JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(2 Krl 5, 14-17): „Wtedy Naaman wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: «Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem. A teraz zechciej przyjąć dar wdzięczności od twego sługi».” Naaman to człowiek, który potrafił rozpoznać cud w swoim życiu. Nie tylko doświadczył niezwykłego wydarzenia i ucieszył się z pomyślnego losu, lecz również dostrzegł poza nim coś więcej. Wiele osób czeka na cud. Ale żeby mieć udział w cudzie trzeba być na niego przygotowanym. Trzeba codziennie uczyć się czytać wydarzenia życia oczami wiary i wprawiać się w wyczuwaniu czegoś i kogoś poza nimi. Cud przychodzi, gdy ludzkie serce jest przygotowane na wdzięczność i gdy człowiek jest już wewnętrznie otwarty na to, by radykalnie zmienić swoje życie, tzn., uznać, że na całej ziemi nie ma Boga, poza Bogiem Jedynym.
(Ps 98): „Śpiewajcie Panu pieśń nową, albowiem uczynił cuda. Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego. Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio. Cieszcie się, weselcie i grajcie.” Psalmista zaprasza nas do śpiewania wciąż nowej pieśni, do układania wciąż na nowo psalmu dla Boga, dziękczynnego hymnu. Bo Bóg działa ciągle, wciąż na nowo podejmuje inicjatywę w życiu człowieka i sprawia nowe rzeczy. Jakie wydarzenia w Twoim życiu na to mogłyby wskazywać? Czy czułeś (-aś) się przemieniony (-a), uzdrowiony (-a), a może nawet zbawiony (-a)? Czy doświadczyłeś (-aś) Bożej wierności i dobroci? Czym się cieszyłeś (-aś) w ostatnim czasie, co sprawiło ci głęboką radość, którą być może chciałbyś (-łabyś) się podzielić z całą ziemią, zanieść ją na krańce świata?
(2 Tm 2, 8-13): „Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida. On według Ewangelii mojej powstał z martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów jak złoczyńca; ale słowo Boże nie uległo skrępowaniu.” Paweł znosi dla Jezusa i Jego Ewangelii cierpienie i więzienie. Ale nie rozczula się nad sobą. Dla niego ważniejsza jest sprawa Chrystusa. Słowu Bożemu nie da się zamknąć ust, ono będzie dalej działało, czy on będzie w więzieniu czy na wolności, chory czy zdrowy, umarły czy żywy – jeśli tylko na to pozwoli, Bóg będzie przez niego, przez jego osobę i postać działał dalej, bo tak Bóg chce. Czy chcesz, aby Bóg przez ciebie działał tam, gdzie mieszkasz, pracujesz i odpoczywasz? Czy pozwalasz Mu na to działanie. Być może nie chodzi od razu o mówienie o Nim czy podjęcie jakiś konkretnych działań ale o wewnętrzną decyzję i przyzwolenie, by On jakoś promieniował przez ciebie na innych, niezależnie od twojej sytuacji życiowej: pełni i witalności czy depresji, poczucia szczęścia czy kryzysu, życiowym sukcesie czy rozpadających się planach.
(Łk 17, 11-19): „Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu.” Chory na trąd Samarytanin wraz z dziewięcioma trędowatymi Żydami, zostaje uleczony mocą słowa Jezusa. Słowo to wydaje się nie mieć bezpośredniego związku z ich prośbą, a nawet można by je odebrać jako wymijające stwierdzenie. Jednak chorzy byli posłuszni słowu i dzięki temu obudziło ono w nich moc wiary. Jezus polecił wykonać im pewne drobne działanie, które nie miało oczywistego związku z ich sytuacją: mieli iść i pokazać się kapłanowi. Jezus nie uzdrawia natychmiast i niejako automatycznie. Od tych, którzy pragną być uzdrowieni wymagane jest coś więcej, wymagana jest gotowość wyjścia poza horyzont, w którym dotychczas żyli, gotowość wkroczenia w nowy, nieznany im, albo przez nich zaniedbany, wymiar rzeczywistości – rzeczywistości wiary w Jezusa. Niestety, okazuje się, że nawet z tych, którzy uwierzyli, tylko w niektórych, a nawet w bardzo nielicznych, wiara dochodzi do pełni: kulminuje we wdzięczności i uwielbieniu. I to jest najsmutniejsze.
Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/
© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp