www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

8 listopada 2009, XXXII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(1 Krl 17,10-16): „Eliasz zaś jej powiedział: Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię.” Kobieta odważyła się zaufać Bożemu słowu wypowiedzianemu przez Eliasza – choć ryzyko było bardzo duże, postawiła na szali swoje życie i życie syna. Słowo Boże potrzebuje zaufania człowieka, aby mogło działać w jego życiu i przynosić owoce. Czym owo zaufanie jest głębsze, tym mocniej można doświadczyć mocy Słowa. Ale zaufanie to nie wystawianie Boga na próbę: zostawiam wszystko swojemu biegowi i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Zaufanie zakłada ludzką aktywność, i wierzy, że ludzkie zaangażowanie, wyrażone nieraz w prostych czynnościach i wysiłkach przyniesie owoc o wiele większy niż ten spodziewany. Kobieta zaufała słowu Eliasza, zrezygnowała z wszelkich zabezpieczeń, dając to, co posiadała komuś obcemu, ale też zrobiła to, co była w stanie zrobić. Przestrzeń dla zdarzenia się cudu została otwarta. I cud się zdarzył.

 (Ps 146): „On wiary dochowuje na wieki, uciśnionym wymierza sprawiedliwość, chlebem karmi głodnych, wypuszcza na wolność więźniów. Pan przywraca wzrok ociemniałym, Pan dźwiga poniżonych, Pan kocha sprawiedliwych. Pan strzeże przybyszów.” Bóg nie tylko stworzył świat, ale stale mu towarzyszy w jego wędrówce przez dzieje. On nie zostawił go własnemu jego biegowi. Bycie Stwórcą oznacza nie tylko danie „pstryczka”, ale także ciągłą relację do stworzenia. Inaczej ani Bóg nie byłby Stwórcą ani stworzenie stworzeniem. Stwórca stale obecny przy swym stworzeniu przychodzi do nas jako Opatrzność Boża. Oznacza to, że Boga interesuje los każdego i każdej z Jego stworzeń. Roztacza nad każdym i każdą z nich swoją troskę, i to nie ogólną jakąś troskę, ale każdego w sposób szczególny, dostosowany do jego/jej sytuacji Bóg widzi, obejmuje i przechowuje w swoim Sercu.

(Hbr 9,24-28): „A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie.” Autor listu do Hebrajczyków podkreśla potęgę i moc ofiarowania siebie, którego dokonał Jezus. W tym wydarzeniu definitywnie i raz na zawsze zniszczył moc grzechu, dokładniej: zniweczył jad śmierci, którym grzech zatruwał każdego grzeszącego. Nie muszę już nic robić, tylko pozwolić, by ta moc dotknęła i mnie, bym jej zaufał i powierzył się, bym przyjął zaproszenie do włączenia się w ofiarowanie Jezusa, bo tak i we mnie dopełni się dzieło Pana. W ten sposób mogę z ufnością żyć oczekując momentu spotkania Pana, gdy będę przechodził przez bramy śmierci. Po drugiej stronie Pan nie będzie mnie sądził, lecz obejmie mnie Jego zbawienie. To Jezus umarł zamiast mnie, i gdy spotkam Go, to tylko po to, by zostać objętym ramieniem Jego miłosierdzia.

(Mk 12,38-44): „Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy.” Religia jest bardzo podatna na bycie zmanipulowaną, na bycie wykorzystaną. Może łatwo stać się przebraniem dla ludzkiej agresji i przemocy. To tkwi w pewnej jej bezbronności wobec ludzkiej nieuczciwości. Przesłanie Jezusa dotyka bardzo intymnych obszarów ludzkiego życia oraz domaga się poddania wszystkiego Bogu. Ale nie każdy chce je tak głęboko wpuścić do swojego wnętrza. Wtedy zaczyna się manipulowanie terminami, zwyczajami, obrazami, interpretacjami religijnymi, bo jest to wygodne z różnych racji psychologicznych czy społecznych. Człowiek religijny nigdy nie może przestać pytać siebie o autentyczność swojej religijności, przestać pytać o to, czy i do czego wykorzystuje religie i Boga. Musi stale oczyszczać i pogłębiać swoje zaangażowanie i swoje intencje, jeśli nie chce pewnego dnia okazać się faryzeuszem.

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp