www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXIII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Mdr 9,13-18b): „Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką – a któż wyśledzi to, co jest na niebie? Któż poznał Twój zamysł, gdyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?” Z wielkim trudem udaje nam się poznawać sprawy ziemskie, fizyczne zjawiska, biologiczne procesy, czyli to, co my, dzięki naszej naturze, przekraczamy, transcendujemy. Ileż problemów mamy z poznawaniem innych ludzi. Jak trudne musi więc być poznanie i zrozumienie kogoś, kto nas transcenduje i to w niewyobrażalny sposób. Bóg jest kimś Całkowicie Innym, a więc całkowicie odległym od naszych o Nim wyobrażeń, a jednocześnie, dzięki swojemu Duchowi, który w nas zamieszkuje, jest nam kimś bardzo bliskim. Jego obecność wśród nas i w nas ukazuje się przez przejawy mądrości w życiu indywidualnym i społecznym. Mądrość w sensie biblijnym to sztuka życia, rozróżniania dobra i zła, sztuka roztropnych wyborów. To wszystko jest dziełem współpracującego pośród naszych zmagań Bożego Ducha. Dzięki otwarciu na będącą owocem tej współpracy mądrość, nasze życiowe ścieżki stają się proste i zaczynamy żyć w harmonii z najgłębszą strukturą świata.

(Ps 90): „Obracasz w proch człowieka i mówisz: Wracajcie, synowie ludzcy. Bo tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, albo straż nocna.” Życie jest wracaniem na właściwe człowiekowi miejsce w porządku kosmosu, systematycznie, powoli, każdego dnia. Życie jest uczeniem się własnych granic i pokory. W takiej perspektywie można być zrezygnowanym i wewnętrznie zbuntowanym siedzieć sobie gdzieś w kącie. Jednak prawdziwe doświadczenie własnej małości wobec Boga jest w istocie ogromnym pocieszeniem i przeżyciem mistycznego oświecenia. Nieraz zabiera to całe życie, zanim człowiek dojdzie do tego, że wszystko zależy od Boga, że bez Jego życzliwej obecności największe osiągnięcia człowieczego życia po prostu go sfrustrują. W Biblii świadomość małości nie jest upokorzeniem, ale wyzwoleniem. Jest to małość, dzięki której odzyskujemy życiodajne soki ważnej ludzkiej zdolności: zaufania Bogu.

(Flm 9b-10.12-17): „Jednakże postanowiłem nie uczynić niczego bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z musu, ale z dobrej woli. Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego.” Paweł w bardzo osobistym liście wstawia się za zbiegłym niewolnikiem. Onezymowi za jego czyn grozi według prawa rzymskiego poważna kara. Paweł bardzo delikatnie stara się jednak przekonać Filemona, pana owego niewolnik, by sprzeciwił się uświęconej prawnej praktyce swojej epoki dotyczącej niewolnictwa. Motywuje go w tym Ewangelią i rzeczywistością przyjętego we chrzcie nowego stworzenia. Paweł nie zmusza Filemona, nie szantażuje, ale pragnie go przekonać, pragnie, by to on sam się zgodził i zaakceptował nie tylko wiarę, ale i konsekwencje wiary: zniesienie nierówności między ludźmi, nierówności, które ludzie sami sobie wytworzyli. Ten krótki, osobisty list Pawła także jest Bożym Objawieniem, które zaprasza do przezwyciężania mocą wiary wszelkich międzyludzkich barier, do pokojowego rozpoznania w drugim człowieku, jakkolwiek społecznie sklasyfikowanym, „brata umiłowanego”.

(Łk 14,25-33): „On zwrócił się i rzekł do nich: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.” W tych ostrych słowach Jezusowi nie chodzi o lekceważące odrzucenie bliskich nam ludzi. Z całości kontekstu nauczania Jezusa możemy wnosić, że pragnie on raczej tego, byśmy ich wszystkich odzyskali, ale już w nowej perspektywie: właśnie z punktu widzenia Jezusa i przez Jezusa; byśmy popatrzyli na nich w duchu wiary i przez pryzmat miłości Chrystusowej; byśmy nie ulegali toksycznym relacjom, zniewalającym i chorobliwym postaciom miłości (których tak wiele jest w relacjach z bliskimi ludźmi), ale uczyli się miłości prawdziwej, która jest wymagająca, ale przede wszystkim przebacza i wydaje siebie innym. Kochanie kogoś bardziej niż Chrystusa degeneruje miłość oraz osoby, które taką „miłością” są związane. Jesteśmy zaproszeni do tego, by pozwolić Duchowi Świętemu na przemienienie tych relacji, na wewnętrzne uwolnienie nas i uzdolnienie do życia rzeczywistością miłości, którą ukochał nas Bóg w Jezusie. Iść za Jezusem bez odrzucenia i przyjęcia wszystkiego w Nim i przez Niego, jest podjęciem bardzo niebezpiecznego ryzyka – takie bowiem pójście za Jezusem może się okazać katastrofą.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp