JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(Pwt 26,4-10): „Usłyszał Pan nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Zaprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód. Teraz oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie.” Gdy sprawy dobrze idą, nie jest łatwo przyznać, że zostaliśmy obdarowani. Może właśnie wtedy nieraz trudniej ofiarować pierwociny, czyli to, co najlepsze: najlepszy czas na modlitwę, najlepsze swoje siły i talenty, poświęcić część zasłużonego odpoczynku. Czasami trzeba wiele w życiu przeżyć, aby w końcu zrozumieć, że wszystko jest Bożym darem. Trudności, udręki i zmagania, które stają się wtedy naszym udziałem mogą być przeżywane albo jako życiowa tragedia i klęska albo jako sposobność dogłębnego przekonania się o własnej bezsilności, bezradności. Trzeba pozwolić, by to Bóg sam wyprowadził z tego Egiptu bezradności i bezsilności. Gdy Mu na to pozwolę, wtedy Pan daje więcej niż się człowiek spodziewa. A może lepiej, wtedy dopiero, człowiek jest w stanie przyjąć przeobfitość Boga i właściwie się z nią obejść, to znaczy, nie przywłaszczać jej sobie, ale ponownie ofiarować ją Panu radosnym sercem.
(Ps 91): „Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i mieszka w cieniu Wszechmocnego, mówi do Pana: ‘Tyś moją ucieczką i twierdzą Boże mój, któremu ufam’.” Czas Wielkiego Postu to również sposobność do postawienia sobie pytań o ważne sprawy, o jakość swojego chrześcijańskiego życia, świadomość spraw ostatecznych. Chodzi o pytania o to, co rzeczywiście jest moją twierdzą w życiu, na czym buduję moje zaufanie, w co lub do kogo uciekam? Czy potrafię zawierzyć się Bożej opiece? Czy potrafię mieszkać w cieniu Wszechmocnego? Czy potrafię przy nim odpocząć od palących promieni moich problemów? On posyła swoich aniołów, czyli szczególnie troszczy się o mnie, o wszystkie moje drogi. Na tej drodze na pewno czeka wiele ciosów i wiele niedoli. Niektóre zapewne mnie z różnych powodów dosięgną. Mimo wszystko jest jednak często jakieś poczucie, że Bóg mnie osłonił, że mogło być gorzej. Zresztą, niewiadomo, co by rzeczywiście się stało, gdyby nie to, że Bóg mnie osłania. A potrzeba niewiele: wystarczy wzywać z wiarą imienia Pańskiego.
(Rz 10,8-13): „A jest to słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia.” Słowa te można widzieć jako pewien program na Wielki Post. Ten czas szczególnej łaski, ale też czas pokuty, nawrócenia, modlitwy, jałmużny i postu, ma nas przygotować na to, byśmy z coraz głębszym przekonaniem mogli uznawać Jezusa za Pana i całym sercem uwierzyć w wielką prawdę o zmartwychwstaniu, która przecież – gdy do końca przyjęta – musi radykalnie zmienić nasze życie. A te dwie sprawy to kwestie istotne, ponieważ dotyczą naszego zbawienia. Wielki Post to czas refleksji o zbawieniu, to czas troski o zbawienie. O tyle rzeczy troszczymy się codziennie. Czy mamy czas zatroszczyć się o zbawienie? Zatroszczyć się o zbawienie to zadbać o to, by moc wiary chrześcijańskiej przeniknęła do mojego wnętrza, by mną wstrząsnęła i dała impuls do nawrócenia. Sam z siebie nawrócenia nie jestem w stanie wykrzesać.
(Łk 4,1-13): „Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu.” Diabeł odstąpił od Jezusa, gdyż doświadczył jego zdecydowanej woli pozostania przy Bogu. Jezus totalnie ukierunkował się na Boga. Dogłębnie był przekonany o skuteczności takiej postawy. W istocie jest to najlepsze lekarstwo na wszelkie pokusy: głębokie pragnienie wierności Bogu, zdecydowana decyzja trwania przy Bogu i dla Boga. A my, czyż nie za często rozgrzeszamy się ludzką słabością i ułomnością? Czy nie jest tak, że nieraz brakuje nam woli i przekonania, iż rzeczywiście warto stawić czoło pokusie. Czyż nie jest odsłaniany w ten sposób nasz brak wiary w Boga, braki naszego przylgnięcia do Niego, braki w doświadczeniu Bożej miłości. Pokusę, która mimo wszystko przyszła można wykorzystać dla poznania obszarów naszego życie, gdzie jest jeszcze potrzebne otwarcie na Bożą łaskę. W jakimś sensie pokusa może nam też pomóc zadawać sobie na coraz głębszym poziomie pytanie, co wybieram: życie czy śmierć, błogosławieństwo czy przekleństwo.
Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin
© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp