mateusz.pl / Jacek Poznański SJ
Jacek Poznański SJ
Większość ludzi słyszało o ekologii jedynie przy okazji działań „zielonych” aktywistów. Na ogół znani są oni jedynie z urządzania blokad i szokujących zachowań. Funkcjonują oni w świadomości społecznej (słusznie czy nie) jako uparci kontestatorzy, którzy utrudniają życie ludziom i rozwój regionów, oraz jako lewicujący liberałowie. Ogólnie więc ekologia kojarzy się negatywnie. Wybitny badacz przyrody, prof. Roman Andrzejewski, już kilkanaście lat temu zauważył, że „pojęcie ruchu ekologicznego stało się zbyt szerokie, obejmuje mnóstwo nurtów, a niektóre z nich są bardzo daleko od zagadnień ochrony przyrody. Termin ‘ekologia’ stał się tak pojemny, że już nie wiadomo o co chodzi ruchom ekologicznym”. Niektórzy nazywają ekologią zbiór haseł i doktryn, swego rodzaju ideologię czy duchowość alternatywną wobec na przykład chrześcijaństwa. W Kościele nieraz postrzegano taką ekologię niemal jako synonim New Age. Dlatego pośród katolików funkcjonuje co najmniej daleko posunięta ostrożność, jeśli nie zdystansowanie i nieufność. Po opublikowaniu encykliki Laudato si’ tym większa może rodzić się konsternacja. Czyżby Kościół nawrócił się na „zieloną” ideologię? Czy nie jest to już zagrożenie duchowe?
Od razu jasno powiedzmy: obecnie ekologia to jedna z dobrze ufundowanych nauk przyrodniczych (dziś obrośnięta wieloma powiązanymi naukami). Tutaj chciałbym podkreślić, że inspiruje ona pewien istotny sposób myślenia o rzeczywistości. Jest to myślenie w kategoriach systemów, w poczuciu relacji i współzależności wszystkich stworzeń. Papież podejmuje właśnie ten wątek: „Ponieważ wszystkie stworzenia są ze sobą powiązane, każde z nich musi być doceniane z miłością i podziwem, a my wszyscy, istoty stworzone, potrzebujemy siebie nawzajem” (nr 42). To na różne sposoby przetwarzany refren całej encykliki. Coś jak refren hymnu.
W moim odczuciu, z pomocą ekologii Franciszek rozwija swoją ideę „rewolucji czułości”. W encyklice niezwykle często padają słowa „wrażliwość”, „troska”, „troszczenie się”. Papieżowi chodzi o tworzenie i odnawianie więzów, o realne relacje z innymi i związane z tym wyzwania, o poczucie współzależności, integracji, całościowości, poczucie jedności w ramach społeczeństwa i z całym stworzeniem; chodzi o fizyczny kontakt i spotkanie, zwłaszcza z ubogimi; o pojednanie, uczestnictwo i komunię. Papież mimo wszystko wierzy, że „Człowiek stworzony do miłości, pośród swych ograniczeń, jest nieustannie zdolny do gestów wielkoduszności, solidarności i troski” względem innych stworzeń (nr 58). Zachęca by wyjść z izolacji, myśleć systemowo, mieć przed oczyma cel (nr 61). W charakterystyczny dla siebie sposób twierdzi, że „prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym, które musi włączyć sprawiedliwość w dyskusje o środowisku, aby usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk biednych” (nr 49).
Podejście ekologiczne domaga się zachowania równowagi pomiędzy myśleniem w lokalnych, osobistych czy narodowych, kategoriach, i tych wielkich, światowych czy nawet kosmicznych. Ciekawe, że wielu chrześcijan, także duchownych, spędza kilka godzin dziennie przed telewizorem, radiem, gazetą, ale nic z tego nie odnosi do siebie. Jesteśmy co najwyżej poruszeni, może dotknięci albo przerażeni. Ale nie czujemy powiązania i współzależności. Nie budzi się w nas odpowiedzialność. Co z tego dla mnie wynika, że gdzieś jest powódź, ktoś umiera z głodu, toczy się krwawa wojna, ludzie tłoczą się w obozach dla uchodźców, ktoś zastrzelił kilkanaście osób, nastąpiła wielka katastrofa ekologiczna z powodu wycieku ropy lub wyrębu lasów. Czy informacje te mówią nam coś o naszym stylu życia, konsumpcji, śmieceniu, zanieczyszczaniu, relacjach do innych ludzi, o naszych obsesjach i nałogach. Franciszkowi zaś chodzi „o to, by odważyć się przemienić w osobiste cierpienie to, co się dzieje na świecie, a tym samym o rozeznanie, jaki wkład może wnieść każdy z nas” (nr 19).
Papież wielokrotnie powtarza, że musimy zmienić „styl życia, produkcji i konsumpcji” i rozbudować postawę kontemplacyjną, z jej składowymi: prostotą, pojednaniem, radością, troską, czułością, mądrością. Czy potrafimy zbliżać się do przyrody i ludzi w zadziwieniu i podziwie, wrażliwości na piękno i dobro, w poczuciu wzajemnej zależności i związków, w postawie braterstwa? – pyta Franciszek. A jeśli tak, to czy to wyrywa nas z postawy władcy, konsumenta, wyzyskiwacza, użytkownika, z niezdolności do postawienia ograniczeń swoim interesom i potrzebom. Przecież „jeśli czujemy się ściśle związani ze wszystkim, co istnieje, to umiar i troska pojawiają się spontanicznie” (nr 11).
Wystarczy zapytać się o wyrzucanie śmieci. Według papieża następstwem przerostu konsumpcji jest kultura odrzucenia. Jej przejawami są zarówno los ludzi wykluczonych ze społeczeństwa, jak i los przedmiotów, które szybko stają się śmieciami (nr 22). Czy hamujemy konsumpcję, staramy się o ponowne wykorzystanie, maksymalizujemy wykorzystanie tego, co już nabyliśmy. „Ponowna utylizacja czegoś, zamiast szybkiego wyrzucenia, wynikająca z głębokich motywacji, może być aktem miłości, wyrażającym naszą godność” (nr 211).
Lektura encykliki zapiera dech. Ogrom perspektywy może zawstydzać, zwłaszcza tych, którzy zajmują się wyłącznie swoim osobistym światem w naiwności sądząc, że przeżyje on wtedy, gdy zatroszczą się jedynie o siebie. Papież uczy wrażliwego i pełnego troski myślenia rozumem i sercem w kategoriach całości, w kategoriach wielkiego i złożonego systemu świata. Czy to jest chrześcijańskie myślenie? Ależ tak! To patrzenie z punktu widzenia Ojca niebieskiego, który troszczy się o wszystko i wszystkich. „Wszelkie stworzenie jest przedmiotem czułości Ojca, który wyznacza mu miejsce w świecie” (nr 77). A Jezus mówił: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Wejście w ekologiczną perspektywę Laudato si’ to zbliżanie się do boskiej doskonałości.
Artykuł ukazał się w listopadowym wydaniu Posłańca Serca Jezusowego 11(2015) www.poslaniec.co.
© 1996–2015 www.mateusz.pl