www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

III niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Jon 3,1-5.10): „Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak powiedział Pan.” Jednym upominanie przychodzi bardzo łatwo, nie mogą się wprost powstrzymać, by piętnować, nieraz bardzo ostro, najmniejsze objawy niewłaściwego postępowania. Inni przeciwnie, łatwo się usprawiedliwiają i unikają zwracania uwagi tym, którzy źle postępują, uważając, że nie ma co się wtrącać. Za obiema tymi krańcowymi postawami, kryje się w gruncie rzeczy egoizm, różnego rodzaju lęki i pewna sztywność. Dlatego warto pomiędzy tymi ekstremami szukać drogi pośredniej, drogi mądrości. Przede wszystkim upominanie powinno wyrastać z inicjatywy Boga, z Jego impulsu, a więc zakłada ono naszą bliską i autentyczną relację z Nim. Następnie upominanie winno kierować się czystą intencją, miłością do osoby i szacunkiem do niej. Trzeba też w pokorze być świadomym własnych słabości i niekonsekwencji. W końcu winno się także brać pod uwagę sytuację danej osoby, którą wydaje się, że trzeba upomnieć, szerszy kontekst jej problemów i możliwości. Nakaz upominania osiągnie wtedy swój cel – prawdziwe dobro osoby, szczere nawrócenie.

(Ps 25,4-9): „Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” Modlitwa o to, by chodzić Bożymi drogami w swoim życiu jest z pewnością warta pochwały. Ale nie może wynikać po prostu z pasywności, z rezygnacji z aktywności i odpowiedzialności za swoje wybory. Chodzić Bożymi drogami, to być wciąż w dialogu z Bogiem, czasami bardzo dramatycznym dialogu. Chodzić Bożymi drogami, to chodzić drogami własnego życia w bliskiej jedności z Panem, w bliskiej z Nim zażyłości pośród różnych zawirowań, wyborów i konfliktów. Każda droga człowiecza staje się Bożą, gdy jest z Nim „robiona”, gdy idziemy nią w prawdzie o nas samych, z nadzieją złożoną w Bogu, otwarci stale na Boże pouczenia.

(1 Kor 7,29-31): „Przemija bowiem postać tego świata.” Cóż łatwiej stwierdzić, jak fakt, że dni szybko mijają, że wszystko odchodzi, rozpada się, ginie. Czasem może nawet nas to cieszy, bo mijają przykre, bolesne doświadczenia; często jednak patrzymy na przemijające rzeczy z żalem i sentymentem. Św. Paweł zaprasza nas, byśmy nie przywiązywali się, nie lgnęli, łapczywie nie przywierali do różnych wymiarów rzeczywistści, jakgdyby one były jedyną nadzieją i fundamentem naszego życia, dawały spełnienie, za którym tęsknimy. Jesteśmy zachęcani, by ćwiczyć się w wolności, w zdobywaniu dystansu. Możemy tego dokonać, gdy będziemy starali się widzieć wszystko w odniesieniu do Boga i gdy będziemy żyli nadzieją, którą chce nam dać Bóg, nadzieją na jeszcze większe rzeczywistości na Nowej Ziemi, których te przemijające są tylko zapowiedzią, cieniem, przedsmakiem.

(Mk 1,14-20): „I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.” Jakub, Jan, Szymon, Andrzej to prości, zwyczajni ludzie. Ale to, co zrobili, gdy przechodził obok nich Jezus, wskazuje na głębokie życie duchowe, które w nich musiało się jakoś już od dawna rozwijać. Widać, że już żyli wolnością wobec świata, więzów rodzinnych, posiadłości materialnej, zatrudnienia, itd. Byli gotowi, wewnętrznie przygotowani. Dlatego potrafili łatwo rozpoznać prawdziwie ważny głos w całym zgiełku głosów, które słyszeli każdego dnia. Dzięki wolności, którą posiadali, ten głos dotknął głęboko ich serca i byli w stanie po prostu zostawić sprawy, które nie dawały im poczucia rzeczywistego sensu życia i ruszyć z miejsca, by zacząć coś nowego, fascynującego, porywającego. I na pewno przy końcu życia, żaden z nich nie żałował.

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp