JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(Ha 1, 2-3; 2, 2-4): „Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: Krzywda mi się dzieje, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawości i na zło spoglądasz bezczynnie?” Pytanie o zło jest jednym z najtrudniejszych dla człowieka wierzącego. Dlaczego istnieje zło? Skąd się wzięło? Dlaczego Bóg nic ze złem nie robi? Dlaczego na nie pozwala? Dlaczego dopuszcza nieraz tak okrutne i przerażające doświadczenia? Habakuk krzyczy. Jest to krzyk desperacji, rozpaczy, jest to wzywanie pomocy w obliczu szerzącego się zła, ale przede wszystkim rozpaczliwy krzyk z powodu Bożego milczenia. W końcu Pan odpowiada, choć robi to w sposób bardzo tajemniczy. Nie robi Habakukowi wymówek ale także nie czyni nic konkretnego z dręczącą proroka sytuacją. Zachęca tylko, by oczekiwać i być cierpliwym. Bóg nie tłumaczy się, nie wyjaśnia, dlaczego wydaje się być głuchy na te natarczywe wołania bólu. Prorokowi mówi tylko, że nie opuścił ani jego ani ludu. I dodaje, że sprawiedliwy będzie żył dzięki swej wierności, albo w dosłownym tłumaczeniu: „wierze”. Może właśnie cierpliwością i zaufaniem Bogu jesteśmy w stanie sami w sobie zniszczyć zło, które nas spotyka? Może samo strzeżenie nadziei jest bronią przeciw przemocy?
(Ps 95): „Przyjdźcie, uwielbiajmy Go padając na twarze, zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył. Albowiem On jest naszym Bogiem, a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.” Psalm zaprasza nas, abyśmy odnowili nasze wyznanie, że Bóg jest naszym Bogiem. Co tydzień przychodzimy na Eucharystię właśnie w tym celu. Samym tym aktem jak gdyby ponawiamy naszą decyzję odrzucenia wszelkich bożków i idoli, do których świadomie czy nieświadomie zaczęły lgnąć nasze serca w gmatwaninie spraw. Takie ciągłe potwierdzanie naszego raz dokonanego wyboru jest konieczne, bo człowiek jest stworzeniem o krótkiej pamięci, łatwo zapomina, łatwo ulega złudzeniom, wobec trudnej prawdy rzeczywistości, woli dać się uwieść zafałszowaniom, iluzjom, pozornym rajom. Dlatego musimy mieć systematyczną i regularną szansę „terapii”, by się z tego otrząsać, by to wszystko wyrwać, zanim zapuści w nas korzenie. Lekarstwem jest dziękczynienie, uwielbienie, wysławianie jedynego Boga. To wszystko obejmuje słowo: Eucharystia.
(2 Tm 1, 6-8. 13-14): „Najdroższy: Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia.” Bóg wie, że to, co dzieje się w świecie może nas zatrwożyć, przerazić, obezwładnić swym ogromem. Zło i przemoc wydają się często tryumfować. Ale Bóg nas na to wszystko dobrze przygotował. Dał nam mianowicie „ducha mocy i miłości i trzeźwego myślenia”. Zło i przemoc nie mogą nas napełniać strachem i paraliżować. Nie możemy też ich zwalczać kolejnym złem i przemocą. Możemy się im natomiast przeciwstawiać mocą miłości, i to nie miłości rozumianej jako sympatyczne uczucia, ale miłości roztropnej, zintegrowanej ściśle z umysłem, tzn., mądrości. Wobec zła i przemocy chrześcijanie winni używać całej pełni daru mądrości, który w nich mieszka, dzięki Duchowi Świętemu. Nie możemy więc ulegać bardzo naturalnemu schematowi akcja-reakcja, ale odpowiedź na zło winniśmy przefiltrować przez mądre serce, rozeznające w miłości, szukające ocalenia człowieka oraz zniszczenia zła.
(Łk 17, 5-10): „Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna.” Wobec życiowych trudności, cierpienia i doświadczanego zła, pierwszą rzeczą, którą winniśmy, jako chrześcijanie podjąć, to prosić o przymnożenie naszej wiary. O ten wyłącznie dar prosił Jezus przed swoją Męką dla Piotra, który za niedługo miał zostać przesiany przez straszliwe sito szatana: Jezus modlił się, by nie ustała jego wiara. Chodzi o to, by zdać się na moc Bożą. To nie my mamy zacząć działać ale Bóg. Naszą rolą jest przyłączyć się do Bożego działania. Jezus mówi nam, że wcale nie potrzebujemy jakiejś wielkiej wiary, ale wystarczy, gdy obudzimy, ożywimy naszą „wiarę jak ziarno gorczycy”. Pan uczyni resztę. Bóg przyłączy nas do swojego dzieła. I to będzie Jego dzieło, więc nie musimy się niepokoić, On chce byśmy byli Jego współpracownikami, sługami, nie zaś głównymi odpowiedzialnymi. W tym celu Bóg nie wymaga od nas ogromnych rzeczy, ale prosi o tę odrobinę, której być może się wstydzimy, czy której nie doceniamy.
Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/
© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp