www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

Niedziela Palmowa

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Mt 21, 1-11): „Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”. Jezus jest Królem, ale jakże innym od wszystkich naszych wyobrażeń o królu i królowaniu. On jest królem łagodnym, który przychodzi niezauważalnie, bez wielkich trąb i wspaniałego orszaku. On przychodzi pokornie i cicho. Tak samo jest w naszym życiu. Może nieraz oczekujemy na wielkie przyjścia Boga do naszego życia, na zadziwiające cuda, wielkie znaki, poruszające nas objawienia. A tymczasem Bóg przychodzi na osiołku. Może dlatego często nam umykają Jego do nas przyjścia, być może dlatego je lekceważymy.

(Iz 50,4-7): „Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem.” Pan ciągle do nas przychodzi i na różne sposoby nas pobudza. Przychodzą do nas wyrzuty sumienia, ale też dobre pragnienia, pojawiają się ludzie i różne słowa czy wydarzenia, które sugerują nam inny sposób życia i zachowania. Ale być może nieraz świadomie, albo półświadomie opieramy się im, wycofujemy się z zaangażowania, bo wymagałoby to trudu, może jakiegoś wyrzeczenia i zaparcia się siebie. Módl się o wrażliwe ucho, byś we wszystkim słuchał (-a) mówionego przez Pana „słowa” i wprowadzał (-a) je w życie.

(Ps 22): „Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka: pomocy moja śpiesz mi na ratunek”. Przeżywając trudne doświadczenia, cierpienie, nieszczęście, śmierć, często odbieramy Boga jako kogoś, kto stoi z daleka, kogoś odległego. Odczuwamy, jakbyśmy byli pozostawieni samymi sobie. Ale od czasu wcielenia się Syna Bożego, takie mówienie jest krzywdzące dla Boga. W naszym cierpieniu On nie stoi z dala, ale w nas i z nami współdźwiga nasze doświadczenie, przyłącza się do nas, którzy jesteśmy udręczeni. I to jest wybawienie.

(Flp 2,6-11): „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.” Bogu nie wystarczyło wybawiać nas z naszych nieszczęść, On sam chciał ich doświadczyć, sam z miłości pozbawił siebie boskości i przyjął na siebie to, przez co przechodzą ludzie, łącznie ze śmiercią. To jest też droga dla nas, abyśmy odważali się wychodzić z naszej bezpiecznej izolacji, przyjmować postać sługi, współodczuwać z innymi, stawać się podobnymi do Jezusa.

o. Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jp