www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXXIV niedziela zwykła – Chrystusa Króla

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(2 Sm 5, 1-3): „Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.” Z tekstu wynika, że Dawid zarazem jest królem i nie jest jeszcze królem. Część ludu Izraela, dokładniej, plemię Judy, uznaje go za króla, ale część, czyli pozostałe plemiona, jeszcze nie. W końcu wszystkie plemiona Izraela gromadzą się wokół Dawida. Chcą w nim widzieć króla, króla nie według ludzkiego wyobrażenia, lecz według Bożego zamysłu: chcą zgromadzić się wokół jednego pasterza. Z jednej strony jest to pasterz wybrany przez Boga; z drugiej, wybrany przez lud. Nie jest to ktoś obcy, z zewnątrz, bo wszyscy rozpoznają w nim swojego brata, jednego z nich. Także dla Boga jest on kimś bliskim. Jako namaszczony świętym olejem nosi tytuł mesjasza. Namaszczenie to znak, że Bóg go wybrał i że Duch Boży jest z nim, by żył według Bożego zamysłu: był pasterzem swojego ludu. Władza nad ludźmi może być tylko władzą pasterza, który daje swojemu ludowi jedność i poczucie bezpieczeństwa.

(Ps 122): „Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pana. Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem. Do niego wstępują pokolenia Pańskie,

aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.” Bóg nakazał, by wszyscy Izraelici każdego roku odbyli podróż do Jerozolimy. Mogłoby to wydawać się jakimś bardzo arbitralnym i dziwnym nakazem. Czyżby Bóg chciał sobie zapewnić wielkie tłumy i ciągłość kultu. Bogu jednak nie chodzi o siebie. On tego nie potrzebuje. Regularne pielgrzymki były potrzebne Jego ludowi, by mu pomóc zachować tożsamość i jedność, by dać ludziom możliwość wzajemnego umacniania się i wspólnego cieszenia się z Przymierza. Psalm chce wyrazić tę radość ze wspólnego przebywania, z odczucia wspólnoty pragnień, modlitwy, która rodziła się przez dni wspólnego wysiłku w znoszeniu zmęczenia, trudu, niedogodności. Najważniejsze jednak było wspólne, jako lud, dziękczynienie Bogu za jego Przymierze i wierność. Dziękować imieniu Pana to specyficzne zadania i powołanie Izraela. Pośrodku narodów być dziękczynieniem i tak dawać świadectwo.

(Kol 1, 12-20): „Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziele świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.” Tekst św. Pawła wydaje się być wyznaniem wiary, syntezą misterium Chrystusa. Daje wszystko obejmującą nadzieje, bo zarysowuje on ogromne horyzonty Bożego zamysłu i zapewnia, że został on już zrealizowany w Chrystusie. Jednocześnie jest ów zamysł ciągle realizowany w indywidualnym życiu każdego człowieka na tyle, na ile chce on uczestniczyć w świetle i pozwala się wyrywać z ciemności. Paweł jest zachwycony Bożym planem. To z tego zachwytu, inspirującego głębokie dziękczynienie rodzi się kontemplacja – ciche trwanie przed Panem. Powołaniem Kościoła, czyli wspólnoty wierzących jest wciąż dziękować Bogu. Dlatego cotygodniowe spotkania w Kościele nazywają się Eucharystią. Jest to czas odkrywania Bożego planu, uzdalniania serca i umysłu do rozpoznania Bożego zamysłu, zachwycenia się nim i kontemplowania Boga działającego w codzienności. Kontemplując Chrystusa kontemplujemy człowieka, który żył według Bożej myśli; kontemplując Chrystusa kontemplujemy jednocześnie Boga, którego zamysł przenika wszystko.

(Łk 23, 35-43): „Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym.” Jezus przeżywa najtrudniejsze doświadczenie swojego życia: jest na krzyżu, umiera, jest najsłabszy. W takim momencie człowiek oczekuje wsparcia, słów pocieszenia, współodczuwania. Tymczasem Jezusowi odmówiono tej posługi. Do granic możliwości próbowano Jego zaufanie Bogu i to, czy będzie żył według Bożego zamysłu. Tak jak na początku, kiedy kusił Go szatan na pustyni, tak i teraz, gdy znowu pobrzmiewają tamte trzy pokusy, Jezus im nie ulega. I tu i tam chodzi o jedno: by Jezus odstąpił od realizacji Bożego planu: pokazał swą władzę, moc, siłę, użył ich dla siebie samego, by siebie i swoje życie uratować, ocalić. Tam, na pustyni, Jezus walczył Bożym słowem. Tutaj, na krzyżu, innym miejscu samotności, po prostu milczy. Odpowiedź jest już bowiem dana. Odpowiedź wisi na krzyżu. Odpowiedź może sama wypłynąć z człowieka, gdy będzie kontemplował Ukrzyżowanego – a nie tylko „stał i patrzył”.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp