JACEK POZNAŃSKI SJ
Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.
(Jr 20,7-9): „I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.” Nam chyba zawsze bardzo łatwo przychodzi tłumić w sobie działanie słowa Bożego, żar wiary, nadziei i miłości, które ono w nas próbuje wzbudzić. Nie musimy czynić wysiłków, mamy wiele okazji i narzędzi wokół siebie by to uczynić. Cieszymy się, gdy możemy uniknąć przyjęcia jasnego stanowiska opartego na wartościach, które uczy Pismo święte. Jednak to dokładnie z powodu takiej postawy blokujemy w jakiś sposób możliwość Bożego wyjścia i objawienia się w świecie. Warto się zapytać, czy choćby mały płomyk trawi moje serce i nurtuje moje ciało? Może jest jeszcze nadzieja, by go rozdmuchać, by moja wiara miała jeszcze jakiś realny sens dla świata.
(Ps 63): „Boże mój, Boże, szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza. Ciało moje tęskni za Tobą, jak ziemia zeschła i łaknąca wody.” Dusza i ciało – to określenie wskazujące, że autor ma na myśli całego człowieka. Nie ma obszarów w człowieku wyłączonych z pewnego podstawowego nakierowania na Boga, nie ma wymiarów, w których by nie istniała jakaś forma tęsknoty za Nim. Cały człowiek tęskni i pragnie Boga, bo we wszystkich przestrzeniach swojego bytu potrzebuje Zbawiciela. O tym może mu przypominać przyroda, zwyczajna zeschła ziemia (człowiek to ten „ziemisty”, ulepiony z ziemi), to może do nas dotrzeć, gdy w ciszy będziemy kontemplować Jezusa.
(Rz 12,1-2): „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.” Nie jest łatwo nie brać wzoru, nie naśladować tego, co nas otacza i tych, z którymi przyszło nam żyć. Nie brać wzoru, często w naszym odczuciu równałoby się pozostaniu na marginesie, byciu wykluczonym z grupy i osamotnionym. Dlatego ciągle nam jest potrzebne odnawianie naszego wnętrza, mocne doświadczenia wiary, liturgii, modlitwy, Słowa Bożego, wspólnoty chrześcijańskiej, aby mogła się w nas kształtować wrażliwość na dobro, na to, co doskonałe, na prowadzenie Boże w naszym życiu, na Jego zaproszenia – a w końcu nowa wizja rzeczywistości. Wtedy doświadczymy, że „kto wierzy, nigdy nie jest sam” (Benedykt XVI).
(Mt 16,21-27): „Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.” Choć Jezus mocno skarcił Piotra, nie odwołał tego, co przed chwilą powiedział: „Ty jesteś opoka i na tej opoce zbuduję Kościół mój.” Bóg jest wierny w tym, co mówi do człowieka, i nawet pomimo jego oporu, pomimo jego konformizmu i przylgnięcia do ducha i myślenia świata, wciąż pozostawia przed nim otwartą swoją propozycję, wielką wizję, którą nakreśla przed jego oczyma. Czasami potrzebujemy usłyszeć mocne słowa skierowane do nas. Czasami tak bardzo tkwimy w różnych dwuznacznościach, że tylko mocne i zdecydowane słowo jest w stanie nas przebudzić z zagubienia. Mogę się wtedy obrażać, zamykać, odchodzić. Tylko co to daje. W końcu przecież chodzi o mnie.
o. Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin
© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jp