www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXXIII niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Prz 31,10-13.19-20.30-31): „Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły.” Jednym z największych pragnień wielu młodych ludzi jest znaleźć właściwą/ego, dobrą/ego towarzyszkę/towarzysza życia. Nie jest to łatwe zadanie. Jest wiele przeszkód, wiele złudzeń, którym trzeba stawić czoło, przede wszystkim, gdy chodzi o siebie samego, ale też jeśli chodzi o trendy, mody, sposoby oceny, jakimi kierują się kultura i cywilizacja. Często nie to, co zewnętrze decyduje o wartości osoby: „kłamliwy wdzięk i marne jest piękno”. Chociaż zewnętrzny wdzięk i piękno wyczuwamy jako sugestię dobra i prawdy, jakże często okazuje się to być złudą. Powinniśmy jednak szukać wewnętrznego wdzięku i piękna, one są prawdziwą obietnicą dobra i prawdy, którymi najprawdopodobniej żyje osoba, u której wyczuwamy te cechy. Ogromnie ważne dla konstytuowania tego wdzięku i piękna jest odniesienie do wartości najwyższych, do tego, co przekracza ten świat, do Boga. To wprowadza właściwy porządek rzeczy, a więc i prawdziwe piękno, piękno, któremu można zaufać.

(Ps 128, 1-2. 3. 4-5): „Szczęśliwy człowiek, który się boi Pana i chodzi Jego drogami.” Jest to jeden z biblijnych paradoksów: szczęście jest udziałem tych, którzy się boją. W potocznym życiu nigdy nie nazwalibyśmy szczęśliwymi ludzi, którzy się boją. Ale w perspektywie wiary i w odniesieniu do Boga owo „bać się” owocuje całkowicie inną rzeczywistością: „szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie”. Bać się Pana to rozumieć, że nie jest się samemu ostatecznym odniesieniem dla rzeczy i spraw. To zmusza do pokory, ale też bardzo uwalnia. Bać się tylko Pana, sprawia, że mogę być wolny wobec wszystkiego innego na tym świecie i z odwagą stawiać temu czoło.

(1 Tes 5,1-6): „Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą.” Wszyscy jakoś pragniemy tego stanu, który św. Paweł nazywa „pokój i bezpieczeństwo”. Całe życie staramy się na to pracować, by być zabezpieczonym emocjonalnie, prawnie, finansowo, społecznie; dokonujemy wyborów politycznych według tego, kto nam jest w stanie ów pokój i bezpieczeństwo w większym stopniu zapewnić. Ale według św. Pawła ów stan paradoksalnie nie jest stanem ‘bezpiecznym’. Jakikolwiek „pokój i bezpieczeństwo” na tej ziemi, choć jest pożądany i dobry, może być też zwodniczy, może usypiać nasza uwagę i czujność, może przykrywać tysiące niesprawiedliwości i nadużyć, jak to się już tyle razy zdarzało w historii świata. Jest tak przede wszystkim wtedy, gdy ów pokój i bezpieczeństwo nie są ufundowane na Bogu. To On jest tym, który daje pokój i bezpieczeństwo, które są godne zaufania.

(Mt 25,14-30): „Jezus opowiedział uczniom tę przypowieść: Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.” Jezus wyraźnie wskazuje, że Bóg nie daje swoich darów każdemu po równo. I to nie dlatego, że jest niesprawiedliwy, albo że jednego bardziej lubi niż innych. Każdy ma tyle, ile potrzebuje, aby sensownie, a nawet pięknie przeżyć swoje życie. My często w naszym codziennym życiu skupiamy się na tym, ile mamy, ile otrzymaliśmy i większość naszej energii idzie na porównywanie się z innymi, czy mają mniej, czy więcej. Ale energia, którą mamy, czas naszego życia winny iść na rozwój tego, co mamy: tylko tak możemy osiągnąć pełnię – bo to pełnia bycia człowiekiem się liczy, do której każdy z nas jest powołany, i ma wszystko, co potrzebuje by ją osiągnąć. A pełnia to po prostu szczęście. Do radości Pana wchodzi ten sługa, który z wdzięcznością, troską i zaangażowaniem podejmuje te dary, które otrzymał. Sługa nieużyteczny to ten, który energie trawi na porównywanie się z innymi.

o. Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jp