www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

V Niedziela Wielkanocna

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Dz 9,26-31): „Dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze /Szaweł/ ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa. Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie.” Wielką rolę w głoszeniu Chrystusa odgrywa międzyludzka przyjaźń. Przyjaźń dynamizuje zaangażowanie w Ewangelię, przełamuje nieufność, otwiera nowe horyzonty. Pan Bóg potrzebuje ludzkiej przyjaźni by efektywniej i z mocą mogło być realizowane dzieło zbawienia. Być może gdyby nie ona, Paweł nigdy by nie zdobył zaufania autorytetów w pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej, nigdy by nie opuścił swego rodzinnego miasta, jego głoszenie Ewangelii ograniczyłoby się do najbliższego kręgu osób. Żyjąc w głębokim porozumieniu z innymi nabieramy wiary w siebie, uruchamiają się niezwykłe energie, wyobraźnia, pomysły, które w inny sposób nigdy nie mogłyby się pojawić. Zdecydowanie, przyjaźń prowadzi do większego dobra, do większej chwały Boga.

(Ps 22): ‘…będą chwalić Pana ci, którzy Go szukają: „Serca wasze niech żyją na wieki”.’ Serce, które ciągle pozwala sobie na niepokój, które nie gasi, nie uśmierza niepokoju, nie tłumi go byle czym, ale wciąż szuka, takie serce żyje, pulsuje, takie serce będzie żyło na wieki. Szukanie to i ten niepokój są nieprzyjemne, bo wprowadzają pewne napięcia, a napięcia jest bardzo trudno wytrzymać, szybko staramy się je niwelować – choć przecież to właśnie one są najbardziej twórcze. Ci którzy czują niedostatek, szukają i pragną zostaną nasyceni, będą chwalić Pana, bo ów niepokój serca nie jest bezcelowy, ale dąży do spełnienia, które rzeczywiście istnieje, a które już dosięgamy przez wiarę i nadzieję. Warto sobie o nim przypomnieć, bo jest to droga do nawrócenia i zbawienia.

(1 J 3,18-24): „Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał.” Dwie rzeczy są zasadnicze dla chrześcijanina: wiara w Jezusa Chrystusa oraz miłość wzajemna, i to dokładnie w takiej kolejności. Gdybyśmy najpierw starali się miłować, szybko ogarnęłaby nas frustracja. Jak dobrze wiemy z doświadczenia, wszystkie własne wysiłki miłowania innych spełzają zazwyczaj na niczym. Żeby miłować innych czynem i prawdą musimy najpierw sami uwierzyć w miłość, w jej istnienie, w możliwość jej realizacji, i w końcu w to, że ja osobiście jestem kochany (-a). Miłość, żeby być dawana, musi być najpierw przyjęta, zaakceptowana. W przeciwnym razie w naszych zmaganiach o kochanie innych jesteśmy skazani na rozgoryczenie, a w najlepszym razie nasze miłowanie będzie się ograniczało do miłowania słowem i językiem.

(J 15,1-8): „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie.” Jezus zapewnia nas o tym, że jesteśmy niejako z natury zakorzenieni wielkim rezerwuarze życia i miłości, że jesteśmy wszczepieni w Niego. Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie, po prostu wrzuceni w świat, nie jesteśmy liśćmi, które wiatr rozmiata. Przeciwnie, przychodząc na świat jesteśmy już włączeni w przedziwny przepływ Bożej łaski i miłości. Naszym zadaniem nie jest wszczepianie się, podłączanie się, ale po prostu trwanie. Trwanie to nie jest oczywiście jakąś biernością, ale realizuje się przez przynoszenie owocu. O ten owoc dba sam Ojciec niebieski, ale i my mamy w tym swój udział. Bo usychamy, gdy niszczymy w sobie ożywczy niepokój duchowy, ożywcze pragnienie czegoś więcej. Ten niepokój i to pragnienie są twórczym mechanizmem, który uruchamia nasze ukryte siły, energie do życia ciągle obfitszego.

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp