JACEK POZNAŃSKI SJ
Słowa są znakami, które po części wyrażają, a po części zakrywają nasze wnętrze. Słowami jedynie sygnalizujemy to, co w nas jest. Nieraz też fałszujemy. Niekiedy mogą znaczyć coś określonego, ale wyrażać całkiem coś innego. To samo słowo, np. Jezus oznacza konkretną Osobę, ale można wyrazić w nim miłość, albo drwinę, wymówić ze czcią, albo jako jedno z przekleństw.
Słowa przyciągają inne słowa, łączą się w zdania i wypowiedzi, zgadzają się ze sobą lub sobie przeczą. Bardzo dobrze wiemy, co się dzieje w mediach, gdy ktoś z polityków wypowie choćby jedno zdanie czy nawet krótki ale dosadny zwrot. Powstają kolejne ciągi słów. Gdy oglądamy wieczorne wiadomości, to zadziwia nas nieraz, jak to wszystko eskaluje, jak słowa stają się coraz cięższe, coraz bardziej ironiczne i drwiące, coraz bardziej stają się mieczami, które tną i sieką na oślep.
Ale taka eskalacja słów, namnażanie się ich ilości i ciężaru, jest nam znane z rodzinny konfliktów. Małżeńskie czy rodzinne kłótnie powstają często z powodu nieopatrznie rzuconego słowa. I już nie jesteśmy w stanie zatrzymać ich ulewy. Czasem jedno słowo rozdziela rodziny na pół głęboką przepaścią na długie lata.
Są słowa niszczące życie w człowieku. Czasem wdrukowują je rodzicie swoim dzieci. Słowa, przykładowo, takie jak: „zawsze ustępuj”, „to przez ciebie”, „ty nic nie potrafisz!”. Niby nic. A jednak – zostają. Padły w jakimś newralgicznym momencie relacji. Zapadają gdzieś głęboko. Co gorsza. Pracują tam. Przetwarzają uczucia i myśli. Dorastając dziecko staje tym, co te słowa głoszą: zawsze ustępuje, bierze całą winę na siebie, cokolwiek zacznie robić, zaraz się nie udaje. Całe życie z rozmaitymi wyborami staje się realizowaniem takich słów.
Ale są też słowa dające życie. Cała Biblia jest ich pełna. W Biblii są tylko słowa, które dają życie. Nawet jeśli są to trudne słowa. Chyba można nawet powiedzieć, że w księgach Biblii ludzie zebrali te słowa, które zostały wypróbowane w tyglu ludzkiego doświadczenia i okazały się tymi, które dają życie.
Jezus Chrystus jest odwiecznym i jedynym Słowem Ojca. Mistrz Eckhart pisze: „Ojciec niebieski wypowiada jedno Słowo, a czyni to od wieków. Spala przy tym całą swoją moc, wypowiada w Nim całą Bożą naturę i wszystkie stworzenia. Słowo to spoczywa ukryte w duszy, nieznane i niesłyszane, dopóki nie zostanie Mu dany posłuch w głębi; przedtem nie jest słyszane. Trzeba wyciszyć wszystkie głosy i wołania, zapanować musi zupełna cisza, całkowite milczenie.” (Kazanie 19) Bóg nie mnoży słów, nie zagaduje nas. Wypowiedział jedno Słowo. Odwiecznie to jedno Słowo wypowiada. Wystarczy by ono jedno dotarło do człowieka.
Wypowiadać jedno słowo. Tak, to może być także wzór dla naszej komunikacji z Bogiem, czyli modlitwy. Chcemy do Niego dużo mówić, bo tyle spraw. A wystarczy tylko jedno słowo. Co więcej, słowo, które wiedzie do milczącej, ale bardzo intensywnej obecności: „w ciszy i spoczynku Bóg mówi w duszy i cały się w niej wypowiada. Tam Ojciec rodzi Syna i tak wielką rozkosz znajduje w swym Słowie, taką ku Niemu żywi miłość, że przez cały czas – to znaczy poza czasem – ani na chwilę nie przestaje Go wypowiadać”. (Kazanie 19). Jeżeli Ojciec czyni to w sobie, to także my, Jego dzieci, winniśmy naśladować naszego Ojca: w ciszy wypowiadać w sobie jedno słowo: Je-zus. To modlitwa, która jednoczy z Ojcem. A tekst chrześcijański z I lub II wieku, tzw. „Pasterz Hermasa”, mówi: „Imię Syna Bożego wielkie jest, niezmierzone i cały świat dźwiga”. W ten sposób modlitwę pojmuje starożytna praktyka modlitwy serca.
Dobrą praktyką na Wielki Post może stać się ignacjański rachunek z używanych słów. Stań więc najpierw w postawie słuchania. „Słuchaj Izraelu”, brzmi we wstępie do najważniejszego przykazania, przykazania miłości. Słuchaj Bożego Słowa. Ono jest wypowiadane w ciszy, a więc nie jest agresywne, niszczycielskie, narzucające się, gwałcące. Wsłuchaj się w swoje serce. Zacznij od dziękczynienia. Podziękuj za słowa dobre, te które budziły i umacniały nadzieję i miłość. Czy takie dzisiaj wypowiedziałeś? Czy takie dzisiaj usłyszałeś? Warto odczuwać i smakować te dobre słowa, być wdzięcznym. Następnie popatrz na wszystkie słowa, jakie dzisiaj padły z twoich ust i które słyszałeś wokół siebie. W jakim kierunku prowadziły Twoje rozmowy? Czy słyszane słowa prowadziły cię w kierunku radości czy smutku, zapału czy zniechęcenia, inspirowały do dobra czy do zła, złośliwości, drwiny. Rozeznawaj. Potem przeproś za słowa złe, bolesne, raniące, niszczące, ironiczne. Każdego dnia zdarza nam się wypowiedzieć ich kilka. Warto się też przeprosić, jeśli używanie słów sprawiło, że stawały się puste i bezsensowne. W końcu spróbuj się zapytać Boga o słowa na jutro. Jakie słowa jutro winieneś wypowiedzieć? Jak je masz wypowiedzieć? Jakie słowo Jezusa podjąć jutrzejszego dnia?
Ponieważ chrześcijaństwo jest religią Słowa Przedwiecznego, winniśmy dbać o słowa doczesne. Być może i z ich używania będziemy sądzeni. W końcu możliwość używania słów jest bardzo cennym darem Boga.
Jacek Poznański SJ
Artykuł ukazał się w lutowym wydaniu Posłańca Serca Jezusowego 2(2013): http://www.poslaniec.co/
© 1996–2013 www.mateusz.pl/mt/jp