www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XIII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.


(Mdr 1,13-15;2,23-24): „Bóg nie uczynił śmierci i nie cieszy się ze zguby żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi.” Skąd wzięła się śmierć? Nie mógł jej przecież stworzyć Bóg życia, żywy Bóg. Jeżeli Bóg powołał coś do istnienia, obdarował życiem, to znaczy, że jest dobre. Byłby nieracjonalne stwierdzać, że On sam stworzył coś, co sprzeciwia Jego najgłębszej naturze. To nie stworzenie niesie zniszczenie i śmierć. Jeśli ktoś poszukuje w stworzeniu otchłani i śmiertelnego jadu, to raczej sam je tam wkłada swoją wyobraźnią, swoją interpretacją. Jest ono co najwyżej zranione. Uczynić ze stworzenia demona, to raczej poddać się iluzji, którą demon chce wywołać, by całkowicie wyobcować człowieka i zostawić go w totalnej samotności i rozpaczy. A przecież, jeżeli cokolwiek istnieje, jeśli ty istniejesz, to znaczy, że jesteś przez Niego chciany (-a), że jesteś dobry (-a), tak, nawet bardzo dobry (-a), a to co dobre musi mieć w sobie obietnicę wieczności.

(Ps 30): „Panie, Boże mój, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.” Kraina umarłych to kraina tych, którzy żyją tylko i wyłącznie w perspektywie śmierci i definitywnego końca, czy to ciągle o tym lękliwie myśląc, czy też wciąż od tego uciekając. Wyrwać z krainy umarłym to dać człowiekowi horyzont życia i nadziei. Wszyscy schodzimy do grobu, ale niektórzy uważają grób za koniec, wierzący zaś, tylko za przejście. Widzenie grobu jako bramy do życia wymaga oczu wiary, jest wielką łaską Bożą. To takie widzenie sprawia, że żałobny lament, którym może stać się życie człowieka dążącego do śmierci, staje się pięknym tańcem, pełnym harmonii i pokoju.

(2 Kor 8,7.9.13-15): „Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Nie o to bowiem idzie, żeby innym sprawić ulgę, a sobie utrapienie, lecz żeby była równość. Teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom, aby ich bogactwo było wam pomocą w waszych niedostatkach i aby nastała równość.” Równość, o której mówi św. Paweł nie jest z pewnością komunizmem. Nie jest to też nawoływanie do jakiegoś samoudręczenia przez odmawianie sobie wszystkiego. Chodzi raczej o dzielenie się tym, co każdy ma. Jeden ma takie dary, drugi inne. Ktoś ma wiele środków materialnych lub finansowych, ale brakuje mu np. nadziei, nie umie kochać, nie widzi sensu życia. Nadzieja, miłość, sens to ogromne bogactwa, których nie da się kupić, ale które musi przekazać drugi człowiek, osoba, która ich doświadcza, nimi żyje, jest ich świadkiem. Także tym, co w oczach ludzi jest ubóstwem można ubogacać, gdy przeżywa się je w prostocie i zawierzeniu Bogu. Ta prostota i zawierzenie promieniują, przyciągają, fascynują ludzi, zwłaszcza tych, którzy doświadczają życiowej pustki. Dzielenie się duchowymi dobrami, podobnie jak czasami też dzielenie się dobrami materialnymi, może paradoksalnie je pomnożyć.

(Mk 5,21-43): „Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»„. On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę.” Wielu przychodzi do Jezusa z różnymi prośbami i sprawami. Nie zawsze czują się wysłuchani przez Boga. I być może sami nie są bez winy. Nie wystarczy bowiem tylko powtarzanie określonych modlitw, dotykanie pewnych przedmiotów, całowanie obrazów, jeżdżenie do pewnych miejsc, nawet nie wystarczy chodzenie za Jezusem i dotykanie Go, jak to jest w Ewangelii. To będzie na nic, jeśli nie pozwolimy Bogu formować naszej wiary. Może nieraz jesteśmy zdolni do różnych wysiłków, umartwień, trudów, odmawiamy sobie wiele, ale bronimy Bogu dostępu do naszych serc, bronimy się przed pozwoleniem, by On zawładnął naszym życiem. To właśnie zawierzenie Bogu czyni cuda. Wiara umie rozpoznać cuda, umie przenikać i widzieć za może nieraz zwykłymi wydarzeniami, nad którymi inni przeszliby do porządku dziennego, wielkie dzieło miłosiernego Boga.

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp