www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXXII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(2 Mch 7,1-2.9-14): „Drugi zaś brat, w chwili gdy oddawał ostatnie tchnienie, powiedział: Ty zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego.” Słowa braci machabejskich można widzieć jako świadectwo ważnego rozwoju wiary ludu Izraela. Chodzi o sprawę zmartwychwstania. Odkrycie wiary w zmartwychwstanie ciała stało się możliwe dopiero po długim czasie obcowania z Bogiem, życia ze świadomością Jego obecności i działania oraz doświadczenia Jego wierności swojemu ludowi pośród wszystkich zawieruch historii. Doświadczenie Izraelitów, że Bóg ich nigdy nie opuścił, w końcu przeniosło się także na śmierć: także w śmierci człowiek nie będzie przez Boga opuszczony. Zmartwychwstanie jest po prostu ostatecznym poświadczeniem tego, że Bóg jest wierny. To odkrycie, właśnie gdzieś na poziomie egzystencjalnym, jest istotne także dzisiaj w naszej wędrówce wiary: jeśli przez całe nasze życie będziemy ćwiczyli się w odkrywaniu, że Bóg jest nam wierny, że zachowuje swoje obietnicach, to w godzinie śmierci nie będziemy mieli wątpliwości co do zmartwychwstania w całym naszym ludzkim bycie. I wtedy także Bóg nas nie opuści.

(Ps. 17): „Ujrzę Twoje oblicze, ze snu powstając nasycę się Twoim widokiem”. Czasami dopada każdego z nas ból z powodu jakiegoś zasadniczego niespełnienia naszego życia. Wciąż jest ono nie takie, jak powinno być; wciąż czujemy, że nie dorastamy do tego, kim moglibyśmy być. Nasz rozwój blokują między innymi różne okoliczności życia. To poczucie niespełnienia wyrażamy w wołaniu, błaganiu, modlitwie, które gdzieś tam z nas wypływają. Człowiek, który stara się iść drogą Pana nie musi się lękać, że jego życie ostatecznie pozostanie sfrustrowane. Bóg do tego nigdy nie dopuści. Nawet w trudnościach i cierpieniach Bóg strzeże go jak źrenicy oka i daje wytchnienie, by mógł nawet przez to, co wydaje się stratą czasu i możliwości, dorastać do zadanej mu pełni. A jeśli wydaje się nam, że jesteśmy z czegoś odzierani, to być może tak naprawdę jesteśmy wyrywani z naszego egoizmu, lenistwa, rutyny i bezmyślności – jesteśmy budzeni ze snu i iluzji, aby móc zobaczyć prawdziwe oblicze Boże tam, gdzie Go teraz nie jesteśmy w stanie dostrzec. Nasyci nas tylko spotkanie z prawdziwym Bogiem.

(2 Tes 2,16-3,5): „…módlcie się za nas …, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę. Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego… Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej.” Nie sposób uniknąć zła w życiu; nie da się całkowicie ustrzec ludzkiej przewrotności, zawiści, zazdrości i głupoty. Chrystus, człowiek, który żył dobrze czyniąc, działając w duchu prawdy i miłości, doświadczył całego tragizmu międzyludzkiej niechęci. Dlatego możemy mieć Chrystusa za przykład, z Jego cierpliwością, która wyrastała z serca skierowanego nieustannie ku miłości Bożej. Wtedy też przychodzi moc, by mimo wszystko kochać naszych nieprzyjaciół. Gdy tak przyłączymy się do Chrystusa może ożyć w nas dobra nadzieja i we wszystkich okolicznościach odczujemy owo „niekończące się pocieszenie”, które przychodzi z poczucia bliskości Boga współcierpiącego z nami.

(Łk 20,27-38): „Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go…” Jezus jest wystawiany na próbę przez Saduceuszów. Człowiek, który wyznaje jakieś wartości, zwłaszcza wartości religijne, takie próby przechodzi dosyć często. Życie wartościami, czyli oparcie swoich wyborów nie na czymś namacalnym ale na rzeczywistościach duchowych, zawsze będzie innych ludzi intrygować, czy nawet irytować i będą zadawać pytania. Przychylni i ciekawi będą chcieli zrozumieć; uprzedzeni będą starali się ośmieszyć lub wyszydzić. Wyznając chrześcijaństwo, które stawia bardzo wysokie wymagania, tak religijne jak i moralne i broni wartości często negowanych, będziemy się bardzo często spotykali z pytaniami do nas kierowanymi, i to zarówno w przyjazny, jak i agresywny sposób. Dlatego tym usilniej trzeba wpatrywać się w Jezusa, który podejmuje owo wystawianie na próbę, i może nie tyle chodzi mu o obronienie siebie czy ośmieszenie pytających, ale o człowieka, także tego złośliwego i podstępnego – by zrozumiał i przyjął zbawienie.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp