrażania i bez odniesieniem do dobra, sprawi, że moje działanie nie będzie rozumnym i wolnym działaniem człowieka. Rozum nie zostanie zaspokojony! Wewnątrz pojawi się jakaś psychiczno-duchowa dysharmonia. Nastąpi jakieś pęknięcie osoby: rozum swoje, wolna wola swoje, a uczucia swoje. Osobne światy. Początek tragedii wielu związków!

Piękno miłości nie polega na tym, że jest ona jakaś szalona, zaślepiona, że jest dużo pieszczot i seksu itd.; wspaniałość miłości polega na takim sposobie jej wyrażania, który jest odpowiedni dla drugiej, kochanej osoby, który służy jej obiektywnemu dobru i jest zgodny jest z prawdą o niej: jej sytuacji, relacjach i zobowiązaniach.

Agape i miłość powściągliwa

Gdy rozum podpowiada, by nie dopuszczać do rozwoju kolejnego etapu miłości, warto otworzyć się na tajemnicę krzyża Jezusa Chrystusa i jego przemieniającą moc. To prawda, nie osiąga się radości, która płynie z posiadania osoby, którą kochamy. Jednak dzięki cnocie powściągliwości i mocy Jezusowego krzyża wyłoni się o wiele głębsze i bardziej duchowe uczucie radości. Wyłoni się ono z przeświadczenia, że okazaliśmy miłość w prawdziwie szlachetny i bezinteresowny sposób, że kochaliśmy miłością agape. I to nie dlatego, że stłumiliśmy uczucia, lecz dlatego, że zachowaliśmy się powściągliwie. Im większy stopień duchowej dojrzałości, tym lepiej człowiek rozumie radość płynącą z powściągliwej miłości, a także to, że jest to prawdziwa miłość. Kiedy osoba powstrzymuje się lub odpowiednio dostosowuje okazywanie miłości, kierując się rozumnością i dobrem innej osoby, oraz czyni to w duchu krzyża Jezusa, dokonuje aktu poświęcenia własnego dobra, włącza się w ofiarę Chrystusa.

Krzyż Jezusa jest znakiem bezinteresownej miłości Boga do człowieka. „Weź swój krzyż i chodź za mną” jest zaproszeniem do tego, by nie zadawalać się jakąś małą, płytką miłością, ale by mieć udział w radości płynącej z jej najwyższej formy. Dopiero ona, agape, daje odpocznienie i pokój, ona buduje trwałe fundamenty. Nie jest doświadczeniem, które obciąża, ale doświadczeniem, które uskrzydla i dodaje lekkości. W świecie tak interesownym, gdzie tyle warunkowej miłości, miłość bezinteresowna jest uparcie poszukiwana i upragniona. Każdy pragnie, by ktoś go bezinteresownie pokochał. Niestety, często zrezygnowani, łapiemy się jakiejkolwiek miłości.

Tekst ukazał się w lutowym wydaniu miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego 2(2016) www.poslaniec.co.