www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Hi 38,1.8-11): „I z wichru Pan odpowiedział Hiobowi te słowa: Kto bramą zamknął morze, gdy wyszło z łona wzburzone, gdym chmury mu dał za ubranie, za pieluszki ciemność pierwotną?” Wiara mówi nam, że nie ma rzeczy i spraw, które by przerastały Boga. Jednak doświadczenia, podobne do tych hiobowych, wydają się mówić nam coś innego. Bóg jednocześnie panuje nad wszystkim i jest przedziwnie „bezsilny” wobec różnych cierpień i zła, które nas spotyka. Z pewnością nie jest to wyraz złej woli Boga. Chodzi o coś głębszego, o fakt, że Bóg konsekwentne obstaje przy autonomii, którą kiedyś obdarzył nie tylko człowieka, ale i cały fizyczny świat, aby działał według swoich praw. Nie znosząc owej samodzielności i praw, On działa w nich i poprzez nie na tyle, na ile my stworzymy dla Niego przestrzeń. Stąd utrzymanie tego napięcia wiary i doświadczenia może nam pomóc dojść do głębszego zrozumienia Jego działania w naszym życiu. Wiara daje nam przekonanie, że ostatecznie On zwycięży, że jego miłość jasno się ukaże. Trudno jednak, abyśmy to my wyznaczali, jak ma to się spełnić.

 (Ps 107): „Radowali się w ciszy, która nastała, przywiódł ich do upragnionej przystani. Niechaj dziękują Panu za Jego miłosierdzie, za Jego cuda wobec synów ludzkich.” Psalm ten opowiada historię, która raz po raz zdarza się w życiu chyba każdego wierzącego. Zwykły dzień, codzienne sprawy i nagle jakiś cios, jakieś nieszczęście, burzliwe fale, zapadanie w otchłań, pełna trwogi dusza. Właściwą postawą wtedy jest wołanie do Pana, wiara w jego moc uwalniania od lęku i uciszenia burz. Psalm też mówi o tym, co mamy robić, gdy już doświadczymy ciszy i odpoczynku w upragnionej przystani. Trzeba najpierw umieć rozpoznać za tym faktem Boże miłosierdzie, odkryć to wydarzenie jako cud i wyraz troski o mnie jako jego dziecko. To otwiera na radość i sprawia dziękczynienie, którym warto się poddać, które warto zachować głęboko w pamięci, by czerpać z nich nadzieję na przyszłość, gdy Bóg będzie nas dalej prowadził ścieżką wiary i zaufania, pragnąc ciągle ich rozwoju w naszym życiu.

(2Kor 5,14-17): „Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł /Chrystus/ po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.” Miłość, jaką Bóg w Jezusie okazał ludziom jest wielkim wyzwaniem dla każdego człowieka, jest wielką prowokacją i wyrzutem sumienia dla nas zwiniętych i zamkniętych w sobie, krążących wokół siebie, skupionych na sobie, żyjących tylko dla siebie. To zwinięcie w sobie wynika prawie zawsze z lęku o siebie, lęku przed tym, że mogę siebie stracić. Chrystus pokazał nam, że rezygnacja z życia dla siebie (tak radykalnie wyrażona w Jego śmierci za innych), że życie dla kogoś Innego oraz innych jest najpełniejszą realizacją bycia człowiekiem, jest tą drogą, która w pewny sposób może nas przeprowadzić przez śmierć do zmartwychwstania. Życie dla Innego (innych), to przyłączenie się i zjednoczenie z Chrystusem, to życie według Jego Ducha. Jest to droga do stania się nowym stworzeniem i przyspieszenia obietnicy tego, iż wszystko stanie się nowe. A przecież jakżeż tego pragniemy!

 (Mk 4,35-41): „Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” Jezus spokojnie śpi, gdy wokoło szaleje złowroga burza. Jezus jak dziecko, w pełnym zaufaniu składa siebie w ręce Ojca. Wie, że to On jest Panem całej sytuacji, wie, że cokolwiek się stanie, On będzie w Jego dłoniach. Jezus nie lęka się o siebie, dlatego nie musi poddawać się panice, może jak dziecko spokojnie spać. Naszemu zaufaniu i wierze często przeszkadza lęk. Lęk blokuje rozwój wiary, a nawet jest synonimem braku wiary. Uczniowie lękali się gwałtowniej burzy, lękali się też głębokiej ciszy. Na lęku budowali całą swoją relację do świata. A lęk niszczy wiarę niezależnie od sytuacji w jakiej człowiek się znajduje. Warto przypatrzeć się spokojowi Jezusa, nie z wyrzutem (tak naprawdę wynikającym z lęku), ale z pragnieniem umiejętności zawierzenia Ojcu tak, jak On potrafił, pośród nawet najgroźniejszej sytuacji.

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp