www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXIV niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Wj 32,7-11.13-14): „I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem.” W tym fragmencie, jak i w niektórych innych fragmentach Starego Testamentu, Bóg jest przedstawiany w bardzo niepokojący sposób: jest niecierpliwy i mściwy; chce zniszczyć cały lud; kusi Mojżesza, by zdradził swój lud i skupił się na sobie i własnej przyszłości; sprzeniewierza się swoim przysięgom, tak iż człowiek musi Mu o nich przypominać. Jest to Bóg straszny, tajemniczy, nieprzewidywalny, przekraczający ludzkie pojęcie, Bóg, po którym wszystkiego się można spodziewać. Jest to Bóg w którym człowiek odnajduje wszystko to, co go w nim samym przeraża i paraliżuje, z czym sam sobie nie potrafi dać rady. Tak, w pewnym momencie człowiek zaczyna postrzegać Boga przez pryzmat siebie samego. Chyba też dlatego Bóg wcielił się w Jezusie, by oczyścić obraz Boga z tych wszystkich ludzkich projekcji i wyobrażeń. Bóg jest „ludzki”, ale w całkiem innym sensie, sensie ukazanym nam przez Jezusa.

(Ps 51): „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha. Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego.” Ogromnym pragnieniem psalmisty jest dar ponownego stworzenia. Wobec grzesznej przeszłości i spowodowanej przez nią kary i śmierci nic innego nie wchodzi w grę. Psalmista czuje, że tylko nowe stworzenie może mu pozwolić budować przyszłość, która będzie napełniona życiem i sprawiedliwością wobec Boga i ludzi. Znając swoją słabość, a zarazem godny pożałowania stan, w jaki grzech go wprowadza, prosi on także o ochronę na przyszłość, by nowy grzech nie pozbawił go nowego ducha i czystego serca, źródła radości i wesela. Psalmista słusznie pragnie ponownego stworzenia. Grzech strącił go w nicość i absurd. Bóg natomiast stwarza cały czas: On jest Stwórcą, a nie tylko był Stwórcą.

(1 Tm 1,12-17): „Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego.” Nie ma człowieka, który nie mógłby stać się świętym przy Bożej pomocy. Każdy, kto mówi, że to nie dla niego, że się na świętego nie nadaje, tak naprawdę znieważa Boga, lekceważy Go, pokazuje, jak bardzo Go nie zna i nie rozumie. W każdym człowieku może się okazać „cała wielkoduszność jako przykład” dla innych. A ten, który uznaje swoją ułomność i słabość szczególnie się do tego nadaje, by okazała się w nim Boża moc. (Często jednak mówienie o „nienadawaniu się” na świętego, jest tak naprawdę fałszywą pokorą i wymówką, by nie zawracać sobie Bogiem głowy i wieść „spokojne” życie). Pan zawsze obdarza nad miarę, przeobficie swoją łaską, nie tylko czyni to, co człowiek sobie nieśmiało wyobraża, ale daleko przekracza te ludzkie biedne wyobrażenia. Paweł tego doświadczył i już do końca życia nie mógł wyjść z zachwytu nad tym paradoksem: być grzesznikiem umiłowanym przez Boga.

(Łk 15,1-32): „Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata z domu i nie szuka staranne, aż ją znajdzie.” Przypowieści Jezusa uczą nas nie zadawalać się tym, co już mamy, w taki sposób, by nas to pogrążało w pasywności. Jako naśladowcy Jezusa nie możemy osiadać na laurach. Pasterz mógłby powiedzieć: dobrze, że mam dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, że tylko jedna mi zginęła; kobieta, mogła się pocieszać: dobrze przynajmniej, że zgubiłam tylko jedną drachmę; ojciec mógł się sobie wmawiać, że przecież jeden syn jest mu wierny. Tymczasem Jezus ukazuje przez bohaterów tych przypowieści, że Bogu zależy na tym, kogo nie ma przy Nim, na każdym, który się zagubił i zatracił. W takiej sytuacji bowiem wszyscy jakoś się gubią, wszyscy coś tracą. Bóg nie mógłby się cieszyć, gdyby cokolwiek z tego, co stworzył zginęło, przepadło, rozpłynęło się w nicości. Dlatego wyrusza na poszukiwanie, dlatego, odwiedza każdy kąt i ciemną dziurę, dlatego cierpliwie czeka i wypatruje.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp