JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(Iz 42,1-4.6-7): „Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.” Bóg, gdy przychodzi do człowieka, gdy chce mu coś przekazać lub o czymś go pouczyć, nigdy nie stosuje przemocy, niczego na człowieku nie wymusza (czego symbolem jest podnoszenie głosu, czyli krzyk). Raczej jest dyskretny, cichy i cierpliwie wyczekuje, aż człowiek zauważy i zechce dać odpowiedź. Tam, gdzie człowiek ciągnie już ostatkiem sił, Bóg chce wesprzeć, podtrzymać i umocnić; tam, gdzie tli się ostatnia iskra nadziei, chce ją rozpalić. Czy twój obraz Boga jest podobny do tego, który przedstawia prorok Izajasz? Czy pozwala ci coś zrozumieć z twojej historii relacji z Bogiem?
(Ps 29,1-4.9b-10): „Ponad wodami głos Pański, Pan ponad wód bezmiarem!” Wody to w języku biblijnym symbol pierwotnego chaosu, zniszczenia, śmierci. Zarazem jest to także symbol życia, odrodzenia, oczyszczenia. Woda ma więc dwuznaczne, ambiwalentne znaczenia. Podobnie jest z życiem każdego z nas: może stać się chaosem i ruiną, a może prowadzić do tego, co nazywamy życiem szczęśliwym, pełnią i radością. Życie, jak płynący strumień wody, jest wielką możliwością. Głos Pański nad wodą to stwórcze Słowo Boga. Czy pozwalam, aby to stwórcze Słowo unosiło się nad moim życiem, by je kształtowało i formowało, wyciągało z chaosu, prowadziło do pełni?
(Dz 10,34-38): „Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc”. Każdy chyba pragnie, aby stać się dobrym człowiekiem, aby dobrze czynić. Ale często doświadczamy tego, że nie jesteśmy w stanie, że różne rzeczy nas blokują, począwszy od złego samopoczucia, poprzez różne konflikty i napięcia z ludźmi, a skończywszy na naszym zwykłym egoizmie. Doświadczamy, że sami z siebie nie jesteśmy w stanie być dobrymi. Dlatego potrzebujemy ciągle czerpać, z jakiegoś źródła dobra. Ostatecznie tym źródłem jest Bóg, a sakramentem, czyli znakiem i narzędziem Dobra jest człowieczeństwo Jezusa.
(Mt 3,13-17): „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.” Chrzest Jezusa w Jordanie jest obrazem chrztu każdego chrześcijanina. Choć jest to fundamentalny sakrament, niewielu z nas miało okazję go świadomie przeżyć. Zwykle otrzymujemy go będąc małymi dziećmi. Medytując tę scenę z Ewangelii, jesteśmy zaproszeni, by wyobrazić sobie swój własny chrzest, czyli postawić się na miejscu Jezusa, jako umiłowany syn albo umiłowana córka niebieskiego Ojca. Warto może się przy tym zapytać, co mój chrzest i towarzyszące mu Boże wyznanie bezwarunkowej do mnie miłości, zmieniło w moim życiu? Czy dalej w jakiś sposób wpływa on na moje postawy i wybory? Chrzest daje nam szczególną bliskość w kontakcie z Bogiem. Czy rzeczywiście tę bliskość czuję, czy o nią dbam, czy ją pielęgnuję?
Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/
© 1996–2011 www.mateusz.pl/mt/jp