JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(Hi 7,1-4.6-7): „Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik, co czeka zapłaty.” Określenia, których używa Hiob by oddać doświadczenie swojego życia, są nam bardzo bliskie. Wielu z nas opisałoby swoje doświadczenie jako zmaganie, wzdychanie, może udręka, bolesne doświadczenie przemijanie czasu, osób, miejsc i wszystkiego. Pismo Święte to także zapis autentycznego ludzkiego doświadczenia, dlatego i takie, pesymistyczne, czy nawet przygniatające, fragmenty w nim się zawierają. Ale w ten sposób możemy odczuć, że Bóg przemawiający do nas przez swoje słowo, rzeczywiście nas rozumie, pragnie wejść w nasze życie i zrozumieć nasze smutki, lęki i troski. I co więcej, daje nam słowa, słowa Pisma Świętego, abyśmy potrafili wyrazić własne doświadczenia, nim się modlić, przynosić je i ofiarować dobremu Bogu.
(Ps 147): „On leczy złamanych na duchu i przewiązuje im rany. On liczy wszystkie gwiazdy i każdej nadaje imię.” Te dwa zdania obejmują cały ogrom Bożej troski. Z jednej strony, Bóg jest zatroskany o każdego człowieka, a nawet więcej, pełen czułości w stosunku do każdej jego rany. A z drugiej strony. On jest Bogiem całego kosmosu, niewyobrażalnych przestrzeni wszechświata, wypełnionych bilionami gwiazd. Bóg zna każdą z nich, zna ją tak, że nawet nadaje jej imię. Mogłoby się to wydawać bezsensowne. Po co Bóg ma przywiązywać tak wielką uwagę do jakiejś przeciętnej gwiazdy (takiej jak nasze Słońca) na krańcach jakiejś galaktyki? A jednak, całe stworzenie jest mu bardzo drogie, bo całe wyszło z jego miłości, i jest tej miłości objawieniem. O ileż więc bardziej troszczy się i poświęca uwagę każdemu człowiekowi, koronie stworzenia.
(1 Kor 9,16-19.22-23): „Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.” Chrześcijanin jest dla innych – jest to cel pedagogii ewangelicznej. Mamy umieć się wczuwać w sytuacje różnych ludzi. Współodczuwać z nimi. Nie chodzi o to, by szybką radą i tanim pocieszeniem dać im chwilową ulgę. Często takie podejście sprawia, że ludzie raczej czują się niezrozumiani, zawiedzeni, mogą odczuć, że tak naprawdę chcemy się ich pozbyć, że nie znamy życia. Pierwsza rzeczą jest współodczuwanie z człowiekiem, empatia, zrozumienie jego życiowej sytuacji. Czasami tylko tego ludzie potrzebują. Jezus wiedział o tym, nie przyszedł dać nam odpowiedzi na nasze cierpienie w formie jakiegoś rozwiązania problemu. On raczej przyszedł współodczuwać, współdoświadczać z nami zło, cierpienie i śmierć. Dlatego możemy mieć w nim rozumiejącego Towarzysza naszego życia.
(Mk 1,29-39): „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił.” Mamy prawo przypuszczać, że Jezus nie tylko tego jednego dnia wstał wcześnie ranno by się modlić. Zapewne był to Jego zwyczajny rytm życia: wstawał, gdy jeszcze było ciemno, gdy wszyscy inni spali, a on sam szedł na miejsce zaciszne i spokojne, gdzie mógł na nowo odświeżyć swoją więź z Bogiem i z sobą samym. Na pewno nie robił tego dla dobrego samopoczucia, ale właśnie po to, by przypominać sobie o sensie swojego życia („abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”), by mieć siły iść ciągle do nowych ludzi, wysłuchać ich, by znaleźć odpowiednie słowy dla każdego ze spotkanych ludzi, dawać im pocieszenie, pomagać w ich zmaganiach ze słabością, niemocą i grzechem. Modlitwa to przestrzeń, w której każdy dzień i każdy moment dnia stają się sensowne i owocne, jakkolwiek by przyszło nam je przeżywać.
Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin
© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp