www.mateusz.pl/mt/go

KS. GRZEGORZ A. OSTROWSKI

Abraham – wzór relacji z Bogiem

 

 

I. Historia Abraham

Jako wzór wiary stawia nam Bóg Abrahama. Żyje on w Ur Chaldejskim i czci bogów swego plemienia. Pewnego dnia dosięga go wołanie Boga: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukaże. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród…Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwa ludy całej ziemi” (Rdz 2, 1). Abraham wierzy słowu Boga i zgodnie z nakazem wyrusza w drogę. Na szali rzuca wszystko: swój dom i posiadłość. Staje się bezdomnym wędrowcem dla Boga. Ten rozkaz był wtedy rozkazem równym wyrokowi śmierci.

„Myślał może: dlaczego mam stąd odchodzić?
Dlaczego mam opuszczać Ur w ziemi chaldejskiej?
Czy tak myślał? Czy odczuwał smutek rozstania?
Czy oglądał się wstecz?
Nie wiemy. Wiemy tylko, że słyszał Głos,
który mówił do niego: Wyjdź!
Abram postanowił iść za Głosem”
(Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski, Wzgórze w krainie Moria).

Były to lata około 1800-tego przed Chrystusem, wyjść ze swego klanu i iść w nieznane, znaczyło narazić się na niechybną śmierć z rąk członków innego klanu. Nie zawahał się, poszedł a jego oczekiwanie zostało spełnione.

II. Ofiara Abrahama z Izaaka

Izaak, dziecko zrodzone z cudu, przyniósł gwarancję, że Bóg dotrzymuje obietnicy. I oto pewnego dnia, dostaje nakaz Boga: „weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę” (Rdz 22, 2).

Tak szli i rozmawiali już trzeci dzień:
Oto wzgórze, na którym mam złożyć Bogu ofiarę —
mówił ojciec. Syn milczał, nie śmiał pytać:
Gdzie jest żertwa? mamy ogień i drwa i nóż ofiarny,
lecz gdzie żertwa?
Bóg sam sobie tę żertwę upatrzy —
tak powiedział, nie śmiał głośno
wypowiedzieć tych słów: żertwą, mój synu, będziesz ty —
więc milczał.

Tym milczeniem znów się zapadał w głuchy ostęp.
Słyszał Głos, który go prowadził.
Teraz Głos umilkł.
Został sam ze swym imieniem
Abraham: Ten, który uwierzył wbrew nadziei.
Za chwilę zbuduje stos ofiarny,
rozpali ogień, zwiąże ręce Izaaka —
i wówczas — co? zapłonie stos...
Widzi siebie już ojcem martwego syna,
którego Głos mu dał, a teraz mu odbiera?

O Abrahamie, który wstępujesz na to wzgórze w krainie Moria,
jest taka granica ojcostwa, taki próg, którego ty nie przekroczysz.

Inny Ojciec przyjmie tu ofiarę swego Syna.
Nie lękaj się, Abrahamie, idź dalej przed siebie
i czyń, co masz czynić.
Ty będziesz ojcem wielu narodów,
czyń, co masz czynić, do końca.

On sam powstrzyma twą rękę,
gdy będzie gotowa zadać ów ofiarniczy cios...
On sam nie dopuści, aby spełniła twa ręka
to, co już spełniło się w sercu.
Tak — zawiśnie w powietrzu twa ręka.
On sam ją wstrzyma.
I odtąd wzgórze w krainie Moria stanie się oczekiwaniem —
na nim bowiem ma się spełnić tajemnica
(Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski, Wzgórze w krainie Moria).

III. Abraham u Søren Kierkegaarda

„Niezliczone pokolenia znają na pamięć słowo w słowo historię Abrahama, ale iluż ludziom nie dała ona spać? Opowieść o Abrahamie ma tę niezwykłą właściwość, że zawsze jest wspaniała, chociaż byśmy ją rozumieli w sposób ubogi”. W ten sposób konstatuje swą opowieść Søren Kierkegaard, opowieść o powieści, a raczej dramacie, jaki dla życia Abrahama napisał Bóg, a który bardziej niż na górze Moria rozegrał się w sercu przeszło stuletniego człowieka. Czego opisem jest tamta scena-próba? – Bojaźni? Drżenia? Paradoksu? Też, ale nade wszystko wiary – jej próby, która na drodze posłuszeństwa każe nam do dziś nazywać Abrahama „ojcem narodów” i „ojcem wiary naszej”. Wiara totalnego zaufania, której przeciwieństwem są zwykle dwie postawy: wierzę, ale nie praktykuję (bo nie chcę tego dramatyzmu, który wiara z sobą przynosi, a który objawia się poprzez proklamację słowa, łaskę sakramentu, głębię liturgii, doświadczenie wspólnoty) oraz wierzę, ale to ja wiem lepiej (selektywnie wybieram przykazania, „racjonalnie” dostosowuję Boże orędzie do „naszych czasów”, odsuwam od siebie ryzyko ofiary, której Bóg mógłby ode mnie zażądać). Wiara – ślepa, naiwna? Nie, raczej wiara, która – jak Abraham na obrazie Andrei del Sarto – wpatrzona pozostaje w Darczyńcę Boga, nie zaś w dar Izaaka czy krępujący ojcowskie serce ból. „Abraham reprezentuje wiarę i (…) ta wiara normalnie się przejawia w nim, którego życie jest nie tylko największym paradoksem, jaki można sobie wyobrazić, ale nawet takim paradoksem, jakiego wyobrazić sobie niepodobna”.

IV. Abraham i jego naśladowcy

Ten człowiek wierzył Bogu zupełnie przeciwko sobie, wierzył głębiej niż mógł zrozumieć. Nie zawahał się na końcu życia pójść, rozpalić stos, wyjąć nóż na swojego syna Izaaka. A tyle razy Bóg mu mówił, że będzie błogosławiony, że w nim będą błogosławione wszystkie narody. Ten człowiek wierzył Bogu. To znaczy wierzyć!

Abraham był naprawdę większy od nas wszystkich. Był wielki siłą, która płynie z bezsilności. Bo on wiedział, że siła jest w Bogu, że sam jest bezsilny i należy się z tym pogodzić. Był wielki mądrością, tą mądrością, której tajemnicą jest głupota. Abraham nie wiedział nic. On tylko czuł, że mądry jest Bóg w nim. Był wielki nadzieją, której kształtem jest szaleństwo. Naprawdę można było oszaleć, żeby tak ufać Panu Bogu. Był wielki miłością, która w końcu jest nienawiścią samego siebie. To, myślę, jest najpiękniejszy, najbardziej wzruszający przykład, czym jest wiara.

Dzisiaj ludzie chcą iść dalej. W naszych czasach nikt nie staje przy wierze. Każdy chce iść dalej, bo mu się wydaje, że jest jeszcze dalsza droga. Ale dla nas nie ma dalszej drogi. My nic nie zrozumiemy z tego, czym jest chrześcijaństwo, jeżeli nie dojdziemy do wiary takiej, jaką miał Abraham. To jest kres. To jest granica. Jeżeli człowiek wie, ale życiowo, nie teoretycznie, do końca, jeżeli by Pan Bóg zażądał ode mnie nawet największego absurdu, to ja to uczynię, ponieważ On tego chce. Jeżeli tak wierzy Panu Bogu, wtedy ma wiarę, wtedy ma siłę, która jest zdolna przeciwstawić się jakiejkolwiek sile ziemskiej. Takiej wiary potrzeba nam dziś, w naszych czasach.
No tak, ale powiecie: „Opowieść o Abrahamie, jest cudowna, wspaniała, ale to było dawno. Czy dziś jest jeszcze możliwa taka wiara?“

Tak, istnieje taka wiara. Przykład mamy wprost w narodzie naszym, polskim. Takim przykładem jest ojciec Maksymilian Kolbe. Jest on przykładem takiej wiary. Jeśli trzeba oddać życie, to oddaje się życie za brata. Jeżeli nawet jest to śmierć głodowa, to idzie na śmierć głodową, ponieważ wie, że Bóg jest mocniejszy niż cała przemoc zła, która się zwróciła przeciw niemu.
Nad takimi bohaterami trzeba w milczeniu pochylić głowę. Oni wskazują światu, że nic nie ma większego poza wiarą. Bo w końcu bardzo szybko przeżyła się zawierucha wojenna, przeżył się straszliwy kataklizm zła. A ten, który pozostał jako świadek wiary, coraz głębiej działa na ludzi dzisiejszych. Zechciejmy się modlić o taką wiarę dla nas. Ona jest siłą. W naszym trudnym, dzisiejszym świecie z taką wiarą będziemy mogli pójść w życie.

V. Co znaczy „wierzyć”?

Patrząc na Abrahama, herosa wiary spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie: co to znaczy wierzyć? Uczono nas, że wierzyć to znaczy uznać za prawdę to, co objawił Bóg, a Kościół podaje do wierzenia. A tymczasem w przypadku Abraham wiara to nie tylko akceptacja doktryny, ale także, a właściwie, przede wszystkim akceptacja Osoby Boga. Wiara to nie tylko wiara w Boga, ale wiara Bogu. Wiara wymaga konkretnego zaangażowania się, wymaga rzucenia się w niesłychaną przygodę.

Co się składa na słowo: „wierzę”?

1. Uznanie za prawdę tego, co mówi Bóg.

2. Zaufanie Bogu, jak Ojcu na którego mogę zawsze liczyć. Liczyć na Jego miłość, wierność, wszechmoc. Liczyć zarówno w sprawach doczesnych, jak i wiecznych. Ufać Bogu to trudna sprawa i dlatego najczęściej tylko się nam wydaje, że ufamy Bogu, jak wydawało się Żydom z tej przypowieści Chasydów: przychodzi Żyd do Rabina i prosi: „Rabbi pomódl się do Najwyższego o deszcz”. Na to Rabin: „Ja się pomodlę, ale ty musisz ufać”. „Rabbi, ja ufam Najwyższemu” – odpowiada petent. „Nieprawda – mówi zdecydowanie Rabin – bo gdybyś ty ufał, to ty byś przyszedł już z parasolem”.

3. I wreszcie trzeba się całkowicie oddać pod Boże przewodnictwo i zacząć według bożych prawideł myśleć i działać w relacji: Boże w Chrystusie, Ty jesteś ze mną. Co Ty byś zrobił na moim miejscu? I oczywiście, trzeba iść po Jego śladach.

Czy jestem naprawdę wierzący? Oto pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć w Wielkim Poście.

Ks. Grzegorz A. Ostrowski
Diecezja Płocka

 

 

 

© 1996–2012 www.mateusz.pl