JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(Dz 4,32-35): „Każdemu też rozdzielano według potrzeby.” Gdy w chwili refleksji przyglądniemy się temu, czego potrzebujemy, to możemy się przerazić: wydaje się, że aby żyć dzisiaj, w tak skomplikowanym świecie potrzeba jest bardzo wiele różnych rzeczy. Reklama dba o to abyśmy mieli potrzeby, by nasze potrzeby nie zgasły, i dodatkowo, ciągle nowe potrzeby są rozbudzane. Stajemy się nieszczęśliwi, gdy nie możemy ich zaspokoić i to gdy nie możemy ich zaspokoić w taki sposób, jaki jest nam sugerowany. Jest też cały szereg potrzeb, które odnajdujemy we własnym wnętrzu. Jakże wielkie potrzeby mają ludzie we wzajemnych relacjach, szczególnie w związkach małżeńskich i rodzinach. A z drugiej strony, jakże często bliskie osoby nie są zdolne tych potrzeb zaspokoić – bo są one przerośnięte, bo ci, którzy mieliby je zaspokajać sami są często poranieni i sami mają wielkie potrzeby. I tak zaczynamy gubić się w labiryncie potrzeb, wpadamy w wir ich zaspakajania i rozbudzania, wir, który coraz bardziej czyni nas obcymi wobec samych siebie i siebie nawzajem. Bez czego tak naprawdę mógłbym (-abym) się obejść? Czy ta lawina zewnętrznych i wewnętrznych potrzeb nie zagłusza tych potrzeb najgłębszych? Czy tak naprawdę nie potrzebuję tylko jednego?
(Ps 118): „Uderzono mnie i pchnięto, bym upadł, lecz Pan mnie podtrzymał. Pan moją mocą i pieśnią, On stał się moim Zbawcą.” Gdy ktoś uderzy lub zrani złym słowem, niesprawiedliwym oskarżeniem, gwałtownym atakiem można czasami łatwo stracić szacunek do siebie, można, z jednej strony, łatwo skulić się w sobie i zamknąć, albo z drugiej, wypuścić kolce i z agresją odpowiedzieć na atak jeszcze mocniejszym atakiem. Często na te sposoby chcemy obronić swoją godność, ocalić poczucie własnej wartości, przynajmniej w swoich oczach. Ale prawdziwym gwarantem naszej godności i wartości jest Bóg, to ostatecznie On je podtrzymuje w nas, bo na Jego obraz jesteśmy stworzeni. Stąd spojrzenie w Jego oczy może dać mi siłę, abym nie upadł w zamknięcie albo w agresję, ale umiał spokojnie, z całą godnością stawić czoło tym, którzy mnie atakują i poniżają, jak to uczynił Jezus podczas procesu skazującego Go na śmierć.
(1 J 5,1-6): „Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” Św. Jan podaje prosty sposób na sprawdzenie, czy to czym człowiek żyje pochodzi rzeczywiście od Boga. Trzeba się zapytać, czy dzięki temu jestem w stanie zwyciężać świat, czy to daje mi siłę i moc w stawianiu czoła światu. Świat jest tu rozumiany przez św. Jana jako moc grzechu i śmierci, to wszystko co wikła człowieka w zło, izolację, zagubienie i chaos. Na wiele sposobów można starać się stawiać czoła tej rzeczywistości. Jednakże tylko to co zrodzone z Boga jest w stanie dać mi rzeczywiste zwycięstwo, tylko wiara w Jezusa Zmartwychwstałego, który był prawdziwym Bogiem, wiara stale rozwijana i ożywiana, daje prawdziwe ocalenie. Wszystko inne w subtelny sposób wciąż bardziej wikła człowieka, choć może czasami daje mu chwilowe poczucie zwycięstwa. Jest to jednak często pyrrusowe zwycięstwo.
(J 20,19-31): „Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój!” Mamy prawo wątpić. Problem w tym, co z tymi wątpliwościami robimy, jak do nich podchodzimy. Często niestety wiele osób po prostu tłumi je, albo inaczej: trwożliwie przechodzi obok i odstawia ciągle na później. Jest to zgubna droga, gdyż powoli i subtelnie, gromadząc stosy niepodjętych trudności, przygotowujemy sobie katastrofę. Wątpliwości trzeba podejmować jak najszybciej, trzeba w nie wchodzić. Przede wszystkim sformułować wyraźnie o co chodzi. Następnie starać się skorzystać z wiedzy religijnej, którą już się posiada oraz z racjonalnego myślenia. Gdy widzi się tutaj braki i trudności należy poszukać książek, artykułów, przetrząsnąć Internet. Gdy i to nie daje czasami przekonującej odpowiedzi, wtedy pytać innych ludzi bardziej obeznanych z tematem, szukać rady osób znających się na rzeczy. W tym wszystkim warto modlić się o światło, o jasność umysłu, o otwarcie oczu na prawdy wiary. W ten sposób wątpliwości mogą stać się szansą dla pogłębienia i umocnienia wiary. Jakie są twoje wątpliwości? Co z nimi robisz?
Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin
© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp