www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Syr 3,17-18.20.28-29): „Serce rozumnego rozważa przypowieści, a ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca.” Najtrudniejsze nie jest mówienie, ale słuchanie. Mówić uczymy się wszędzie. Szkół słuchania właściwie nie ma. Prawie cała nasza edukacja skupia się na tym, by uczynić nas kompetentnymi w mówieniu na pewne określone tematy. Stajemy się ludźmi wiedzy. Ale do bycia ludźmi mądrymi jeszcze nam dużo brakuje. Mądry to ten, kto umie odczytywać wydarzenia życia jako przypowieści i nie tyle analizuje je intelektualnie, co rozważa je w sercu, tzn. chodzi mu nie tylko o logiczne i racjonalne wyjaśnienie przyczyn i powiązań, ale także odkrycie tajemnicy rzeczy, wydarzeń, osób. Co więcej, ludzi mądrych można poznać po tym, że bardziej chcą słuchać niż mówić. Doszli oni bowiem do zrozumienia, że ogrom wiedzy, który zdobyli, zdecydowanie nie wystarcza. Pragną ciągle się uczyć, nawet od ludzi prostych, nawet ze zwykłych wydarzeń i spraw. Prawdziwie mądry człowiek jest pokornym i dlatego umiłowanym przez Boga.

(Ps 68): „Sprawiedliwi cieszą się i weselą przed Bogiem, i rozkoszują radością. Śpiewajcie Bogu, grajcie Jego imieniu, cieszcie się Panem, przed Nim się weselcie.” Człowiek sprawiedliwy potrafi zachwycić się Bożym staraniem o ludzką wolność. Praktycznie całą Biblia jest o tym, jak Bóg stara się uwalniać człowieka z różnych niewoli. W Jezusie wyzwala zaś z niewoli strachu przed śmiercią i ostatecznym unicestwieniem. Bóg daje także pokarm na drogę wolności oraz dom, miejsce odpoczynku i poczucia, że się jest u siebie. Owo wyzwalanie oraz wyposażanie wydarza się cały czas i staje się jawne, gdy tylko w ludzkim społeczeństwie pojawia się więcej sprawiedliwości i wzajemnej miłości, kiedy w ludzkim sercu jest więcej pokoju. Doświadczenie rzeczywistej wolności naturalnie prowadzi do ogromnej radości, cieszenia się i wesela, do pragnienia śpiewania i grania, wychwalania Tego, który tę wolność umożliwił. Może brak nam jako chrześcijanom radości właśnie z powodu uwikłania w różnorakie zniewolenia?

(Hbr 12,18-19.22-24a): „Nie przystąpiliście do dotykalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go słyszeli, prosili, aby do nich nie mówił. Wy natomiast przystąpiliście (…) do Pośrednika Nowego Testamentu – Jezusa.” List do Hebrajczyków został napisany do chrześcijan pochodzenia żydowskiego. Dlatego jest on też próbą zrozumienia jak mają się do siebie Stare Przymierze zawarte przez Mojżesza oraz Nowe Przymierze, które przyszło wraz z Jezusem Chrystusem. Aby właściwie tę relację opisać autor wskazuje zarazem na kontynuację oraz radykalną nowość. Obydwa elementy trzeba brać razem i widzieć razem. Dla chrześcijan jest to często problem. Widać to w dyskusjach wokół różnych żywotnych dla Kościoła spraw. Jedni widzą tylko kontynuację tego, co było; drudzy – tylko radykalne zerwanie i nowość. Serce zaprawione w rozważaniu Bożego dzieła zawartego w całej Biblii nie widzi tutaj sprzeczności, ale napięcie spowodowane obecnością życiodajnej Tajemnicy. Ponieważ Bóg przerasta nasz umysł, Boże działanie może wydawać się sprzeczne. Aby być biblijnie mądrym i rozumieć działanie Boga, trzeba umieć znieść i twórczo przeżywać owo napięcie między kontynuacją tego, co było oraz nowością, która jest tak inna, że wydaje się być nowym początkiem zaprzeczającym temu, co było.

(Łk 14,1.7-14): „Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali.” Współczesna kultura ciągle zmusza nas do przyjmowania postawy wzajemnego oceniania i ewaluacji. Jesteśmy przekonywani, że życie polega na selekcjonowaniu ludzi, na szukaniu wpływowych znajomych, wpychaniu się jak najbliżej tych, którzy są sławni, bogaci, mądrzy, święci, by sobie w ten łatwy sposób polepszyć samopoczucie, zaimponować innym. Ludzie robią sobie zdjęcia z ważnymi osobistościami, zbierają podpisy, czasami na pamiątkę, a czasami tylko po to, by samemu się dowartościować. Tymczasem, Jezus chce nam powiedzieć, że Bóg tak samo jest przy sławnych i wspaniałych, jak i przy tych, którym ludzie nie przypisują znaczenia. I dopóki my sami nie będziemy umieli uwolnić się od czynienia rozróżnień, odrzucając słabych i cichych, a pełne podziwu oczy zwracać na tzw. celebrytów, dopóty nie zrealizujemy Bożego królestwa na Ziemi. Jezus szukał towarzystwa ludzi pozbawionych publicznego znaczenia, bo dla Niego nie było ważne, co ktoś sobie o kimś myśli, On nie musiał się dowartościowywać i szukać dobrego samopoczucia w towarzystwie innych. Dla Niego było najważniejsze, że ten (ta) stojący (-a) przed Nim jest człowiekiem. To Mu wystarczyło, aby czuć się dobrze w jego obecności.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp